sobota, 22 stycznia 2022

Maurice Leblanc - "Arsène Lupin kontra Herlock Sholmès"

Autor: Maurice Leblanc
Tłumaczenie: Elżbieta Derelkowska
Tytuł: Arsène Lupin kontra Herlock Sholmès
Cykl: Arsène Lupin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 18 stycznia 2021
Liczba stron: 296
Ocena: 9/10

Opis:

Niezwykły pojedynek, w którym do walki stają beztroski i zuchwały nieuchwytny francuski włamywacz kontra uparty i flegmatyczny angielski detektyw, którego metody zawsze przynoszą sukces…
Ktoś kradnie mahoniowe biurko z mieszkania profesora paryskiego liceum – i przypadkiem znajdujący się w nim szczęśliwy bilet na loterię – i znika. Ktoś zabija starego barona w jego własnym domu – i znika. Ktoś kradnie błękitny diament, wcześniej należący do zamordowanego barona – i znika.
„Kiedy już zupełnie nie rozumiem, jak to się mogło stać, podejrzewam Arsène’a Lupina” ‒ mówi inspektor francuskiej policji Ganimard. Poszkodowani w tych trzech sprawach decydują się wysłać prośbę o pomoc do Herlocka Sholmèsa. O pomoc do Sholmèsa zwraca się również baron d’Imblevalle, któremu skradziono starą żydowską lampkę i znajdujący się w niej cenny klejnot. W tym przypadku Arsène Lupin, w tajemniczy sposób dowiedziawszy się, że do akcji znów wkracza Sholmès, kilkakrotnie prosi go, by nie brał tej sprawy, a potem – by się z niej wycofał. Bezskutecznie. Ambicja Herlocka Sholmèsa nie pozwala na to, co pociąga za sobą szereg nieprzewidzianych komplikacji…

Recenzja:

Oj, Arsène Lupin włamał się do mojego serca z niezwykłą wprawą (jak na porządnego włamywacza przystało), tylko łomem nie był tu faktyczny przedmiot, a jego sposób pojmowania, niezwykła bystrość umysłu i dżentelmeński sposób bycia. Urzekł mnie także styl Maurice’a Leblanca, który za sprawą odrobinę wyrafinowanego słownictwa oraz manier tworzy przepyszny wiktoriański klimat, cudownie odmalowując koniec XIX wieku. Ech… cóż mogę powiedzieć? Jestem po prostu zakochana w tym cyklu!

- To, co należy do mnie, nie jest na sprzedaż.
Młody człowiek popatrzył na niego uważnie, wzrokiem, którego pan Gerbois miał już nie zapomnieć, po czym, nie mówiąc więcej ani słowa, odwrócił się i odszedł.

Maurice Leblanc nie zawodzi, gdyż drugi tom przygód najsłynniejszego włamywacza jest fenomenalny. Arsène Lupin kontra Herlock Sholmès wciąga od pierwszych stron, bo już od samego początku serwowaną mamy intrygującą historię, pełną interesujących splotów wypadków. Nie od razu też wiadomo weń o co konkretnie rzecz się rozchodzi – zaczyna się od kradzieży sekretarzyka i zniknięciu córki jego właściciela, by następnie w sprawie pojawiło się morderstwo oraz… kolejna sprawa. Co więcej, w międzyczasie rozgrywa się starcie pomiędzy naszym włamywaczem oraz detektywem Herlockiem Sholmèsem (i jego pomocnikiem Wilsonem), których nazwy z całą pewnością wielu od razu powiąże z innym duetem – ukazanym weń dość groteskowo. Oczywiście, trudno porównać tu cykl Mauricego Leblanca do serii o detektywie stworzonej przez Arthura Conana Doyle, niemniej – niczego nie odbierając Sherlockowi Holmesowi - Arsène Lupin jest bohaterem znacznie sympatyczniejszym i bardziej tajemniczym, a jego przygody opowiedziane są w sposób lżejszy i zabawniejszy. Nie są to też opowieści stricte w pojęciu kryminału, acz takie zacięcie oczywiście posiadają – wszak zbrodni nie brakuje...

Cóż za chwile radości dla Anglika! Wdychał gorączkowo powietrze, jak pies na świeżym śladzie. Naprawdę śledzenie przeciwnika było niesamowitą przyjemnością. Teraz nie on był śledzony, ale Arsène Lupin, niewidzialny Arsène Lupin. Można rzec, że trzymał go na uwięzi swego spojrzenia, jakby przywiązał liną, której nie można zerwać. I delektował się identyfikowaniem tej swojej zdobyczy wśród przechodniów.

Fabularnie i stylowo powieść Mauricego Leblanca nie zawodzi – moją sympatię wzbudziło także od czasu do czasu subtelne przebijanie czwartej strony przez narratora, który to jest przedstawiony jako osoba opowiadająca dzieje przyjaciela, którym jest tytułowy włamywacz. Doskonale to odnajduje się w tym delikatnie kuriozalnym klimacie całości i oferuje ciekawe spojrzenie na koniec XIX wieku - ówczesne społeczeństwo i obyczaje, ludzkie zainteresowania i problemy, a także ubiór czy wygląd uliczek. Nie ma tu jednak nadmiernych opisów, a wartka akcja i liczne pokrętne wydarzenia, które łączą się w zwięzłą i sensowną całość, a niebanalni bohaterowie sprawiają, że ciężko oderwać się od tej książki. Można wręcz rzec, że Arsène Lupin niepostrzeżenie kradnie całą także uwagę czytelnika – prawdziwy z niego złodziejaszek!

- Mademoiselle, może pani być pewna, że nawet w absolutnej ostateczności nie zdradziłbym pani. Arsène Lupin nigdy nie zdradza (…).

Arsène Lupin kontra Herlock Sholmès to kolejna dawka fenomenalnych i wartkich przygód włamywacza z klasą, obok której żaden miłośnik sensacji nie powinien przejść obojętnie. Dawno przy żadnej powieści tak wyśmienicie się nie bawiłam – i dawno żaden bohater tak bardzo mnie nie oczarował. No cóż – jak wspomniałam wcześniej, jestem bezgranicznie zakochana w tym cyklu i polecam go każdemu, kto lubi fascynującą, humorystyczną i z lekka kryminalną rozrywkę – i to całym serduszkiem!

P.S. Wydanie drugiego tomu przeszło moje najśmielsze oczekiwania – te złocenia są takie przepiękne, że nie mogę oderwać wzroku od okładki! Na żywo to najprawdziwsze CUDO!

9 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska22 stycznia 2022 11:24

    Piękne wydanie, może być ozdobą każdej biblioteczki. Ale przede wszystkim to naprawdę świetna książka. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wydanie, świetna treść, ciekawi bohaterowie, czegi chcieć więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wydanie oraz interesujące wnętrze. Jestem zaciekawiona pojedynkiem Francuzko-Angielskim. Jeszcze nie czytałam żadnej książki o Arsène Lupin, muszę to nadrobić. Zapowiada się tajemniczo, zabawnie z nietuzinkowymi bohaterami okraszone klimatem XX wieku. Skuszę się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy jeżeli powiem, że nigdy nie czytałam żadnej książki z tymi bohaterami to będzie źle? W tym przypadku sama nie wiem, jakoś dawno nie czytałam nic w detektywistycznym klimacie, jednak tutaj się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba powiedzieć, że postać oryginalnego Sherlocka Holmesa w wersji Connana Doyle'a wcale do przyjemnych nie należał To, jak traktował klientów, a szczególnie gosposię albo Wilsona... I mówię to z pełnią miłości do niego, bo zaczytywała się nagminnie w jego powieści. Arsène Lupin? Słyszałam, ale raczej nie z pierwszego tomu. W każdym razie... czemu nie? Może dam tej książce szansę, wygląda całkiem spoko i obraca się wokół znanych mi rejonów. Jedynie zamierzam zacząć od pierwszego tomu i zobaczyć, czy zachęca mnie do drugiego etapu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka cudo. Nie czytałam nic z Arsenem ale trzeba to nadrobić ❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój absolutny must have na najbliższy czas. Jak tylko zobaczyłam premierę tej książki od razu wiedziałam,że szybko muszę po nią sięgnąć. Uwielbiam Lupina,epokę w jakiej żyje a także styl w jakim tworzy autor. Co do wydania,książka naprawdę prezentuje się fenomenalnie. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy tom czytałam i dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i S-ka przeczytam także drugi tom, mam nadzieję, że już niedługo 💗

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo,ale to bardzo jestem ciekawa tegi cyklu 🥰Chciałabym,aby tą seria, ukradkiem,bez odnotwania straty,dostała się na moja półkę czytelniczą w mojej bibliotece 🥰Takie książkowe włamanie,nie zainteresuje słynnego Arsena,więc realizacja posiadania tej serii,musi przeciągnąć się w czasie. Choć po tej recenzji bardzo wielka ochotę mam na tą serię 🥰Ten cykl jest pierwszy na liście książek z tego gatunku do zdobycia🥰Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń