sobota, 1 lipca 2017

Magdalena Wala - "Mów mi Katastrofa!"

Autor: Magdalena Wala
Tytuł: Mów mi Katastrofa!
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017
Ilość stron: 376
Ocena: 7/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Aldona ma wiele talentów, ale największym z nich jest wpadanie w tarapaty i przyciąganie niezwykłych zdarzeń, a przy tym… przystojnych mężczyzn.

W wyniku zaskakującego splotu wydarzeń na jej drodze staje Kamil, i to niejeden raz! Mężczyzna pojawia się w najmniej spodziewanych momentach, w różnych zakątkach kraju i jakby nie przypadkiem. W dodatku jak na złość spotkaniom towarzyszą kompromitujące dla dziewczyny okoliczności. Kim jest tajemniczy przystojniak? Czy zakochana po uszy Aldona nie pomyli się znowu, tym razem z wyborem obiektu swoich uczuć?
Mów mi Katastrofa! bawi do łez. Kolejna powieść autorki książki Przypadki pewnej desperatki nie pozostawia wątpliwości, że każde, nawet najbardziej nietypowe i śmieszne zdarzenie, może być początkiem czegoś wyjątkowo pięknego.

Recenzja:

Samo patrzenie na tę cudną okładkę sprawiło, że miałam ochotę zapoznać się z treścią tej książki. Zresztą, wydawnictwo Czwarta Strona ma śliczne okładki chyba do wszystkich swoich powieści (chwała za to grafikowi!). Tak więc kiedy "Mów mi Katastrofa!" w końcu dotarła do moich rąk, czytanie tej pozycji nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Wręcz pochłonęłam tą powieść w jedno popołudnie. Co sądzę o tej książce? Tego dowiecie się już w dalszej części recenzji, aczkolwiek sam fakt, że ta książka jest objęta przez nas patronatem, powinna wam dać do myślenia i zasugerować, że Magdalena Wala pisze naprawdę świetnie! 

Główną bohaterką tej książki jest Aldona, młoda dziewczyna, studentka, która słysząc o tym, że na Litwie ma być doskonała pogoda, postanowiła się tam chwilę rozerwać i odpocząć. Nie minęło jednak zbyt wiele czasu, kiedy to Aldona zauważyła, że prognozy pogody raczej się nie sprawdziły - spacerowała wtedy w miejscu, gdzie nie było żadnych domków w okolicy i zmokła przeokropnie. W momencie, gdy ujrzała ruiny zamku, bez chwili zastanowienia postanowiła się tam schronić przed deszczem i zimnem. Okazało się jednak, że miejsce to ma już lokatora - Kamila, który według Aldony wyglądał całkiem nieźle. Wspólne ognisko, wspólne spanie pod śpiworem i pozostawiona przez niego kartka brzmią raczej jak początek romansu. W tej historii to raczej początek przeznaczenia, gdyż losy tej dwójki splotą się jeszcze niejeden raz. 

Bardzo podobała mi się kreacja także innych bohaterów, nie tylko Kamila i Aldony, ale także zwariowanej rodzinki Aldony. Od samego początku, kiedy tylko w rodzinie zaczęła się afera, że jedna z sióstr głównej bohaterki jest w ciąży, praktycznie płakałam ze śmiechu. Aldona miała spory problem z tym, żeby się domyślić, kto mógł mieć przypadkową wpadkę - osoba, która miała czekać z seksem do ślubu, młoda buntowniczka, czy raczej typ kujonki i mola książkowego? Powiem tak - czytelnikowi też na początku by było ciężko trafić! Do tego wszystkiego została ukazana fenomenalnie postać babci, która wszystko przeżywa bardzo emocjonalnie, a do tego przez jedną z wnuczek nazywana jest główną plotkarą w okolicy. Nie jestem pewna, czy w takiej zwariowanej rodzinie każdy by chciał mieszkać, ale pewne jest to, że każdy chciały o takiej czytać!

To, co należy chyba dosyć mocno zaakcentować, to fakt że w tej książce nie pojawiają się sceny erotyczne, których obecnie pełno jest... dosłownie wszędzie, niezależnie od gatunku. Jeśli więc nie lubicie opisów seksu, ta pozycja zdecydowanie powinna was do siebie przekonać! Gwarantuję, że nie będziecie żałować wyboru, gdyż wątek miłosny nie jest tu także aż tak mocno zarysowany - przynajmniej nie tak, że autorka pisze tylko i wyłącznie o nim.

Magdalena Wala pisze naprawdę świetnie - jest znakomitą autorką, a masa humoru w jej tekście, tylko to potwierdza. Barwne, intrygujące opisy, a także dialogi, które często zawierają gwarę śląską (wszystko jest wytłumaczone w przypisie), sprawiają, że "Mów mi Katastrofa!" chce się czytać - najlepiej od razu aż do ostatniej kropki. Mnie ta pozycja pochłonęła bez reszty, mam więc nadzieję, że na was zadziała tak samo!

Jak wspomniałam już wcześniej, okładka jest zachwycająca. Utrzymana w pastelowych, jasnych barwach, naprawdę przyciąga wzrok. Bez wątpienia kupiłabym "Mów mi Katastrofa!" tylko dla oprawy graficznej, chociaż staram się tego nie robić i bardziej skupiać się na opisach. W tym wypadku jest to chyba w pełni zrozumiałe: grafika po prostu do siebie przyciąga i obiecuje naprawdę ciekawą historię. Zgadzam się z nią w stu procentach - historia naprawdę była niezwykła!

Podsumowując, "Mów mi Katastrofa!" to jedna z tych książek, do których kiedyś na pewno jeszcze wrócę. Zdecydowanie jest jedną z tych "lepszych", które czytałam w ostatnim czasie. Jeśli jeszcze nie mieliście się okazji zapoznać z jej tekstem, to mam nadzieję, że szybciutko to nadrobicie. Szczególnie, że w tym wypadku nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią na temat tej powieści. Widzicie? To duży plus!

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Czwarta Strona 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz