poniedziałek, 2 września 2019

Adriana Rak - "Francuskie noce"

Autor: Adriana Rak
Tytuł: Francuskie noce
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2019
Ilość stron: 340
Ocena: 2/10

Opis:

"Miłość jest wszystkim tym, co tracisz bez miłości..."

Podobno miłość łaskawa jest. Podobno też i cierpliwa...
Mówią również, że przed przeznaczeniem nie da się uciec, bo przekorny los już wcześniej przygotował odpowiedni scenariusz dla każdego... lecz czy na pewno? Czy w jednej chwili można zapomnieć o wszystkim i zacząć żyć na nowo, powrajając do tego, co niegdyś przysporzyło nam ból?
Zawirowane losy Marysi i Bilala pokazują, że jest to możliwe, "bo cóż jest bez miłości? Pustka bez końca..."


Recenzja:

Ogólnie lubię twórczość tej autorki, ale z góry mówię, że ta książka całkowicie mi nie podeszła. "Francuskie noce" to zdecydowanie najgorsza z jej dotychczasowych powieści. Może miałam co do niej za duże wymagania i dlatego tak nisko ją oceniam? Nie wiem. Niemniej jednak nie spodobała mi się ta pozycja i chciałabym dzisiaj wyjaśnić dlaczego. Jak jednak mówię - seria "Uwikłani" jest godna polecenia, więc jeśli chcecie przeczytać coś tej autorki... to lepiej jej debiut.

Marysia i Bilal (czy jak tam się odmienia to imię, bo dalej nie mam pojęcia) postanawiają się rozejść. Ostatnio jakoś się między nimi nie układa, więc Marysia podejmuje decyzję, że czas się rozstać. Najpierw jest ciężko - główny bohater zaczyna pić, bo sobie nie radzi z problemami, a Marysia... no cóż, dosyć szybko znajduje pocieszenie ze strony Piotra. 

Szybko się okazuje, że zarówno Marysia, jak i Bilal wchodzą w nowe związki, bo chcą rozpocząć nowe życie. Mijają lata i oni właściwie o sobie nie myślą, bo są zbyt zajęci szarą rzeczywistością, jaką funduje im los. Czy to jednak koniec ich historii? Czy to, że oboje są w związku małżeńskim (a niektórzy mają nawet dzieci) sprawi, że dadzą sobie ze sobą spokój?

Odpowiadając na pytanie wyżej - przez pół powieści odnosiłam wrażenie, że sobie ten spokój dali. Żadnych rozmyślań na temat tej "wielkiej miłości" raczej nie było. Raz tylko była sytuacja, która pokazywała, że główny bohater myśli o Marysi - jakieś kilka lat po tym, jak się rozstali. Nie jestem pewna, czy pokazuje to na "siłę" ich uczucia, czy na coś innego... 

Najbardziej podobała mi się kreacja pobocznych bohaterów, bo postacie pierwszoplanowe trochę doprowadzały mnie do szału. Marysia zachowywała się często impulsywnie i była taką trochę kaleką życiową, która przez wiele lat nie umiała wziąć życia w swoje ręce, a Bilal... końcówka książki sprawiła, że miałam ochotę nim potrząsnąć. Powiedzmy sobie szczerze, że dosyć źle i niesprawiedliwie traktował swoją żonę - i było to takie niedopowiedzenie roku, patrząc na to, że nie przejął się nawet... a, szkoda gadać, nie będę spojlerować. Jeśli autorka to czyta, to na pewno będzie wiedziała, o co mi chodzi!

Dialogi i opisy były nawet w porządku. Do stylu autora nie mam się co przyczepić, bo Adriana Rak pisze całkiem nieźle. Może było trochę za dużo opisów, a sceny miłosne były trochę niedopracowane i nijakie (wszystkie na jedno kopyto, jeśli chodzi o dźwięki, reakcje i inne takie), ale ogólnie zapowiada się na to, że pani Rak ma spory potencjał do wykorzystania. Mimo wszystko w tej książce go nie widać i się na niej zawiodłam. O wiele lepszy był debiut, nie ukrywam. Nie dziwię się też, że owy debiut ma wznowienie w nowej okładce, bo to była fajna historia.

Sama okładka zapowiadała dzikość, szaleństwo, może jakieś BDSM i inne takie. Nie dostaliśmy nic z tego, co przed chwilą wymieniłam. Właściwie, to dalej nie wiem, czemu ta okładka wygląda tak, a nie inaczej. Już bardziej pasowałaby jakaś obejmująca się para, albo jakaś, co się trzyma za ręce. Ale na pewno nie takie coś - co po prostu robi złudne wrażenie, szczególnie, że opis nie mówi zbyt wiele...

Podsumowując, najlepiej zapomnieć o tej książce i skupić się na innych powieściach tej autorki. Mam wrażenie, że Adriana Rak jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy, ale akurat nie "Francuskimi nocami". Jeśli jednak macie inne zdanie, dajcie znać w komentarzach. Z tego co widziałam, na LC jest już kilka pozytywnych opinii. Do mnie ta powieść jednak nie przemówiła. Szkoda.

15 komentarzy:

  1. Czy okładka z parą, na której dziewczyna ma zasłonięte oczy opaską czy czymkolwiek innym, musi znaczyć od razu BDSM? Nie sądzę. Nikt nie mówił, że będzie to erotyk, a powieść obyczajowa, romans. Więc nie ma z góry co wymagać "ostrzejszych" scen. Mnie się ta książka podoba. Poza tym, nie zawsze okładka mówi o tym, co spotkamy w środku, ale powinnaś o tym wiedzieć, sama pisząc książki i dużo ich czytając. Chciałabym zapytać o sceny, które nie są dopracowane i śmiało możesz napisać mi je na priv, jeśli nie chcesz robić tego publicznie.

    Nie będę komentować postępowań Bilala... A mąż Marysi? Jego nie skrytykujesz? Uważam, że był o wiele gorszy od Bilala. A życie nie zawsze jest piękne, poukładane i schematyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu książka musi się podobać. Ja osobiście staram się, by moje okładki w jakimś stopniu odzwierciedlały jednak książkę i jej klimat - tutaj po opasce liczyłam na trochę ostrzejsze sceny, ale to było tylko moje mylne wrażenie. Czy inni też tak mają? Nie wiem, bo to subiektywna recenzja.
      Sceną niedopracowaną jest chociażby scena kupna konia-zabawki: gdzie język angielski kuleje, a dodatkowo nie ma tłumaczeń (więc sporo osób nic z tego nie zrozumie).
      Bilal jest tu podobno główną postacią, więc to do niego się odnosiłam. Mąż Marysi był mimo wszystko postacią, którą polubiłam bardziej od głównego bohatera - chociaż popełnił błędy, to przynajmniej próbował do końca je naprawić. W przeciwieństwie do Bilala, który sam nie wiedział, czego chce.

      Jasne, życie nie zawsze jest poukładane, ale czytałam książki, w których też nie jest kolorowo i które bardziej mi się podobały. Ot, ta powieść po prostu do mnie nie trafiła. Szkoda, bo książki tej autorki dotychczas bardzo mi się podobały i wierzę, że następna będzie lepsza od tej.

      Usuń
    2. Co to w ogóle za wyrzuty? Każdy ma prawo do swojego punktu widzenia! Zdecydowanie nie była to "Magia słowa"

      Usuń
    3. Ja rozumiem i zdania twojego nie podważam. Nie, żeby coś ale ja, czytając scenę z kupnem zabawki sądziłam, że ten angielski miał kuleć. I tym bardziej był prostszy na tyle, by zrozumieli go inni, którzy nie do końca go umieją, a bardziej prosto opisać się tego nie dało, gdzie zresztą i tak wiadomo o co chodzi, bo objaśniła to autorka. Ale przyznam ci racje, ja też jestem zawsze za tym, by wtrącenia innego języka niż nasz, były objaśnione.

      No tak, każdy ma gusta i guściki i nie ma co się wdzierać w dyskusję, chciałam odpowiedzi i ją od ciebie uzyskałam i nie rozumiem wtrąceń Pani poniżej. Po to pisze się opinie, recenzje, by później o książce podyskutować. No ale, widocznie tylko ja tak uważam.

      Usuń
  2. Nie do końca wiem, co teraz myśleć o tej książce. Nie lubię i nie czytam żadnych książek o układach w typie sado-maso, więc jak dla mnie brak ostrych scen to nie jest minus, chociaż rzeczywiście okładka może nie pasować do treści i nie jest też za ładna.
    O ile sam wątek ,,spotkania po latach" może być naprawdę ciekawy i poruszający, tak wydaje mi się, że to jedna z tych lektur, gdzie główni bohaterowie są w związkach małżeńskich, a autorka robi z ich partnerów potworów, żeby czytelnik mógł kibicować głównej parze, kiedy będzie zdradzać i oszukiwać. Nie lubię takich rzeczy, życie tak nie wygląda, a poza tym nie sądzę, by np. Marysia przed ślubem nie zauważyła, że z jej mężem może być coś nie tak.
    Książkę raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aby wyrobić sobie zdanie na temat tej książki, najlepiej byłoby ją samej przeczytać. Jednak po tej recenzji, przyznać muszę, że szkoda mi czasu na nią. Wszak tyle pozycji czeka jeszcze nietkniętych ( o których pisaliście znacznie lepiej).
    Książka ma fajny opis, który zrobił na mnie wrażenie. Niestety w przeciwieństwie do imienia głównego bohatera: Bilala - rozumiem, że to "egzotyczne" imię.
    Okładka także mnie nie zachęciła. Przypuszczam, że wynika to z faktu, że mam dosyć scen wyuzdanego seksu. I cieszy mnie, że takowego w powieści nie ma ( mam jej to za plus-) szkoda tylko, że są schematyczne i mało porywające (- znowu minus).
    Myślę, że ta powieść nie została do końca przemyślana przez autorkę. Nierealna kreacja głównych bohaterów, których nie da rady polubić- odstrasza. W dodatku próba ratowania ich kosztem bohaterów drugorzędnych, tylko pogrążyło powieść.
    No cóż... Myślę, że książka mogłaby spodobać się, gdyby została bardziej przemyślana. Ja jednak podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie do tej książki w ogóle nie ciągnie. Pisarki nie znam. Okładka pomimo, że nie pasująca do fabuły książki, jest nawet ładna, pasuje do tytułu ale mnie kompletnie nie przyciąga nie wiem czemu. Opis też mnie nie przyciąga ale to zapewne dlatego, że nie wierzę że powrót do tej samej rzeki po latach może się udać! Po prostu średnio wierzę, że jeśli jakaś para rozstała się w bólu, pozakładała nowe związki małżeńskie do siebie wróci...Zresztą z recenzji to ta cała historia przypomina mi telenowelę brazylijską ;) Zamieszczony fragment na fb mi się nie podoba, te angielskie dialogi i dziwne imiona, mnie to nie pasuje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrząc na okładkę pomyślałam, że jest to jakis "mocny" erotyk, więc z tym, ze jest ona mylna się zgodzę, i właściwie na poczatku to mnie od niej odciągneło, jednak po przeczytaniu opisu i recenzji dowiedziałam się ze nijak się ona ma do erotyka, co wcale nie zmieniło mojego podejścia do niej bo opis jest taki byle jaki i nie zachęca ani troszkę tak samo jak recenzja. Skoro inne książki autorka ma całkiem niezłe, chociaż sama nie czytałam ale o serii "Uwikłani" słyszałam dużo dobrego i miałam zamiar, a nawet dalej mam ją przeczytać, to może tylko na tej autorce się "podwinęła noga" i reszta będzie już lepsza. W tej książce nic do mnie nie przemawia, więc jej nie będę czytać. A co do fragmentu trochę mnie śmieszy, ten dialog wygląda trochę jak rozmowa nastolatków. Poza tym, nie każdy rozumie po angielsku, tego akurat autorka też nie przemyślała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka książki nie pasuje mi do recenzji lektury, kiedy widzę ją przychodzi mi do głowy romans, przygodę w czasie wakacji. Opis "Francuskich nocy" przyciągał mnie lecz po przeczytaniu dalszej części zapał mój żeby przeczytać książkę Adriany Rak osłabł. Główna para rozstaje układa sobie życie nawet nie myślą o sobie i po paru latach znowu spotykają się i od razu 'bum' miłość powróciła jakoś nie kupuje tego. Pisarka jakby lepiej dopracowała pewne elementy książka byłaby bardziej zachęcająca. Posiadam pierwszy tom 'Uwikłanych' tylko jeszcze się nie zabrałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i teraz muszę napisać komentarz w wielkiej złości i szoku! Pierwszy raz spotykam się tu aby ktoś tak zareagował w komentarzu na recenzję w takim sposób jak Pani w pierwszym komentarzu; z pretensją, że komuś się książka podobać nie mogła! Można wyrazić swoje zdanie, ale chyba nie z takim wielkim bulwersem, to nadal TYLKO książka! I to dosyć słaba. Bo nie można tu powiedzieć, że jest to literatura wysokich lotów, ja wiem, że nie znajdę w niej nic dla siebie, i tak, okładka jest bardzo myląca! One nie jest prosta i neutralna, jak to czasami bywa, ale pokazuje, że w tej książce jest gorąco, więc moja pierwsza myśl też byłaby taka, że to niezły erotyk! To kompletnie książka nie dla mnie, nie tego szukam w literaturze, ale jeśli ktoś lubi to czemu nie? Ważne aby to wyrazić w sposób kulturalny, prawdziwą magią słowa, a nie pretensją, że jak komuś może się nie podobać, to co podobało się mnie!!! Iwi, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie krytykuje Dominiki, że jej się nie podoba. Okej, każdy ma inny gust. ;) Poza tym, po prostu poprosiłam o argumenty, to chyba dobrze, a nie źle? Zawsze wymagam argumentów, co do swojej pozycji i Dominika mi je dała, więc nie rozumiem bulwersów z Pani strony. I nie robiłam żadnej pretensji Iwi, a wyraziłam swoje zdanie, na temat tego, co napisała, co ja uważam. To jak dyskusja o książce. A z tego co wiem, to można rozmawiać, a że źle Pani odczytała mój komentarz, to... nie mój problem.

      Usuń
  8. Ja tam, odnosząc się do dyskusji powyżej, rzecz jasna odbierałam to jako ostry erotyk (BDSM jak się patrzy), ewidentnie po okładce i tytule (właśnie dlatego porzuciłam pomysł jej zakupu, będąc w księgarni). Rozumiem, że są różne gusta, ale moim zdaniem wydawca ewidentnie właśnie to odniesienie chciał uzyskać, namawiając potencjalnego klienta do kupna.
    Już po ocenie książki spostrzegłam, że będzie ciężko (choć i tak zaskoczyła mnie tutejsza reakcja, w końcu recenzentka bardzo sumiennie potraktowała swoją wypowiedź, nie szczędziła argumentów i naprawdę delikatnie zaznaczyła zdanie pt. "Nie podoba mi się", rzecz jasna trochę mocniej oceną 2), ale i takie recenzje są potrzebne - nie istnieją książki idealne, rynek jest mocno zróżnicowany, a autorzy mają swoje wzloty i upadki. Taka kolej rzeczy. Zresztą czego spodziewać się po postaciach nazywających się Marysia i Bilal (bardzo przepraszam autorkę! ale taka prawda). Wciąż nie rozumiem, do czego niby miał się odnosić tytuł, parząc po zarysie treści. W każdym razie dziękuję za subiektywną opinię recenzentki, będę ją miała na uwadze, gdy znowu wybiorę się na książkowe łowy <3 A mam dwie karty do Empika, tak więc zamierzam mocno śledzić poczynania nowości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Autorki nie znam, więc ciężko mi się wypowiadać, ale zazwyczaj jak coś jest mocno reklamowane to potem okazuje się że nie wszystko złoto co się świeci. Dlatego czasem z dystansem trzeba podchodzić do tych reklam z samymi superlatywami 😄 Może sięgnę z ciekawości, bo zainteresowałaś mnie swoją opinią, i choć to nie moje klimaty, to aż sięgnę by skonfrontować nasze odczucia 😉

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza część przypadła mi do gustu. Drugiego tomu nie znam, choć nastawiam się na jego zakup. Po tej recenzji jestem zdezorientowana.

    OdpowiedzUsuń
  11. Również uważam że okładka nie jest najlepsza, nie przykuła mojego oka. Co do autorki to ciężko mi się wypowiedzieć w tej sprawie ponieważ nie miałam jeszcze z styczności z jej książkami mimo wszystko po przeczytaniu recenzji kompletnie mnie do niej nie ciągnie. Będę czekać na inne propozycje. Z pewnością coś w końcu przypadnie do mojego gustu.

    OdpowiedzUsuń