wtorek, 19 marca 2019

Stuart Turton - "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle"

Autor: Stuart Turton
Tytuł: Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 27 lutego 2019
Liczba stron: 512
Ocena: 10/10 

Opis: 

O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana.
Masz osiem dni i osiem wcieleń.
Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą.
Zrozumiano? W takim razie zaczynamy…
Evelyn Hardcastle będzie umierać każdego dnia, aż do momentu, gdy ktoś odkryje, kim jest jej zabójca. Wśród gości zaproszonych do Blackheath jest kilku ludzi, którzy próbują to zrobić. Nie mają równych szans ani równych możliwości. Stale przeżywają ten sam dzień, usiłując rozwiązać zagadkę, lecz każdy wieczór nieubłaganie przeszywa dźwięk wystrzału z rewolweru…
Jeśli Aiden Bishop nie zwycięży w wyścigu o odkrycie tożsamości mordercy, nigdy nie opuści posiadłości. Ma osiem szans: każdego ranka przez osiem dni obudzi się w ciele innego gościa... Jeśli nie uda mu się znaleźć zabójcy, cały cykl zacznie się od początku. I znów będzie musiał odkrywać, kim są jego przeciwnicy i który z nich pod eleganckim ubraniem skrywa śmiertelnie ostry nóż…


Recenzja:

Przez ostatnie lata zniechęciłam się do kryminałów, a wszystko to za sprawą spotykania w nich schematycznych rozwiązań, przewidywalnej fabuły, nudnego tła i kiepskiej motywacji bohaterów. Opis Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle oraz nietuzinkowa rekomendacja (Gdyby Agatha Christie i Terry Pratchett wzięli LSD i uprawiali seks, "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" byłoby ich książkowym dzieckiem spłodzonym na pokwasowym tripie.) sprawiły, że postanowiłam dać szansę tej książce. I… wiecie co? Okazała się ona lekturą wprost FENOMENALNĄ! 

Historia wciągnęła mnie już od pierwszych stron, nie – od pierwszych zdań! Naprawdę nie potrafiłam się oderwać. Utknęłam w gąszczu znaków zapytania, całkowicie zakochana w subtelnym stylu autora oraz uczuciu niepokoju, który towarzyszył mi aż do zakończenia powieści. Siedem śmierci Evelyn Hardcastle czytało mi się po prostu pysznie i dawno żadna książka tak mnie nie zachwyciła. Nie mogę uwierzyć, że jest ona debiutem!

Stuart Turton przemyślał swoją powieść pod każdym względem. Bogactwo bohaterów oraz ich osobowości wręcz zapiera tło w piersiach, podobnie jak mistrzowski sposób prowadzenia powieści. Główny bohater, który jest jednocześnie narratorem, ewoluuje na kartach, a kolejne wcielenia mają na niego coraz większy wpływ. Czasami ciężko stwierdzić, czy Aiden z pewnością jest Aidenem, czy osobą, w której ciele utknął. Jedno jest pewne – każda jego decyzja, nawet najdrobniejszy krok mają ogromny wpływ na kolejne wydarzenia, które kapitalnie łączą się w coraz barwniejszą całość. I choć autor odkrywa coraz więcej kart, tak zakończenie nie jest jasne dla czytelnika… 

(…) prawda nie zawsze jest dobrodziejstwem – nikt jednak nie powinien poznawać samego siebie w ten sposób, jakby w ciemnościach natykał się na opuszczony dom. 

Gęsta atmosfera, fantastyczna kreacja bohatera oraz liczne tajemnice to nie jedyne atuty Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle. Na uwagę zasługuje również pewien Lokaj, który pragnie wymordować wcielenia Aidena, swoista konkurencja, od której jeży się włos na karku. Za każdym razem, gdy się pojawiał, w mojej głowie rozbrzmiewał refren z pozoru niewinnej piosenki Flanagana i Allena - Run Rabbit Run. Muszę przyznać, że nawet teraz, gdy pomyślę o tych fragmentach jeży mi się włos na karku! 

Autor urzekł mnie także smakowicie wiktoriańskim tłem całości. Akcja powieści kręci się wokół posiadłości rodziny Hardcastle, w której już wcześniej wydarzyły się dramatyczne wydarzenia. Stuart Turton cudownie wplata opisy w narrację, wspaniale równoważąc je z przemyśleniami Aidena oraz akcją, a jego pióro niesamowicie oddziałuje na wyobraźnię. Nie mogę zapomnieć tutaj o bardziej surrealistycznych elementach, jak choćby Doktor Dżuma i… nie będę Wam psuć zabawy. Dodam jedynie, że zakończenie nie rozczarowuje. 

Siedem Śmierci Evelyn Hardcastle to najlepszy i najbardziej emocjonujący kryminał, jaki w życiu przeczytałam i pierwsza książka słusznie rekomendowana porównaniem do znanych pisarzy. Stuart Turton maluje przed czytelnikiem intrygę niczym Agatha Christie, nie brakuje mu także humoru i przekorności Terry’ego Pratchetta. Mam nadzieję, że to nieostatnia książka autora i niebawem na rynku pojawią się kolejne – równie kapitalne i zjawiskowo wydane. W wydaniu – poza rewelacyjną treścią – kryje się również mapka posiadłości, z uwzględnieniem wszystkich pokoi, kluczowych miejsc oraz elementów. Boski dodatek. Polecam z całego serca! 

9 komentarzy:

  1. Okładka, cudowna w swej prostocie. To takie niezwykłe, że przy niektórych książkach czekamy kilka dobrych stron, aby poczuć silne przyciaganie, podczas gdy inne potrafią nas od razu przeszyć kilkoma słowami. Fabuła wydaje się być bardzo ciekawa i dokładnie przemyślana. Jestem pod wrażeniem Twego opisu głównej postaci, bohaterów. I to wiktoriańskie tło. Ależ to musi być dobre! Na swojej półce mam kilka kryminałów, które czekają w kolejce, ale ten będzie kupiony i przeczytany od razu, takiego mi narobiłaś smaka na tę książkę. Moja wyobraźnia już nie może się doczekać. Super recenzja 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka jest przepiękna - swoją drogą bardzo podobna do ,,Sierota, Bestia, Szpieg". A treść zbiera bardzo entuzjastyczne recenzje, zapowiadając się na coś nowego i intrygującego. Od dawna planuję to przeczytać, a Twoja recenzja jeszcze mocniej mnie zachęciła - naprawdę czuć ten zachwyt książką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tę książkę gdy tylko się o niej dowiedziałam to wiedziałam, że muszę po prostu muszę przeczytać! Kwestia pętli czasowej bardzo mi się podoba. I bardzo jestem ciekawa kto jest mordercą? Na szczęście książka jest w drodze do mnie to się niedługo sama przekonam :) na fb Kasia Neu

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam tej książki w planach, choć wiele o niej słyszałam :) Ale jestem okładkową sroką, wiec chętnie bym ja przygarnęła.
    Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Stuart Turton miał świetny pomysł na książkę, z recenzji wynika, że został on zrealizowany genialnie. Czytając recenzję chciałam od razu wziąć się za tą książkę i poczuć ten dreszcz emocji, rozwiązywać razem Aidenem zagadkę dotyczące śmierci Evelyn, do tego bohater jest zamknięty w pętli czasu i nie posiada swojego ciała tylko jest "gościem" innych ludzi którzy to mogą być każdy z nim mordercą. 'Must read' do tego świetna okładka książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu coś innego w kryminałach. Szczerze, to nie przepadam za tym gatunkiem, chociaż zdarzyło mi czytać ich kilka. Ten jednak wydaje się być inny, wszak sama ofiara zostaje detektywem w swojej sprawie. Ciekawy pomysł, podszyty elementami grozy i dreszczem emocji, sprawia, że mam ochotę sięgnąć po książkę. Osiem dni, a bohater ewoluuje, jakby przeżywał z osiemdziesiąt lat- tutaj bije pokłony w stronę autora, bo niełatwy to zabieg, na którym bardzo szybko można popaść w jakiś schemat bądź potraktować, któreś z wcieleń bohatera po macoszemu, a z recenzji wynika, że tak się nie stało!
    Pewnie nie zwróciłabym na tę książkę uwagi, gdyby nie wasza recenzja, a już w szczególności ocena.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam opis tej książki brzmi niezwykle intrygująco. :D
    Wiktoriańskie tło mnie również bardzo zachęca do sięgnięcia po tę pozycję. :)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyka w nowej odsłonie? Książka może sie nieźle sama reklamować z taką fabułą. I pamiętam tę zapowiedź: "Gdyby Agatha Christie i Terry Pratchett wzięli LSD i uprawiali seks...". Uznałam to troche za skandalizujące (sczególnie że mam bujną wyobraźnię, no i lubię Christie, nienawidzę Pratchetta), ale dalej nie wnikam.
    Książka mnie zaciekawiła (już wcześniej słyszałam o tej pozycji, zresztą, opis na okładce jest już niezły), ale jeszcze bardziej to mi się podobała sama recenzja. Dawno tak dobrej nie czytałam. Bez nachalnej promocji, za to opis własnych subiektywnych odczuć autora i to tych najważniejszych, potrafiących delikatnie zachęcić do lektury. Zwykle zwracam uwagę na recenzje Agi, teraz odkrywam coś nowego. Tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem już po lekturze tej książki i jest rewelacyjna. Do samego końca nie wiadomo komu ufać, kto jest kim? I od początku do samego końca trzyma w napięciu i ma zaskakujące zakończenie. Podoba mi się konstrukcja książki, dni przeskakują jak w kalejdoskopie. Jak ktoś się waha, niech nie czeka tylko się za nią bierze! :)

    OdpowiedzUsuń