poniedziałek, 27 stycznia 2020

K.C. Archer – "Instytut"


 
Autor: K.C. Archer
Tytuł: Instytut
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 400
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:
Teddy Cannon nie jest typową dwudziestokilkuletnią kobietą. Owszem, jest zaradna, bystra i pokręcona. Ale potrafi też z niesamowitą precyzją czytać ludzi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest prawdziwym medium. 
Kiedy seria złych decyzji prowadzi Teddy do wpadki z policją, interweniuje tajemniczy nieznajomy. Zaprasza ją do złożenia podania do instytutu dla mediów, placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco, gdzie studenci są szkoleni niczym pracownicy Delta Force: uczelnia ta jest konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna. Studenci uczą się tam telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. A jeśli przetrwają szkolenie, kontynuują służbę na najwyższych szczeblach władzy, wykorzystując swoje umiejętności do ochrony Ameryki i świata. 
W grupie Teddy zaprzyjaźnia się z Lucasem, buntownikiem, który siłą woli umie wzniecić ogień i ma nad nim kontrolę; Jillian, hipsterką, która umie pośredniczyć w komunikacji między zwierzętami i ludźmi; oraz Molly, hakerką, która potrafi uchwycić stan emocjonalny innych osób. Ale gdy Teddy czuje, że być może wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi, zaczynają się dziać dziwne rzeczy: dochodzi do włamań, giną studenci i wiele więcej. Teddy przyjmuje niebezpieczną misję, która ostatecznie sprawi, że dziewczyna zacznie kwestionować wszystko – swoich wykładowców, rodzinę, a nawet samą siebie.

Recenzja:
Niby rok dopiero się zaczął, a ja już znalazłam poważną kandydatkę do mojego Top 10 książek w 2020. I tak, dobrze się domyślacie, to oczywiście Instytut K.C. Archer, którego okładka przyciąga niczym magnes, a treść hipnotyzuje, zabierając czytelnika w podróż pełną tajemnic, akcji, magii i niezapomnianych emocji. Pewnie nie muszę wspominać, że bardzo polecam, prawda? No ale to zrobię – polecam! A zaraz dowiecie się dokładniej dlaczego.

Teddy Cannon to zwyczajna dwudziestokilkulatka. O ile ktoś, kto zaciągnął potężny dług u nieodpowiedniej osoby i ktoś potrafiący z niesamowitą precyzją czytać ludzi może zostać w ten sposób określony. Życie Teddy jest przez te dwie sprawy bardzo skomplikowane – tak bardzo, że seria niefortunnych zdarzeń stawia ją pod ścianą. Ale wtedy pojawia się szansa – Teddy dowiaduje się o instytucie dla mediów – ściśle tajnej placówce, której uczniowie zgłębiają tajniki telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. Dziewczyna dostaje szansę, ale jednocześnie na jej drodze pojawia się coraz więcej przeszkód, wyzwań, tajemnic i niebezpieczeństw. Jak się w tym odnajdzie? Kto jej w tym pomoże? A może nie uda jej się doprowadzić starcia do końca i na dodatek wyjść z niego zwycięsko?

Wiem, co myślicie: szkoła magii? Było. telepatia, telekineza, tajna jednostka… Było. Ale czasami stare połączenia dają zupełnie nowe, jeszcze ciekawsze i nieoczekiwane wyniki! Bo Instytut, choć ma swoje schematy, dodaje też do historii wielu powiewów świeżości. Przede wszystkim tajemnice, które po kolei odkrywa główna bohaterka, nie są wpisane w historię na siłę, są jej integralną częścią i podążanie za wskazówkami sprawia czytelnikowi dużo frajdy. Można wtedy kibicować Teddy i jej przyjaciołom, przeżywać wszystkie zdarzenia razem z nimi, a że w książce znajdzie się kilka smaczków i zwrotów akcji, będzie tego naprawdę sporo i nie znajdziecie chwili na nudę!

Poza tym Teddy jest naprawdę ciekawie stworzoną postacią. Jej rozwój można obserwować na kartach powieści z ogromnym zainteresowaniem, bo autorka bardzo realnie nakreśliła drogę, którą bohaterce udało się przejść. To, jak charakter Teddy się zmienia, jest naprawdę świetnie ukazane i myślę, że stanowi spory atut powieści. Zwłaszcza, że w jej pierwszej części niektóre z zachowań Teddy przywodziły mi na myśl bardziej nastolatkę niż dwudziestokilkulatkę i krzywiłam się na jej niektóre myśli, dlatego ten rozwój naprawdę mnie cieszył.

Do tego mamy w książce też sporo bohaterów pobocznych. Najbardziej wśród nich wyróżniają się chociażby Jillian, którą polubiłam za jej ekscentryczność i niezwykłość, Clint, nieco tajemniczy, ale sympatyczny profesor, oraz Piro i Nick. Nieco żałuję, że inne postaci nie były rozrysowane jeszcze dokładniej, ale czuję, że wszystko przed nami!

Tym, do czego mogłabym się przyczepić, byłby pewnie wątek miłosny. Niektórzy z Was mogą być zawiedzeni tym, że jest takowego tutaj niewiele, albo mogą być zawiedzeni tym, w jaki sposób się rozwija. Bo nie mamy tutaj typowego zakochania od pierwszego wejrzenia i miłości po grób mimo wielu przeciwności. Bohaterowie przeżywają różne rozterki, lokują uczucia w różnych osobach i mierzą się z wieloma przeszkodami, a ich wybory w wielu wypadkach nie są właściwe – jednak to tylko pokazuje realizm tej historii. Chociaż ja tam bym nie narzekała, gdyby ostatecznie Teddy i pewien tajemniczy pachnący cynamonem mężczyzna dostali nieco więcej powieściowego czasu na wyjaśnienie kilku spraw!

Na koniec powiem: ode mnie trzy razy tak! Pierwsze za bohaterów, drugie za akcję, trzecie za emocje, których dostarczyła mi ta lektura. Instytut to naprawdę świetna, wciągająca, pełna magii i tajemnic opowieść. Koniecznie przyjrzyjcie się jej bliżej, PREMIERA JUŻ 29 STYCZNIA!

10 komentarzy:

  1. Po tak pozytywnej recenzji może poznam, co w Instytucie naprawdę się dzieje. Tylko oby nie nie rozczarował, bo jak wspomniano telepatia i telekinez, magia i jednostki ratujące świat już były...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajny Instytut, taktyka SWAT, przeszkody, tajemnice, zwroty akcji. Już jestem kupiona. Jeżeli dodamy do tego ciekawych i niebanalnych bohaterów, to nic tylko czekać na premierę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzy razy tak... To już wystarczy /jak dla mnie/, by wziąć pod uwagę "Instytut". Chyba warto poznać Teddy.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie! Sprawiacie, że jajko znoszę! Wygrałam ją i czekam aż mi to cudo przyjdzie z niecierpliwością! Uwielbiam takie historie o ludziach z magicznymi mocami, to mi się nigdy nie znudzi 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest kilka pozycji w podobnym temacie, który jest chętnie wykorzystywany. Jestem ciekawa czym pisarka wyróżnia się w tłumie. Kiedy czytałam opis pomyślała gdzie ten wątek miłosny (moja romantyczna dusza się odezwała) a tu niespodzianka nie jest taki oczywisty wątek (może to wyróżnia "Instytut"). Książka K.C. Archer przyciąga nie tylko fabułą zjawiska nadprzyrodzone, tajemnie, władza, ale też świetna okładką. Jestem zachęcona tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna okładka piękna, kolejna historia magiczna, w Instytucie się dziejąca ! Kusi i nęci ta opowieść o ludziach z nadnaturalnymi zdolnościami, na pewno przeczytam, za recenzję dziękuję ślę ! 😘❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna książka z magią. Super. Trochę przypomina mi film X-men. Ciekawi mnie historia głównej bohaterki i co mogłaby wyczytać ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już parę razy słyszałam w tym styczniu, że tyle książek okazało się fanastycznymi, najlepszymi na rok 2020. Ja tam się cieszę, że rzeczywiście coś dobrego powstaje, o tytuły tam się nie martwię. Choć powiem szczerze, że lepiej poczekać z nadawaniem takich pięknych nagród, porownać z resztą, przeczekać, ochłonąć, książki nie uciekną.
    Rzeczywiście, okładka śliczniutka. Sama fabuła przypomina mi to trochę pomysł Roberta Schmidta, który również wymyślił instytut na usługach władzy (tak, to do tych powtórek się zalicza), kształcący w podobnych paranormalnych sferach, tylko u niego szło do bardziej w kierunku kryminału, tutaj najwyraźniej fantastyki przygodowej. Chyba znacie mnie na wyrost - ten wątek miłosny mi nie spasował, a facet pachnący cynamonem? Eee... co? W każdym razie nigdy nic nie wiadomo, może książce to nawet jakoś pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tej książce daje wielki plus za okładkę, a za opis chętnie pożarłabym ja ( oczywiście oczami, czyt. przeczytałabym). Ale odmówić sobie przeczytania Waszej recenzji ( pomimo, że sama ocena już mówi wszystko), byłoby grzechem.
    Przeczytałam i ... nie będę zbędnie się rozpisywać: "Instytut" muszę przeczytać!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś z czymś mi się kojarzy ta książka, no ale wiadomo, jest wiele książek na rynku o podobnej fabule. Ale wiadomo, nie zawsze "podobne" znaczy nudne. Tutaj ewidentnie widać, że autorka nie poszła po typowym oklepanym schemacie tylko dodała cos od siebie.
    Fajnie, że bohaterowie tej serii dojrzewają coraz bardziej z każdą stroną powieści. Podoba mi się watek miłosny, ponieważ nie jest to takie typowe "love story". Jakoś by mi tu nie pasowało. No i rozbawił mnie " pachnący cynamonem" mężczyzna. Jego tez jestem ciekawą :D
    Wierzę w to, że jest to bardzo ciekawa historia i chyba dam się przekonać do przevzytania.

    OdpowiedzUsuń