czwartek, 12 września 2019

Peter Høeg - "Efekt Susan"

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Autor: Peter Høeg
Tytuł: Efekt Susan
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Premiera: 17 września 2019
Liczba stron: 408
Ocena: 7/10

Opis: 

Susan Svendsen ma wyjątkowy dar – jest ekspertem w skłanianiu ludzi do odkrywania przed nią swoich tajemnic. Podczas zwykłej rozmowy z nią wszyscy nieświadomie zaczynają wyjawiać najskrytsze myśli i sekrety. Susan wykorzystywała to przez całe życie, lecz teraz, kiedy jej i całej jej rodzinie grozi więzienie, ten niezwykły talent staje się ostatnią deską ratunku.
Oferta tajemniczego urzędnika państwowego brzmi jasno: żeby uratować rodzinę, Susan musi odnaleźć byłych członków ściśle tajnej Komisji Przyszłości i dowiedzieć się, co zawierał jej ostatni raport. Okazuje się jednak, że ktoś bardzo potężny nie chce, aby ten raport kiedykolwiek został ujawniony. Uzbrojona w swoją wiedzę, szalone pomysły i niezwykły dar, Susan rozpoczyna nierówną walkę, w której stawka jest o wiele wyższa, niż przyszłość jej rodziny.

Recenzja:

Thrillery przyprawione futurystką od zawsze jawią mi się niezwykle interesująco. Często nawiązują one do problemów współczesnych i rozwijają je, przedstawiając przykładowe (i prawdopodobne) konsekwencji danych działań i decyzji. Efekt Susan doskonale wpisuje się w ten nurt i nie raz przyprawia czytelnika o dreszcze… 

Peter Høeg napisał powieść sensacyjną z charakterem, od której nie sposób się oderwać. Z początku miałam kłopot z odnalezieniem się w lekturze, styl pisarza jest bardzo specyficzny, jednakże z każdą stroną było coraz lepiej, dlatego pod żadnym pozorom z niej nie rezygnujcie! Książka okazała się nie tylko zaskakująca przez wzgląd na tytułowy efekt Susan, czyli nietuzinkowa zdolność bohaterki do skłaniania ludzi do szczerości. Fenomenalny jest również motyw Komisji Przyszłości, która… a, nie zdradzę Wam! Musicie dowiedzieć się o niej sami, wiedzcie jednak, że jest ona bardzo niepokojącą wizją. I choć zdaję sobie sprawę, że to jedynie fikcja literacka, to i tak czuję dziwaczny dyskomfort. Tak, dyskomfort to odpowiednie słowo. 

W Efekcie Susan można zaczytać się z wielu powodów. Akcja pędzi tutaj na złamanie karku i prowadzi czytelnika od trupa do trupa, autor stale nas prowadzi na manowce i chwilami sami już nie wiemy, kogo powinniśmy się obawiać i… czy przypadkiem swoista misja Susan nie ma drugiego dna. Komu ufać, komu nie? Z odpowiedzią na te pytania musi mierzyć się również główna bohaterka, która… jest doprawdy intrygującą postacią. Bardzo spodobała mi się jej narracja (powieść napisana jest w pierwszej osobie), ponieważ nie brakuje w niej fizyki (wszak Susan to genialna fizyczka), a ja jestem ogromną fascynatką nauk ścisłych i uwielbiam takie naukowe motywy w powieściach. Pozwolę sobie zacytować jeden z erudycyjno-refleksyjnych fragmentów: 

Krzywa ilustrująca nasz stosunek do innych ludzi, przedstawiona jako wykres funkcji w czasie zbliża się do linii prostej. To oznacza, że w naszych wzajemnych relacjach wszystkie dni są do siebie podobne. Czasem coś się zmienia, ale generalnie wszystko pozostaje po staremu. Chwile, kiedy pochodna w danym punkcie jest dodatnia – co znaczy, że nachylenie rośnie, a więc się do siebie zbliżamy – są nieliczne. 
Momenty, kiedy funkcja przestaje być ciągła i nagle idzie do góry, zdarzają się niezwykle rzadko. 

Jak możecie zauważyć – i jak wspominałam wcześniej – powieść napisana jest bardzo nietypowo, jednak nie martwcie się. Choć bohaterka często nawiązuje do fizyki, tak robi to w sposób swobodny i czyta się to naprawdę dobrze, ze zrozumieniem. Zajawka Susan, jej zwariowana rodzina oraz malowane przez nią opisy elementów tego swoiście futurystycznego świata tworzą niepowtarzalny klimat. Jeśli dodacie do tego stale gęstniejącą atmosferę oraz nierealną-realność powieści… Efekt Susan to po prostu sensacyjna perełka, po którą warto sięgnąć! 

Powieść Petera Høega to doprawdy dobry i zaskakujący thriller. Znajdziecie tutaj nawiązania do psychologii, fizyki i polityki, ale i nie zabrakło miejsca na niuanse bardziej obyczajowe, rodzinne oraz – oczywiście – zbrodnie. To historia nieprzeciętnej bohaterki, której losy będziecie śledzić zarazem ze strachem, zdumieniem i... rozbawieniem. Tak, dobrze czytacie – do tej niepokojącej, futurystycznej powieści wkradł się również i humor. To kolejny z powodów, dla którego warto Efekt Susan przeczytać - polecam z całego serducha! 

14 komentarzy:

  1. Są gatunki, które kochamy. Ale są i takie, które nie wzbudzają w nas entuzjazmu. Te pozycje zaliczyłabym raczej do tej drugiej grupy. I na tym wszystko zastałoby zakończone,gdyby nie.... recenzja!
    I znowu mam mętlik w głowie, i znowu nie wiem co zrobić, bo Wasza recenzja wzbudzała we mnie ciekawość i entuzjazm. Czy sięgnę po książkę, gdy emocje opadną. Nie wiem. Wiem, że jeśli będę miała okazję ją przeczytać, to nie będę się przed tym broniła.
    Najbardziej kusi mnie niesamowity dar Susanne, tajemnicza Komisja Przyszłości wraz z jej raportem oraz zawrotne tempo akcji. Lubię, gdy dzieje się dużo, bo wtedy jest szansa na to, że znajdę coś, co mnie prawdziwie zainteresuje.
    I nie potrafię odmówić sobie tych emocji, o których piszę recenzentka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka ciekawi mnie, choć jej wątek polityczny budzi moje obawy, bo to nie moja sziedzina zainteresowań. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, z chęcią przeczytam tę książkę. Czy wiesz może czy będzie ona dostępna w empiku, czy tylko jakieś księgarnie internetowe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nietuzinkowość przypisywałam autorom szwedzkim i założyłam, że Peter Høeg to właśnie taki przykład (no dobrze, nazwisko się trochę do tego przyczyniło), a jednak się zdziwiłam, bo to duński pisarz. Jeszcze nie spotkałam się do tej pory z literaturą duńską, więc to miła odmiana.
    Poczytałam sobie trochę o tym autorze, w końcu pierwszy raz o nim słyszę. Ma już kilka książek na swoim koncie, a także nagród, "Efekt Susan" to kolejny jego sukces. A ja widzę go po raz pierwszy! Dziękuję więc za recenzję otwierającą mi oczy na jego skromną osobę. Tytuł bardzo kojarzy mi się z "Efektem motyla", jakby stąd właśnie pochodził ten pomysł (może to trop?). Nie bardzo wiem, z czym łączyć gatunek thriller futurystyczny (choć trochę tego pojęcia mam po tej recenzji), myślałam, że to może nurt powieści fantastycznonaukowej (ale najwyraźniej coś nowego, w końcu bez fantastyki). Właśnie, trochę mnie ta fizyka przeraża (ścisłowcem nie jestem), choć u Cixina Liu się ten pomysł sprawdził (ile nagród tym samym zdobył!). Fragment powyżej jakoś kojarzy mi się nierozerwalnie z Dukajem (jego dzieła to na pewno nie lektura na jeden leniwy wieczór, a miesiące ze słownikami xD). Ale popieram wszystko, co odchodzi od schematycznego podejścia do powieści. Zresztą, wcale nie powiedziano, że moje skojarzenia są trafne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chociaż fanką tego gatunku nie jestem, to wiele razy po waszych recenzjach thrillerów zżerała mnie ciekawość. Książka "Efekt Susan po opisie również wzbudziła moje zainteresowanie a recenzja ją tylko podsyciła. Kurcze, sama bym chciała posiadać taką zdolność jak Susan. I jestem mega ciekawa o czym mówiła Komisja Przyszłości skoro w Tobie wzbudziła niepokój. Ta książka to naprawdę ciekawa powieść, dobra na dzień kiedy mamy ochotę na coś z dreszczykiem. Bardzo podoba mi się to, że autorka dodała lekką dawkę humoru dla rozluźnienia ciągle gęstniejącej atmosfery.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opis książki wydaje mi się całkiem interesujący, na tyle, aby zachęcić mnie do przeczytania. W skali 1 do 10 tutaj dałabym takie mocne 7, a może nawet 8. Sam pomysł jest bardzo ciekawy, chociaż należy wspomnieć o tyn, że po pierwszych 2 zdaniach na myśl przyszedł mi główny męski bochater serialu pt. Lucyfer przed, którym również ludzie nie mieli sekretów, wyjawiali mu swe najskrytsze pragnienia.

    Okładka również ciekawa, a kolor oczu zdecydowanie intensywna zieleń. I ląduje to u mnie na liście- do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kusi mnie okładka! Duńskich pisarzy kilku znam a tego nie miałam okazji poznać. Najbardziej intryguje mnie zdolność wyciągania z ludzi prawdy, choć zdolność ta nie jest mi obca, posiadał ją choćby serialowy Lucyfer. Lubię wątki futurystyczne, które są nierealne ale przerażają mimo wszystko, bo z dobrą książką można na chwilę uwierzyć w inny świat. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię thrillery. Nawiązanie do fizyki to nowość i chociaż jestem humanistką, a fizyka nie należała do moich ulubionych przedmiotów, chętnie po nią sięgnę. Tym bardziej, że lubię nieprzeciętne bohaterki. Czy może być zresztą coś lepszego niż powieść sensacyjna z charakterem?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie brzmi opis interesujący twoja recenzja dodaje jej plusów. Nie jestem fanką nauk ścisłych ale to mnie nie odstrasza 🙂

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka kusi zdolnością głównej bohaterki oraz światem przyszłości, lubię takie książki ukazujące w jakim kierunku mogą pójść gatunek ludzki. "Efekt Susan" porusza ciężkie tematy, książki które mają w sobie nawiązania do fizyki, psychologi czy polityki nie każdemu mogą zaciekawić. Mnie jakość nie śpieszę żeby poznać Peter Høeg, chociaż chciałabym wiedzieć czym jest, czym się zajmuje Komisja Przyszłości. Może jeśli wpadnie mi w rączki to przeczytam do tego czasu inne w kolejce czekają.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka budzi we mnie lekkie obawy a zarazem zaciekawienie. Sama historia wydaje się naprawdę interesująca i odnoszę wrażenie że może mnie zainteresować. Z drugiej zaś strony mam wielkie obawy czy aby ją zrozumiem . Elementy fizyczne które znajdują się w tej książce budzą moje obawy. Nigdy do końca nie potrafiłam zrozumieć fizyki. To nie jest mój ulubiony przedmiot i kompletnie go nie rozumiem. Nie mniej jednak jest coś co ciekawi mnie w tej książce. Zastanawiam się czy dać jej szansę. Występowanie nieprzeciętnej bohaterki brzmi bardzo interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  12. Interesująca fabuła i zdolności głównej bohaterki zachęcają do sięgnięcia po " Efekt Susan". Po lekturze " Perfekcyjnej żony" jestem mile zaskoczona wątkami nie tak odległej przyszłości, jestem na tak jeśli chodzi o wątki futurystyczne w powieściach 😊

    OdpowiedzUsuń
  13. W tym przypadku chyba jednak odmówię ;) Fizyki nie lubię i czytając inne książki z tego typu wątkami często nie rozumiałam o co chodzi. Za thrillerami też nie przepadam, zwłaszcza gdy są takie typowo ,,współczesne", czyli zamiast na zagadce skupiają się na innych zbrodniach oraz obyczajowych wątkach. Jednak mną rządzą klasyczne kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tym razem nie dla mnie. Jak to dobrze, że nie powiększę swojej listy marzeń. A fizyka zupełnie do mnie nie przemawia. Wolałam chemię.

    OdpowiedzUsuń