niedziela, 7 marca 2021

Genki Kawamura - "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?"

Autor: Genki Kawamura
Tytuł: A gdyby tak ze świata zniknęły koty?
Cykl: Seria z Żurawiem
Data wydania: 17 lutego 2021
Liczba stron: 160
Ocena: 10/10

Opis:

Czy wiesz, co tak naprawdę jest w życiu ważne?

Dni młodego listonosza, mieszkającego samotnie z kotem Kapustkiem, są policzone, choć on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Diagnoza lekarska jest dla niego szokiem – zostały mu tylko miesiące, a może nawet tygodnie życia. Zanim jednak zdąży oswoić się z tą trudną wiadomością, pojawia się diabeł ze specjalną ofertą: otrzyma dodatkowy dzień życia za każdą rzecz, którą postanowi usunąć ze świata. Tak oto rozpoczyna się naprawdę niezwykły tydzień…
Co sprawia, że warto żyć? Jak oddzielić to, bez czego można się obejść, od tego, co rzeczywiście ważne? Układ z diabłem doprowadzi bohatera, a także jego ukochanego kota, dosłownie na granicę życia i śmierci.

Powieść Genkiego Kawamury to dowcipna i jednocześnie wzruszająca opowieść o stracie i pojednaniu. To zarazem historia podróży w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co naprawdę liczy się w życiu.

Recenzja:

Już od dłuższego czasu kusiła mnie Seria z Żurawiem od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagielońskiego, pod której nazwą skrywa się współczesna literatura z różnych zakątków świata. Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź A gdyby tak ze świata zniknęły koty?, nie mogłam już dłużej odkładać tego spotkania na później – ogromnie zaintrygował mnie tytuł, a opis – no cóż – po nim już nie tylko chciałam, ale tę książkę przeczytać MUSIAŁAM. I… jejku… trafiła mi się najprawdziwsza perełka, przez którą koszmarnie się zasmarkałam i zapłakałam, a jednak lekturę zakończyłam z uśmiechem oraz przyjemnym ciepełkiem w sercu.

Gdyby ze świata zniknęły koty…
Jak zmieniłby się nasz świat? Jak odmieniłoby się moje życie?
Gdybym ze świata zniknął ja…
Czy kolejny dzień nadszedłby jak zwykle, bez żadnej różnicy?

Książka jest niepozorna – ma zaledwie sto sześćdziesiąt stron – ale skrywa w sobie tyle refleksji i emocji, że aż ciężko uwierzyć, że jest taka cieniutka. Pochłonęłam ją niemal jednym tchem, bo – jak wspomniałam wcześniej – nieco dała mi w kość, ale w pozytywnym tego słowa wydźwięku, po prostu musiałam zrobić sobie krótką przerwę na kilka głębokich oddechów (i znalezienie chusteczek). Wiecie, bardzo lubię, gdy literatura coś wnosi do mojego życia, a Genki Kawamura zdecydowanie wprowadził do niego wiele interesujących spostrzeżeń, choćby na temat samego życia. No i – oczywiście – zaserwowałam mi przepiękną historię, o której mam nadzieję nie zapomnieć nigdy!

Dlaczego ludzie oczekują od innych tego, czego sami nie chcą albo nie potrafią zrobić?

W historię wsiąka się od pierwszych stron za sprawą sympatycznego narratora, którego poznajemy w dość… nieprzyjemnych dla niego okolicznościach. Mimo dość dramatycznej sytuacji, opowieść wciąż skrywa w sobie wiele pozytywnego kontenta, uroczego kota Kapustka oraz… nietuzinkową kreację diabła, która z całą pewnością rozbawi niejednego czytelnika (i niejeden czytelnik ją pokocha – podobnie jak wspomnianego kociaka). Nie można jednak ukryć, że większość treści stanowi poetycko-filozoficzno-LUDZKIE rozważania głównego bohatera. Uświadamia sobie on wiele spraw przed śmiercią (często dramatycznych), myśli o wszystkim, co zyskał i stracił, wspomina swoje życie, szuka szczęścia… A wszystko to w ciekawych ujęciach, choćby życia w kontekście filmu czy ograniczeń, które ludzie poniekąd sami na siebie nakładają. Dodatkowym bodźcem jest tutaj otwarte zakończenie, które – choć odrobinę sugestywne – przelewa w czytelnika hektolitry nadziei. Kocham takie zabiegi!

Życie oglądane w zbliżeniu jest tragedią, ale z daleka to komedia (…).

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? to przepięknie prawdziwa I prosta historia o życiu, po którą bezapelacyjnie powinien sięgnąć każdy. Otwiera oczy na sprawy istotne, wzrusza do łez, a jednocześnie prowokuje do uśmiechu. Jestem absolutnie zachwycona! Polecam z całego serca! CUDO!

8 komentarzy:

  1. Podchodziłam sceptycznie do tego tytułu /na początku/, ale jakoś ta recenzja wlała w moje serce bardzo mile odczucia. Kot Kapustek, chory listonosz, filozoficzne rozważania głównego bohatera... Historia o życiu... I otwarte zakończenie. Z nadzieją. To mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na wspaniała powieść. Cieszy mnie to otwarte zakończenie i nadzieja. Ciekawi postać diabła, który jest nietuzinkowy i potrafi rozbawić. Wpisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaje, że gdyby nie ta recenzja, to przeszłabym obojętnie obok tej książki. I wnioskuję, że straciłabym bardzo dużo. Uwielbiam historie, które potrafią wycisnąć łzy, wzruszyć, poszarpać sercem moim, by na koniec wlać w nie odrobinę nadziei i wiary. Bardzo cieszę się, że odkryliście tę książkę dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. "A gdyby tak ze świata zniknęły koty?" to krótka lektura ale posiadająca bardzo emocjonującą, pełnowartościowe wnętrze. Prosta, treściwa książka która otwiera nam oczy na pewne kwestie, co w życiu jest ważne a co najważniejsze. "Seria z Żurawiem" poszerza horyzonty, muszę poszukać książki z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczywszy,ten tytuł w księgarni, na pewno bym się na niego nie skusiła, jedynie,zawiesiłabym oko na kocie i to by było na tyle. Jednak po recenzji jestem jej bardzo ciekawa bo ma coś w sobie :) Czasem mniej, znaczy więcej i tu dokładnie się sprawdza. Mniej stron znaczy więcej wartościowej treści :) Bardzo dziękuję za świetny książkowe polecenie oraz świetną recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo to może być ciekawe. Dam tytuł jest już chwytliwy. Zupełnie nie wiadomo czego się spodziewać po tej lekturze. Chyba przemawia to do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam już o tej serii i jestem jej bardzo ciekawa. A ta pozycja zdaje się być bardzo emocjonalna i wzruszająca. Nie wiem czy jestem na nią gotowa akurat teraz, ale kiedyś myślę chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego znam i bardzo kojarzę, już po okładce potrafię stwierdzić, z czym mam do czynienia. Bardzo cenię ich robotę, chociaż wstyd się przyznać, ale do tej pory jeszcze nie sięgnęłam po żadną ich książkę... Wciąż mam jednak w planach to zrobić, ich powieści traktuję nijako piorytetowo właśnie przez sposob ujęcia. Bo nie ukrywam, że poetycko-filozoficzne rozważania głównego bohatera raczej odstraszają potencjalnych czytelników, to jednak już wiem, że ich pozycje można brać w ciemno. Przynoszą nadzieję dla rynku wydawniczego oraz jego czytelników. Są mi one także niejako bliskie - jak to każdemu związanego z kulturą obcego narodu. Dziwię się jednak, że ta książka liczy sobie tylko 160 stron - historia się rozwija i praktycznie koniec, to przecież jakiś dzień lektury (i to niecały).
    To jest prawdziwa tragedia.

    OdpowiedzUsuń