sobota, 26 września 2020

Gaja Kołodziej - "Fortepian"

Autor: Gaja Kołodziej

Tytuł: Fortepian

Wydawnictwo: HarperCollins

Data wydania: 2020

Ilość stron: ok. 300

Ocena: 6/10

Opis:

Na gali z okazji trzydziestolecia szkoły muzycznej założonej przez matkę, Konstancję Nutę, spotykają się trzy pokolenia rodziny, a przede wszystkim trójka rodzeństwa. Seweryna, która jest dyrektorką szkoły i organizatorką uroczystości, pragnie udowodnić, że zasługuje na stanowisko odziedziczone po matce. Julia, fotografka, przyjeżdża z zagranicy, żeby profesjonalnie sfotografować uroczystość, i niespodziewanie spotyka pianistę, który był jej młodzieńczą miłością. Bogusz, biznesmen oraz człowiek sukcesu, doszukuje się wad w organizacji gali. Coraz krytyczniej patrzy też na własną żonę, która spycha na niego opiekę nad dziećmi. Starannie zaplanowane wydarzenie wymyka się spod kontroli – emocje biorą górę nad logiką, prowadząc do zmian, które zaważą nad przyszłością i wzajemnymi relacjami rodzeństwa.

Recenzja:

Gaja Kołodziej to jedna z moich ulubionych polskich autorek - jej książkami zaczytywałam się, kiedy byłam jeszcze nastolatką. I dalej mam do tych jej młodzieżówek ogromny sentyment. "Fortepian" jest jednak powieścią obyczajową, bardziej dojrzałą, z mniejszą liczbą przygód i zwrotów akcji. Nie jest to zła pozycja - myślę, że wiele osób ją pokocha. Mnie jednak bardziej podobają się pozycje, które Gaja Kołodziej pisała, kiedy była młodsza - bo kreowane przez nią przygody młodych ludzi, którzy przy okazji ciągle ładowali się w tarapaty były cudowne. Autorce jednak nie można odmówić tego, że w dosłownie każdej jej powieści postacie są bardzo, bardzo autentyczne. 

Konstancja Nuta założyła szkołę muzyczną. Prowadziła jedną klasę fortepianu - a jej szkoła szybko uzyskała wysoką renomę. Kiedy jednak przechodziła ona na emeryturę, przekazała pałeczkę swojej córce, Sewerynie - dosyć sztywnej kobiecie, która prowadzi wszystko w sposób bardzo odpowiedzialny, kontrolując dosłownie wszystko. 

Na posadę dyrektora liczył także brat Seweryny - Bogusz - który chciał otworzyć placówkę szkoły muzycznej w każdym większym mieście w Europie - otwierając przy okazji nowe kierunki. W sumie, za jego radą, Seweryna także otworzyła się na inne instrumenty - ale placówkę zachowała tylko jedną, tę oryginalną. 

Oprócz tego jest jeszcze Julia - fotografka i wolno żyjący duch, który nie lubi zobowiązań. Julia była tym typem, który najchętniej zwiedziłby cały świat i dokonałby rzeczy niemożliwych. Niemniej jednak na galę z okazji jubileuszu szkoły muzycznej... no cóż, postanawia przyjechać. 

Podczas gali wszystko zaczyna się wymykać spod kontroli - i dosłownie, cytując opis, który w tym wypadku jest wyjątkowo trafny: "emocje biorą górę nad logiką, prowadząc do zmian, które zaważą nad przyszłością i wzajemnymi relacjami rodzeństwa". Nie chcę też za dużo zdradzać, bo książka wcale nie jest taka długa... Ale po prostu jest to naprawdę fajna obyczajówka! 

Autorka ma taki styl, że książkę chce się czytać, ale obstawiam, że gdyby bardziej skupiała się na jednej postaci i tylko na jej emocjach, to ta pozycja wyszłaby jeszcze lepiej. Bo dzięki temu, że tutaj narracja jest dosyć rozdzielona, to niestety nie mamy jak poznać psychiki bohaterów w bardzo szczegółowy sposób. Warto też powtórzyć jednak to, co pisałam wyżej - bohaterowie są bardzo realni i autentyczni - i pod tym względem Gaja Kołodziej jest prawdziwym magikiem. Pisarka ma bardzo dobry warsztat - i jeśli już zaczniecie się zapoznawać z historią, to pewnie się już od niej nie odkleicie, dopóki nie dobrniecie do końca.

Czekam na kolejne powieści tej autorki, bo widać, że cały czas się ona rozwija - i podejmuje kolejne tematy, kolejne pomysły. Stara się przekraczać własne granice. I dlatego bez żadnego wątpienia sięgnę po kolejne jej powieści - po prostu jestem ciekawa, w którą stronę teraz pójdzie i co nowego nam zaserwuje (chociaż mam nadzieję, że wróci trochę do gatunku, przy którym zaczynała - bo jej młodzieżówki na pewno spodobałyby się także obecnym nastolatkom, u mnie w rodzinie "Wystrzałowa licealistka" do dzisiaj jest czytana przez młodzież - a od jej premiery minęło już kilka lat). 

Podsumowując: nie jest to najlepsza książka Gai Kołodziej, ale nie jest to też najgorsza jej powieść. Myślę, że starsi, dojrzali czytelnicy na pewno bardzo docenią "Fortepian" - szczególnie, że to naprawdę ciekawy pomysł, a do tego wykonanie jest fajne. Po prostu nie jestem w stanie dać wyższej oceny z racji tego, że w pamięci dalej mam poprzednie pozycje autorki - a przy porównaniu... Wychodzi dla "Fortepianu" ocena 6 na 10. 

8 komentarzy:

  1. Nie znam autorki, chętnie przeczytałabym jej młodzieżówki, zanim sięgnę po Fortepian. Mam nadzieję, że uda mi się je gdzieś zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka chyba nie jest w moim guście. Nie czytałam książek pani Hai Kołodziej, ale ta książka również nie specjalnie mnie zaciekawiła. Nie jestem w stanie w pełni wyrazić dlaczego tak jest. Może dla tego, że chyba nie jestem w pełni dojrzała, aby zacząć czytać rąk książkę. Rywalizacja między rodzeństwem o prawa do tej szkoły i lepsza posadę która, zajmowała ich matka jest nawet ciekawe ale i trochę przykre dla mnie. Ja wychowałam się z braćmi i mieliśmy zupełni odwrotne stosunki wobec siebie. Z drugiej strony wydaje mi się że taka rywalizacja wśród rodzeństwa może by interesującą. Obecnie jednak nie czuje się na tyle dojrzała, aby przeczytać tą książkę.
    Okładka jest zwyczajna, nie ma czym zachwycić tak aby zatkało człowiekowi dech w piersiach, ale jest prosta, schludna i pasuje do tematyki utworu.
    Ilość stron jest całkiem w porządku. Jednak nie wiem czy dla mnie nie za dużo. To wszystko zależy od tego jak będzie mi się czytało tą książkę.
    Nie czuję do tej książki ogromnego zapału więc chyba ją sobie daruje,. Poczekam na kolejne propozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam autorkę z innych powieści /dawno temu czytanych/. Do tej pory gdzieś je mam na półce /uznałam, że warte zatrzymania/. Tej nowości nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, polska autorka, warto byłoby poznać przynajmniej jedną jej pozycję. Tak, jestem z tych osób, krórzy jej nie kojarzą lub właśnie nie znają. Koniec końców wygooglowałam sobie ją, ale żadna z jej pozycji nic mi jeszcze nie powiedziała i szczerze wątpię, by była to wina pamięci.
    Fabuła tej konkretnej książki wydała mi się coś niedojrzała, jak na obyczajówkę, jakby właśnie pisała ją osoba, która w tym konkretnym gatunku dopiero stawia pierwsze kroki, jakby teren tej konkretnej literatury był jakimś Księżycem, a ona Armstrongiem w pamiętnym roku (tak, zapomniałam którym). Już sam fakt, że ktoś decyduje się jednej z bohaterek dać tematyczne nazwisko "Nuta", bo otwiera szkołę muzyczną... (byw sama do takiej chodziłam, ten teren to rzeczywiście fajny pomysł na książkę). Pasujące do młodzieżówek. Przecież ta szkoła to nie jej imię, tylko budynek, dlaczego tak spłaszczać ludzi? Nie wiem, jak to faktycznie wychodzi w książce, ale właśnie tak to widzę. Z drugiej strony autorka, która zna się na młodzieżówkach, po co skleca obyczajówki? Wiem, czepiam się. Lubię konkretnych autorów, zdecydowanych w konkretnym przedziale, to ten problem. Ludzie nie są idealni we wszystkim.
    Może więc zakończę okładką: nie. Fortepian ma w sobie moim zdaniem coś erotycznego w połączeniu z tą rozmarzoną kobietą (potrafię grać na nim, więc nie łączę fortepianów z jakimś marzeniem erotycznym, jeśli komuś by o to chodziło), a jeśli mówimy o zwykłej obyczajówce, to w takim razie to nie pasuje. W ogóle odnoszę wrażenie, że (tak jak poprzedni komentujący) poczuli, że wcześniejsze książki tej autorki są lepsze, więc "Fortepian" może lepiej odłożyć na odmienne czasowo chwile. Ja jestem jeszcze ciekawa, jak inni, którzy go przeczytali, odbierają tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gaja Kołodziej jest dla mnie nieznaną pisarką, niestety nic nie czytałam (trzeba się rozejrzeć za pozycjami autorki).
    "Fortepian" wydaje się przyjemna lektura na jesienny czas (jestem z tych dojrzalszych). Lubię wątek konkurencji wśród rodzeństwa, wtedy "emocje biorą górę nad logiką", wychodzą na światło dzienne skrywane animozje, tajemnice. Jeśli będę miała okazje z przyjemnością zapoznam się z obyczajówką stworzoną przez Gaję Kołodziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieco nostalgiczna, przypominająca stare czasy okładka, gdzie widzimy kobietę, która jak gdyby na wpół znudzona, na wpół stęskniona wygrywa melodie na fortepianie. Takie mam uczucia, gdy spoglądam na „Fortepian” od Gaji Kołodziej. Grafika, czcionka, całkiem poprawne. Nie jest to, to co by mnie zachwyciło w 100 procentach, jednak jestem zadowolona z ogólnego wrażenia. Fabuła rozpoczyna się na gali z okazji 30 lecie szkoły założonej przez Konstancję Nutę, na uroczystości spotyka się trójka jej dzieci: Seweryna — obecna dyrektorka szkoły i organizatorka uroczystości, Julia — pani fotograf, która przyjeżdża zza granicy, aby uwiecznić uroczystość, a jednocześnie spotyka swą dawną miłość, pianistę i na koniec Bogusz — jedyny syn, biznesmen, człowiek sukcesu, który jednak usiłuje doszukać się minusów w uroczystości przygotowanej przez swą siostrę. Swoista uroczystość, która może przypominać także spotkanie rodzinne, zjazd gdzie wszystko wymyka się spod kontroli, emocje wymykają się spod niej, w wyniku czego dochodzi do zmian wpływających na przyszłość oraz relacje rodzeństwa. Jak dowiedziałam się z recenzji na posadę dyrektora szkoły, liczył także Bogusz, który chciał wprowadzić nie tylko naukę gry na fortepianie, ale również otworzyć filie szkoły w każdym większym mieście Europy (to pierwsze osiągnął, tego drugiego nie zdołał rady). Zapowiada mi się to na pozycję, w której sporo dowiadujemy się o relacjach łączących różnych członków rodziny, o tym, jak decyzje podjęte w przeszłości wpłynęły na ich obecne życie, a to, co będzie miało miejsce teraz, wpłynie na przyszłość. Powieść spokojna, ciepła, a jednocześnie taka, która pokazuje nam życie rodzinny, życie, które mogłoby być udziałem wielu z nas. Czy zdecyduje się na lekturę? W sumie jest to całkiem możliwe, nie odrzucam książki, wiem to, jednak jestem jeszcze na etapie decyzji czy lektura będzie szybka, czy też, jednak będzie trochę wolniejsza, kolej na nią przyjedzie później.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie znam autorki, musiałabym sama sięgnąć po jej powieści i się przekonać czy to dla mnie. Młodzieżówki lubię, więc chętnie bym poznała jej wcześniejsze dzieła, choć i Fortepian brzmi melodią, która może podbić moje serce ❤☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Od razu jak zobaczyłam nazwisko tej autorki to wiedziałam, że gdzieś je już słyszałam dlatego wyszukałam waszych recenzjach, bo oczywiście skąd indziej mogłabym ją kojarzyć. I właśnie niestety tylko i wyłącznie czytałam recenzje a samych książek juz nie miałam okazj, ale nawet nie za bardzo pamiętam tych recenzji wiec nie wiem czy dobrze ona pisze, choć już z tej mogę wywnioskować, że są one dobre.
    "Fortepian" wydaje mi się średnią książką, jak nie ciągnie mnie do pozycji które są o szkole muzycznej, ale skoro jest to obyczajówka, to pewnie nie skupia się ona tylko na tym temacie, poza tym opis brzmi całkiem dobrze i ciekawie. Jedyne co wydaje mi się nieco komiczne i niedorzeczne to nazwisko bohaterki, a zarazem dyrektorki szkoły muzycznej. Dziwny zbieg okoliczności, że brzmi ono akurat Nuta. No chyba, że Konstancja zmieniła je specjalnie na potrzeby szkoły muzycznej. Takie fakty są dla mnie nie rzeczywiste i nieco mnie drażnią. Może jest to akurat mały minusik, ale rzuca się w oczy najbardziej. W reszcie książki nie mam za bardzo się czego przyczepić, jest trochę romansu, trochę sporów rodzinnych, bohaterowie są dobrze wykreowani mimo że zbyt mało szczegółowo, a w książce sporo się dzieje.
    Fajnie, że autorka podejmuje się coraz to nowych tematów, i nawet jeśli lepiej wychodziły jej książki młodzieżowe to myślę, że i w innych gatunkach odnajdzie się dobrze jeśli tylko poćwiczy, zresztą jak widać już nie jest źle.
    Okładka mi się tak średnio podoba, wygląda jakby to była opowieść z jakichś wcześniejszych czasów, ale akurat chyba pasuje do fabuły tej książki. W zasadzie to i tu nie mam się do czego przyczepić.

    OdpowiedzUsuń