piątek, 7 października 2022

Julia Quinn - "Magia pocałunku. Bridgertonowie. Tom 7"

Autor: Julia Quinn

Tytuł: Magia pocałunku. Bridgertonowie. Tom 7

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data wydania: 2022

Ilość stron: 440

Ocena: 8/10


Opis:

Nic nie jest tak proste – a równocześnie tak skomplikowane – jak jeden doskonały pocałunek.

Poznajcie naszego bohatera…

Gareth St. Clair jest w kropce. Ojciec, który go nienawidzi, za wszelką cenę chce zadłużyć posiadłość St. Clair i zrujnować jego dziedzictwo. Jedynym majątkiem Garetha jest stary dziennik rodzinny, który być może kryje sekrety przeszłości… oraz klucz do przyszłości młodego człowieka – ukryty skarb. Problem w tym, że napisano go po włosku, a Gareth ani w ząb nie zna tego języka.

Poznajcie naszą bohaterkę…

W zgodnej opinii socjety nie ma drugiej takiej jak Hiacynta Bridgerton. Jest to dziewczyna szatańsko inteligentna, wyjątkowo wygadana, a według Garetha – należy ją zażywać w małych dawkach. Jednak jest w niej coś — coś czarującego i niepokojącego — co go ujęło i nie chce dać spokoju…

Poznajcie biednego pana Mozarta…

Albo nie. Jednak bądźcie pewni, że przewraca się w grobie, kiedy drogi Garetha i Hiacynty skrzyżują się na corocznym – i jak zwykle pełnym fałszów – koncercie rodzinnym Smythe-Smithów. Hiacynta każde słowo Garetha przyjmuje jak wyzwanie; proponuje mu przetłumaczenie dziennika, mimo że jej włoski nie jest całkiem doskonały. Jednak w miarę zagłębiania się w tajemniczy tekst oboje zaczynają odkrywać, że odpowiedzi leżą nie w dzienniku, lecz w każdym z nich…


Recenzja:

O Hiacyncie nie było w poprzednich powieściach zbyt dużo wspomniane - wiadomo, że była to dziewczyna, która nie bała się udzielać szczerych opinii i nie starała się uchodzić za grzeczną i ułożoną panienkę. Trochę więcej o tej postaci było już w książce o Eloise - ale dopiero teraz byłam w stanie w pełni polubić tę bohaterkę - a wystarczyła do tego jedna powieść: "Magia pocałunku".

Hiacynta była ostatnim dzieckiem swojej matki - ostatnią z ósemki rodzeństwa, które nie miała już okazji poznać swojego ojca. I może właśnie dlatego matka pozwoliła jej po prostu być sobą - i nie nauczyła jej, jak trzymać język za zębami. Pani D. - stara ekscentryczka, z którą przyjaźni się Hiacynta, jednak bardzo docenia to w swojej młodej towarzyszce. 

Docenia to na tyle, że chętnie zeswatałaby ją ze swoim wnukiem - Garethem, który niedawno stał się dziedzicem - bo jego starszy brat zmarł z powodu choroby. Gareth nie ma zbyt dobrej opinii - i nie ma też zbyt dużego majątku, ale prawda jest taka, że ma złote serce: szczególnie, jeśli chodzi o spełnianie życzeń swojej babki, dla której byłby w stanie zrobić wszystko.

Takim oto sposobem Hiacynta i Gareth poznają się na wieczorku muzycznym (tak, tym, który przewija się przez praktycznie wszystkie części - i jest owiany sławą tego, że panny Smythe-Smithów nie mają talentu muzycznego). Okazuje się jednak, że chociaż nie mają w planach bliżej się zapoznawać, to Gareth musi skorzystać z pomocy Hiacynty przy tłumaczeniu pamiętnika jego zmarłej babki (tej ze strony taty, nie pani D.) z włoskiego na angielski. 

Czy muszę dodawać, że tajemnica, która pojawia się w międzyczasie - i która wyszła ze stron pamiętnika zmarłej babki głównego bohatera - dodaje tu trochę dynamicznej akcji - ale także sprawia, że Hiacynta i Gareth muszą zacząć współpracować?

Po raz kolejny dodam, że nie byłam w stanie przekonać się do serialu Netflixa - bo cóż, w sporej ilości szczegółów różni się on od pierwowzoru - a książki Juli Quinn są jednak cudowne, nie do podrobienia i mają świetny klimat. I chociaż zdaję sobie także sprawę z tego, że wiele osób ubóstwa ekranizację, to niestety ja jestem w stanie polecić tylko powieści dotyczące rodu Bridgertonów. 

Powiem Wam, że trochę mi smutno, że ta seria się już powoli kończy - bo został nam tylko ostatni męski potomek z rodu Bridegrtonów - i już, koniec. 

Niemniej jednak wiem, że inne powieści Julii Quinn także są super (z wieloma się już zapoznałam), więc pewnie niebawem uda mi się znaleźć godne zastępstwo.

Dodam też od razu, że w polskich wydaniach tej serii, do powieści głównej od razu dołączone są te opowiadania w stylu "co było później, jak bohaterzy byli już X lat po ślubie i mieli swoje dzieci?". Bardzo fajny dodatek - uwielbiam to czytać. 

Podsumowując: kocham Brigertonów, a Hiacynta zdecydowanie jest jedną z tych postaci, które bardzo polubiłam - zresztą Gareth też jest bardzo sympatyczny. Mówiąc w skrócie: warto przeczytać! Polecam gorąco! 

6 komentarzy:

  1. Oglądałam serial i nawet coś w nim było. Serii książkowej nie czytałam, ale w sumie myślałam, by kiedyś do niej zajrzeć, choć zdaję sobie sprawę, że książka a film to zupełnie dwie różne rzeczy. Ponadto ten Netflix strasznie spłaszcza większość fabuły i nietuzinkowość postaci, tak że często część w ogóle nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tą cześć przeczytałam dawno temu i przypadła mi do gustu. "Magia pocałunku" ma wszystko co szukamy w romansach historycznych świetni bohaterowie (w szczególności pani D), tajemnice, posmak przygody oraz namiętność. Dobrze bawiłam się podczas czytania tej części. Polecam.
    P.S. też uwielbiam Epilogi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno z mamą przeczytamy 😍 Uwielbiamy tę serię 💕

    OdpowiedzUsuń
  4. Bridgertonowie powracają. I dobrze. W szaroburości jesiennych dni przyda się coś gorącego, rozgrzewającego do czerwoności. Nie da się ukryć, że przygody bohaterów, świat ich intryg czy skrywanych namiętności potrafią rozgrzać, mimo iż fabuła nie zawsze charakteryzuje się wysokim polotem. Nie tylko ta seria, ale i inne romanse historyczne mają taką rozgrzewającą moc. tym bardziej szkoda, że ta historia dobiega końca.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytalam jeszcze tej serii i książki i nie mam na razie jej w planach.

    OdpowiedzUsuń