poniedziałek, 1 czerwca 2020

Alix E. Harrow – "Dziesięć tysięcy drzwi"


Autor: Alix E. Harrow
Tytuł: Dziesięć tysięcy drzwi
Wydawnictwo: IUVI
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 462
Ocena: 7/10

Opis:
W tej zniewalającej, pełnej liryzmu debiutanckiej powieści, której akcja rozgrywa się na początku XX wieku, młoda kobieta odnajduje tajemniczą księgę i wyrusza w fantastyczną podróż ku samopoznaniu.
W ogromnej rezydencji pełnej egzotycznych skarbów, w której upływa jej młodość, January Scaller sama stanowi nie lada osobliwość. Będąc podopieczną bogacza pana Locke’a, ma wrażenie, że niewiele różni się od eksponatów na ścianach jego willi: jest tu wprawdzie otoczona opieką, ale zarazem czuje się ignorowana i kompletnie nie na miejscu.
Wszystko zmienia się, gdy w jej ręce wpada tajemnicza księga – spowita wonią innych światów, kryje w sobie opowieść o sekretnych drzwiach, miłości, przygodzie i niebezpieczeństwie. Każda jej strona przynosi odkrycia z trudem dających się objąć rozumem prawd o tym, czym jest świat. January stopniowo zaczyna też rozumieć, że historia przedstawiona w książce powiązana jest z jej własnym losem.
W tym czarującym debiucie Alix E. Harrow, zachwycającym bogactwem stworzonego świata i wyobraźnią autorki, czytelnik poznaje historię o z pozoru niemożliwych podróżach, niezapomnianej miłości i nieprzemijającej potędze opowieści. Czy odważysz się przekroczyć próg i samodzielnie odkryć magię, która kryje się za drzwiami?

Recenzja:
Zachwycająca okładka, intrygujący opis… Wiecie, jak to się zaczyna, prawda? Wybiera się książkę, którą absolutnie musi się poznać. Tak było i przy Dziesięciu tysiącach drzwi Alix E. Harrow. Zostałam skuszona obietnicą niemożliwych podróży, niezapomnianej miłości i nieprzemijającej potędze opowieści. Czy je tu znalazłam?

January Scaller to osobliwa dziewczynka, która mieszka w rezydencji bogatego pana Locke’a, dla którego pracuje jej ojciec. Poznajemy ją najpierw jako siedmiolatkę, bo właśnie wtedy zaczyna się jej opowieść. January natrafia na tajemnicze przejście do innego świata i od tamtej pory jej życie się zmienia, a gdy po latach natrafia na księgę przypominającą jej o tamtym odkryciu, zmienia się już dosłownie wszystko. Od tej chwili January daje się porwać prawdziwie tajemniczej opowieści o sekretnych drzwiach, innych światach, miłości, przygodzie i niebezpieczeństwie. Dziewczyna zaczyna rozumieć, że historia, którą poznaje, jest dla niej wyjątkowo ważna. I że toczy się nadal, a to ona sama będzie musiała odkryć i zdecydować, jak się skończy.

Zacznę od tego, że powieść oczarowała mnie swoimi barwnymi, malowniczymi opisami (chociaż przyznam, że miejscami bywały one nużące), magiczną atmosferą wprowadzającą czytelnika świetnie nie tylko w XX wiek, w którym toczy się akcja, lecz także we wszystkie miejsca, o których dowiadywała się bohaterka. Mamy tu do czynienia z powieścią szkatułkową, więc historia toczy się dwutorowo – January opowiada nam w bardzo pamiętnikarskim stylu o swoim życiu, a co jakiś czas przenosimy się też do opowieści uczonego, który napisał książkę znalezioną przez dziewczynę. Dzięki temu poznajemy wszystkie wydarzenia w szerszym kontekście, możemy wczuć się lepiej w sytuacje bohaterów, których poznajemy bardzo dobrze dzięki ich narracji.

W Dziesięciu tysiącach drzwi mamy przede wszystkim January, krnąbrną dziewczynkę, która jest w stanie wywołać sympatię, chociaż niektóre jej zachowania (z których zdaje sobie sprawę!) bywają irytujące. Mamy też jej przyjaciela Samuela, ojca i tajemniczego pana Locke’a, pojawia się Jane, no i Bad, pies, który skradnie każde serce! Pojawi się tu również kilka innych pobocznych postaci, które odegrają mniejszą bądź większą rolę. Jest ich na tyle, że nie da się poznać dokładnie każdej z nich tak, jak by się chciało, choć autorka w większości przypadków bardzo skrupulatnie przedstawiała ich losy. Mimo wszystko zabrakło mi tu nieco doprecyzowania kilku wątków, choć może gdyby się pojawiły, rozwlekłyby tylko niepotrzebnie fabułę.

Oprócz tego książka zawiera bardzo wiele ważkich wątków, o których warto wspomnieć. Akcja toczy się przecież na początku wieku XX, a zatem pojawia się wiele nawiązań do problemów, z którymi borykali się w tamtych czasach ludzie. Autorka bardzo wiernie oddaje klimat tamtych lat. Na dodatek ważny jest tutaj aspekt samej powieści, w której kryją się kolejne powieści, każda strona otwiera kolejne Drzwi do innego świata, w którym można się zatracić.

Dlatego polecam. Za zachwycającą okładką kryje się wspaniała treść. Chociaż toczy się raczej spokojnym rytmem, a niektóre miejsca mogą okazać się nużące, w większej części ta książka wciągnie Was w swoje wspaniałe światy i łatwo nie wypuści. Bo to opowieść o potędze opowieści, o potędze miłości, wiary, o potrzebie wolności i przygody. Naprawdę magiczna historia, której warto poświęcić dzień ze swojego życia, a nawet więcej. Bo kto wie, czy po poznaniu legend Drzwi, nie zaczniecie sami ich szukać.

11 komentarzy:

  1. Przyznaje, że i ja za okładkę i opis już kupiłabym książkę. Całe szczęście, że recenzja nie rozczarowuje, ale zachęca do sięgnięcia po te pozycję. Magia, przyjaźń, miłość, wiara, wolność i przygoda, i wiele innych ważnych wartości w życiu młodego człowieka, porusza ta powieść. Ja przeczytam chętnie, a być może podsunę książkę także synowi do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajkowa okładka, która podbiła me serce. Tak mogę to określić, ponieważ w przypadku „Dziesięć Tysięcy Drzwi” od Alix E. Harrow mam do czynienia z czymś, co wpasowało się w 100 procentach w moje klimaty, w me gusta. Zarówno to, elementy umieszczone zostały na czarnym tle, jak i stworzenie swego rodzaju obramowania z roślin, kwiatów, kluczy. Spodobało mi się to, że pierwsze dwa słowa z tytułu zostały zaprezentowane w jednej czcionce, a ostatnie w innej. Niby zamieszanie, jednak w tym przypadku w pozytywnym efektem. W powieści otrzymujemy January Scaller, która jest wychowanką Pana Lock'ea, którego można nazwać chyba kolekcjonerem, w końcu jego dom zawiera w sobie wiele eksponatów. W tym jeden niezwykły, księgę, która otwiera możliwości, o jakich nie wiedziała January, chociaż już wcześniej będąc 7-letnią dziewczynką, wkroczyła do innego świata, przeszła przez próg, który zaprowadził ją do innej rzeczywistości. A teraz natrafia na księgę, która potwierdza, iż to, co przeżyła, jako dziecko nie było wytworem wyobraźni.

    W tym przypadku czytam tę recenzję w dniu dziecka i mogę potwierdzić, że to się idealnie składa. Otrzymałam bajkowy klimat, sporą dawkę nieodłącznej magi i jeszcze większą ilość przygód. Jak możemy dowiedzieć się z opisu, magia czyha na nas za drzwiami (czy to zamek do nich, kryje się na okładce?) i to od nas zależy czy przekroczymy ich próg, aby móc się z nią spotkać. Po lekturze opisu, recenzji mogę powiedzieć, że z przyjemnością sięgnę po książkę, aby móc ją sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka przepiękna, już skradła moje serce, opis fabuły zachęca, tak jak piszesz. A Twoja recenzja tylko bardziej przekonuje mnie, że ta książka jest dla mnie. W klimacie Tajemniczego ogrodu, Opowieści z Narnii czy Atramentowego serca 😍 Zapisuję na listę, która robi się coraz dłuższa 😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka przyciąga wzrok i zapowiada klimatyczną książkę. Jeżeli jeszcze treść pasuje do okładki to naprawdę warto sięgnąć po nią. Kolejny ciekawy debiut.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jak i opis przyciągają czytelnika tajemniczością, magią. Fabuła "Dziesięć tysięcy drzwi" nie da nam odetchnąć na moment, do tego książka ma do przesłania czytelnikowi najistotniejsze wartości jakimi kierujemy się w życiu. Z wielką przyjemnością otworzę drzwi razem z January.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę ją przeczytać. Okładka skradła moje serce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, bardzo jestem zachęcona. Chętnie poznam magiczną historię January i te wspaniałe światy. Debiut porywający. Już wpisana na listę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam, ale lubię te klimaty i bardzo bym chciała!

    OdpowiedzUsuń
  9. Obawiałam się, że tylko okładka jest taka baśniowa, ale czytając opis przepadłam! Środek książki jest tak samo cudowny, malowniczy i magiczny. Chyba nigdy nie wyrosnę z miłości do baśniowy krain.
    Widząc okładkę od razu pomyślałam o "Alicji w krainie czarów" i po opisie i recenzji nadal mi się tak kojarzy, przynajmniej z początku. Później już wiem, że fabuła tej ksiazki jest bardziej urzeczywistniona, mamy tu ukazanie problemów XX wieku, ale nadal pozostaje ona magiczna, ponieważ moim zdaniem historia kryje w sobie trochę magii.
    Wizja otwierania nowych drzwi w każdym rozdziale bardzo mi się spodobała. Wychodząc z jednego świata wchodzimy w kolejny. Jest to naprawdę fantastyczny pomysł. Jestem zachwycona. Z początku zachwyciła mnie sama okładka, ale po recenzji i opisie wiem, że nie mogę nie mieć tej książki!

    OdpowiedzUsuń