piątek, 16 kwietnia 2021

Karen Lynch - "Nieugięta"

 
Autor: Karen Lynch

Tytuł: Nieugięta

Wydawnictwo: Papierówka

Data wydania: 2021

Ilość stron: 488

Ocena: 3/10

Opis:

Świat Sary Grey rozpadł się dziesięć lat temu, gdy jej ojciec został brutalnie zamordowany. Teraz, w wieku siedemnastu lat, wspomnienia tamtego dnia i pragnienie zrozumienia, co się wydarzyło, wciąż nie dają jej spokoju. Dziewczyna wiedzie żywot pełen sekretów. Rodzina i przyjaciele nie mają pojęcia o nadprzyrodzonym świecie, w którym jest zanurzona, ani o potężnym darze Sary.
Pragnąc odkryć tajemnicę śmierci ojca, dziewczyna podejmuje ogromne ryzyko i wraz z najbliższymi zostaje wystawiona na wielkie niebezpieczeństwo. Jej życie powoli wymyka się spod kontroli. Zwraca na siebie uwagę sadystycznego wampira i staje się obiektem jego pożądania. Dowiaduje się również, że przyjaciele mogą mieć tajemnice, o które nigdy by ich nie podejrzewała, a także odkrywa wstrząsającą prawdę o swoim pochodzeniu.
Zawsze była bardzo niezależna, lecz aby przeżyć, musi otworzyć się na innych i ujawnić najgłębiej skrywane sekrety. Spotkanie wojownika Nikolasa wywraca jej świat do góry nogami. Tym bardziej że mężczyzna jest zdeterminowany chronić ją, nawet jeśli to ostatnia rzecz, jakiej Sara by pragnęła.

Recenzja:

Co się w tej książce zadziało? Dalej nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Autorka chciała chyba za bardzo zamieszać, zaczęła milion pięćset wątków, a skończyło się na tym, że później nawet od samej ilości istot paranormalnych i od tego, że główna bohaterka jest taka bardzo wyjątkowa, chciało się odrobinę rzygać tęczą - że tak to ujmę, bo inaczej nie potrafię. Wilkołaki, wampiry, trolle? To dopiero początek! Są jeszcze półdemony, gobliny, bagniaki, chochliki, czarodzieje i masa, masa innych. Jest tego aż za dużo: jakby autorka nie mogła się zdecydować, o czym do końca chce pisać. Szczególnie, że jak na razie nie było tu żadnego paranormal romansu - bardziej była to przygodówka. Dlatego tym bardziej mam takie trochę "ehhh, szkoda, bo był potencjał". 

Sara Grey nie miała do końca szczęśliwego dzieciństwa - znalazła swojego martwego ojca, gdy miała bodajże osiem lat, a gdy miała dwa lata: jej matka od niej po prostu uciekła. Teraz znalazła opokę w swoim wuju, ale dalej nie zdradza mu zbytnio szczegółów ze swojego życia: bo w końcu woli ukrywać to, że od szóstego roku życia ma dar uzdrawiania, a na dodatek - że od ósmego roku życia przyjaźni się między innymi z trollem. Do tego wszystkiego Sara za wszelką cenę chce poznać prawdę o śmierci swojego ojca - bo wie, że zabiły go wampiry, ale dalej nie wie, dlaczego to się wydarzyło. 

Wkrótce wychodzi też na jaw, że jej matka miała sporą tajemnicę. Ale nie jest to jedynym powodem problemów, w jakie wpadła główna bohaterka. Na szczęście pojawił się przy niej mężczyzna, który jest legendarnym wojownikiem - a na dodatek półdemonem, aby obronić ją przed konsekwencjami jej własnych działań. Wkrótce włączają się w to także wilkołaki, które nie są w stanie przepuścić okazji. I wtedy zaczyna dziać się akcja - nie, żeby wcześniej się żadna nie działa, natomiast teraz będzie jej aż za dużo, bo ciągle coś się będzie działo (i z minusów - zwykle szybko poszczególne wydarzenia będą się kończyły, bo wychodzi mniej więcej tak, jakby Sara wszystko ogarniała, bo jest taka potężna, a ona tak naprawdę jest małą, zgubioną dziewczynką, ale wszystko jej niby tak super od razu wychodzi, zupełnie przypadkiem).

To, co też mnie zabiło, był sam fakt tego, co się w genach przeniosło do Sary, a co nie... Według mnie biologia działałaby ciut inaczej, najwięcej dziedziczy się po rodzicach i dziadkach, natomiast to, po kim najwięcej dziedziczyła Sara: bardzo mnie rozbawiło. Po prostu. To nie było do końca logiczne, ale no, jakby to może było ciut inaczej ugryzione i opisane... Tak to z samego tego wątku wyszła chała! Tłumaczenie, które miało być takie sensacyjne - dla mnie jest wręcz zabawne na swój własny sposób.

Najbardziej w ogóle irytowała mnie oczywiście Sara - biedna dziewczyna, której wszystko wychodzi, czego się nie tyknie. Wskakuje bez doświadczenia w sam środek jakiejś ostrej akcji? No problem, wyjdzie z tego bez żadnego draśnięcia, oberwą tylko jej doświadczeni w walce koledzy... A na dodatek wydaje mi się, że autorka chciała zrobić z Sary taką idealną postać bez skazy - taką swego rodzaju Mary Sue, jak to się mówi w kręgach twórców opowiadań. 

A co gorsza - to blisko pięćset stron, to dopiero pierwszy tom. Ma być jeszcze kilka... Bodajże łącznie ma być ich pięć lub sześć, w tym momencie uciekło mi to z głowy. Skoro "Nieugięta" jest teraz takim jednym wielkim mętlikiem, to co będzie dalej? Myślę, że zostanie pociągnięty wątek miłosny, natomiast jak dla mnie - z samej "Nieugiętej" można by zrobić z trzy różne serie (a nie tylko pojedyncze książki!), więc jak to się rozwinie dalej? Nie wiem, czy chcę się dowiedzieć. Musze to przemyśleć...

Plusem tej powieści - bo jest też plus - jest to, że ta książka jest napisana lekko, w prosty sposób, łatwym językiem. Trafi ona nawet do młodzieży: i wydaje mi się, że jakiś lubiący takie wątki szesnastolatek bardziej doceni "Nieugiętą" niż ja, osoba, która jest już od dłuższego czasu osobą dorosłą. Dodam też, że jak na razie naprawdę nie było tu żadnych scen miłosnych - te brutalne też są bardziej brutalne tylko z pozoru (szybko kończą się ich opisy, nikt w tej powieści ostatecznie nie ginie). Polecałabym to więc może starszej młodzieży właśnie! Może "Nieugięta" sprawi, że kogoś zafascynuje świat czytelnictwa? Tyle, że objętość może nastolatka trochę zniechęcić...

Podsumowując: "Nieugięta" nie jest najlepszą książką w tym miesiącu, na razie przedstawia się ona dosyć słabo, ale wbrew pozorom nie wydaje mi się, że należy tę powieść skreślić: wydaje mi się, że chodzi właśnie o to, że takie trochę to nietrafione do wieku było. Jeśli znacie więc nastolatków, których temat by ich skusił - możecie im "Nieugiętą" sprezentować: wydaje mi się, że to może być trafiony wybór!


 

9 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska16 kwietnia 2021 09:39

    Po Twojej recenzji, chyba się na nią nie skuszę ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo aż szkoda, bo opis wydaje się ciekawy. Ale jakoś nie mam ochoty rzygać tęczą, ostatnio czytałam taka książkę i po prostu szkoda czasu. Dzięki za recenzję ale tym razem nie skorzystam i czuje że dobrze robię

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając opis "Nieugiętej" myślałam fajna historia paranormal romance tylko czytając recenzję w tym tomie pisarka mało dawkuje tego romansu jest dopiero zalążek. Dla fanów istot paranormalnych ta opowieść będzie istną kopalnią, jak dla mnie za dużo tych istot można pogubić się. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja zdecydowanie wskazuje, że ta książka nie dla mnie zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiadało się raczej ciekawie, a wyszło pomieszanie z poplątaniem. Pięć, albo sześć razy po 500 stron takiego misz-maszu może zawrócić w głowie. Raczej sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam , że to książka dla mnie, bo lubię takie historie, ale po recenzji chyba sobie odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mi ten facet na okładce przypomina Stefana z serialu "Pamiętniki wampirów"! Zresztą, nie tylko to zdaje się podobne (wampiry, młodzieżówka i być może niegdyś romans, skoro bohaterka jest taka naj i wow). A tak w ogóle, to dawno nie widziałam dla książki tak niskiej oceny - rzeczywiście, co tam się stało i jakim cudem tej autorki nikt nie przystopował - lepiej - bez poprawek puścił jej twór na rynek. Gdzie tu logika, pytam się?
    Nieee, nie sięgnę po tę książkę. Dość, że kojarzy mi się z nurtem, który w literaturze już przebrzmiał i potrzebuje mentalnej przerwy, to jeszcze to nieporozumienie wątkowe. Mnie wnerwia szczególnie motyw wyjątkowości głównej bohaterki (kolejne klony "Czerwonej królowej") - bo inaczej się nie da. Co jest, autorka widzi w niej swoje alter ego, które po prostu musi być piękniejsze, mądrzejsze i eh, ło Jezu wszystko naj i w ogóle się nie przejmuje faktem, że połowa czytelników przez to zwymiotuje (niekoniecznie tęczą), a druga po prostu przewinie życie o parę stron wprzód. Nie mają serca, wewnętrznego progu absurdu czy porządnej osoby, która powiedziałaby tym autorom, aby "no weź!" przystopuj, opanuj się. Szkoda papieru i pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za dużo to nie zdrowo. Jednak sobie daruje, po co mam się denerwować przy lekturze 😅

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam kiedyś serię-" Dziewczyny z Hex Hall" i tam taki mieszaniec,był świetny i dobrze stworzony 🙂Fajnie się czytało,ale to było kiedyś. Teraz nie taki książkowy puls bije w moim czytelniczym sercu 😀Zdecydowanie, tą powieść nie jest dla mnie 🙂Bardzo dziękujemy za recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń