poniedziałek, 21 września 2020

Iain Reid - "Może pora z tym skończyć"

 

Autor: Iain Reid 
Tytuł: Może pora z tym skończyć 
Data wydania: 12 kwietnia 2018 (wydanie filmowe 25 sierpnia 2020) 
Liczba stron: 240 
Ocena: 8/10 

Opis: 

Fenomenalnie skonstruowana, wściekle inteligentna powieść łącząca elementy thrillera psychologicznego i horroru, gwarantująca napięcie nie z tej ziemi! 
Ona i on wyruszają w podróż samochodem. To ma być pierwsza wspólna wizyta u jego rodziców. On diablo inteligentny, szczerze zakochany, ona jeszcze nie jest pewna swoich uczuć. Spotkanie przebiega w dziwnej i mocno niepokojącej atmosferze, która z minuty na minutę coraz bardziej się zagęszcza… 

Recenzja: 

Czasami człowiek sobie chce przeczytać straszny thriller psychologiczny, a… dostaje onirycznym obuchem w twarz. Dosłownie tak się czuję po przeczytaniu Może pora z tym skończyć, bowiem powieść zapowiadała się… dość niepozornie, niewinnie wręcz, a z każdą stroną wciągała mnie w irracjonalny sen. I wiecie co? Bardzo mi się to śnienie spodobało, choć było upiorne... 

Może pora z tym skończyć.
Myśl ta, raz wykluta, pozostaje. Wrzyna się. Trwa. Dominuje. Uwierzcie - niewiele mogę na to poradzić. Nie chce odejść. Jest niezależnie od mojej woli. Jest, kiedy jem. Gdy kładę się do łóżka. Kiedy śpię. Kiedy się budzę. Jest stale. Stale.

Iain Reid rozpoczyna swoją opowieść bardzo spokojnie. Ot, poznajemy rozterki kobiety, która jest niepewna swoich uczuć i zastanawia się nad sensem swojego związku. Poznajemy początki jej relacji z partnerem – narratorka dokładnie go maluje przed czytelnikiem, jego wady i zalety, przyzwyczajenia i wizualne aspekty. Nie brakuje tutaj również nutki humoru i wesołości – Jake m.in. nazywa ją skompresowaną Umą Thurman. Główna bohaterka opowiada również wiele o sobie i – prawdę mówiąc – ich życie wydawałoby się zwyczajne, ale… w treść wkrada się coraz więcej niepokojących elementów – jak choćby mężczyzna, który zostawia jej niecodzienne wiadomości głosowe oraz wizyta u rodziców, bowiem i oni, i dom są – co najmniej – dziwni. A – jak się okazuje – to zaledwie wierzchołek góry lodowej… 

(...) wiesz, że coś jest prawdziwe wtedy, kiedy można to stracić. 

Fascynujące w Może pora z tym skończyć jest to, że choć łączy elementy thrillera psychologicznego i horroru, jest opowieścią bardzo filozoficzną, poetycką wręcz, poruszającą wiele – na pozór – zwyczajnych niuansów, jak bliskość drugiego człowieka, znaczenie związku, znajomości bliskich. Kilka razy popadłam w zadumę przy tej treści, bowiem – mimo że jest to cienka książka – porusza różnorodne tematy, nie brakuje tutaj również bardziej naukowych ciekawostek. Sama konstrukcja całości jest też ciekawa, bo mamy narrację pierwszoosobową, która – że tak napiszę – opowiada nam bieżące wydarzenia, urozmaicając je o wspomnienia i swoje spostrzeżenia (oraz liczne dialogi z partnerem i nie tylko), a także króciutkie rozdzialiki, które zdradzają, że coś się złego wydarzy… Ale co się naprawdę stało, dowiadujemy się dopiero na ostatnich stronach i… absurdalne zakończenie wyrywa nas z butów. Absolutnie się czegoś takiego nie spodziewałam! 

Nie wiemy i nie możemy wiedzieć, co myślą inni ludzie. Nie znamy i nie możemy poznać powodów, dla których robią to, co robią. Przenigdy. A na pewno nie do końca. Takie było moje przerażające młodzieńcze objawienie. Nie da się w pełni kogoś poznać. Ja tego nie umiem. Wy też nie. 

Chyba jeszcze nigdy nie czytałam czegoś tak fascynującego i irracjonalnego jak Może pora z tym skończyć. Choć autor długo buduje napięcie, a początkowe rozdziały są mało obfitujące w wydarzenia, tak od książki nie można się oderwać, bo narratorka szybko łapie czytelnika za serducho (do idealnej postaci jej daleko). A kiedy już zacznie się dziać to… lepiej przygotujcie gorącą herbatę i koc, bo jest naprawdę strasznie i niepokojąco. Niektóre fragmenty są rodem wyjęte z horrorów, poważnie! Polecam z całego serca! 

P.S. W zeszłym miesiącu pojawiło się wydanie filmowe. Oglądaliście może film? Ja mam w planach! :)

10 komentarzy:

  1. Nie widziałam filmu, a książka jest w planach. Recenzja zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Muszę koniecznie przeczytać, a potem obejrzeć film. Kurier właśnie przyniósł ulubioną herbatę, koc gotowy, brakuje tylko książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś wydawało mi się, że na okładce jest mur chiński (w sensie z góry). Ja to już mam coś z oczami... Żeby nie było, ja w Chinach nigdy nie byłam. Pochwalę jednak, będąc w temacie, że okładka niezła, chociaż pomysł z podwojonym tytułem, to taki kiepski... Rozumiem, że przekreślony jest niewyraźny, ale lepiej wyglądałby już napisany chociaż inną czcionką. Takie tylko subtelne sugestie...
    Co do filmu - nie wiedziałam, że istnieje. Może to przez pandemię. Słyszałam wyłącznie o "Mulan" i licznych z nią związanych skandalach promujących oraz "25 lat niewinności". Na tym etapie moja wiedza kinowa się kończy, ale ją nadrobię :)
    A jeśli chodzi o książkę - fabuła mi się podoba. Takie etapowe budowanie niepewności u czytelnika. No i zakończenie! Czym bardziej absurdalne, tym lepiej (poniekąd - akurat w tym przypadku). Samo połączenie wątków thrillera, powieści filozoficznej, psychologicznej, potem wątki poetyckie i na końcu horror (och, moja biedna, bojąca się wiecznie dusza!) to coś nowego. Bardzo podoba mi się takie przemyślane lawirowanie pomiędzy gatunkami i to z ciekawym pomysłem oraz najwyraźniej realizacją. Powiem szczerze, że jestem bardzo zachęcona do tej lektury! Boję się tylko, czy czasem fragmentom horrorowym podołam, skoro ja często horrory spędzam pod kocykiem, bojąc się nawet spojrzeć w ekran. Ale prawda, czyta się inaczej, niż ogląda. I zgadzam się - nigdy tak do końca nie poznamy drugiego człowieka. Trzeba się jednak tym cieszyć - zawsze coś nas zaskoczy, to się liczy również na pozytywnym gruncie :)
    PS Zabił mnie ten komentarz o "skompresowanej Umie Thurman" :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponownie muszę przyznać że nie znam autora. Książka nie wydaje mi się aby była w moim guście. Nigdy nie lubiłam horrorów że względu na to że były one głupie. Może nie powinnam przyklejać łatki każdemu dziełu z tej tematyki ale muszę szczerze przyznać że nigdy mnie do tego gatunku nie pociągało. Natomiast muszę przyznać że niepozorna książka która, wciąga w inracjonalny sen jest czymś ciekawym i zarówno nowym dla mnie. Z chęcią doświadczyła bym czegoś takiego na własnej skórze. Zawarte w książce niepokojące elementy dodają jej odrobinę posmaku strachu. Sama nie wiem jak postąpiłabym w takiej sytuacji i przez to wydaje mi się ciekawą propozycją na książkowe wieczory. Dodatki humoru i radości pozwalają odetchnąć czytelnikowi od tak niepokojących wydarzeń. Jest to dla mnie ogromny plus ponieważ nie czułabym się dobrze w ciągłym napięciu podczas czytania książki. Sądzę że z ogromną ciekawością zapisze te książkę na moja kolejna pozycję. Myślę również że obejrzę film , że względu na to że bardzo lubię porównywać wydarzenia z filmu z tymi zapisanymi w książce.
    Ilość stron jest jak dla mnie zadowalająca i myślę że sztuczne przedłużanie książki nie ma sensu i traci się przyjemność z czytania. Okładka książki jest bardzo ciekawa. Tytuł przekreślony a pod nim ten sam tytuł ale w całości może odrobinę zdradzać fabułę ale w minimalistyczny sposób, który może zadziałać na wyobraźnię czytelnika.
    Ostatecznie przyznam że bardzo interesuje mnie ta książka i zapisuje ja na listę "Do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Może pora z tym skończyć" oryginalna książka która wzbudza moje zainteresowanie. U mnie z horrorami jest nieciekawie zawsze jednym okiem oglądałam filmy ale może z czytaniem będzie wyglądać inaczej. Iain Reid balansuje między normalnością a psychozą (to coś nowego dla mnie). Za sprawą podkręconej fabuły czytelnik będzie się czuł nieswojo, dobrze że pisarz dodał trochę humoru dla równowagi. Teraz z ekranizacjami jest deficyt wszystko jest przesuwane, tylko Netflix wypuszcza seriale czy filmy i właśnie na nim ma być ekranizacja książki z chęcią bym zapoznała się z książka oraz filmem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo intrygujący tytuł, niepokojący, z dreszczykiem emocji, chętnie kiedyś przeczytam ☺ Ciekawa okładka ! Ten przekreślony tytuł, i ponownie napisany, bardzo ciekawe. 😁

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o filmie, no o książce też się dowiedziałam dopiero, ale tu głównie chodzi o film, bo w połowie recenzji pomyślałam że chętnie ujrzała bym tą książkę w scenerii filmowej, dlatego, że książka ma dużo szczegółów i wydaje się zawsze straszniejsza, chociaż, z drugiej strony w filmie są nadawane efekty dźwiękowe które mają na celu wzbudzić nasz strach. No dobra ale przy filmie można też zamknąć oczy :D
    "Może pora z tym skończyć" to thriller psychologiczny, nie mam w zwyczaju czytać takich książek, ani nawet oglądać filmów, zwyczajnie ich nie lubię, ale ten posiada również elementy horroru, więc może mi się spodobać, zwłaszcza, że recenzja brzmi bardzo przkonywująco.
    Książka ta zaczyna się spokojnie, jak większość tego typu powieści. Zostajemy wprowadzani w wydawałoby się zwyczajne życie bohaterki. Prawdziwa akcja rozpoczyna się tak naprawdę dopiero podczas wizyty w domu u rodziców męża głównej bohaterki, gdy i oni i dom wydają się być dziwni. A to dopiero początek.
    Autor stworzył króciutką powieść ale jakże niepokojącą. Dreszczyku emocji dodają które dialogi, które zwiastują coś złego, ale my możemy się tylko domyślać co może się wydarzyć. Dopiero w ostatnich stronach książki poznajemy prawdę. Przynajmniej mamy pewność, że aż do zakończenia książki będziemy trzymani w niepewności, a samo zakończenie też wyrwie nas z butów. Książka wydaje się być bardzo ciekawa dlatego przy najbliższej okazji obejrzę film (nie sama :D), a co so książki to jeszcze nie wiem, może okazać się dla mnie zbyt straszna, ale spróbować zawsze warto, w końcu mam w domu zwolenniczke takich powieści, więc nic się nie zmarnuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z okładki powiało chłodem. Ta zimna biel sprawia, że ciarki chodzą po skórze. Lektura idealna na upalne dni minionego lata.:)
    Jednakże treść zapowiada lekturę intrygującą i zdecydowanie podnoszącą temperaturę uczuć. Lubię takie kontrastowe zestawienia. Wewnątrz wrze do czerwoności, na zewnątrz chłodzi niczym na Antarktydzie. I nie wiadomo, co sprawia czytelnikowi większą przyjemność.
    Ostatnimi czasy coraz chętniej sięgam po thrillery psychologiczne. Podczas ich lektury można się bać nie gorzej niż w trakcie czytania dobrego horroru. Bez duchów, upiorów czy wampirów, za to z zagadką tkwiącą w ludzkim umyśle. Tylko zbrodnicze myśli, zbrodnicze czyny, zbrodnicze zamiary. To moje klimaty! To taka nierzeczywista rzeczywistość, trampolina, na której odbijam się ponad tym wszystkim, co przytłacza moje prawdziwe życie.
    Do książki zapewne zajrzę, chociażby po to, by poznać ten piękny język, którym nie często zaszczyca się thrillery. A ja lubię metaforykę. Pozwala pracować wyobraźni na wysokich obrotach i nie pozwala jej na odpoczynek. Coś tak nierzeczywistego jak fabuła thrillera staje się jeszcze bardziej nierzeczywista.
    Na film się jednak nie skuszę. Nie lubię oglądać ekranizacji książek, które wcześniej przeczytałam. Moja wyobraźnia kreuje własnych bohaterów i własne miejsca,które zazwyczaj podczas zetknięcia się z filmową rzeczywistością wydają się być z innej bajki, co burzy porządek w mojej głowie.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  10. Na widok okładki „Może pora z tym skończyć” od Iana Reida przeszły mnie dreszcze, nie dlatego, że byłam pod jej tak wielkim wrażeniem. W tym przypadku nie mogę powiedzieć, aby ona mi się spodobała, odczułam tutaj dreszcze swego rodzaju strachu, niepokoju. Ciekawa kolorystyka, jednak okładka dla mnie zdecydowanie nie stoi po tej jasnej stronie, nie stoi razem z tymi, które mnie zachwycają. Za odczuciami, które odniosłam teraz, za ich negatywną stroną w tym samym tonie popłynęła opinia, jaka pojawiła się u mnie po przeczytaniu opisu, jak i recenzji. Okej od czasu do czasu lubię przeczytać książkę z gatunku thriller, jednak tutaj nie poczułam tego czegoś, wiedziałam od samego początku, że gra psychologiczna, jaka będzie rozgrywać się w fabule, nie stanie się mym udziałem, jako czytelnika. Jednym słowem: książka nie dla mnie, nie jako moja lektura.

    OdpowiedzUsuń