piątek, 29 maja 2020

Tarryn Fisher - "Żony"

Autor: Tarryn Fisher 
Tytuł: Żony
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2020
Ilość stron: 392
Ocena: 9/10!

Opis:

Lepiej nie patrz prawdzie w oczy. Nie jesteś tą jedyną.
Thursday jest żoną Setha. Jedną z trzech. Taki układ zawarła z mężem – może mieć inne partnerki, którym poświęca po jednym dniu w tygodniu.

Ciekawość zżera jednak kobietę od środka. Chce wiedzieć więcej – jak wyglądają, gdzie mieszkają, co lubią. Chce mieć pewność, że na ich tle wypada najlepiej.

Gdy nadarza się odpowiednia okazja, postanawia poznać pozostałe żony. To, co odkryje, zmieni jej małżeństwo na zawsze. I nie będzie już powrotu.


Recenzja:

Właśnie skończyłam czytać, a w mojej głowie odbija się tylko jedno słowo: "wow". Rzadko sięgam po książki wykraczające poza literaturę typowo kobiecą, aczkolwiek tę autorkę poznałam już całkiem dobrze i sięgam po nią w ciemno. Stąd sięgnięcie po "Żony" - co było jedną z moich najlepszych decyzji w ostatnich tygodniach. Ta książka jest po prostu... wow. Jest bardzo dobra - żeby nie przekląć!

Thursday jest żoną Setha, ale nazywa się dziewczyną na czwartek. Dlaczego? Bo tylko w czwartki spotyka się z nią jej ukochany - niezbyt często dochodzi do spotkań w inne dni. Mimo że dziewczyna strasznie za nim tęskni, zgodziła się na takie życie... aby dzielił swój czas nie tylko z nią, ale także z dwoma innymi paniami, które także pokochał Seth. Podobno poligamię wyniósł z domu rodzinnego - chociaż Thursday nigdy nie poznała jego rodziców. 

Pewnego dnia główna bohaterka kłóci się z Sethem o jakąś głupotę - kobieta chce jechać z nim na wakacje, a Seth wykręca się w związku z tym, że jego najnowsza kobieta zaszła w ciążę i obawia się, że urodzi pod jego nieobecność. Dla Thursday przerywa to czarę goryczy. Dotychczas o innych jego kobietach wiedziała mało - nie znała nawet ich imion. Natomiast teraz... postanowiła trochę pokopać i poszukać o nich większą ilość informacji. Czym dalej jednak posuwa się jej śledztwo, tym więcej rzeczy odkrywa. Teraz nie może się już wycofać... a już na pewno nie będzie taka sama, kiedy cała prawda wyjdzie na jaw.

Z góry mówię, że nie jest to pozycja "taka sobie", czy "nieoryginalna". To prawdziwa bomba - zarówno w kwestii fabuły, jak i opisu emocji. W życiu bym się nie spodziewała pewnych rzeczy - a tu proszę, autorka zręcznie wplotła je w fabułę. Do samego końca nie wiadomo, komu i czemu zaufać. Zakończenie dosłownie miażdży. Uwielbiam panią Fisher! Na pewno sięgnę po kolejne jej powieści!

Powiem szczerze, że na samym początku trochę sceptycznie podchodziłam do tej historii. Nie byłam w stanie odnaleźć w niej nic aż tak zaskakującego - chociaż nie rozumiałam głupoty głównej bohaterki, która sama z siebie wzięła ślub z Sethem, który nie umiał być wierny. Później wszystko zaczęło nabierać barw, tempa... i ostatecznie nie potrafiłam oderwać się od czytania kolejnych stron. Spędziłam kilka godzin w łóżku, tylko po to, żeby dokończyć "Żony". Wiem jedno: cudowna pozycja! 

Tarryn Fisher wyrobiła już sobie pewną renomę - natomiast "Żony" to kolejna pozycja, która pokazuje, w jak doskonałej formie pisarskiej jest autorka. Realistyczni bohaterowie, fabuła, w której ciągle coś się dzieje, a do tego znakomite opisy. Tej powieści niczego nie brakuje! Jest idealna i kompletna. Daję 9, a nie 10 punktów, tylko dlatego, że mogłaby być jeszcze dłuższa - za szybko przyszło mi rozstanie się z historią Thursday, chociaż wszystkie wątki są pokończone. Dalej po głowie krąży mi tylko słowo: "wow".

Okładka jest niepozorna - fani autorki sięgną raczej po znane nazwisko, a nie po oprawę graficzną. Już chyba opis jest ciekawszy niż grafika. Nie pokazuje ona za bardzo żadnego szczegółu z książki - a przynajmniej ja się nie doszukałam powiązania. Niemniej jednak plus za czcionkę - jest fajna i czytelna. 

W głowie mam wiele myśli, ale nie wiem, jak mam je tak dobrze przelać w recenzji. Nie da się w niej odzwierciedlić kalejdoskopu emocji, jakie we mnie krążą. Musicie mi uwierzyć, że to jak na razie jest jedna z lepszych książek roku 2020 - więc musicie koniecznie po nią sięgnąć. Nawet, jeśli zwykle nie czytacie tego gatunku. Dla Tarryn Fisher jest warto zrobić wyjątek. "Żony" są cudowne i niezwykłe! Polecam gorąco!

9 komentarzy:

  1. Mam za sobą bodajże dwie mocno zachwalane powieści Tarryn i nie ukrywam, że obie mnie zawiodły. Niemniej może dam jeszcze jedną szansę autorce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak to jest możliwe,ale ja nie kojarzę tej autorki 🤔 fabuła ciekawa, twoja recenzja zachęca, myślę, że chcę ją przeczytać ! 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorka zupełnie mi nieznana, tytuł też. Recenzja aż zaprasza do przeczytania takiej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. "To prawdziwa bomba..."
    "W życiu bym się nie spodziewała pewnych rzeczy..."
    "Zakończenie dosłownie miażdży."
    A ja na początku podeszłam sceptycznie nie tylko do książki, ale i do recenzji. Po opisie nie spodziewałam się wielkiego "wow". A jednak było to "WOW" i jeszcze jedno "WOW", i jeszcze jedno "WOW". Przynzaję, że umknęła mi ocena. Sprawdziłam ją dopiero, kiedy w samej recenzji natrafiłam na wzmiankę o niej. Cóż pozostało... MUST READ.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam autorki i szczerze mówiąc również podchodzę sceptycznie do tematu i nie wiem, czy uda mi się przełamać,żeby jednak po nią sięgnąć. Sam pomysł, że mogłabym być dla kogoś tylko Czwartkiem, wydaje mi się bez sensu. Nie wiem, czy się przełamię i tak naprawdę, nie wiem, czy mam ochotę próbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze tradycyjnie zacznijmy od okładki, która wywołuje we mnie naprawdę mieszane uczucia. Niestety powycinany kształt, kontur twarz, ciała kobiety jakoś nie przypadł mi do gustu. W mej opinii wyglądałoby to zdecydowanie lepiej, gdyby ukazać całość twarzy kobiety, a nie, jak tutaj gdzie jest ona poucinana w niektórych fragmentach. Co się tyczy kroju czcionki użytej w tytule oraz imieniu i nazwisku autorki jest okej, poprawnie. Tak więc w tym przypadku okładce daje 6/10. Niestety cztery punkty odjęłam z powodu grafiki, która jednak nie przypadła mi do gustu. Czy treść wybroni pierwsze wrażenie? Z tematyką, którą tutaj otrzymujemy, spotkałam się pierwszy raz, w końcu Thursday jest jedną z trzech żon Setha, tkwi w układzie związku poligamicznego na, który sama się zgodziła. (chyba domyślam się skąd jej imię, w końcu dzień tygodnia). Już sam element takiego związku, emocji, które widać od samego początku sprawia, że coraz bardziej myślę o tym, aby sięgnąć po tę pozycję. Zwłaszcza że Seth jak się okazuje, ukrywa wiele, a Thursday dopiero zaczyna się o tym dowiadywać, poznawać prawdę. Po lekturze recenzji, opisu jestem w stanie powiedzieć, że treść wybroniła wrażenia, jakie odniosłam po obejrzeniu okładki. Tak więc finalnie daje temu 9/10, ponieważ ten jeden punkt odejmuje za okładkę. A tak jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisarka jest mi znana, czytałam dwie książki ale jakoś mnie nie zachwyciły. Opis "Żon" wzbudził moje zainteresowanie, z poligamią jeszcze się nie spotkałam w książce. Ciekawi mnie to dochodzenie Thursday na temat pozostałych żon Setha, co bohaterka odkryje. Rodzina Setha też intryguje. Tarryn Fisher umie trzymać w niepewności czytelników. Jeśli będę miała możliwość zapoznam się z tą propozycją.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam twórczości pani Fisher ale zaciekawiłaś mnie bardzo. Nie czytałam nic w podobnej tematyce i chętnie sięgnę po nią żeby się przekonać 😉jak dobra jest

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja rzadko sięgam po thrillery, kryminały, horrory -żeby nie powiedzieć wcale. Do takiego "wow" również podchodzę sceptycznie. Chociaż wiem, że coś mnie może zainteresować to i tak ciężko mi się do tych gatunków przekonać.
    Na początku zastanawia mnie dlaczego Thursday zgodziła się na poliamię swojego męża skoro chce mieć go tylko dla siebie. Chyba żadna miłość nie jest aż tak wielka żeby wbrew sobie na coś takiego się zgadzać- ale ok, skoro recenzja mówi, że to się wyjaśni to wierzę w to, i na to liczę. Fabuła tej książki przyznam, że interesująca. Thursday jest jedną z trzech żon Setha z którą spotyka się tylko w czwartki (juz teraz zastanawia mnie dlaczego jest ona tylko czwartkową żoną skoro dni w tygodniu jest siedem a żony ma trzy. Bo robi w pozostałe dni?), jednak tak naprawdę wie ona tylko o istnieniu tamtych kobiet, nic poza tym. Aż do pewnego czasu kiedy to postanawia dowiedzieć się o nich więcej. Wtedy okazuje się, że jej mąż kryje więcej niż się spodziewała.
    Nie będę oszukiwać, że nie jestem ciekawa tych sekretów Setha, bo jestem bardzo. Nie wiem tylko czy przekonam się do tego by po nią sięgnąć. Ale namówię bratową żeby sobie kupiła, bo ona lubi takie klimaty, i może wtedy też się odważę.
    A okładka jak na ten gatunek to wydaje mi się, że pasująca, chociaż pupy nie urywa. No ale widziałam gorsze, chociaż zdecydowanie łatwiej mi oceniać okładki z literatury kobiecej.

    OdpowiedzUsuń