sobota, 30 września 2017

Shana Galen - "Na falach uniesień"

Autor: Shana Galen
Tytuł: Na falach uniesień
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2017
Ilość stron: 320
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Bastien, markiz de Valère, pała żądzą zemsty. Przemierza morza swym korsarskim okrętem, zawzięcie ścigając wroga. Jego plany może jednak pokrzyżować piękna dziewczyna.
Raeven, córka admirała, pała żądzą zemsty. Przekonana, że Bastien jest winien śmierci jej narzeczonego, wkrada się na pokład jego okrętu, by wyzwać go na pojedynek i skrzyżować z nim szpady.
Zemsta może być słodka, to prawda. Oboje nie przeczuwają nawet, jak bardzo…


Recenzja:

Kocham tę autorkę - to mogę powiedzieć już na samym początku recenzji, gdyż ten fakt nie podlega żadnej dyskusji. Pomimo tego że "Na falach uniesień" to niby jakaś część serii - tak naprawdę czytanie tego bez kolejności, robi raczej małą różnicę, gdyż każda jest o kimś innym. Tak więc spokojnie można czytać, bo żadnych większych spojlerów to nie zdradzi - właściwie o postaciach z poprzednich tomów dowiadujemy się gdzieś w kilkunastu ostatnich stronach, do tego czasu nie istnieją, a i wtedy za dużo ich relacje nie zdradzają.

Bastien - a właściwie Sebastien, markiz de Valere, od wielu lat spędza czas na morzu. Chociaż wielu ludzi uważa go za pirata, on twierdzi, że jest korsarzem, którego celem jest zniszczenie statków swojego wroga. Bastien jest dobrym, mądrym kapitanem i zdecydowanie zna się na statkach, a także na wszystkich tych umiejętnościach, które musi mieć marynarz. Główny bohater spędza na statku każdą wolną chwilę, rzadko schodząc na ląd - jest tak od czasu, w którym z powodu pożaru, musiał uciekać z domu. Nigdy jednak tam nie wrócił, zamieniając obraz ognia na obraz bezkresnego oceanu. Jego życie wiedzie się dosyć spokojnie, przynajmniej do czasu, kiedy w jednym z barów nie spotyka kobiety, która marzy o tym, żeby poderżnąć mu gardło. Już wtedy Bastien wie, że ciężko będzie wyrzucić ją ze swoich myśli - nie myli się. W końcu Raeven marzy tylko o tym, żeby zakończyć jego życie, nawet, jeśli sama miałby przy tym stracić życie.

Raeven - główna bohaterka tej książki - to prawdziwa diablica, która jest strasznie uparta i pomysłowa, a przy tym jest córką admirała, więc odkąd skończyła cztery lata, zaczęła mieszkać na statku - co w ówczesnych czasach nie bardzo pasowało do kobiety. Dziewczyna potrafiła na statku zrobić praktycznie wszystko: od napełniania dział, po wyznaczanie trasy okrętu. Odkąd jednak zginął jej narzeczony - a jest przekonana, że winę za to ponosi Bastien - jej głównym celem rozmyślań jest to, w jaki sposób zabije sprawcę tego czynu. Co więcej, sam Bastien daje jej nawet kilka okazji do tego, żeby wbić mu sztylet prosto w serce... Problem jednak w tym, że Raeven przestaje wiedzieć, czego tak naprawdę chce i nie jest już pewna, kto zabił jej narzeczonego. Jak więc skończy się ta historia?! Tego musicie dowiedzieć się sami. Ja tylko mówię, że fani romansów historycznych, szczególnie takich, które nie są do końca typowe, ale za to bardzo oryginalne, zdecydowanie pokochają "Na falach uniesień". Ja jestem książką niezwykle oczarowana!

Shana Galen po prostu wie, jak pisać. Jedną jej powieść miałyśmy tu już pod patronatem, ale ta pozycja w porównaniu z tamtą... Cóż, "Na falach uniesień" zdecydowanie wydaje się dużo lepszą powieścią, chociażby ze względu na sam pomysł fabuły, który jest dosyć innowacyjny w powieściach historycznych, które zazwyczaj rozgrywają się jednak na lądzie i w których damy nie mają ciętego języka, uporu i chęci walki. Można więc śmiało powiedzieć, że pozycja, którą dziś recenzuję, pokazuje, jak wielka jest wyobraźnia autorki oraz jak dobrze jest w stanie umiejscowić to w danym okresie historycznym, mimo to że zachowanie Raeven to dla większości skandal.

Ogólnie bardzo mi się podobało także to, jak Shana Galen stworzyła postacie drugoplanowe, takie jak chociażby admirał - ojciec Reaven, czy medyk na statku Bastiena. Jestem w miłym, przyjemnym szoku - dawno nie spotkałam się z postaciami tak realistycznymi, które mimo wszystko wydają mi się na tyle sympatyczne, że warto byłoby je zapamiętać na dłużej. Przeważnie pamięta się tylko głównych bohaterów, ale w tej powieści żal by było nie wspomnieć o postaciach, które czynią tło tej historii. Gratulacje, pani Galen. Wykonała pani naprawdę kawał świetnej roboty!

Autorka pisze lekko, ale z taką wprawą, że książkę dosłownie pożera się wzrokiem. Nie mówiąc już o tym cudownym klimacie, jaki tworzy pisarka. Między głównymi bohaterami dosłownie da się wyczuć emocje - od nienawiści po pożądanie, a chemia między nimi jest wręcz namacalna. Nie żałuję ani sekundy, którą spędziłam na zapoznanie się z tą powieścią, aczkolwiek przyznam szczerze, że nawet nie zauważyłam, kiedy dobrnęłam do końca, tak byłam pochłonięta tą historią. Cudowne, często humorystyczne lub sarkastyczne dialogi, szczegółowe opisy i ogrom emocji, to zdecydowanie przepis na to, żeby książka okazała się sukcesem. Według mnie "Na falach uniesień" to zdecydowanie sukces i najlepsza książka tej pisarki, a kilka książek z jej twórczości miałam już okazję czytać.

Zaskakującym faktem jest natomiast to, że nawet okładka nie jest do tej powieści aż taka tragiczna - nazwałabym ją raczej przeciętną, ale przynajmniej pasuje chociaż po części do fabuły, jaka rozgrywa się w "Na falach uniesień". Sam tytuł też jest zresztą dosyć trafny. Jestem natomiast ciekawa, jak wyglądałaby oprawa graficzna, gdyby Wydawnictwo AMBER zmieniło jednak grafika i postarało się, żeby okładka była bardziej dopracowana. Jestem jednak przekonana, że wyszłoby to na plus nie tylko tej książce, ale każdej innej.

Na zakończenie chciałabym tylko powiedzieć, że jeśli kogoś nie przekonała moja recenzja i wysoka nota, którą dałam powieści, to musicie po prostu wysłuchać mojego rozkazu na koniec: musicie przeczytać "Na falach uniesień"!
Uwierzcie mi, że nie będziecie marudzić, że nic się nie dzieję, że książka jest źle napisana, czy też dlatego, że niby romans historyczny Wam nie odpowiada. Przy okazji czytania tej pozycji przekonacie się, czym jest po prostu dobra literatura w lekkim, pełnym miłości ujęciu.

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa AMBER

13 komentarzy:

  1. Już sama okładka ze słodkimi usteczkami, to już dla mnie totalna porażka, jakiś kicz, w księgarni uciekłbym od niej jak najdalej. Opis romansidła z Karaibów... Coś dla pań marzących o piratach, tych dobrych.. Dalej uciekam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam romanse historyczne;) Więc książka w sam raz dla mnie. Jednak okładka mnie jakoś nie porywa... Natomiast recenzja już tak;) Lubię główne bohaterki z charakterkiem, więc wiem, że się nie będę nudzić przy tej książce. Jak na romans przystało nie jest to książka jakichś wysokich lotów, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Ważne, że pozwoliłaby spędzić miłe popołudnie z lekką i przyjemną lekturą;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka całkiem całkiem. Mogłaby byc trochę lepsza, ale nie czepiajmy się 😉 fabuła zapowiada sie naprawdę ciekawie, a recenzja tylko to potwiwrdza. Kolejna pozycja "muszę przeczytać- KONIECZNIE"!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam romanse historyczne i mogłabym je brać w ciemno. Zawsze mają takie piękne okładki, ale ta zwyczajnie zachwyca.A charakterne bohaterki w tamtych czasach pociągają mnie bardzo, przy takich książkach nie da się nudzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Romanse to moja ulubiona dziedzina spośród wszystkich rodzajów literackich.Nigdy nie wybieram po okładce książki,zawsze czytam fragment i jeśli mnie choć ociupinkę zainteresuje to czytam.Recenzja tak mnie nastroila,że z chęcią już bym po nią sięgnęła,gdybym ja miała.

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak rozkaz to rozkaz. Z rozkazami się nie dyskutuje!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany wszyscy pałają żądzą... zemsty :). Gdybym przeczytała tylko ten opis z tylu książki nie mając pod ręka recenzji to pewnie nie sięgnęła bym po tą pozycję. A tak, ta entuzjastyczna recenzja przekonała mnie, że Warto. Chociaż przekonywać jakoś bardzo nie trzeba było, bo uwielbiam romanse historyczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znów przygoda z przeszłości. Lubię takie pozycję, recenzja zachęca. Chociaż okładka dość przeciętna. A skoro książka "nie jest źle napisana" to wg rozkazu trzeba przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdy skończę obecnie czytaną książkę, zabieram się do czytania "Na falach uniesień". Myślę, że nie będę zawiedziona, mimo że nie przeczytałam wcześniejszych książek tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo intrygująca recenzja - romans historyczny, zemsta i namiętność. Pierwsze na co zwróciłam uwagę, poza tytułem przyciągającym uwagę, to okładka - tym razem bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fale uniesień są super :) wiec może warto poczytać jak inni je przeżywają :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zarówno sama fabuła książki jak i jej okładka nie podobają mi się i to nie dlatego że nie jestem fanką romansów historycznych bo są takie które chciałabym przeczytać a ta nie przemawia do mnie. Ale myślę że dla wielbicieli takich książek będzie idealna ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem załamana. Ilość książek które wyszukujecie i recenzujecie jest ogromna. A ja zamiast skracać swoją listę to tylko ją wydłużam. Uwielbiam książki w tych klimatach więc jest ona pomimo przychylnych recenzji i tak już wciągnięta na moją listę :)

    OdpowiedzUsuń