sobota, 17 października 2020

Brigid Kemmerer – "A Curse so Dark and Lonely"

Autor: Brigid Kemmerer
Tytuł: A Curse So Dark and Lonely 
Wydawnictwo: NieZwykłe 
Rok wydania: 2020 
Ilość stron: 500 
Ocena: 8/10 

Opis: 
Retelling Pięknej i Bestii, jakiego jeszcze nie było. 
Powieść idealna dla fanów Marissy Meyer. 
"Patrzę na swoje dłonie. Pod paznokciami jest krew. Zaczynam się zastanawiać, ilu moich ludzi zabiłem tym razem". Rhen 
Książę Rhen sądził, że łatwo będzie można złamać klątwę, jaką rzuciła na niego potężna wiedźma. Wystarczyło, żeby pokochała go jakaś dziewczyna. Tylko tyle. Jednak to było, zanim zmienił się w bezwzględną bestię i zniszczył swój zamek, swoją rodzinę, pozbywając się przy tym ostatniej iskierki nadziei. 
Kolejna kobieta uciekła, więc książę kolejny raz będzie miał osiemnaście lat. 
Życie Harper nigdy nie było łatwe. Dziewczyna wychowywała się bez ojca, z umierającą matką i bratem, który nigdy nie traktował jej poważnie. Nauczyła się być twarda. Przynajmniej na tyle, aby przetrwać. 
Kiedy na ulicach Waszyngtonu próbuje uratować nieznajomego, jej życie przybiera nieoczekiwany obrót. 
Teraz Harper nie wie, gdzie jest ani czy to, co widzi, jest prawdziwe. 
Książę? Klątwa? Potwór? 
Dopiero gdy spędza czas z Rhenem, zaczyna rozumieć, o co toczy się gra. Po jakimś czasie Rhen orientuje się, że Harper nie jest kolejną dziewczyną, którą powinien oczarować. Jego nadzieja powraca. Jednak ona może nie wystarczyć. 

Recenzja: 

Ostatnio bardzo często na rynku pojawiają się przeróżne retellingi baśni. Ta o Pięknej i Bestii jest jedną z moich ulubionych, dlatego gdy usłyszałam o „A Curse so Dark and Lonely”… No wiecie, jak to działa. Nałożyło mi się jednak trochę rzeczy, przez co musiałam trochę odłożyć lekturę w czasie, ale gdy już się do niej zabrałam… Rany. Przepadłam dla tego świata i tych bohaterów. Dosłownie. 

Rhen jest księciem Emberfall. Wiele sezonów temu został obciążony klątwą rzuconą przez złą czarownicę. Przez tę klątwę co roku zmienia się w bestię, rozszarpującą wszystkich, których napotka na swojej drodze. Jest postrachem królestwa, które upada z dnia na dzień. Zły czar może przełamać jednak w, wydawałoby się, prosty sposób – musi sprawić, by pokochała go jakaś kobieta. Właśnie dlatego jego dowódca sprowadza co roku do zamku dziewczynę, by Rhen mógł spróbować ją oczarować. Harper trafia do jego pałacu jednak zupełnym przypadkiem… I ten przypadek może też okazać się kluczem do przełamania klątwy. Tylko czy dziewczynie uda się pokochać księcia? A może jest im pisany zupełnie inny los? 

No właśnie, jak sądzicie? Czy i ta historia, jak jej oryginał, będzie miała szczęśliwe zakończenie? Czy takie jest możliwe po tym, co stało się w królestwie i czego dopuszczał się Rhen? No bo wiecie, tą bestią nie jest tylko z definicji. Niestety. Jego postać jest zbudowana w ciekawy sposób i choć miałam kilkukrotnie wątpliwości, ostatecznie dalsza część historii sprawiła, że pokochałam Rhena całym sercem, mimo jego wielu wad. 

Zresztą bohaterowie stanowią ogromny plus tej historii. Harper to twarda babka, która nie daje sobą rządzić. A na dodatek, za co oddaję jej też ukłony, cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. To coś, z czym nigdy nie spotkałam się u heroin fantastycznych. Miały swoje ograniczenia, jednak nigdy nie były one podobne do tych Harper. Mimo to dziewczyna była waleczna, odważna i nieustraszona, nawet w momentach, gdy tak naprawdę trzęsła się od obaw i z niepewności. Dzięki temu jej postać była bardzo realistyczna i mimo kilku słabszych momentów, naprawdę ją polubiłam. 

Ważną postacią w tej historii jest także Grey, dowódca. To jedna z tych postaci pobocznych, które da się polubić z miejsca, mimo ich pozornie szorstkiego charakteru. Zaimponował mi, kibicowałam jego trudnym relacjom z Rhenem i dalszej karierze w zamku, wszystkiemu, co robił. Po prostu skradł moje serce najszybciej z całej trójki. 

Cała historia jest oparta na motywie baśniowym, ale mamy tutaj też wprowadzone wstawki z naszej świata. Harper pochodzi w końcu z magicznej krainy DC! Powodowało to według mnie nieco zgrzytów, bo… powiedzmy sobie szczerze, gdy dziewczyna wyciągnęła telefon, ludzie w Emberfall powinni być trochę bardziej zdziwieni, podobnie jej niecodziennym ubiorem czy manierami, prawda? Ale da się przymknąć na to nieco oko, choć argumenty za tym przemawiające w książce są stosunkowo naciągane. Nie przeszkadza to jednak w dobrym odbiorze historii, jest takim małym minusem. 

Poza tym… poza tym zakochałam się w tej historii i dałam się jej pochłonąć. Kilka godzin i było po sprawie, choć to przecież kawałek lektury! Ale losy Emberfall wciągnęły mnie na tyle, że nie mogłam się od nich oderwać i z niepokojem wyczekiwałam zakończenia. Powiem, że oczekiwałam czegoś nieco bardziej emocjonującego, ale mimo wszystko jestem nim usatysfakcjonowana i po epilogu oczekuję z niecierpliwością kontynuacji! Chociaż też się jej trochę obawiam. Ale chcę wrócić do tych bohaterów i móc znów im kibicować, więc mam nadzieję, że wydawnictwo już niedługo odda drugi tom w nasze ręce! 

A Wy? Macie w planach tę książkę, a może już ją czytaliście? Dajcie koniecznie znać!

16 komentarzy:

  1. Powiedzmy sobie szczerze, że retelingi baśniowie mają u mnie już na wstępie ogromne plusy, więc moja opinia jest konkretnie naciągana. Szczególnie, gdy wizualnie te książki są już tak pięknie opakowane (chodzi o okładkę).
    W tym jednak konkretnym przypadku bardzo chciałabym się czepiać wysokoliczbowej składanki tysiąca pomysłów, pewnego niezdecydowania. Sama postać Harper ma kompletnie wszystko - pochodzi z innego świata, ma porażenie mózgowe (nie uważam, by był to dobry pomysł, bardziej niesmaczny, no chyba że autor rzeczywiście stykał się z podobną chorobą u siebie lub bliskich, dokonał nieziemskiego researchu - w innym przypadku uważam, że skrzywdził szacunek osób rzeczywiście cierpiących na tą chorobę), wyraża sobą modne postawy feministyczne... Za dużo tego, można by było skrócić, by skupić się na najważniejszym, chyba że autor rzeczywiście ma tak podzielną uwagę. W końcu przez 500 stron da się poszaleć. Niemniej jestem nastawiona sceptycznie.
    I no właśnie - napisałam na wstępie, że "chciałam się mocno czepiać", bo historia wydaje się przesadzona i przeładowana, ale... no właśnie. Czytałam jakiś czas temu "Sagę księżycową". Ci, co czytali, dobrze wiedzą, że to dużo wyjaśnia. Nooo, tam było podobnie. Gdybym opowiedziała mniej więcej komuś, co tam się dzieje, to by na mnie popatrzał dziwnie. Btw zrobiłam tak swojej babci, dobrze znającej baśniowe klimaty - właśnie tak zareagowała. Potem dałam jej te książki do przeczytania i wszelkie "ale" zniknęło. Dlatego czemu nie, po moich deadline'ach sięgnę po tę pozycję, ale z racji wielkich rozmiarów (500 stron to nie przelewki) wolałabym poczekać na luźniejszy czas, by sie nie zabić (albo by mnie nie zabito xD).
    I tak, goście książkowi (tak, bohaterzy tam występujący) powinni być bardzo zdziwieni pojawieniem się telefonów. Ja byłam w realnym życiu, wciąż to pamiętam. A gdy pojawiły się Iphony, to również czułam się jak w kosmosie przy nich, ze swoim telefonem z klapką... Więc tak, rozumiem o czym mowa. Zresztą, byłby to dobry motyw do rozwinięcia. Może zostanie rozwinięty w następnych tomach? Gdy ktoś całkiem zielony musi nagle skorzystać z podobnego urządzenia, to nagle zaczyna rozumieć, że to nie żarty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o chorobę bohaterki to tak, autorka zrobiła poważny research, o czym wspomina na końcu i w podziękowaniach, bo jej przyjaciółka cierpi na tę przypadłość, więc myślę, że o żadnym krzywdzącym przedstawieniu nie może być mowy, skoro konsultowała z nią aspekty powieści ;)

      Usuń
    2. Super! W takim razie nie mam żadnych zastrzeżeń :D Miałam do czynienia z książką, w której po prostu autor ewidentnie chciał coś ugrać na uczuciach czytelników, zrzucając na swoją bohaterkę chorobę, która w opisie w ogóle nie była nawet tą chorobą, dlatego byłam taka podejrzliwa.

      Usuń
  2. Okładka mocno kojarzy się z Dworem cierni i róż, motyw Pięknej i bestii też już wydaje mi się być oklepany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu ten wątek jest przedstawiony zupełnie odmiennie :)

      Usuń
  3. Wolę trochę bardziej zaawansowaną fantastykę, z własnym, oryginalnym światem, a mój ulubiony retelling baśni to opowiadania o wiedźminie Sapkowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ta powieść ma własny, oryginalny świat, przecież właśnie tym jest Królestwo Emberfall :)

      Usuń
  4. Lubię czytać retellingi baśni. A Bella jest jedną z moich ulubionych baśniowych bohaterek. Wydaje mi się, że podobnie będzie z Harper. Dziewczyna z porażeniem mózgowym w normalnym życiu musi stawić czoła wielu wyzwaniom, a w tej sytuacji, szczególnie. Bardzo jestem ciekawa zakończenia tej historii. Jeżeli tylko będę miała okazję, to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę przypomina Dwór Cierni i Róż, ale pewnie dlatego, że też jest retellingiem Pięknej i Bestii. Opis nie zaciekawił mnie, ale może sięgnę po nią w przyszłości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sam motyw, ale przedstawiony w zupełnie inny sposób, zapewniam!

      Usuń
  6. Z początku okładka wydała mi się być nieporozumieniem, zwłaszcza jeżeli chodzi o umieszczenie na niej tytułu w taki, a nie inny sposób. Jednak potem, po drugim spojrzeniu wprost przepadłam. Na swój sposób mroczna, a jednocześnie z pewną dozą bajkowości. Przed spojrzeniem na opis obstawiałam baśń o Śpiącej Królewnie, jednak jak się okazuje to Piękna i Bestia. Książę Rhen osoba, na, którą wiedźma rzuciła klątwę, do momentu aż zakocha się w nim dziewczyna, a jednak z powodu tego, co zrobił, co uczynił, znów będzie musiał czekać. Ponownie miną lata, aż dane mu będzie otrzymać kolejną szansę, czasy współczesne nadchodzą a wraz z nimi ulice Waszyngtonu oraz Harper, dziewczyna, której życie nie oszczędza, która z konieczności musiała nauczyć się być twardą. Losy tej dwójki przecinają się ze sobą, gdy ona ratuje mu życie na ulicach miasta, gdy poznaje historię, z którą przyjdzie jej się zmierzyć, a Rhen dostrzega szansę, nadzieje na złamanie klątwy. „A Curse so Dark and Lonely” od Brigid Kemmerer retteling klasycznej baśni o Pięknej i Bestii, coś, co sprawiło, że me serce szybciej zabiło, a ja sama wiem już teraz, że muszę to przeczytać, muszę przeczytać tę książkę. Już sam opis mnie zachęcił, a dodatkowo recenzja utwierdziła w słuszności wyboru, spodobał mi się również pomysł na samą książkę, opowiedzenie w inny sposób historii, którą już znamy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem wielbicielką animowanych filmów Disneya tych starszych a także lubię retellingi baśni, zatem "A Curse so Dark and Lonely" znajduje się w moim kręgu zainteresowania. Pisarka wciąga czytelnika do baśniowego świata przeplatanego z teraźniejszością, gdzie bohaterowie są wyraziści, akacja wciąga nas od pierwszej strony. Brigid Kemmerer zaskoczyła przedstawieniem głównej bohaterki (Harper odbiega od disnejowskiej księżniczki) ukazuje że nie ma ideału, nie jest istotne piękno zewnętrzne ale to jakim jest się człowiekiem, to plus dla autorki. Jestem niezmiernie ciekawa tej książki. Do tego świetna okładka bardzo mroczna (ciernie mają coś z książek Sarah J. Maas) i tajemnicza.
    P.S. Zbieżność imion Rhysand - Rhen.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłaszałam się do recenzji, ale się nie załapałam,ja kocham oryginalne baśnie i sceptycznie podchodzę do wszelkich kombinacji przy nich. Choć zdarzają się udane retellingi np. Kraina lodu czy Zaplątani. ☺ Jak trafi mi w łapki to przeczytam czemu nie ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Retlingi baśni to jedne z moich ulubionych książek. Z ogromną przyjemnością zapisuje tą książkę na moją listę.🤗

    OdpowiedzUsuń
  10. Baśnie uwielbiam, niestety z retellingami nie miałam jeszcze okazji się poznać, choć mam jedną na półce, ale nadal czeka na swoją kolej. Z tego co słyszałam to ta którą mam jest nieco okrutna, i widzę, że tu jest podobnie. Rhen co roku zmienia się w bestie i rozszarpuje każdego kogo spotka na swojej drodze. Mam nadzieje, ze jednak nie jest to jakoś drastycznie opisane, a raczej tylko takie wspomnienie. Nie wiem jeszcze co sądzić o retellingach, jak czytam recenzję to wydaje mi się, że jednak oryginału nic nie przebije, ale nie chce mówić "chop". Nie jestem pewna czy w tej książce podobnie jak w oryginale "pięknej i bestii" będzie dobre zakończenie, jednak oceniając po tym, że mimo wszystko Rhena da się polubić, to sądzę, że tak, a nawet na to liczę. Średnio mi odpowiada, że jest to świat magii ze światem współczesnym, jakoś mi się to gryzie i wolałabym jednak być całkiem w tym baśniowy świecie.
    Jak już nadrobie moje książeczki, które grzecznie czekają i zabiorę się za ten retteling który już mam i mi się spodoba to zastanowię się także nad innymi i na pewno skorzystam z podpowiedzi Książkowirku ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham baśnie, mity i wszelkie motywy zaczerpnięty ze świata fantazji ludowych. Dlatego z nie przepuszczę retellingowi Pięknej i Bestii. Skoro ta powieść rozkochała w sobie recenzentkę i pochłonęła ją, to ja chce doświadczyć tego samego. Bardzo zaciekawił mnie motyw choroby bohaterki, jak ona sobie z tym radziła w nieznanym świecie?

    OdpowiedzUsuń