niedziela, 28 lutego 2021

Jarosław Grzędowicz - "Wypychacz zwierząt"

Autor: Jarosław Grzędowicz
Tytuł: Wypychacz zwierząt
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 22 stycznia 2021
Liczba stron: 482
Ocena: 10/10

Opis:

Spokojnie, to tylko fikcja... Czyżby?
A więc wierzysz w to, co widzisz... Strzeż się! Bo znane i bezpieczne bywa podstępne. Zbłądzić możesz, podążając jedną z dróg, gdy wiele innych w zasięgu wzroku. Przyszłość jawi się milionem możliwości, ale to teraźniejszość Cię zaskoczy. Przesuń kamień, a runie imperium.
A więc ufasz rozumowi… Najwyraźniej pracownię wypychacza zwierząt odwiedzić musisz, na pokład U-boota wsiąść, przeżyć pocałunek Loisetty, przetrwać syberyjską zamieć, posłuchać pożegnalnego blues'a albo specjałów kuchni Wschodu skosztować. Zaprasza autor „Księgi Jesiennych Demonów”. Oto kolejna – pełna niesamowitości, wyrazistych bohaterów i mrocznej tajemnicy – antologia jego opowiadań. A liczba ich... 13.

Recenzja:

Moja znajomość twórczości Jarosława Grzędowicza opierała się dotychczas jedynie na cyklu Pan Lodowego Ogrodu i bardzo nad tym faktem ubolewałam. Na moje szczęście Fabryka Słów postanowiła wznowić (i to w epickim stylu!) jeden ze zbiorów opowiadań autora i tak w moje ręce trafił Wypychacz zwierząt, który… szybko okazał się jedną z najlepszych antologii, jakie w swoim życiu przeczytałam!

W zbiorze znajduje się trzynaście opowiadań – sześć short stories i siedem zdecydowanie dłuższych historii. Większość z nich została stworzona na potrzeby rozmaitych tematycznych antologii lub – w przypadku krótszych treści – na zamówienie Magazynu Faktu. Bardzo się cieszę, że autor wpadł na pomysł, aby zebrać je razem, ponieważ w innym wypadku prawdopodobnie nie dotarłabym do nich, podobnie jak wielu innych czytelników. A byłoby czego żałować…

Jarosław Grzędowicz ma fantastycznie gawędziarski styl, dzięki któremu czytelnik od razu wsiąka w każdą historię. Autor wprowadza w swoje opowieści krok po kroku, serwując coraz więcej szczegółów, aby nagle zaskoczyć nagłym zwrotem akcji. Jest to wyraźnie widoczne w krótszych tekstach, które rozwijają się leniwie, by zdumieć niespodziewanym zakończeniem. Krótko mówiąc – każda z historii jest przemyślana, bo również pod względem tematyki antologia ta nie zawodzi.

W niektórych utworach można zauważyć dość oczywiste nawiązania do historii, w innych kryją się znane motywy z szeroko pojętej fantastyki, acz poruszone w nieoczywisty sposób, do kolejnych Grzędowicz podchodzi przepysznie psychologicznie. Opowiadania w Wypychaczu zwierząt potrafią zarówno bawić, jak i zmuszać do refleksji (choćby do tego, jak daleko posunie się technologia), tudzież historycznego gdybania – każdy tekst bardzo mocno oddziałuje na wyobraźnię.

Zazwyczaj antologie mają lepsze i gorsze opowieści, tutaj jednak każde jest na naprawdę wysokim poziomie. Oczywiście, mam swoich faworytów – sztuk cztery, bo na jedno czy dwa nie potrafiłam się zdecydować. Hobby cioci Konstancji zauroczyło mnie klimatem opowieści ghost stories z przepysznie humorystyczną puentą. Zakończenie Obrony koniecznej również mnie rozbawiło, choć… bohaterom z całą pewnością do śmiechu tutaj być nie mogło. Pocałunek Loisetty pokochałam za upiorne nawiązanie do genezy gilotyny i cudownie obrzydliwe fragmenty gore. I – naturalnie – nie mogłam zapomnieć o tytułowym Wypychaczu zwierząt, bo dreszcze mam po nim do teraz!

Nie mogę zapomnieć także o wtrąceniu kilku słów na temat wydania. Jak wspomniałam we wstępie, książka jest doprawdy epicko wydana – fenomenalna okładka, czerwona wstążka-zakładka i PRZEGENIALNE ilustracje Dominika Brońka robią równie ogromne wrażenie, jak treść!

Wypychacz zwierząt to po prostu must have dla każdego miłośnika nieco ambitniejszej fantastyki, z jajem, zaskakującymi nawiązaniami i kapitalnym piórem. Jestem przekonana, że każdy tutaj znajdzie coś dla siebie i przepadnie dla tych opowieści tak, jak i ja przepadłam. Jako smaczek dodam, że na końcu znajdują się posłowie od autora, który opowiada nieco o swoich „inspiracjach” oraz tworzeniu poszczególnych utworów. Panie Grzędowiczu, jeśli Pan to czyta – jest Pan z całą pewnością DOBRYM OPOWIADACZEM! Polecam z całego serca!

7 komentarzy:

  1. Wow... Wygląda... no tak jak wygląda zwykle Grzędowicz, czyli mocno strasznie i enigmatycznie. Okładka piekielnie dobra, ale i horrorowa, podobnie tytuł. Szczęściasz, ten to zawsze uzyskuje dobrą (lub nawet ogromnie dobrą) oprawę.
    W teraźniejszym życiu przeczytałam do tej pory tylko jedną jego książkę ("Księga jesiennych demonów") i to w zasadzie zbiór opowiadań, dobrych, ale jakoś tak nazbyt przypadkowych, przez co nieco czułam się oszukana - teoretycznie był to zbiór opowiadań kręcących się wokół jednego tematu, których pierwsze i ostatnie opowiadanie miało spajać, ale wyszło inaczej. Cóż... nie ulega wątpliwości, że wtedy też poszłam za wyrafinowaną pięknością okładki.
    Rzeczywiście... trudno byłoby do wszystkich jego opowiadań dotrzeć, więc dobry pomysł na zbiór. Również podoba mi się jego gawędziarski styl, choć bardziej cenię niesamowitą fantastyczną kreatywność w stworzonych światach. W przyszłości bardzo bym chciała przeczytać jego sławny cykl "Pan Lodowego Ogrodu", ponieważ wszyscy go tak gorąco zachwalają i polecają. Polskich autorów należy w końcu wspierać, a to jego sztandarowy tytuł. Dodam jeszcze tylko, choć szczerze, że bardzo szkoda, że ten autor nie rusza ponownie z czymś większym niż antologia.
    PS Ilustracje Dominika Brońka są zawsze takie mroczne (za to piękne), dobrze się zgadali. Oboje do siebie pasują :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda interesująco, zarówno okładka jak i treść - wnioskuję po recenzji. Ja to mam tak, że chętnie bym taką antologię przeczytałam, mimo iż za nimi nie przepadam, bo jednak dużo bardziej lubię długie historie. Ale jak już by się znalazła na mojej półce, to by tak leżała, leżała i czy bym się za nią wkrótce zabrała, to naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić. Dlatego narazie odpuszczam, ale też ostatecznie nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam powieści Grzędowicza. No cóż, fantazja to nie moja działka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spotkałam wcześniej w książkowej krainie,nazwiska,tego autora ani tym bardziej nie poznałam żadnej twórczość Pani Jarosława. Okładka bardzo kusi to zapoznania się ze środkiem,mimo,że to nie jest mój ulubiony ani często czytany gatunek. Na książkowy nos,coś czuję,że to bardzo dobra twórczość,ale w tym momencie,nie będę się na nią kusić. Kiedyś,czemu nie :) Nie mówię,że nie :) Bardzo dziękuję za recenzję,dzieki niej na pewno bardziej czuję się zachęcona by w przyszłości po nią sięgnąć :)
    Lutowe pozdrowienia ślę dla całej ekipy Nasz Książkowir :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam twórczości Jarosława Grzędowicza. "Wypychacz zwierząt" interesujący zbiór opowiadań, pisarz daje czytelnikowi dużą różnorodność w opowiadaniach każdy znajdzie w nim coś dla siebie, nuda nie będzie grozić. Jestem zaintrygowana tymi opowiadaniami tym "jajem". Zapisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie znam tego autora, ale coraz częściej czytam zbiory opowiadań, więc z przyjemnością przeczytałabym i ten. Zachęciłaś bardzo i jeszcze to świetne wydanie kusi 😁😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam jeszcze książek autora. Podoba mi się okładka, a recenzja zachęca. Ciekawa jestem jakie hobby ma ciocia Konstancja? Lubię ghost stories z humorystycznym zakończeniem.

    OdpowiedzUsuń