piątek, 30 czerwca 2017

Joanna Pypłacz - "Mechaniczna Ćma"

Autor: Joanna Pypłacz
Tytuł: Mechaniczna Ćma
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2017
Ilość stron: 304
Ocena: 7/10
Patronat Książkowiru!

Opis:

Pierwszy duch przyszedł do Celiny, gdy miała zaledwie jedenaście lat i mieszkała w sierocińcu. Dzięki jej wizji udało się odkryć ciało zaginionego mężczyzny, natomiast ona sama znalazła nowy dom. Z czasem obdarzona nadzwyczajnymi zdolnościami dziewczyna nawiązuje bliską współpracę ze sławnym okultystą, uwikłanym w tragiczną historię z przeszłości. Pewnego dnia poznaje młodego zegarmistrza-artystę oraz utalentowaną włoską malarkę, która specjalizuje się w portretowaniu umarłych. To przypadkowe spotkanie bezpowrotnie odmieni życie całej trójki. Mechaniczna ćma to kolejna powieść autorki Augusta Nachta i Krzyku Persefony, osadzona w realiach Krakowa z przełomu XIX i XX wieku. Pisarka eksploruje w niej – wraz z czytelnikiem – tajemniczy labirynt ludzkich pragnień i obsesji oraz nieuchwytnych demonów, jakie czyhają na drodze do ich realizacji.

Recenzja:

Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie lubi wątków tajemnicy obsadzonych w historycznej Polsce. Hm, nie wiem czemu, ale mam wrażenie,m że jednak kilka osób tym kamieniem by rzuciło (byle nie we mnie!). Dlaczego? Bo w większości książek jest to przedstawione w sposób płytki, nieoddający klimatu epoki i sprawiający, że danej powieści wręcz nie chce się czytać. Ale, ale! Joanna Pypłacz przychodzi nam na ratunek, tworząc coś, co można nazwać perełką wśród tego typu pozycji! Mam więc nadzieję, że po zapoznaniu się z moją recenzją, zapoznacie się także z "Mechaniczną ćmą". 

Główną bohaterką tej książki jest Celina - na pozór jest to dziewczyna, która nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale okazuje się, że prawda jest inna - Celina widzi bowiem duchy i od wielu lat pracuje jako medium, starając się pomagać wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują. Jej talent ma jednak pewne ograniczenie - nie jest bowiem w stanie skontaktować się z własną matką, co zżera naszą główną bohaterkę od środka. Celina za wszelką cenę chciałaby się skontaktować z kimś ze swoich bliskich, wiedząc, że to przyniosłoby jej w życiu swego rodzaju spokój. Nic nie jest jednak łatwe, a Celina szybko się o tym przekonuje, że czasem najtrudniej dostać to, co się najbardziej chce.

Oczywiście Celina nie jest jedyną bohaterką "Mechanicznej ćmy" - a wręcz przeciwnie. W tej powieści mogłabym wyróżnić jeszcze dwie ważne postacie: Annabellę - młodą Włoszkę,  która jest naprawdę niezwykłą malarką, która specjalizuje się w portretach... zmarłych osób (historia Annabelli też nie jest usłana różami, przez co jej postać jest jeszcze bardziej ciekawa) oraz Leonarda (zwanego przez ojca Annabelli - Leonardo, w bardziej włoski sposób), który jest świetnym zegarmistrzem o ogromnym wręcz talencie. W pewnym momencie ścieżki życiowe wszystkich tych trzech osób się przecinają - i dopiero wtedy można powiedzieć, że zaczyna się ta historia... 

Joanna Pypłacz prowadzi narrację, która jest owiana pewną aurą tajemniczości, tworząc nieustanne napięcie i wywołując w czytelniku przeróżne emocje - od uczucia strachu po uczucie grozy. Wszystko to wiąże się jednak z jeszcze większą dawką ciekawości i niepewności, bo jedno jest w "Mechanicznej ćmie" pewne: nie da się przewidzieć tego, co wydarzy się na kolejnej stronie. Czytelnik może się więc tylko próbować domyśleć i spekulować... ale czy uda mu się trafić? To nie jest do końca pewne.

Autorka jest naprawdę dobrą pisarką - przede wszystkim dzięki tym realistycznym opisom, przez które czasami czułam się tak, jakbym była jedną z bohaterek. To było naprawdę świetne uczucie - tak wniknęłam w klimat epoki, że byłam sobie w stanie wszystko dokładnie wyobrazić. To jest uczucie, którego nie mam przy każdej książce, więc musicie uwierzyć mi, że warto zapoznać się z "Mechaniczną ćmą"! Warto dodać, że pomimo tego że książka jest bardzo zrozumiała, autorka używa naprawdę bogatego języka, który świetnie pasuje do przedstawionej historii. Nawiązania do muzyki poważniej, użyte metafory, przenośnie i inne środki stylistyczne tylko potęgują niesamowity klimat i atmosferę. 

Nie mogę zdradzić o tej pozycji zbyt wiele, żeby nie spojlerować. Jedno jest pewne - cieszę się, że mogłam objąć tę książkę swoim patronatem. Jestem pewna, że jeśli na rynku wydawniczym pojawią się kolejne powieści tej autorki, to chętnie się z nimi zapoznam. W końcu kiedy jedna książka była zachwycająca, to kolejna też ma szansę taka być, prawda? Mam więc nadzieję, że Joanna Pypłacz jeszcze coś napisze!

Wydaje mi się, że ta okładka całkiem nieźle pasuje do "Mechanicznej ćmy", głównie z powodu tego, że jest tajemnicza i patrząc na nią, tak naprawdę nie wiemy, o czym będzie ta książka. Odczuwamy jednak swego rodzaju tajemnicę, a to, co w tej pozycji jest najważniejsze, to właśnie ta aura tajemniczości, która występuje od samego początku do końca. Oprawa graficzna ma też całkiem ciekawą kolorystykę, która rzuca się w oczy. 

Podsumowując, jeśli macie ochotę przekonać się, że Kraków na przełomie XIX i XX wieku był ciekawym, pasjonującym miejscem, to musicie sięgnąć po "Mechaniczną ćmę". Sam fakt, że Książkowir ma patronat nad tą powieścią, powinien wam zasugerować, że ta pozycja jest niezwykła! Także ten - musicie ją przeczytać! Uwierzcie, że żałować nie będziecie. Jak można bowiem żałować przeczytania czegoś, co na długo zostanie w waszej pamięci?

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Videograf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz