czwartek, 7 września 2017

Brigid Kemmerer - "Listy do utraconej"

Autor: Brigid Kemmerer 
Tytuł: Listy do utraconej
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 2017
Ilość stron: 400
Ocena: 10/10!
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Przypadek czy przeznaczenie? Ten list mógł przecież znaleźć każdy…
Declan Murphy to „typ spod ciemnej gwiazdy”. W szkole boją się go nawet nauczyciele. Zbuntowany siedemnastolatek odbywa na cmentarzu obowiązkową pracę na cele społeczne. Pewnego dnia na jednym z grobów znajduje list. Zaintrygowany czyta go i postanawia odpowiedzieć. Gdy Juliet Young odkrywa, że ktoś naruszył jej prywatność i przeczytał list do zmarłej przed niecałym rokiem matki, jest zdruzgotana. Matka Juliet pracowała jako fotoreporterka w różnych miejscach na świecie, dlatego często porozumiewała się z córką poprzez listy. Pokonując złość, odpisuje na wiadomość nieznajomego. Z czasem między Juliet i Declanem rodzi się nić porozumienia.


Recenzja:

Kiedy zabierałam się za czytanie tej książki, wiedziałam tylko, że ma fajną okładkę, a opis brzmi dosyć ciekawie. Ot, kolejna młodzieżówka, może tylko z dosyć ciekawym pomysłem na listy i często poruszanym tematem śmierci. Jednak już po kilkunastu stronach wiedziałam, że "Listy do utraconej", to powieść całkiem inna od tych, które czytałam w swoim życiu. I chyba od tego momentu czytałam tę pozycję z zaciśniętym sercem, szalejącymi emocjami i przeczuciem, że ta książka zwali mnie z nóg tak, że nie będę mogła się pozbierać. Miałam rację, "Listy do utraconej" to zdecydowanie hit tego roku, a być może tak samo pewien hit mojego życia, bo na palcach jednej ręki potrafię policzyć, ile razy jakaś książka tak mnie wzięła i staranowała. Wow - tyle jestem w stanie napisać w podsumowaniu po tym, kiedy wszystkie emocje już opadły, a ja spędziłam noc na rozmyślaniu o tym, co w tej powieści było takiego, że nie potrafiłam się od niej oderwać i co w niej jest takiego, że nie potrafię przestać o niej myśleć. Zdecydowanie ten, kto nie zapozna się z treścią tej pozycji, nie wie, co go omija!

Declan Murphy to chłopak z ogromnymi problemami - zbuntowany siedemnastolatek, który budzi postrach w szkole, wśród uczniów i wśród nauczycieli, ale także w domu, gdyż jego matka i ojczym także starają się mieć z nim jak najmniej wspólnego. Po pewnym incydencie sprzed kilku miesięcy, zostaje wysłany na prace społeczne - dziewięćdziesiąt godzin - żeby w jakiś sposób odpokutować zniszczone mienie. Trafiła mu się dosyć niewdzięczna robota - koszenie trawników na cmentarzu - a sam chłopak od samego początku strasznie narzeka, że bardzo nienawidzi swojej pracy, chociaż dalej było to lepsze niż więzienie (przynajmniej czasami). Pewnego dnia Declan znajduje na jednym z grobów list i zamiast go wyrzucić, tak jak powinien to zrobić, to otwiera go i czyta, a słowa, które są w nim zawarte, trafiają prosto do jego serca. Nie może się powstrzymać, żeby nie odpisać, chociaż nie wie nic o osobie, która go napisała. Wie natomiast, jak to jest cierpieć z powodu czyjejś straty i udawać, że wszystko jest w porządku, że jakoś się ułoży. Declan robi to od dawna - po prostu udaje, że jego historia i jego zmartwienia go nie przytłoczyły, chociaż prawda jest zupełnie inna.

Dziewczyną, która pisze listy do swojej matki - co okazuje się już w kolejnym rozdziale, gdzie jest zmiana narracji (co w tej powieści jest fajnym zabiegiem, gdyż możemy poznać wrażenia i odczucia obu stron, przez co jest jeszcze bardziej emocjonująca atmosfera i jeszcze bardziej mamy ochotę płakać ze wzruszenia) - to młoda, także siedemnastoletnia, Juliet Young. Odkąd kilka miesięcy temu straciła matkę, ciągle wypisuje do niej listy, czekając podświadomie na jakąś odpowiedź. Bohaterka ta zdecydowanie nie pogodziła się ze śmiercią swojej rodzicielki, wiedząc, że zmarła ona wtedy, kiedy właśnie do niej jechała. Matka Juliet była słynną reporterką, fotografującą miejsca zbrodni, więc dziewczyna zazwyczaj się z nią nie widywała, nie rozmawiała z nią przez telefon, tylko wymieniała e-maile, bądź listy papierowe, które Juliet najbardziej zachowała w swojej pamięci. Dla dziewczyny strata ukochanej osoby jest czymś, przez co nie jest w stanie przejść, chociaż wymagają od niej tego inni - łącznie z jej najlepszą przyjaciółką i szkolną psycholog, które od samego początku książki dają odczuć, że powinna się już z tym Juliet uporać. 

W momencie, w którym Juliet odkrywa, że ktoś czyta jej listy, czuje się kompletnie obnażona i zrozpaczona - jakby ktoś zabrał jej jedyną możliwość kontaktu z matką. Szybko jednak okazuje się, że wymiana listów pomiędzy Mrokiem a Cmentarną Dziewczyną zaowocuje pewną nicią porozumienia. Szkoda tylko, że każde z nich woli pozostać w ukryciu i nie zdradzać swojej tożsamości, wierząc, że to zniszczyłoby cały urok tej gry.

"List do utraconej" to piękna książka, która porusza ważne tematy i pokazuje nam, jak można przeżywać stratę i sobie z nią radzić. Uświadamia nam, że każdy człowiek jest kruchy i nikt nie wie, kiedy przewidziana jest jego śmierć. Powieść ta to także historia o rodzącej się przyjaźni i fascynacji, wzajemnym wsparciu i potrzebie posiadania przy sobie kogoś bliskiego, komu można się wygadać - chociażby przez listy pozostawiane na cmentarzu. Czy jednak Juliet i Declanowi uda się ułożyć swoje historie na nowo? Jak w ogóle może skończyć się tak poruszająca książka? Czy można w ogóle mieć anonimowego przyjaciela przez długi okres czasu? Tego dowiecie się podczas czytania tej lekturki!

Brigid Kemmerer to niesamowita autorka, z cudownym warsztatem, która nie tylko potrafi sprawić, że czytelnik jest oczarowany, ale także potrafi trafić wprost do jego serca - zarówno poprzez świetnie przekazywanie emocji, tworzenie odpowiedniej atmosfery, jak i poprzez ciekawe opisy i pełne uczuć teksty, często nawet w dialogach. Sam aspekt psychologiczny jest w tej powieści bardzo dopracowany - postacie są autentyczne i realistyczne, a co ważniejsze: nie tyczy się to tylko bohaterów pierwszoplanowych, ale także bohaterów, którzy są tłem. Zarówno przedstawienie ojca Juliet, jak i przyjaciela Declana to po prostu mistrzostwo świata przy postaciach drugoplanowych, a przecież takich bohaterów mogłabym tu jeszcze kilku wymienić. Pisarka zdecydowanie przyłożyła się do tego dzieła i stworzyła coś, co nie tylko chce się czytać, ale też coś, co chce się pamiętać. Jestem przekonana, że do tej powieści wrócę jeszcze niejeden raz w swoim życiu. Mam nadzieję, że zachęciłam Was wystarczająco do tego, żebyście sięgnęli po tę pozycję.

Sama okładka jest polskim odpowiednikiem tej zagranicznej, aczkolwiek ma w sobie coś - jakąś delikatność i ulotność, przez co według mnie zdecydowanie wpada w oko. Sam motyw kwiatków z papieru i dobrze dobrana czcionka najwidoczniej wystarczą do tego, żeby móc pochwalić grafika, który to wymyślił. Oprawa graficzna jest ładna - po prostu, nic więcej tu się chyba dodać nie da. 

Na zakończenie chciałabym jeszcze raz przypomnieć Wam, że jeśli jeszcze nie wpisaliście tej książki na listę "must read", to szybko musicie to nadrobić! "Listy do utraconej" to idealny sposób na spędzenie dnia w przyjemny sposób i odczucie emocji, o jakie się nawet nie podejrzewaliście. Jeśli tylko dacie szansę tej powieści, to obiecuję Wam, że się nie zawiedziecie. Kocham tę książkę i jestem pewna, że jeszcze zetknę się z tą pisarką - tylko po to, żeby się przekonać, czy inne jej historie też są takie poruszające.

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa YA!

20 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu kusi mnie ta książka i pewnie w końcu po nią sięgnę i przypuszczam, że nie przeszkodzi mi nawet ta sterta nieprzeczytanych książek na półkach;p.

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat książki zdawałby się niezwykle przygnębiający i w rzeczywistości oczywiście tak jest. Ja jednak upatruję tutaj swoistej rady, sposobu na poradzenie sobie ze śmiercią bliskich. Widzę, że emocje grają pierwsze skrzypce w odbiorze lektury - to cenię sobie chyba najbardziej w czytaniu. Dziękuję za recenzję - teraz wiem, jaką książkę dodam do swojego must read!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabuła książki przypomina mi scenariusz dwóch amerykańskich filmów połączonych w jedno. No cóż, życie pisze różne historie i mimo tego co wcześniej napisałam, książka wydaje się być interesującą.
    W książce opisano przyjaźń, a jak wiadomo jest ona obecnie deficytowa, gdyż nie tylko młodzież ale i dorośli zamykają się w domu, za swojego przyjaciela mają komputer i internet. Niestety pochłania ich to coraz bardziej, nie uświadamiają sobie, że nie tędy droga. Powstają depresje, załamania, są zagubieni bo nie mają z kim porozmawiać, nawet nie potrafią nawiązać znajomości w życiu realnym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie pierwszym co rzuca się w oczy jest ładna okłada. Ma w sobie coś subtelnego, ładne kolory. Sama fabuła również wydaje się interesująca. Coraz mniej czytam książek dla nastolatek, ale dla tej na pewno zrobię wyjątek. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To, że nie mogłaś się oderwać od tej książki, to chyba najlepsza recenzja! A dobrze też jak książka wywołuje dużo emocji!

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wydaje się być inna niż wszystkie, wyjątkowa, unikatowa. I właśnie dlatego pragnę ją przeczytać. Poruszony temat jest niezwykle trudny- młody człowiek próbuje radzić sobie ze śmiercią najbliższych, osamotnieniem. Są otoczeni przez ludzi, którzy próbują im pomóc, jednak nic nie jest w stanie zapełnić tej pustki. Może właśnie będą sobie w stanie pomóc nawzajem? Anonimowość kontaktów dodatkowo podsyca atmosferę i rozbudza ciekawość. Czy w końcu dowiedzą się kim są i czy nawiążą nić porozumienia także w relacjach face to face? Koniecznie muszę się tego dowiedzieć! Ślicznie dziękuję za recenzję;) Teraz pozostaje mi wybłagać męża, żeby mi kupił tę książkę;D Może rocznica ślubu to będzie dobra okazja do uzupełnienia biblioteczki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Obecnie temat wydaje się trudny, ale może dlatego warto, żebym się z nim zmierzyła. Recenzja zachęca i w jakiś sposób książka mnie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj jaka ocena! Może się skuszę i zrobię zakupy. Temat wydaje się interesujący.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cmentarna Dziewczyna i Mrok spotykają się nie jak niemal teraz większość nastolatków w wirtualnym świecie online, tylko w tradycyjnym listownym przekazie. Choćby tylko to jest dużą zachętą do tego aby polecać ją tym wszystkim nastolatkom, którzy chodzą ciągle wpatrzeni w ekran telefonu...

    OdpowiedzUsuń
  10. O rajciu! Chcę to! Muszę to mieć! Natychmiast! To książka stworzona wprost dla mnie! A jak ma na dodatek 10/10, to tym bardziej! Przebija ona wszystkie pozostałe pozycje na mej liście "książek do kupienia", więc to coś oznacza. :D Już sam tytuł i piękna, minimalistyczna okładka, skłaniała mnie do stwierdzenia, że to będzie strzał w 10! Po przeczytaniu recenzji, tylko się w tym przekonaniu utwierdziłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ocena bardzo wysoka a temat mega wysublimowany, cierpienie po śmierci kogoś bliskiego to temat nie do pojęcia. Tutaj nie można 'wejść w czyjeś buty', dlatego jestem bardzo ciekawa jak się ta historia zakończyła.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na mojej liście znajduje się od dnia zapowiedzi :) Bardzo zaintrygował mnie opis, a Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że może to być coś wyjątkowego. Na pewno zaopatrzę się w nią zaraz po premierze :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta książka to zdecydowanie moje klimaty ale czytając recenzje stwierdzam że jest troszeczkę dołujaca i nie wiem czy moje serce przy niej nie pękło by na milion kawałków, a ja byłabym w stanie je pozbierać. Lecz nie ważne co by sie z moim sercem i tak ją przy pierwszej lepszej okazji zdobędę i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Książka niepowtarzalna, intrygująca, umieszczona na mojej liście do przeczytania na 100 %. W czasach SMS-ów, Emaili pisanie listów odchodzi na dalszy plan. Chyba do tej książki będą potrzebne mi chusteczki higieniczne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Okładka - śliczna, niby nic konkretnego na niej nie ma, a jednak przyciąga wzrok potencjalnego czytelnika. Po opisie stwierdziłam, że to kolejna młodzieżówka, którą, owszem, można przeczytać w jeden wieczór, ale zaraz potem ją zapomnieć, ot taka lektura na umilenie czasu. Jednak już po pierwszych słowach Twojej recenzji moja opinia zmieniła się o 180 stopni. Jeżeli czytelnikiem targają emocje, to oznaczać to może tylko jedno - że lektura jest naprawdę dobra, wręcz świetna! Najgorzej jest wtedy, kiedy podczas lektury jest się obojętnym, nie ciekawi nas co będzie dalej i jest nam wszystko jedno. Ta książka zdecydowanie ma potencjał i z pewnością w swoim czasie pojawi się w mojej biblioteczce :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ukrywam, że na recenzję tej właśnie nowości czekałam i wypatrywałam jej z niecierpliwością. Intrygowała mnie już od zapowiedzi, jednakże nigdy nie nastawiam się na fajerwerki. Pokazałaś mi, że jest to taki utwór, którego nie mogę nie przeczytać. Początkowo obawiałam się, że sam pomysł na fabułę okażę się być oklepany, że autorka nieumiejętnie go wykorzysta, ale pozytywnie mnie zaskoczono. Mam nadzieję, że mnie lektura tej powieści przyniesie równie niezapomniane emocję.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie znałam do tej pory tej autorki lecz szybko się to zmieni po przeczytaniu tej propozycji. Już sama okładka w jakiś sposób mnie zaintrygowała, a gdy dodamy do tego opis i szalenie ciekawą recenzję to automatycznie znajduje się ona a szczycie mojej listy "do przeczytania". Muszę się po nią wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Również jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Jak na debiut wykonała świetną robotę :) na pewno będę śledziła jej twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
  19. OOOO .... jaka ocena ale się z niej cieszę bo kupiłam ją za 10 zł na targach książki które odbywały się w moim mieście, bardzo zaciekawił mnie opis tej książki noi i cena swoje zrobiła to ją zakupiłam :) i teraz wiem że dobrze zrobiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń