czwartek, 29 grudnia 2016

Edith Wharton - "Jak każe obyczaj"

Tytuł: Jak każe obyczaj
Autor: Edith Wharton
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 464
Ocena: 8/10

Opis:
Undine Spragg ma wielkie ambicje – chce osiągnąć „wszystko, co najlepsze”. Dzięki imponującej (a zarazem przerażającej) wytrwałości, ogromnemu sprytowi, zatrważającej zdolności manipulacji oraz nietuzinkowej urodzie i przepysznemu egoizmowi udaje jej się piąć na coraz to wyższe szczeble drabiny społecznej. Trafia do nowojorskiego światka, na paryskie salony, do zamków francuskiej arystokracji… Na każdym etapie swojej kariery poznaje dotychczas jej obce obyczaje, do których błyskawicznie się adaptuje.
Gdzie są granice ambicji tej fascynującej antybohaterki?
Czy je osiągnie?
I wreszcie: kto za to wszystko zapłaci?

Recenzja:
Edith Wharton jest amerykańska pisarką, która żyła na przełomie XIX i XX wieku i jako pierwsza Amerykanka otrzymała Nagrodę Pulitzera – dwa razy. Jej najbardziej znaną powieścią jest Wiek niewinności. Książka Jak każe obyczaj po raz pierwszy ukazała się w 1913 roku, jednak jakimś cudem na polski została przetłumaczona dopiero ponad sto lat później! Pierwsze polskie wydanie zawdzięczamy wydawnictwu MG. Dziwi mnie, że tak długo nikt tej książki nie tłumaczył, bo jest o niebo lepsza od Wieku niewinności, który mnie śmiertelnie nudził. Całe szczęście, że nie skojarzyłam, że autorką obu powieści jest ta sama osoba, bo pewnie uprzedziłabym się wtedy i zrezygnowałabym z czytania Jak każe obyczaj.
Wharton wywodziła się ze starej nowojorskiej rodziny i w swoich powieściach portretowała ówczesne sobie społeczeństwo, ze wskazaniem na mieszczański patrycjat, a także europejskie elity, na co pozwoliły jej liczne podróże do Europy, podczas których dobrze je poznała. W książce Jak każe obyczaj maluje przed nami społeczną panoramę Nowego Jorku oraz Paryża na początku XX wieku. Główną bohaterką, czy raczej antybohaterką, jest Undine Spragg, niezwykle ambitna młoda kobieta, której natura nie poskąpiła urody. Co innego z inteligencją, Undine dostał się jednak cały zestaw cech, który sprawił, że inteligencji w zasadzie do niczego nie potrzebowała. Undine jest sprytna, uparta, niesamowicie ambitna, a przy tym doskonale obojętna na wszystko, co nie dotyczy jej samej. Pragnie tylko dwóch rzeczy: rozrywki i powszechnego poważania. Tak się jednak składa, że nie należy do „towarzystwa”. Drogę na szczyt sama musi sobie wywalczyć, a że jest piękna i doskonale umie to wykorzystać, nie zajmuje jej wiele czasu odnalezienie drogi do kręgów, w których chciałaby się obracać. Zawrócenie w głowie członkowi starej nowojorskiej rodziny też nie stanowi problemu. Problemem są pieniądze. Undine owinęła sobie wokół małego palca rodziców i niemal zawsze udało jej się zmusić ojca, by spełniał jej kaprysy. Okazuje się jednak, że młody małżonek mimo iż pochodzi z dobrej rodziny, nie ma nieograniczonych zasobów pieniędzy. A styl życia Undine jest naprawdę kosztowny.
Choć Undine ze swoimi wybujałymi ambicjami, dążeniem po trupach do celu (dosłownie!) i brakiem skrupułów może się wydawać antybohaterką, mam wrażenie, że Edith Wharton tak naprawdę nie potępia jej, ale społeczeństwo, którego Undine jest doskonałym produktem (jak ocenił to któryś z bohaterów). Autorka ukazując nam losy Undine, rzuca światło na gnuśne życie tak zwanych elit, które całymi dniami oddawały się błahym rozrywkom. Krytykuje tak stare rody, jak nowobogackich. W opisywanym przez nią świecie mężczyzna miał zarabiać, a kobieta miała być jedynie pięknym dodatkiem. Undine jest właśnie taka – jest piękną kobietą i dopóki nie musi wypowiedzieć się na jakiś temat, potrafi robić oszołamiające wrażenie. Niestety to nie wystarcza. Na pewno nie żeby zbudować szczęśliwe małżeństwo. To paradoks tamtych czasów – Undine była taka, jak każe obyczaj, ale nie pozwalało jej to na zbudowanie satysfakcjonującego dla obu stron związku. 
Choć Jak każe obyczaj to powieść w głównej mierze społeczno-obyczajowa, silne są w niej wątki psychologiczne. Autorka nakreśliła świetnie nie tylko portret głównej bohaterki, sporo miejsca poświęciła też jej mężom (tak, liczba mnoga), choć mam wrażenie, że najlepiej został scharakteryzowany pierwszy z nich.
Przyznaję, że początek powieści był dla mnie trochę nużący, ale kiedy bohaterka trafiła już „do towarzystwa”, śledziłam jej losy z zainteresowaniem. Trochę kuł mnie w oczy jej brak inteligencji, ale poza tym uważam, że była bardzo ciekawą postacią. Nie zależało jej na żadnych wzniosłych uczuciach, chciała tylko dobrze się bawić, być podziwiana i poważana – i konsekwentnie do tego dążyła, przystosowując się do każdych okoliczności. W powieści znalazła się inna mało inteligentna postać kobieca, której jednak brakowało ambicji Undine – porównanie losów tych dwóch kobiet wypada na zdecydowaną niekorzyść tej pierwszej. Choć moralność Undine pozostawiała wiele do życzenia (szczególnie sposób w jaki traktowała syna może się nie podobać), złapałam się na tym, że kiedy jej się nie powodziło, czekałam z niecierpliwością na moment, w którym jej los się odmieni.
Polecam tę książkę wszystkim fanom porządnych rozbudowanych powieści, ukazujących społeczne obyczaje. Na początku miałam sporo skojarzeń z Przeminęło z wiatrem, bo bohaterki są w pewnym stopniu podobne, ale szybko się okazało, że różnic jest tyle samo co podobieństw. Tak czy inaczej jeśli macie ochotę na zanurzenie się w życiu nowojorskiej śmietanki towarzyskiej na początku ubiegłego wieku, koniecznie sięgnijcie po Jak każe obyczaj. Nie będziecie żałować.  


Za książkę dziękuję wydawnictwu MG

2 komentarze:

  1. Muszę sięgnąć po tę książkę! Akurat na studiach pracujemy nad perfekcjonizmem, więc będzie bardzo "na czasie" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobała mi się ta książka i myślę, że jeszcze nie raz do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń