środa, 23 października 2019

Ilona Andrews – "Magia zmienia"


Autor: Ilona Andrews
Tytuł: Magia zmienia
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 408
Ocena: 9/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:
Zalewające Atlantę fale magii wydają się coraz groźniejsze.
Po odejściu z Gromady najemniczka Kate Daniels i jej ukochany Curran muszą dostosować się do życia w innym tempie. Choć nie tęsknią za sporami wewnętrznymi, szybko zaczynają rozumieć, że całkowite oddzielenie się od Gromady to proces, który wymaga czasu.
Kiedy dowiadują się o zaginięciu Eduarda, przyjaciela z dawnych lat, włączają się w poszukiwania. Gildia Najemników ma kłopoty, a ostatnie zlecenia Eduarda wiązały się w złowieszczy sposób.
Ktoś musi powstrzymać starożytną potęgę, zanim ta rozerwie Atlantę na strzępy...

Recenzja:
Wiecie zapewne, że pseudonim Ilona Andrews wywołuje u mnie zawsze szeroki uśmiech na twarzy. Naprawdę, wystarczy, że zobaczę to pseudo i już wiem, że będę miała lepszy dzień, bo książki pary pisarzy mają tę magiczną właściwość – zawsze poprawiają mi humor. Dlatego kolejny tom z serii o Kate Daniels, czyli mojego ulubionego urban fantasy, to coś, czego akurat w tej chwili naprawdę bardzo potrzebowałam. Czy i tym razem się nie zawiodłam?

Kate i Curran nie są już parą Alfa w Gromadzie i muszą się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Przede wszystkim do nowej funkcji Kate, którą ta zyskała przed dwoma miesiącami, a także z masą problemów, jaka się z tym wiąże. Dodatkowo cały czas pozostaje zagrożenie w postaci Rolanda, któremu prędzej czy później trzeba będzie stawić czoła. W Atlancie jednak nigdy nie jest spokojnie, a nieszczęścia zawsze chodzą parami, bo partner przyszywanej siostry Currana znika. Kate razem z narzeczonym rozpoczyna śledztwo. Jaka siła stoi za tym wszystkim? Czy uda się odnaleźć zaginionego na czas?

Te pytania pozostawiam otwarte, mogę natomiast odpowiedzieć na inne: czy z tą książką można się nudzić? Zdecydowanie nie! Ale chyba tak jest zawsze w przypadku powieści duetu Ilona Andrews. Akcja zawsze prze do przodu, jest dynamiczna, spójna i przemyślana, a kolejne opisy realistycznie odmalowują wszystko przed oczami czytelnika, dzięki czemu tak bardzo uwielbiam te książki.

W Magia zmienia widać też, jak charaktery postaci się rozwijają, bo na przestrzeni tomów zmieniła się nie tylko Kate, ale także poboczni bohaterowie. Uwielbiam obserwowanie tego procesu, uwielbiam też wszystkie relacje między całą plejadą postaci, które nawet jeśli pojawiają się tylko na sekundę, wnoszą do historii bardzo wiele. I tak momenty, w których występuje Andrea, Rafael, Derek, Julie, Barabasz, Jim, Ghastek czy Desandra (i wielu innych bohaterów, których pokochałam na przestrzeni całej serii) są naprawdę świetne i spajają jeszcze lepiej całą historię.

Historię, która jak zwykle zaskakuje, przeraża, a nawet przywołuje łzy. Nie można nie zaśmiać się w głos przy kolejnych tekstach Kate, ale nie można też powstrzymać strachu, gdy przytrafiają się kolejne sceny i nie wiadomo, jak zakończą się dla naszych ulubieńców. Bo wiadomo, że niestety nie zawsze mogą zwyciężyć… A jak będzie tym razem?

Nie ma drugiej takiej pary pisarzy czy też jednego autora, których poczucie humoru i styl tak bardzo by mi odpowiadały i których historie by tak do mnie przemawiały. W Magia zmienia było jak zwykle sporo walki, genialnego humoru, który na takie gorsze dni działa jak najlepsze lekarstwo, a przede wszystkim świetnych relacji między bohaterami, nieco zawiłych historii i… O tym już przeczytajcie sami! Ja z całego serca Was zachęcam, a wręcz zaklinam: jeśli jeszcze nie znacie tej serii, wstydźcie się, popełniacie ogromny błąd. Możecie go jednak naprawić! Kate i spółka czekają, a ich historie zdecydowanie są warte poznania.

12 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii słyszałam o niej i często się przewija na blogach wydaje mi się interesująca korci mnie może kiedyś wpadnie mi w ręce 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. I już wiem, że ten dzień będzie fajny, skoro z samego rana dowiadujesz się, że kolejny tom z twojej ulubionej serii jest świetny i trzyma poziom, nie może być inaczej. Kocham, lubię, uwielbiam, szanuję... i jeszcze całą masę innych uczuć związanych z moją miłością do przygód Kate i Cuurana mogłabym tutaj powypisywać. Ta seria jest zaskakująca, jest nieprzewidywalna, jest niesamowita i myślę, że ten tom tylko to potwierdzi.
    Ciekawe czy seria "Na krawędzi" jest równie wspaniała jak "Kate Daniels"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest świetna! Pierwszy tom moim zdaniem jest najlepszy, ale pozostałe 3 też naprawdę dobre, dlatego bardzo polecam! Uwielbiam podobnie jak Kate <3

      Usuń
    2. Dziękuję. Teraz tym bardziej sięgnę i po "Na krawędzi".

      Usuń
  3. Widziałam okładkę na kilku stronach, jakoś ostatnio często rzuca mi się w oczy. Może to znak, że powinnam przeczytać. Jeszcze tak wysoka ocena. Szukam pierwszego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam serii ale dość często spotykam się z jej recenzją. Jak na razie jest na mojej liście i z pewnością nie ominę jej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej serii, o poprzednich tomach czytałam recenzje, tutaj na pewno się z nimi spotkałam. Widziałam jak ta seria fajnie wygląda aż mi czasem żal, że jej nie mam. Gdybym miała pewność, że mi się spodoba w 100% to bym kupiła całą ale boję się, że będzie taka sobie. Jak gdzieś zobaczę to chętnie przeczytam żeby samej ją zweryfikować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po raz kolejny czytamy recenzję książki z cyklu "Kate Daniels" Ilony Andrews i mamy oceną prawie idealną. Uznanie dla pisarzy, że przy tak rozbudowanym świecie jeszcze zaskakiwać mogą czytelnika, ile to pracy ich kosztuje, żeby nie powielać pomysłów podziw dla ich kreatywności. Czytelnik także dojrzewa z bohaterami książek. Może kiedyś się zabiorę za przygody Kate i Currana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Serii nie znam, ale widziałam tomy w bibliotece, a i na facebooku mi przed oczami mignęły raz czy dwa 😍 wydaje się być interesująca, może sięgnę 😏

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie przeczytane ale już są na liście, więc plan na nie jest. Jest to chyba jedna z niewielu serii w których autorzy cały czas trzymają na poziomie i nie schodzą z niego w kolejnych tomach. Jak tylko będę mogła to za biorę się za tą serię. Mogłabym wybrać się do biblioteki zobaczyć czy jest, ale jak mi się bardzo spodoba, to nie będę chciała oddać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nooo, jestem ciekawa tej serii. Jest łatwa do zapamiętania, grafikę z okładki mogłabym już sama narysować z pamięci (choć kiepski ze mnie artysta xD). Tymczasem ślędzę recenzje o niej, nie widziałam jeszcze złych opinii, co dobrze wróży. Nie wiem jednak, czy wierzę w urban fantasy xD Dla mnie fantastyka to fantastyka, bez różnicy i nowych przydomków. Z drugiej strony wiem, jak magicznie rozwija się u nas fantastyka i niedługo przydomki będą nam potrzebne, by odróżnić tą rzeszę historii. Już w zasadzie pojawia się problem z ogarnięciem tego wszystkiego...
    Pseudonim "Ilona Andrews" nigdy mi nic nie mówił, ale pamiętam moje zdziwienie, gdy po raz pierwszy przeczytałam, że to nie jedna osoba, to nie jedna kobieta. Taką samą minę miałam, gdy zrozumiałam, że nazwisko Diaczenko odnosi się do małżeństwa. Nigdy nie myślałam, że takie inwestycje mają sens (że się prędzej pokłócą niż wydadzą książkę), ale jednak dają radę. O ile się nie mylę, wszyscy ci twórcy pochodzą z Rosji? Może to pochodzenie gwarantuje sukces xD W każdym razie Diaczenko też polecam, ich fantastyka to niezła gratka. Sama muszę do nich wrócić. Poznałam ich w bibliotece, która nie ma już więcej ich tomów (tak, to ich okładki mnie przyciągnęły, piękne!).
    Polecam, by zmazać swój wstyd nieznajomością lektury xD

    OdpowiedzUsuń