czwartek, 3 grudnia 2020

Kurt Vonnegut - "Sinobrody"


Autor: Kurt Vonnegut
Tytuł: Sinobrody
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 13 października 2020
Liczba stron: 392
Ocena: 7/10

Opis:

Prosta i poruszająca historia o lekkomyślności człowieka w tworzeniu i niszczeniu tego, co kocha.

Fikcyjna autobiografia amerykańskiego malarza, który w pewnym momencie swojego życia postanawia zerwać z malarstwem. Jego pasją staje się odtąd kolekcjonowanie dzieł sztuki. Dzięki dawnym przyjaźniom z wielkimi, a podówczas mało znanymi malarzami wchodzi w posiadanie najwybitniejszych dzieł amerykańskiego ekspresjonizmu. Aż nagle w jego życiu zjawia się młoda i bogata wdowa. Za wszelką cenę próbuje ona odkryć sekret starego malarza, kryjący się w wielkim spichrzu na kartofle, do którego nikt nie ma dostępu. Wścibska wdowa powiela więc zadanie, jakie postawiły sobie ongiś żony Sinobrodego ze starej legendy, który zabijał je, ponieważ łamały jego surowy zakaz zaglądania do tajemniczej komnaty.

Za pozornie banalnym pytaniem, co kryje się w spichrzu malarza, jak zwykle u Vonneguta, kryją się podane w humorystycznym tonie, lecz wcale przez to nie mniej poważne pytania – by zacytować autora – o to, „kto właściwie odpowiada za stworzenie świata i o co w tym całym stworzeniu chodzi”…


Recenzja:

   Tak, po raz kolejny w moje łapki wpadł najnowszy Vonnegut. Pewnie się powtórzę, ale ostatnim czasie pojawił on się na mojej liście ulubionych autorów i miłość ta kwitnie w najlepsze. Nic więc dziwnego, że jak tylko widzę w zapowiedziach kolejną książkę, to nie mogę się doczekać jej. Tym razem na tapet wezmę Sinobrodego.

To historia o tym z jaką łatwością człowiek potrafi niszczyć to co kocha i na czym mu zależy. To również historia o ułomności człowieka i o ważnym pytaniu o co w całym stworzeniu świata chodzi. Fikcyjna autobiografia malarza, który porzuca swój fach dla kolekcjonowania dzieł sztuki, skrywającego sekret, który pewna wdowa bardzo chce poznać.

Vonnegut ma chyba talent do budowania postaci trochę irytujących, ale bardzo życiowych. No bo przecież nie zawsze wszyscy dokonujemy właściwych wyborów, no i nie zawsze każdy każdego lubi. Dobra wyszło z tego masło maślane, ale wiadomo, o co chodzi. Bohaterowi, jak zwykle wykreowani są bardzo ciekawie. Poznajemy ich od podstaw i czytelnik ma okazję zrozumieć, dlaczego i co ukształtowało charakter głównego bohatera. 

Uwielbiam ten czarny humor, którego używa Vonnegut w dużych ilościach, a pod którym ukrywają się poważne i życiowe pytania. Uwaga! Słowo życiowo i wszystkie jego odmiany stają się sponsorem tego tekstu. Jednak tak właśnie jest. Wiem też, że nie wszyscy przepadają za tym osławionym czarnym humorem i komuś może to nie odpowiadać, jednak do mnie trafia to bardzo i może właśnie dlatego tak lubię historie Vonneguta.

No i teraz, na koniec moje małe rozczarowanie, chociaż nie do końca wiem, co je spowodowało. Może po prostu wynika to z tego, że na koniec książki czułam niedosyt, jakby mi czegoś tam brakowało, poczucie, że coś jeszcze można było wycisnąć z tej historii. Książka ta porusza dosyć mocne tematy oraz braki i ubytki w człowieczeństwie. Momentami może szokować, ale bardzo mocno trafia w czytelnika, przynajmniej we mnie. 

Mimo tej ciężkości w przesłaniu, książkę czyta się naprawdę szybko i sprawnie. Ja już przyzwyczaiłam się do tego, że książki Autora niezależnie od historii jaką nam serwuje bardzo szybko się kończą i na długo pozostają w pamięci. Zostałam wciągnięta w fabułę od pierwszych stron i mimo iż nie ma tu szaleńczej akcji, to książka jest płynna i nie można się doczekać końcówki.

Mimo tego małego niedosytu, czekam na kolejne książki Vonneguta wydawane w tym świetnym wydaniu. Chyba mam jedną lub dwie zaległe, więc muszę to koniecznie nadrobić. Cóż mi innego pozostało, jak tylko polecić Wam Sinobrodego, a także całą twórczość Autora? Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu - tak samo, jak mnie.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

8 komentarzy:

  1. Nie znam autora, ale tematyka tej książki bardzo mnie pociąga. Wpisuję na swoją listę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągle planuję sięgnąć po autora, ale ciągle coś innego wpada mi w ręce. W przyszłym roku postaram się to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Vonnegut to w ogóle taki płodny pisarz... Ja bym bardzo chciała przecztać "Matkę noc" (wiadomo, bo II wojna światowa i te sprawy), od tego zacząć z jego twórczości, ponieważ pamiętam stąd recenzję "Kociej kołyski" i dobre oceny i komentarze tego autora. Najwyraźniej warto po chociaż trochę poznać. A może ktoś o tu obecnych czytał akurat tę pozycję i ją poleca bądź nie?
    Czarny humor w dużych ilościach, irytujący bohater, ciężki "życiowy" (:P) przekaz? Ok, przez to powinnam przejść. W tej powieści to kobieta jest "byłą mężatką" (wiem, przepraszam, nie mogłam znaleźć satysfakcjonującego mnie synonimu dla wdowy), a nie facet (Sinobrody miał jakieś siedem żon znikające w dziwnych okolicznościach?). W związku z tym mam pytanie, czy ta książka w ogóle odnosi się do baśniowego Sinobrodego, czy nieszczególnie?
    PS Proszę się nie przejmować "masłem maślanym", wcale nie wyszło tak źle, a przesłanie zrozumiałe. Koniec końców czy my dzisiaj czasem nie doszukujemy się odpowiedniej "maślowości" w procentach tłuszczu w składzie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od jakiegoś czasu mam z tyłu głowy twórczość tego autora i mam nadzieję, że uda mi się po niego sięgnąć w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z kolejną recenzja mój apetyt na poznanie się z pisarzem zmaga się (jako noworoczne życzenie przeczytam książkę Kurta Vonnegut). "Sinobrody" to ciekawa powieść, za sprawą uniwersalnego przesłania nie traci na ważności. Intryguje mnie ten "czarny humor", ironia i sarkazm czy będzie mi odpowiadał, wydaje się że Kurt Vonnegut stworzył trochę zwariowany świat w swoim dziele. Mam do nadrabiania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co ukrywać, nie jestem specjalną fanką twórczości Kurta Vonneguta, gdzie nie za bardzo czytam jego książek, chociaż recenzja, jak i opis „Sinobrodego” mają szansę nieco zmienić mą opinię. Od razu powiem, że okładka nie jest w mym typie, zbyt toporna, niemająca w sobie tego czegoś. Po prostu Nie. Co innego fabuła książki, która w pewien sposób przekonała mnie do siebie na tyle, abym dała szansę tej konkretnej książce autorstwa Vonneguta. Akurat lubię motyw z legendy, podania o Sinobrodym, tak więc to w pewien sposób przemówiło za tym, aby dać pozycji szansę, nie wiem, czy przeczytam ją od razu, jednak będę mieć na uwadze, by to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. To już kolejna recenzja Vonneguta u Was, a ja nadal nic jeszcze nie przeczytałam 😂 muszę nadrobić te rażące zaległości. A przy tej pozycji plus za tytuł i nawiązanie do baśni o Sinobrodym 😍

    OdpowiedzUsuń
  8. Stary, dobry Vonnegut. Czasami zastanawiam się, jak on to to robi. Latka lecą, czasy się zmieniają, ludzie dziczeją, a Vonnegut zawsze ten sam. Mądry, rozważny, pachnący złotą myślą. Od lat tak samo bawi, kpi, prowokuje, podstawia nogę, naigrywa się. Czytelnik to dla niego tylko wątłych sił kukiełka, którą może przestawiać po kątach czy wznosić na wyżyny.
    Podobnie traktuje swoich bohaterów. Nie żałuje im upadków, potknięć, życiowych pułapek, gromów spadających z nieba i innych plag egipskich. Strasznie słodko - gorzkie jest życie, które im serwuje. Przypadek? Nie sadzę. Życie takie właśnie jest. Dlatego strasznie lubię książki tego autora. Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń