środa, 4 grudnia 2019

Tillie Cole - "Słodki Romeo"

Autor: Tillie Cole
Tytuł: Słodki Romeo
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2019
Ilość stron: 400
Ocena: 6/10

Opis:

Molly Shakespeare i Romeo Prince. Tych dwoje ludzi z zupełnie innych światów połączyło uczucie, które nigdy nie powinno się między nimi pojawić. Średniozamożna Angielka, zbyt wcześnie osierocona i od zawsze samotna, pochłonięta studiowaniem filozofii, kompletnie nie pasuje do rozchwytywanego przystojniaka, wschodzącej gwiazdy sportu, a do tego potomka rodziny z tradycjami i dziedzica wielkiej fortuny. A jednak w tym nieznośnym chłopcu Molly odnajduje miłość swojego życia.
Niezwykłą historię tej nietypowej pary znasz już z pierwszego tomu serii, Słodki dom. Została opowiedziana przez Molly. Czytałaś o jej samotności, odwadze, fascynacji pięknym młodzieńcem i o tym, jak trudno stawić czoła konsekwencjom podjętych decyzji. Nie zrozumiesz jednak do końca tej opowieści, jeśli nie spojrzysz na nią oczami Romea. Musisz się dowiedzieć, jak wiele odwagi wymagało zbuntowanie się przeciwko rodzinie, która zaplanowała mu przyszłość u boku starannie wybranej żony. Tyle że nie miała nią być mądra Molly Shakespeare.
To jest zupełnie inna opowieść, choć jej bohaterowie są Ci znani. Znajdziesz tu i ból, i krew, i brutalność. Podstępne zagrywki i nieszczere intencje. Rodziców, którzy w imię realizacji swoich celów są gotowi dokonać obrzydliwych czynów. Przede wszystkim jednak zobaczysz ogromną, bezgraniczną miłość, pełne oddanie i poświęcenie dla ukochanej osoby. Romeo opowiada o wszystkim wprost, bez cenzury, nie zataja tego, co powinno zostać przemilczane...


Recenzja:

Uwielbiam tę autorkę i poprzedni tom tego cyklu bardzo mi przypadł do gustu. Tutaj mamy jednak odgrzewane kotlety - czytelnik zna już właściwie całą historię. No może nie licząc fragmentu typu "dwadzieścia lat później", które są pod koniec - ale te też nie były zbytnio odkrywcze i bardziej mnie wynudziły. Od razu sięgnęłam po "Słodki upadek", w którym to autorka znowu utrzymuje świetny poziom. Uważam więc, że ten "Słodki Romeo" był pisany trochę pod publikę i pieniądze. Według mnie można przeczytać tylko  jeden z tych tomów dotyczących Molly i Romea (i też będzie się znało całą ich historię młodzieńczą, która i tak jest lepsza niż te późniejsze lata...).

Nie będę pisać długiej recenzji - a przynajmniej uważam, że ciężko byłoby to zrobić, skoro już o poprzednim tomie się rozpisywałam. Właściwie mogłabym tu zrobić kopiuj-wklej o większości kwestii.

Więc tak, w tym tomie Romeo opowiada o swojej historii z Molly - i według opisów nie szczędzi na opisach bólu i cierpienia. Dla mnie nie było to takie poruszające, ale może dlatego, że znałam już tom pierwszy i wiedziałam, na co się szykuję. Wysoką ocenę daję chyba tylko dlatego, że ta treść jest naprawdę spoko - ale wtedy, jak czytasz tylko jeden z tych tomów. Jak czytasz "Słodki dom", a potem "Słodkiego Romeo", to nikt raczej nie dałby wyższej noty.

Autorka naprawdę nie dodawała tu zbyt wiele nowości. Mamy okazję po raz kolejny poznać słodko-gorzką historię głównych bohaterów... i tyle. Jedynie końcówka jest większym rarytasem dla fanów tych postaci i tego cyklu. Chociaż sam fakt przeskoku o dwadzieścia lat... No cóż, dziwie mi się czytało o dojrzałym już Romeo i jego żonie.

Tillie Cole  pisze naprawdę dobrze. Nie można umniejszyć jej talentu i pomysłowości. Rozdzielanie historii tych bohaterów na dwie różne książki było chyba jakąś wpadką przy pracy. Niemniej jednak Tillie Cole  to dalej jedna z moich ulubionych pisarek. W piątek wrócę do Was z recenzją "Słodkiego upadku" i zobaczycie, że pisze też ona powalające, mocno wzruszające powieści. 

W tym wypadku doradzam jednak, żeby sięgnąć tylko po "Słodki dom" lub po "Słodkiego Romeo". Nie ma sensu drugi raz katować się tym samym. Skoro autorka chciała pokazać dwie perspektywy, to mogła napisać jedną książkę ze zmiennych spojrzeń, ale dwie osobne książki nie mają sensu. Jak wspomniałam, chyba tylko pod względem finansowym dało jej to korzyści. 

Ogólnie fabuła, którą przedstawia ta książka jest mocno na plus - ale to wiecie, możecie konkrety przeczytać w recenzji "Słodkiego domu", gdzie bardziej opisywałam fabułę, postacie i inne takie. Nie ma sensu tego przepisywać, skoro w lupce możecie sobie wyszukać ten tytuł. 

Podsumowując - polecam, ale raczej tym, którzy jeszcze nie znają historii Molly i Romea. Jeśli znacie, sięgnijcie już teraz po "Słodki upadek" i uwierzcie mi w ciemno, że ta historia na długo nie wypadnie Wam z pamięci. Natomiast ja czekam na inne książki Till Cole!

12 komentarzy:

  1. W takim razie daruję sobie. Tym bardziej, że to nie drugi tom, tylko jak się zorientowałam 1.5. Ostatnio pojawiła się moda uzupełniania wątków między kolejnymi tomami i pełno połówek w seriach. Można się w tym wszystkim pogubić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie miałam dylemat co z tą częścią zrobić słyszałam różne opinie właśnie typu że to odgrzang kotlet. Uwielbiam Tillie Cole szczególnie Katow Hadesa Ale słodki dom mam na liscie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu recenzji jednak zrezygnuję z tego tomu. Pewnie miałabym podobne odczucia...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam pierwszego tomu, ale już wiem, że mogę darować sobie ten jak tak 😉 Dziękuję za radę 😊 Jak gdzieś wpadnie mi w oko to sięgnę, opis brzmi jak scenariusz filmu Bollywood albo amerykańskiego, więc już mnie zainteresowała 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam pierwszej części historii Molly i Romeo, która wzbudziła moje zainteresowanie, chętnie poznam pisarkę bardziej łagodniejszej formie ale i tak świetnej. W "Słodkim Romeo" mamy tą samą historie co "Słodkim domu", jednak z punktu widzenia Romea nie zawsze takie rozwiązania się sprawdzają. Chociaż 'Losing Hope' Colleen Hoover przeczytałam spodobała mi się wizja Holdera. Jeśli trafi w moje ręce nie odmówię jej. W pierwszej kolejności jest "Słodki dom".

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawdę mówiąc, pierwsza część mnie zaintrygowała a ta już w ogóle. Ta historia już była, teraz tylko z innej perspektywy, chyba mi szkoda czasu na nią. Tyle ciekawszych rzeczy na mnie czeka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam recenzję pierwszej części i zachwyty recenzentki ;) Pisanie dwóch książek z przeciwnych perspektyw to dość popularny zabieg, ale zgadzam się z tym, że lepiej jest napisać jedną z naprzemienną narracją, jest to wtedy prostsze i ciekawsze. W przypadku gdy dostajemy tą samą historię z nowego punktu widzenia, często jest nudno, bo już wiemy, co się stanie.
    Sama historia mnie zaciekawiła i podejrzewam, że mogłaby mi się spodobać. Dlatego z chęcią sięgnę po pierwszy i trzeci tom ;) Śmieszą mnie tylko imiona. O ile Romeo w krajach południowych jest chyba powszechne, tak nazwisko Molly jest zanadto ,,łopatologiczne", chyba wolałabym, żeby raczej miała na imię Juliet ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No niestety, jednak tym razem autorka zawiodła i nie napisała książki która byłaby świetna. Pokazywanie dwóch perspektyw w dwóch książkach nie ma najmniejszego sensu bo przecież wiadomo, że nic nowego, co by mogło zainteresować czytelnika się nie pojawi. Ale przynajmniej możemy wybrać z czyjej perspektywy chcieli byśmy poznać tą historię ;)
    Jak do tej pory autorce nie zdarzały się takie wpadki, miejmy nadzieję, że to pierwsza i ostatnia, i ogólnie jej książki są dosyć dobre, więc mysle, że jej fani wybaczą to małe podknięcie. W sumie to jakby nie patrzeć to oba tomy są dobre, ale tylko gdy się czyta jeden z nich, więc żeby się nie zniechcęcać, trzeba wybrać jeden i po nim przejść do trzeciego. Tillie na pewno jeszcze nie raz zaskoczy i ta książka "pod publikę" pójdzie w niepamięć. Ja z chęcią sięgnę po jeden z tych tomów, tylko jeszcze nie wiem po który.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie udało mi się dobrnąć do końca tej książki... Przerwałam w połowie znużona fabułą i bohaterami :/

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie, nazwisko kojarzyłam z poprzednich recenzji xD Nie, jeszcze nie czytałam książek tej autorki, choć zasmuciła mnie perspektywa podwójnej książki wyraźnie dla zysku... Niestety, sporo autorów tak dzisiaj robi :/ Trzeba uważać i najpierw czytać oceny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznę od tego, że pierwszy tom mam na półce, ale ciągle się nastawiam na niego. To znaczy lata temu już tę książkę czytałam i pokochałam, ale teraz jak ją mam po polsku, to czekam na moment gdzie będę mogła swobodnie, bez przerywania pochłonąć ją jednym tchem. Tak mam, że im bardziej chcę coś przeczytać, to dłużej zwlekam. Oczywiście chcę całą serię mieć u siebie, dlatego przymierzam się do kupna Romea, ale no właśnie, ale.. Tak jak napisałaś, PO CO pisać obszerny drugi tom, z tą samą historią i wydarzeniami, ale oczami drugiego bohatera? Po co jak nie dla kasy? Świetnym rozwiązaniem w takich przypadkach jest narracja naprzemienna. Przecież w tego typu książkach to tak powszechne i znane, że czasami nawet lepiej czytać raz oczami jej, raz jego. Ale to zdaje egzamin tylko w jednym tomie. W powyższym przypadku, to tylko i wyłącznie pójście za kasą i dorobienie na fanach serii, bo wiadomo, że jeśli polubiliśmy pierwszą część to kupimy wszystko z tym związane. To tak jak w przypadku np. "Hopeless" i "Losiang Hope" Colleen Hoover. Ja miałam kilka lat przerwy między tymi książkami, i choć bardzo tę historię lubię, to szczerze mówiąc wolałabym przeczytać ponownie "Hopeless" niż "nową Losing Hope". Dlatego myślę, że w przypadku "Słodkiego Romeo" będzie podobnie. Przeczytam, ale za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj zgadzam się, liczyłam jednak, że pojawi się tu coś nowego. ;/

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń