poniedziałek, 28 września 2020

Aurelia Blancard - "Uściski"

Autor: Aurelia Blancard
Tytuł: Uciski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 29 września 2020
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10

Opis:

Mroczna tajemnica ostatniego listu…

Lidia jest tłumaczką i mieszka we Francji. Pewnego dnia dostaje zlecenie z policji – ma przetłumaczyć list znaleziony u młodej samobójczyni. Treść listu wzbudza w niej podejrzenia. Czy pisząca chciała odebrać sobie życie? A może to szyfr? Kiedy przyjeżdża siostra zmarłej, Adriana, Lidia towarzyszy jej jako tłumaczka podczas przesłuchania na policji i oferuje dalszą pomoc. Mimowolnie wplątuje się w ciąg dziwnych zdarzeń i odkrywa coraz bardziej niepokojące sekrety z życia zmarłej dziewczyny. Jednocześnie w mieście zaczynają ginąć kobiety: samotne, nieznające języka, mieszkające z dala od rodziny – emigrantki.


Recenzja:

   Zaciekawił mnie opis tej książki, jaki miałam okazję przeczytać gdzieś w zapowiedziach i kiedy dostałam możliwość przeczytania jej i to jeszcze przedpremierowo, chętnie się zgodziłam. Tak oto będziecie mieli okazję zapoznać się z moją opinią na temat historii napisanej przez Aurelię Blancard - Uściski.

Lidia mieszka we Francji i na co dzień jest tłumaczką. Nie przepada za zleceniami od policji, bo zawsze ciężko doprosić się o zapłatę. Tym razem sprawa przyjmuje zupełnie inny obrót. Musi przetłumaczyć pocztówkę, która została znaleziona u młodej samobójczyni. Coś jednak jej nie pasuje i domyśla się, że dziewczyna nie popełniła samobójstwa, a ktoś ją zabił. Na domiar złego w mieście zaczynają nagle ginąć kobiety - emigrantki. 

Jak już wspomniałam, byłam zainteresowana tą książką już na etapie zapowiedzi, dlatego też jak dostałam przedpremierowy plik, to od razu zabrałam się za czytanie. Dwa popołudnia i lektura była za mną i jak tylko dotarła do mnie papierowa wersja od razu pożyczyłam ją, bo takim dobrem trzeba się dzielić.

Mimo iż od samego początku wciągnęłam się w historię, to nie od razu polubiłam główną bohaterkę. Nie wiem w sumie dlaczego, ale ta moja sympatia dopiero budowała się stopniowo, z każdą kolejną stroną. Jeśli chodzi o Adrianę, to do niej chyba wcale się nie przekonałam i nie do końca mi podpasowała. Cała reszta bohaterów bez większych rewelacji, jednak każdy dobrze sprawdził się w swojej roli i dopełnił całą tę fabułę

Zakończenie nie zaskoczyło mnie zbyt bardzo, ponieważ od pewnego momentu przypuszczałam dwie ścieżki, którymi mogła podążyć bohaterka i oczywiście jedna była bardzo zbliżona do tego co otrzymał czytelnik. Mimo to, z chęcią towarzyszyłam Lidii w jej poszukiwaniach prawdy.

Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania, prosty i przyjemny w odbiorze. Może nie wciągnęła mnie od razu i aż tak bardzo, że nie mogłam się odebrać, ale była to fajna lektura na dwa popołudnia. Blancard skorzystała pewnych schematów z popularnej literatury, jednak nie przeszkadzało mi to, ponieważ ciekawie poprowadziła swoją fabułę.

Jeśli w przyszłości pojawi się więcej książek tej autorki, to z ogromną przyjemnością je przeczytam. Wam oczywiście polecam zapoznanie się z Uściskami, bo być może będzie to dla Was ciekawa lektura z kto®ą spędzicie fajne jesienne chwile.


Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

10 komentarzy:

  1. Sama bym pewnie po nią nie sięgnęła, chyba, że przyciągnęła by moją uwagę okładka. Nowa autorka, przynajmniej dla mnie. Chętnie przeczytam, to moje klimaty, nawet jeżeli autorka posługuje się schematami. Głowna bohaterką, którą da się polubić, tajemnicze zaginięcia i samobójstwo, które może okazać się zbrodnią. Przeczytam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rozumiem, że to debiut tej pani. Kryminał. Ostatni list. Jak pewnie można się domyślić, ja od razu zmarszczyłam czoło, bo ten schemat jest mi dobrze znany. Powtarzalne motywy, ja nie wiem, czy w nowej aranżacji... Zwykle nie jestem osobą, która od razu dostrzeże rozwiązanie (dlatego trochę mi schodzi w tych escape roomach), więc podejrzewam, że i w tej pozycji nie domyśliłabym się stosownie szybko tych "dwóch dróg" (i dzięki temu dobrze bym się bawiła, zaskoczona końcówką), ale z tymi listami to już sporo podobnych książek przeczytałam i nie chciałabym tego teraz powtarzać. Wczoraj widziałam wreszcie "Lśnienie" Kubricka i wreszcie dostrzegłam powiązania z motywami tam się pojawiającymi w literaturze współczesnej i nie tylko (tak, pamiętam, film na podstawie nieśmiertelnego Stephena Kinga) i pomyślałam, że chętniej poczytałabym o pozycjach powiązanych z tajemnicą jakiegoś (hotelowego np.) pokoju niż kolejnych listów. To takie osobiste odczucia akurat.
    Debiut, premiera niebawem, ale coś mi sie zdaje, że ta książka szybko zniknie. Nic jakoś nie wprowadza, niknie w tłumie. Nie mówię, że debiut należy rozpocząć z przytupem, a najlepiej bombą atomową (choć może jednak?), ale od razu niczym się nie wyróżnić to jakoś tak słabo... Możliwe, że za to podczas lektury odkrywa się lepsze tajemnice, takie, o których nie da się opisać w recenzji, ale powiem szczerze, że nawet nie wiem, czy to by coś zmieniło. Trzeba za to mieć nadzieję, że pani Blancard w przyszłości przysłuży się literaturze i faktycznie stworzy bombę. Taką pozytywną. Ostatecznie każdy się uczy, a następna pojawiająca się książka powinna być lepsza, z widocznym rozwinięciem warsztatu. Tak więc ja jeszcze tej pani nie skreślam, jak ktoś mógłby stwierdzić z mojej wypowiedzi, po prostu będę ją obserwować ^^ Zawsze jestem ciekawa ludzi po debiutach. Okej, autorach :)
    Okładka - u naszej polskiej autorki były klucze na okładce, prawda? Taki sam styl, mroczne tło, kryminał, krew, brelok chyba domu... Czy czasem nie u Hanny Greń?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jeszcze czy sięgnę po tą powieść - jakoś nie do końca jestem do niej przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie zapowiada się ta książka. Ta tajemniczość zawarta w niej jest po prostu niesamowita.
    Ciekawi mnie jak jest główna bohaterka. Niezawiele się dowiedziałam z tej recenzji o niej, ale to nawet całkiem dobrze. Z chęcią sama zapoznam się z tą bohaterką czytając tą książkę.
    Super że autorka ma przyjemny i lekki styl pisania który, pozwala odprężyć się przy książce. To cenie najbardziej.
    Okładka książki jest prosta i zwyczajna, ale niczym nie zachwyca. Myślę że historia zawarta w tej książce zaciekawi mnie dlatego zapisuje ją na listę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opis książki przykuł moją uwagę. Fabuła książki może wciągnąć czytelnika pomimo schematyczności, może nie ma zawrotnej akcji ale mi ten element odpowiada. Z chęcią zagłębie się w lekturę, razem z Lidią będę odkrywać prawdę na temat listu oraz kim jest morderca emigrantek. Na pewno ułatwi mi to lekki styl pisania Aurelii Blancard. Zapisuje "Uściski" na listę, niektóre książki już odhaczyłam ale ciągle i tak się powiększa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gram o nią w konkursie, może się uda i będę miała okazję przeczytać 😏 Brzmi ciekawie, dziękuję za recenzję, lubię takie kryminały !

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzenie na okładkę „Uściski” od Aurelii Blancard to momentalne uczucie lekkiego, strachu, przerażenia. To uczucie, określane mianem creepy. Krople krwi przy kluczu, z którego zwisa uroczy brelok w kształcie niepozornego misia. A to wszystko na ciemnym tle, tytuł książki w barwie breloku, natomiast imię i nazwisko wypisane bielą. I chociaż na pierwszy rzut oka mnie to przerażało, stwierdzam, że jest w tym coś takiego, co potrafi się tutaj obronić, klasyka z domieszką przerażenia. Fabuła bezsprzecznie potrafi wciągnąć, wywnioskować mogę to na podstawie lektury opisu, z którego dowiaduje się, że ktoś zaczyna polować na emigrantki we Francji, zaczynają znikać kobiety nieznające języka, mieszkające z dala od rodziny. A to wszystko zaczyna się wcześniej, z chwilą, gdy Lidia dostaje do przetłumaczenia list samobójczyni, list budzi u niej podejrzenie. Potem towarzyszy ona Adrianie, siostrze zmarłej dziewczyny, pomaga jej, towarzyszy jako tłumaczka, mimowolnie wkracza w dziwny świat i odkrywa sekrety zmarłej dziewczyny, a potem zaczynają znikać emigrantki. Ta książka może wciągnąć, mnie po lekturze opisu wciągnęła na tyle, że chociaż zazwyczaj nie czytuje takiej tematyki, tutaj jestem w stanie dać zielone światło, światło, które pozwoli mi na poznanie odpowiedzi na pytanie — dlaczego znikają dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od razu zacznę od tego, że jest to gatunek z którym nie miewam styczności i ja to wiem i juz chyba wszyscy którzy chodź trochę czytają tu recenzję i komentarze to wiedzą, ale ten list a raczej pocztówka napisana przez samobójczynie troszkę podsyciła moją ciekawość. Okej może nie jest to jakiś nowy schemat książki, a sama fabuła jest przewidywalna i koniec mało zaskakujący, ale gdybym miała zacząć czytać to dla mnie jako laika w tych tematach chyba byłoby bardziej ciekawie i raczej choć trochę bardziej zaskakująco, choć wydawać się może, ze w sumie mimo nieznajomości tego gatunku oklepane schematy się raczej zna, ale dla mnie satysfakcjonujące nawet jeśli chodź trochę się zaskocze.
    Jeśli chodzi o stworzenie bohaterów to nie oceniam dopóki sama ich nie poznam, no chyba, że recenzja wyraźnie mówi, że główni bohaterowie są beznadziejni, wtedy juz wierzę ;), ale jeśli chodzi o takie "ja nie polubiłam" to jednak wolę sama sprawdzić.
    Nie znam autorki, nie wiem czy ma więcej książek czy to jest jej pierwsza powieść, ale czytając recenzję stwierdzam, że to debiut, i przyznam, że zdołała mnie zaciekawić. Może też w przyszłości autorka napisze też książki w innych gatunkach, chętnie przeczytam.
    Jeśli chodzi o okładkę to muszę powiedzieć, że grafik dobrze się spisał, bo jest naprawdę dobra i ładna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosta fabuła. Zwyczajna śmierć,która staje się początkiem niezwyczajnego śledztwa. Dobry pomysł. Najprostsze pomysły są zazwyczaj najciekawsze. Dają autorowi szerokie pole do popisu podczas rozwijania intrygi i podążania tropem potencjalnego zbrodniarza.
    Można by powiedzieć, że Aurelia Blancard zadebiutowała w dobrym stylu. Stworzyła intrygującą fabułę i zaskoczyła czytelnika. I dobrze. Mam nadzieję, ze pozycja spotka się z dobrym odbiorem wśród czytelników i pozwoli autorce rozwinąć skrzydła. Każdy debiutant potrzebuje wiatru w żagle, by wypłynąć z portu "na szeroki przestwór oceanu".
    Spore wrażenie wywarła na mnie okładka. Rzadko spotyka się takie niby zwyczajne i proste rozwiązanie, ale skutecznie skupiające na sobie uwagę, bo przecież trudno przejść obojętnie wobec różowego breloczka i subtelnych śladów krwi.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń