czwartek, 27 lutego 2020

Caroline Kepnes - "Ukryte ciała"

Autor: Caroline Kepnes
Tytuł: Ukryte ciała
Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 2020
Ilość stron: 448
Ocena: 6/10

Opis:

Powraca budzący skrajne emocje i urzekająco socjopatyczny Joe Goldberg! Kontynuacja cieszącej się dużą popularnością debiutanckiej powieści Ty.
Trzydziestoparoletni Joe Goldberg ma wprawę w ukrywaniu zwłok - przez ostatnie dziesięć lat pozbył się czterech ciał, ofiar swych bezowocnych poszukiwań miłości. Teraz zmierza do Los Angeles, miasta drugiej szansy, zdecydowany zapomnieć o przeszłości i zacząć od nowa. W Hollywood Joe bez trudu integruje się z nowym środowiskiem – jada guacamole, pracuje w księgarni, flirtuje z sąsiadką - dziennikarką. Jednak cały czas ogląda się przez ramię, a czyny z przeszłości nie dają mu spokoju. A przecież on tylko szuka prawdziwej miłości!

Gdy poznaje nową dziewczynę, która coraz bardziej go fascynuje, nie chce jej skrzywdzić, pragnie być z nią na zawsze. Tylko jeśli ona odkryje, co zrobił, być może nie będzie miał wyboru…


Recenzja:

Zacznę może od tego, że jest serial pod tytułem "You", który pewnie większość z Was już oglądała. Jest on inspirowany książką, a to jest drugi tom tej powieści, który był inspiracją dla drugiego sezonu. Właśnie - inspiracją - bo sporo rzeczy zostało w serialu pominiętych. Chociaż uważam, że sama ekranizacja wyszła świetnie, to uważam też, że mogli jednak podłapać więcej pomysłów z książki. Zresztą, zaraz trochę opowiem o "Ukrytych ciałach".

Joe ma już ponad trzydzieści lat i ciągle szuka miłości - szkoda, że większość jego romansów kończy się morderstwem. W drugim tomie wyjeżdża on do Los Angeles - ale nie dlatego, jak przedstawili to w serialu, ale właśnie z powodów romantycznych: bo szuka kobiety, które go rzuciła. Szybko jednak okazuje się, że Joe wsiąka w nowy świat... a na dodatek poznaje kolejną dziewczynę. Znowu ma w planach spędzić z nią życie. Znowu ma w planach jej nie skrzywdzić. A jak wyjdzie i czy to jest podobne do tego, co było w serialu... tego dowiecie się tylko z "Ukrytych ciał"!

Mam wrażenie, że fabuła była w porządku, za to jakoś sposób pisania mnie do siebie nie przyciągnął. W serialu lepiej zaserwowali przedstawienie bohatera i jego rozterek. Może to też dlatego, że świetnie dobrali aktora, który wcielił się w tę rolę tak, jakby to było jego powołanie? Czytając książkę odnosiłam fakt, że czegoś w niej brakuje - jakiegoś urzekającego magicznego "czegoś", co by sprawiło, że ta powieść mnie porwie i pochłonie bez reszty - ale zapoznawałam się z nią tylko po kilkadziesiąt stron jednego dnia. Więcej jakoś nie byłam w stanie.

Książka ta nie jest nudna. Sporo się w niej dzieje. Mamy też sporo oczekiwań, jeśli oglądaliśmy  drugi sezon "You". Część wydarzeń się pokrywa, część jest podobna, a część w ogóle odbiega od rzeczywistości. Czasem niektóre rozwiązania w pozycji książkowej bardziej mi się podobały od tych, które możemy zobaczyć na Netflix, a część bym zmieniła. Ot, minusy oglądania ekranizacji przed zapoznaniem się z innymi tomami serii. Na swoje wytłumaczenie mam jednak to, że w ogóle się nie spodziewałam, że wyjdzie kontynuacja pierwszego tomu - bo nie było to jakoś głośno zapowiadane.

Sam początek "Ukrytych ciał", to coś, o czym warto powiedzieć. Nie było tego w serialu - i wcale się nie dziwię, że zrobili inaczej. Pojawia się tu niejaka Amy, której zachowanie strasznie mnie irytowało i wkurzało. Nie rozumiałam, czemu Joe chce być z taką dziewczyną i co ją do niego przyciąga, ale odnosiłam wrażenie, że on sam do końca nie wiedział, czemu ją wybrał. Początek jest więc beznadziejny, głównie za sprawą Amy. Dopiero po przyjeździe do LA trochę się to wszystko rozkręca - a jeszcze bardziej, gdy w końcu główny bohater poznaje Love.

Dużo schematów jest dokładnie tych samych - zmieniają się tylko postacie i wątki poboczne. Jednak główny wątki wydają mi się takie same. Czasami odnosiłam wrażenie, że czytam odgrzewanego kotleta, ale szybko to mijało. Ostatecznie dałam książce ocenę 6/10 i z tego co widzę, dużo osób dało podobne noty: mało kto dał powyżej 8 i mało kto dał poniżej 5. 

Nie będę się rozwlekać w tej recenzji, bo pewnie sporo już wiecie, jeśli czytaliście tom pierwszy (albo chociaż recenzję do tomu pierwszego), albo dużo wiecie, bo oglądaliście ten słynny serial "You". Tak, czy siak - według mnie warto zapoznać się także z powieściami, które były inspiracją dla ekranizacji. Dodaje to trochę innego punktu widzenia i pokazuje, jak mogłoby być, gdyby kręcono wszystko w stu procentach w zgodzie z książką... 

11 komentarzy:

  1. Muszę nadrobić i książkę i serial

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawialam się nad obejrzeniem serialu i czytaniem książki jeśli chodziło o pierwszy tom to teraz mam do nadrobienia 2 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam duże braki - ani serialu nie znam, ani powieści... Ale przynajmniej wiem, czy warto sięgnąć po książkę😉.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam Netflixa, więc porównanie z serialem niewiele mi mówi. |Jednak to i tak nie moja bajka. Może i ciekawie napisana, pełna zwrotów akcji, itd. jednak nie pociąga mnie ten temat i nie zachęciła do przeczytania książki nawet recenzja. Chociaż recenzentka próbowała, próbowała...

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki nie czytałem, a serial zacząłem oglądać, jednak pierwszy odcinek mnie nie przekonał. Po tej recenzji na pewno wrócę do filmów, może coś się ruszy, to zdecydowanie moje klimaty. Co do powieści i ich ekranizacji, to zawsze znajdziemy różnice, zamierzone, bądź bardziej pasujące do ekranowej konwencji. Nie każdą myśl pisaną można przekazać obrazem. Czytelnik ma też już wyrobione wyobrażenie postaci, a najczęściej w filmie mamy coś innego. Ma to swój urok, czasem drażni, zmusza do dyskusji na ten temat, a wiadomo- obojętnie jak się mówi, dobrze czy źle, najważniejsze aby się mówiło. Tak działa reklama. Ostatnio stało się tak z „Wiedźminem”.

    OdpowiedzUsuń
  6. O serialu rzecz jasna słyszałam, ale (jeszcze) nie oglądałam. Czytałam tylko, że ma niezłe recenzje, ale nie wiem, czy w końcu go obejrzę, wciąż się waham.
    Co do książki - rzadko czytam, że książka jest gorsza od filmu (w tym przypadku serialu). Rozumiem, że książka nie jest nudna, ale ocena 6/10 mówi sama za siebie - czegoś brakowało. Ogólnie wydaje mi się, że jednak serial wypada na tym tle lepiej i książki stanowią wyłącznie dodatek dla fanów (mimo, że to one de facto były podstawą do sfilmowanej wersji). W każdym razie nic, tylko się cieszyć - ktoś przemyślał lekturę i poszerzył kontekst w serialu. To należy pochwalić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny argument, żeby najpierw przeczytać książkę, potem ewentualnie obejrzeć ekranizację. Nie oglądałam jeszcze serialu i na razie nie mam w planach, spokojnie mogę najpierw przeczytać książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba będę w mniejszości nie oglądałam serialu oraz nie czytałam pierwszej części o Joe. Ekranizacje żądzą się własnymi prawami, wyławiają i przerabiają wątki. Co do książki "Ukryte ciała" jakoś nie ciągnie mnie by poznać bohatera i jego szukania 'miłości', mam wrażenie, że mamy dwie książki w jednej tylko różnią się może miejscem, imionami bohaterek, wątkami ale schemat pozostał ten sam. Odpuszczę sobie książki Caroline Kepnes.

    OdpowiedzUsuń
  9. To taka czarna komedia ? To coś dla mnie, jak tak, lubię czarny humor 😉 nie mam Netflixa więc serialu nie znam. Książek poszukam 🙃

    OdpowiedzUsuń
  10. Serialu nie znam niestety, za dużo nam książek do czytania by wciągnąć się w oglądanie... pierwszej części nie czytałam a chciałabym, ciekawi mnie postać stalkera. Kiedyś je przeczytam 🙂

    OdpowiedzUsuń
  11. Od niedawna oglądam na netflixie i właśnie szukam jakichś ciekawych seriali, więc każda podpowiedz co do nich jest dobra. Niestety tak jak serial z chęcią obejrzę tak co do książki nie jestem przekonana, bo widzę, że jest troszkę grosza od serialu, ale też akurat takie gatunki wolę obejrzeć niż przeczytać, więc mogę bez obaw zacząć oglądać od razu i nie przeżywać, że coś zostało gorzej ukazane w serialu niż w książce bądź na odwrót, a wiadomo, że zawsze coś będzie sie różnic.
    Tak więc tytuł zapamiętuje ale tylko do obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń