wtorek, 11 maja 2021

Marlon James - "Czarny Lampart, Czerwony Wilk"

Autor: Marlon James
Tytuł: Czarny Lampart, Czerwony Wilk
Cykl: Trylogia ciemnej gwiazdy, tom 1
Wydawnictwo: ECHA (Czarna Owca)
Data wydania: 24 marca 2021
Liczba stron: 752
Ocena: 9/10

Opis:

Dziecko nie żyje. Nie pozostało nic więcej, by wiedzieć.

Tropiciel jest myśliwym, znanym w trzynastu królestwach jako ten, który ma nos. I choć zawsze pracuje sam, ten jeden jedyny raz musi zrobić wyjątek. By odnaleźć zaginione dziecko, sprzymierza się z grupą podobnych sobie najemników. A są tam wszyscy: od wiedźmy, przez smutnego olbrzyma, aż do zmiennokształtnego Lamparta. Każde z nich jest śmiertelnie niebezpieczne. Każde z nich pilnie strzeże swoich tajemnic.
Podążając za zapachem dziecka, grupa przejdzie przez potężne miasta, groźne rzeki i zaklęte puszcze, na każdym kroku tropiona przez istoty, które pragną ich śmierci. Wątpliwości nie opuszczają Tropiciela ani przez chwilę. Kim jest tajemniczy chłopiec, którego muszą odnaleźć? Dlaczego tak wiele osób chce przerwać ich poszukiwania? I przede wszystkim – kto kłamie, a kto mówi prawdę?

Czerpiąc garściami z afrykańskiej historii i mitologii oraz własnej wyobraźni, Marlon James opowiada historię o niesamowitym rozmachu, której akcja dzieje się w starożytnym świecie, dziwnie przypominającym współczesny.

Recenzja:

Czarny Lampart, Czerwony Wilk to lektura, która… z całą pewnością była ciekawym doświadczeniem. Tytuł wnosi coś nowego do gatunku fantastyki, chaotycznego i brutalnego, a zarazem dobrze przemyślanego i… innego – bo to właśnie inność, szeroko rozumiana, króluje w powieści Marlona Jamesa - acz nie jest to oryginalność na siłę.

Nie będę ukrywać, że z początku się z tą książką nie polubiłam. Przeszkadzał mi wulgarny język, w niektórych scenach skrajnie ordynarny oraz sam sposób prowadzenia powieści, który był… bardzo wymagający. Krótko mówiąc – to jeden z tych tytułów, które mają wysoki próg wejścia w treść, jednak im dalej, tym czytelnikowi lżej. Nieprzyjemny język zaczął stopniowo tworzyć klimat – wszak opowieść tu prowadzi prosty myśliwy – poza tym, idealnie współgra on z przedstawianym okrucieństwem, tudzież urozmaica nietuzinkowe wątki fantastyczne – zainspirowane wierzeniami i kulturą afrykańską. Co więcej, autor umiejętnie tutaj łączy taki vibe ze znanymi nam elementami naszego świata, a na dodatek wplątuje w treść mnóstwo kapitalnych intryg – skomplikowanych, poszarpanych, lecz w ostatecznym rozrachunku o kształcie niemal idealnym (bo kilka drobnych potknięć można zauważyć, nie wpływają one jednak na fabułę).

Mimo trudności z niespotykanymi nazwami i niełatwym wciągnięciem się w książkę, przeczytałam ją nadzwyczaj szybko. Myślę, że to nie tylko fascynacja tematem iście plemiennym oraz genialnymi machinacje, ale… narracji. Tak wiem, wcześniej wspomniałam o obelżywym języku, ale – jak też napomknęłam – jest on doskonałą częścią wykreowanego przez Marlona Jamesa świata. I właśnie przy tej kreacji się zatrzymamy, bo… ona także nie należy do standardowych. Jak na książkę tego rozmiaru, jest ona dość uboga, wręcz niedokładna, ale… i tak potrafią znakomicie go sobie wyobrazić. Podobna sytuacja spotyka bohaterów, choć wiele o nich możemy dowiedzieć się z dialogów oraz ukrytych w nich zachowań, reakcji. Ba! Nawet język w rozmowach jest komponowany na swoisty dialekt, co było dla mnie… WOW! W Czarnym Lamparcie, Czerwonym Wilku należy po prostu uważnie wczytać się w tekst, bo wiele kryje się w pozornie mało istotnych kwestiach. Zdaje mi się, że autor schował także wiele niuansów pomiędzy wierszami, co z czasem zaczynamy zauważać. Prawdopodobnie, gdybym przeczytała tę książkę jeszcze raz, zwróciłabym uwagę na te swoiste gierki Marlona Jamesa – gierki z czytelnikiem.

Czarny Lampart, Czerwony Wilk to książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To lektura niełatwa, naprawdę skomplikowana, ale można się w niej zatracić całkowicie. Co istotne – wywołuje w czytelniku skrajne emocje. Zwyczaje ludów tu przedstawionych potrafią przyprawić o gęsią skórkę i obrzydzenie, ale i znalazło się miejsce na wzruszenia, odrobinę ciepełka dla serca czy… śmiech. Każdy dorosły miłośnik fantastyki oraz afrykańskich mitologii będzie zachwycony tą pozycją – szczególnie, jeśli ceni także egzotyczne i szokujące powieści, nieposkromione i ekstrawaganckie – w pozytywnym tych słów znaczeniu. Polecam z całego serca!

10 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska11 maja 2021 16:50

    Lubię czasem przeczytać coś z fantastyki, ale czy na nią się skuszę, szczerze przyznam że nie wiem. Choć rezenzja brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Afrykańskie mitologie, fantastyka, niełatwa lektura - raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki, ale skoro jest "wymagająca", to na razie ją sobie odpuszczę, bo teraz potrzebuję spokoju

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiem, ze to muszę przeczytać. Czytałam różne opinie o tej książce i chętnie wyrobię sobie własną.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Czarny Lampart, Czerwony Wilk" to specyficzna lektura nie dla każdego. Mecząca, każąca się bardzo skupić podczas czytania. Powieść Marlon James inspirowana afrykańskimi wierzeniami to coś świeżego, ukazująca świat brutalny ale i baśniowy to tego jeszcze autor posłużył się językiem wulgarnym. Nie wiem czy odważę się na tą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam historię, w których mitologia plącze się z akcją powieści. Takie połączenia są dla mnie najwspanialszym deserem dla mojej wyobraźni. I pomimo, że to baaaardzo wymagająca lektura, ja jestem zdecydowanie na wielkie TAK. Tak, bo będzie to okazja do poznania mitologii rdzennych Afrykańczyków, z którą nie miałam przyjemności poobcować, i tak szczerze to poza samą nazwą WooDoo, to nie wiele więcej wiem o niej. Czas nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze skojarzenie, gdy spoglądam na okładkę: psychodeliczna. Za dużo tutaj wszystkiego, za dużo elementów, zlewających się w jedno, niedobrane dla mnie barwy. No niestety nie powiem, aby przypadła mi również do gustu zawartość, tak więc tutaj nie jestem przekonana do książki i wiem, że sobie ją odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie śpiewał kiedyś Zbigniew Wodecki, że "Afryka dzika, dawno odkryta". Niestety, nie miał racji, ta Afryka kryje jeszcze wiele, wiele tajemnic. No i kto powiedział, że nie może się pojawić w literaturze fantastycznej? Ciekawe połączenie fantastycznych klimatów z atmosferą afrykańskich wierzeń. Myślę, ze dla koneserów tego gatunku literackiego będzie to ciekawe i intrygujące spotkanie.
    Z pewnością autor skusił się na ciekawy zabieg artystyczny. Taki, o jakim na razie literatura fantastyczna nie marzyła. Czy zabieg potrzebny? Myślę, że tak. Taki powiew świeżości jeszcze nikomu i niczemu nie zaszkodził, wręcz przeciwnie, niejednokrotnie ożywił to, co zdążyło się opatrzeć i nieco skamienieć.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam ją w planach, ale teraz nie jestem pewna, bo jeśli ciężko w nią się wgryźć i język jest wulgarny i niezbyt literacki, to nie wiem czy bym przebrnęła przez nią. Nie wiem, jeszcze się zastanowię 🤔

    OdpowiedzUsuń
  10. Połączenie bardzo odważne i bardzo trafione dla fanów fantastyki. Ja jednak nie zostałam jeszcze fanką fantastyki i raczej bardzo daleko mi do zostania nią, więc ta książka nie dla mnie. Afrykańskie historie i mitologie bardzo wiele w sobie kryją i są bardzo trudnym materiałem do pracy, dlatego wielkie brawa dla autora za taką tematykę. Afryka jest tak tajemnicza i zagadkowa ze swoimi historiami, że materiału na kolejne książki, jeszcze długo nie zabraknie. Tylko dobrze, mądrze i w sposób zrozumiały przekazać go czytelnikowi, tak by go nie zanudzić to jest nie lada wyzwanie. Po recenzji, coś czuję, że temu autowi to się bardzo udało i fani będą bardzo zadowoleni. Choć okładka i recenzja bardzo kuszą :) Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń