poniedziałek, 29 czerwca 2020

Kristen Callihan - "Niegrzeczny idol"

Autor: Kristen Callihan
Tytuł: Niegrzeczny idol
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2020
Ilość stron: ok. 380
Ocena: 6/10

Opis:

Ona – zwykła dziewczyna. Domatorka, wręcz outsiderka, o przeciętnej urodzie, długich, prostych włosach w kolorze mokrego piasku. On – facet o powierzchowności herosa i boskiej arogancji. Wokalista i gitarzysta jednego z najpopularniejszych na świecie zespołów rockowych, który wiedzie życie jak w cudownym śnie. Nieziemsko przystojny, czarujący, seksowny i… perwersyjny. Na pierwszy rzut oka różni ich dosłownie wszystko. Łączy? Muzyka i niewytłumaczalna chemia.

Niczym w kinowym hicie Narodziny gwiazdy wspólna trasa koncertowa daje początek miłości pełnej namiętności i pożądania. Miłości bożyszcza tłumów Killiana do Libby – zwykłej dziewczyny z sąsiedztwa, która okazała się bardziej uzależniająca niż wszystkie fanki świata.
Czy dziewczynie uda się zatrzymać idola, skoro cały świat chce jej go odebrać?


Recenzja:

Lubię romanse, także o muzykach. Sama napisałam nawet jeden taki, więc to chyba o czymś świadczy, nie? W każdym razie - z góry Wam powiem, że "Niegrzeczny idol" to świetne czytadełko, chociaż nie porusza on jakichś wybitnie trudnych problemów - jedynie tremę przed występem publicznym (bez konkretnych sposobów radzenia sobie) i trochę perypetii miłosnych. Niemniej jednak - dobrze mi się ją czytało. Polecam.

Libby to poukładana, trochę wycofana dziewczyna, w której życiu ostatnio wiele się wydarzyło. Nic dziwnego, że kiedy na jej trawniku w pewnym momencie ląduje kompletnie pijany facet, podchodzi do niego z wielką niechęcią - w końcu alkoholizm niedawno odebrał jej właściwie całą rodzinę. Mimo wszystko dziewczyna jest na tyle dobra, że postanawia pomóc temu facetowi - bierze go więc do swojego domu i pomaga mu się ogarnąć, a później ułożyć wygodnie w jej łóżku. W życiu nie pomyślałaby, że typem, któremu pomaga, jest jakiś sławny muzyk: bo chociaż Libby interesuje się muzyką, to jakoś tak... no cóż, kolesia nie rozpoznała.

Killian ma ochotę oderwać się od wszystkiego i od wszystkich. Jego zespół przechodzi trudne chwile, jego najlepszy przyjaciel prawie ostatnio popełnił samobójstwo, a na dodatek muzykowanie przestało sprawiać głównemu bohaterowi przyjemność. Wszystko zmieniło się, kiedy trafił na Libby - i nie była to magiczna sztuczka, a raczej fakt, że dziewczyna traktowała go jak normalnego kolesia i po prostu spędzała z nim po przyjacielsku czas. No cóż, po przyjacielsku... do pewnego czasu. Bo później ona chce więcej. On także. Tylko... jak to wszystko połączyć tak, żeby ten związek wypalił?

Akcja nie jest jakaś wyszukana, chociaż trochę się dzieje. Bardziej są to rzeczy związane ze sceną, występami przed publicznością (koncerty), a także kwestie związane właśnie z zabieganiem o siebie, swoje uczucie i z próbą przeciwstawienia się problemom, które dosłownie co chwilę próbują rozdzielić Libby i Killiana. 

Książka napisana lekko, przyjemnie. Dobrze się czytało, łatwo wciągało się w fabułę i w uczucia bohaterów. Pod tym względem autorka dobrze się spisała - według mnie to taka właśnie idealna pozycja na długie, leniwe wieczory (więc wydawnictwo też wydało w odpowiednim czasie!). Niemniej jednak tłumacz zrobił też kilka śmiesznych zabiegów - słowo "penis" bardzo często w tej książce brzmiało "siusiak". Nie wiem, jak to było w oryginale, aczkolwiek w niektórych dialogach miałam ochotę przewrócić oczami, bo brzmiało to nachalnie... i tak, jakby mówił to jakiś przedszkolak. 

O dziwo - sceny erotyczne nie były tu najważniejszym aspektem. Autorka starała się chyba bardziej pokazać rodzące się uczucie i to, że czasem nawet w trudnych sytuacjach można walczyć z przeciwnościami, bo o miłość warto zabiegać. Wydaje mi się, że to by duży plus tej powieści.

Podsumowując, fajna i lekka książka, którą w wolnej chwili warto przeczytać. Miło czasem oderwać się od romansów mafijnych i pokusić się o romans z muzykiem - też bardzo ciekawy świat, od którego wprost nie można się oderwać. Czekam na kolejny tom - jest on o innym bohaterze, który też był przedstawiony w "Niegrzecznym idolu" - i był on mega intrygujący, więc trzymam kciuki, żeby jak najszybciej kolejna część ukazała się w Polsce.

8 komentarzy:

  1. Tym razem jakoś nie pociąga mnie ta książka. Dzięki za recenzję, przynajmniej nie mam wątpliwości co do treści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak lekko i przyjemnie czytało mi się recenzję, że raczej chwycę i tę książkę, by odprężyć się w te "długie, leniwe wieczory". A "siusiak" mi nie przeszkadza, bo po domu biega sobie pięciolatek i jestem na etapie przedszkolnych stosunków międzyludzkich i związanych z nimi problemów ( każdego dnia inną dziewczynę kocha). Mimo to wierzę, że bohaterowie okażą się bardziej dojrzali emocjonalnie niż "słownie". Chętnie też poczytam o tej walce z przeciwnościami, bo "o miłość warto zabiegać".

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem odpuszczę, mam już zapas czytadeł na lato.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obecnie mam zastój czytelniczy,mam rozgrzebane kilka książek i jakoś żadna mnie nie wciąga 🙄 i ta pogoda źle na mnie wpływa, gorąco, bóle głowy, to nie zachęca do lektury, a książeczki czekają 😢 Na razie sobie zapiszę na listę tytuł, brzmi dość ciekawie, w stylu amerykańskich komedii romantycznych, ja lubię takie klimaty, czemu nie ? ! 😉 Oby lipiec był lepszym miesiącem jeśli chodzi o czytanie ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. "Niegrzeczny idol" wydaje się lekką, przyjemną lekturą na wakacje, nie przypominam sobie czy czytałam jakąś książkę gdzie akcja kręciła się wokoło muzyki. Po rockmenie spodziewało by się, że seks byłby na pierwszym miejscu a Kristen Callihan zaskoczyła. Fajnie że nie odczuwamy iż 'pożycie' jest głównym wątkiem wokół którego wszystko się kręci. Jeśli będę szukała lektury przy której się zrelaksuje to wiem po jaką sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko wpadają w moje ręce romanse o muzykach, mimo, że ogólnie romansów czytam całkiem sporo. "Idol" to jeden tych, które przeczytałabym gdyby zdarzyła się taka okazja, ale szukać go nie będę. Jest to lekka, przyjemna lektura, czyli w sumie ma to co powinny mieć książki z tego gatunku aby dobrze się je czytało, no może to i jeszcze jakieś fajne sceny miłosne. Jednak bardziej poluje na takie książki przy których moje serduszko płacze. Poza tym ta pozycja nie urzekła mnie za bardzo, mimo, że nie jest zła.
    Okładka wygląda jak z jakiegoś czasopisma i pasuje akurat do tej książki, nawet kolorystycznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze standardowo zacznijmy o okładki na, którą zwracam sporą uwagę przy wyborze książki. W tym przypadku w grafice mamy postawione na barwy w klimacie czerni, bieli, szarości. Coś na kształt czarno-białej fotografii, gdzie widzimy, można powiedzieć, że tytułowego Idola. Mężczyznę w okularach z ciemnymi szkłami, gitarą, ubranego w skórzaną kurtkę i czarny T-shirt. Spory plus należy się za rozmieszczenie napisów, które są umieszczone w dużej mierze z boku (opinie innych twórców), górze (opinia USA Today) oraz dole (dane autorki). Nie zapominajmy także o tytule, który przedstawiony za pomocą dwóch kolorów (biel i czerwień) oraz większej czcionki wyróżnia się na tle pozostałych elementów słownych, jego umieszczenie pośrodku okładki, jednak tak, aby nie zasłaniać twarzy, jest również świetnym wybiegiem. Już sama okładka wywołała na mnie pozytywne wrażenie, efekt chęci kupna książki co podtrzymał również opis książki. To z niego dowiaduje się o nim Killian, wokaliście i gitarzyści jednej z najsławniejszych zespołów rockowych na świecie. Oczywiście jest również ona — Libby, jego przeciwieństwo. On mroczny, czarujący, seksowny, perwersyjny. Ona z kolei domatorka, niezwracająca na siebie uwagi, o przeciętnej urodzie. I jak to bywa wspólna trasa koncertowa, początek łączącego ich uczucia, które może ich spalić niczym największy pożar. A to wszystko w otoczeniu świata, który nie chce ich szczęścia, chce ich rozdzielić. Poznają się w dosyć nieoczekiwanych okolicznościach, gdy on pijany ląduje przed jej domem. A ona mu pomaga, bo wie, jak to jest, gdy trzeba zmierzyć się z alkoholizmem. W dodatku nie rozpoznaje w nim gwiazdy, traktuje go jak normalnego człowieka, co dla niego jest sporym zaskoczeniem. Sporo elementów dostajemy, które mogą przywodzić nam na myśl uczucie, jakie przydarza się w bajkach. Jednak uważam, że jest to całkiem ciekawa pozycja, którą można przeznaczyć na naszą lekturę w spokojny, letni dzień czy też wieczór. Coś dla odprężenia niż wysiłku naukowego. Jednak wiadomo, że takie książki też nam są potrzebne. A patrząc na elementy fabuły, wiem, że dla mnie ten wybór będzie trafiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównanie do Narodzin gwiazdy w zupełności mi wystarczy, by chcieć sięgnąć po tę książkę.

      Usuń