środa, 22 marca 2023

Lizzie Shane - "Był sobie psiak"

Autor: Lizzie Shane

Tytuł: Był sobie psiak

Wydawnictwo: Rebis

Data wydania: 2023

Ilość stron: 360

Ocena: 8/10


Opis:

Jak bardzo niepozorny psiak może zmienić ludzkie życie? Dobitnie przekonają się o tym Connor i Dennie. On jest skupionym na karierze prawnikiem, ona - wolontariuszką w psim schronisku. Ich życia nie mogłyby bardziej się od siebie różnić, a jednak połączy je Max. Jak do tego dojdzie? Odkryj część drugą serii "Pine Hollow".

Kiedy prawnik postanawia adoptować psiaka imieniem Max, nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, jak bardzo czworonóg odmieni jego życie. Okazuje się bowiem, że pies kompletnie nie chce go słuchać - ma za to niezaprzeczalną słabość do Dennie, wolontariuszki z ośrodka adopcyjnego.

Ponieważ zarówno Dennie, jak i Max zauważają, że mogą bardzo skorzystać na współpracy, wkrótce zawiązuje się między nimi nić porozumienia, pozwalająca na stworzenie wygodnego sojuszu. Szybko okazuje się, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać, jednak czy z pomocą losu (i Maxa) uda im się pokonać dzielące ich przeciwieństwa i przenieść swoją znajomość na wyższy poziom? Czytelnik podczas lektury przekona się, co może się stać, gdy dwoje odmiennych pod każdym względem ludzi połączy niewinny czworonóg.


Recenzja:

Ależ ja się w tej książce zakochałam! Tak długo się dosyć do niej zbierałam, bo się zastanawiałam, czy fajnie przedstawią Maxa - pieska - w powieści - bo skoro miał on odgrywać ważną rolę i nawet sam tytuł do tego nawiązuje, to obawiałam się, że ciut się na tym zawiodę i przejadę. 

Ale tak się nie stało! Lizzie Shane stworzyła pozycję, która mnie oczarowała i rozbroiła - mam teraz dosłownie serce na dłoni, gdy tylko pomyślę o historii Dennie, Connora i Maxa!

Swoją drogą, to drugi tom. Kapnęłam się dopiero, jak już zaczęłam czytać - że jest jakaś historia najlepszej przyjaciółki Dennie - ale mimo wszystko w pełni zrozumiałam, co się tam działo, niemniej jednak "Na święta przytul psa" mam w najbliższych planach, bo muszę to nadrobić: szczególnie w związku z tym, jak bardzo mi się spodobał styl przedstawiania historii przez Lizzie Shane!

Nadróbmy jednak historię z "Był sobie psiak" - bo muszę Wam zrobić zarys historii. Dennie - dziewczyna, która jest podróżniczką, nieumiejącą usiedzieć w miejscu i docenić stabilizacji, w tym momencie jest zmuszona do tego, żeby trochę przystopować. Musi zająć się swoją cioteczną babką, której nie zostało już wiele życia - a z którą bohaterka była bardzo blisko już od dzieciństwa. Do tego wszystkiego Dennie pomaga swojej przyjaciółce w prowadzeniu schroniska, szczególnie w kwestiach związanych z ogarnięciem finansów - ale okazuje się, że ma też ogromny talent do trenowania psów.

Mówiąc w skrócie: Connor, prawnik, który działa zawsze zgodnie ze swoim planem - potrzebuje akurat kogoś, kto pomoże mu wyszkolić Maxa - swojego psa, którego niedawno adoptował, gdy okazało się, że narzeczona porzuciła go dwa tygodnie przed ślubem. Max jest bardzo niesforny, ale Connor wie, że Dennie - królowa różu i brokatu - da sobie radę z okiełznaniem go.

Tyle, że szybko okazuje się, że mimo wielu różnic i ciągłej ostrej wymiany zmian, Connor i Dennie zaczynają się lubić. Pytanie tylko: czy nie za bardzo?

Chociaż obawiałam się, że skrzywdzą pieska w tej książce pod kątem przedstawienia go - myliłam się. Grał on w sumie pierwsze skrzypce, był cudownym łobuzem - i miałam ochotę go poznać. Zresztą, tak samo jak Connora i Dennie - którzy według mnie byli naprawdę sympatyczni i fajnie byłoby się z nimi spotkać, gdyby istnieli naprawdę - z chęcią poszłabym z nimi na wspólny spacer!

"Był sobie psiak" to na razie moje odkrycie roku 2023 - i muszę koniecznie nadrobić pierwszy tom - pewnie mi się to uda dzięki Legimi, jeszcze w tym tygodniu. Niemniej jednak Lizzie Shane stworzyła opowieść, która sprawiła, że zakochałam się w jej pomysłach i sposobie narracji - więc pozycja, którą dziś recenzuję, jest naprawdę godna polecenia - i podpisuję się pod tym rękami i nogami!

Jeśli szukacie książki z motywem hate-love, grumpy and sunshine - koniecznie musicie przeczytać "Był sobie psiak". Swoją drogą, jeśli kochacie psy, to też to jest coś w stylu must read!

Podsumowując: powieść polecam, koniecznie musicie się z nią zapoznać! Urocze pozycje związane z psami, miłością i szukaniem sensu życia są rzadkie, ale w "Był sobie psiak" znajdziecie wszystko, czego potrzebujecie! 

Polecam raz jeszcze!

6 komentarzy:

  1. Pierwszą cześć przeczytałam to mogę się zabrać za "Był sobie psiak". Ja uwielbiam książki gdzie zwierzęta odgrywają ważną rolę w fabule. Książka Lizzie Shane zapowiada się na przyjemna lekturę, pełną humoru, flirtu, miłości oraz zabawy. Ja nie przechodzę obojętnie od takich pozycji. Zapisuje sobie tytuł

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuj za recenzję i polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, tak jak "Był sobie pies", tylko wersja damska. Nawet słodka była to powieść, choć ekranizacja zrobiła z niej nieco romans i jakiś wątek z bohaterskim trikiem... Książka była o niebo lepsza. W każdym razie na raz to fajna historia, nie wiem, czy ta powyższa autorka rozegra to podobnie. A ja... No cóż, czytałam już coś podobnego, więc nie bardzo chcę się chwytać tego jeszcze raz, wolę inną tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczny pyszczek, aż kusi by się za to wziąć

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że pojawił się drugi tom, mam pierwszy 😍 Wygrałam w konkursie na fb chyba, ale jeszcze nie czytałam, a uwielbiam książki o psach ❤ Muszę zdobyć i drugi tom, jest prześliczny !

    OdpowiedzUsuń