niedziela, 18 sierpnia 2019

Marta Sapała - "Na marne"

Autor: Marta Sapała
Tytuł: Na marne
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 19 czerwca 2019
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10

Opis:

Mówi się, że z roku na rok marnujemy coraz więcej żywności, a w śmietnikach lądują kilogramy resztek, które mogłyby stanowić pełnowartościowe pożywienie. Wyrzucamy to, co wydaje nam się niejadalne: sterty ziemniaczanych obierków, dziesiątki suchych kromek chleba, resztki jogurtu zalegające na dnie plastikowych kubeczków, obite jabłka, opakowania z przeterminowanym makaronem, którego nie zdążyliśmy ugotować. Ale czy na pewno marnotrawstwo żywieniowe rośnie w tak szybkim tempie, jak straszą nas media?
Marta Sapała postanowiła zbadać ten temat. Rozmawia z ludźmi, którzy żywią się tym, co znajdą w śmietnikach, zagląda do kompostowników i kuchennych szafek swoich rozmówców, szpera w kontenerach przy dyskontach spożywczych, oddaje głos ludziom bez domu i tym, którzy oszczędzanie mają we krwi. Odwiedza miejsca, w których powstaje żywność, i te, w których kończy się jej droga. Zagląda do magazynów w supermarketach i bankach żywności. Ludzkie portrety splata ze statystykami i opiniami ekspertów. Nie boi się również podawać w wątpliwość powtarzanych w mediach obiegowych opinii dotyczących marnotrawstwa.
Na marne to zbiór reportaży o naszych codziennych nawykach i doskonała lekcja odpowiedzialnej konsumpcji.


Recenzja:

   Obecnie świat ma sporo poważnych problemów. Jednym z nich jest coraz większa liczba marnowanej żywności, a także niewiedza ludzi w tym temacie. Dzisiaj mam dla was reportaż naszej rodzimej autorki Na marne, który zgłębia tę tematykę.

Z roku na rok, coraz więcej żywności ląduje w śmietnikach i to takiej, która mogłaby stanowić pełnowartościowe pożywienie. Ale czy na pewno marnotrawstwo żywieniowe rośnie w tak szybkim tempie jak straszą nas media? Marta Sapała postanowiła zbadać ten temat.

Co jakiś czas obserwujemy jak nagle wybucha moda na "bycie jakimś...". Obecnie na tapecie jest "Zero waste" i tak, mam szczerą nadzieję, że ta moda nie zniknie i stanie się codziennością. To także tyczy się właśnie nie marnowania produktów żywnościowych. Takich książek i reportaży potrzeba jak najwięcej i liczę na to, że zainteresuje Was ta pozycja.

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, gdzie problem marnowania jedzenia ukazany jest z kilku perspektyw, przez co moim zdaniem, trochę zbyt szybko zmienia się temat i trochę chaotycznie momentami wyszło. Ale to nie jest istotne tak naprawdę. Najbardziej przemówiła do mnie perspektywa osób bezdomnych, ale również freegan,

Autorka dosyć mocno przybliża czytelnikowi grupę ludzi zwanych freeganami. Są to osoby, które korzystają z żywności, która została już wyrzucona np. przez markety spożywcze. Pewnie, do tej pory także wiedziałam o ich istnieniu, jednak nie wiedziałam jak spora grupa ludzi tym się zajmuje. Szanuję i podziwiam, bo samej chyba brakłoby mi odwagi na takie działanie. 

Język jakim został napisany ten reportaż jest bardzo przystępny dla czytelnika. Może nie jest to skomplikowany temat do przedstawienia, jednak wszystkie możliwe niewiadome autorka doskonale wyjaśniła. Szybko przeczytałam tę książkę, ponieważ Pani Sapała bardzo interesująco przedstawiła temat marnowania żywności i dała mi dużo do myślenia.

Bardzo doceniam to, jaki ogrom pracy autorka musiała włożyć w napisanie tego reportażu. Świetne przygotowanie merytoryczne, a także praca w terenie, które poskutkowały właśnie tym reportażem. Gorąco polecam Wam sięgnięcie po tę pozycję. Ze swojej strony życzę Wam, abyście robili rozważnie codzienne zakupy i starali się nie marnować żywności. Ja zgłaszam postanowienie poprawy w tym temacie, ponieważ zawsze jest nad czym popracować.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia. 

15 komentarzy:

  1. Oj, tak. Powinniśmy bardziej uważać na to, co kupujemy, w jakich ilościach... Nie marnować żywności...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja spotkałam się już freeganami.To prawda że ludzie marnują za dużo jedzenia patrząc tylko kiedy są długie weekendy ludzie wprost szaleją kupują jedzenia jakby wolne miało być co najmniej miesiąc.Niestety pare dni później wszystko jest na śmietniku.Z chęcia sięgnę po ksiązkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, zdarza mi się kupować coś więcej, bo promocja, a potem problem, bo za dużo i co z tym zrobić. W pierwszej kolejności rzeczywiście powinniśmy robić zakupy z głową, a potem kupioną żywność w pełni wykorzystać. To nie tylko problem marnotrawstwa żywności, ale również naszych funduszy. Te również trafiają do śmietnika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super że ktoś postanowił poruszyć ten temat. Często nie zdajemy sobie sprawy ile jedzenia marnujemy. Kupujemy za dużo jedzenia. Może ta książka sprawi, że zaczniemy się zastanawiać na zakupach co kupujemy i ile. Wystarczy tylko pomyśleć , że wszędzie, na całej ziemii znajdują się ludzie którzy cierpiął z głodu co często ma straszne skutki. Ja również postaram się rozważniej robić zakupy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie marnujemy za dużo jedzenia - aż serce boli. Jednak osobiście nie dałabym rady korzystać z wyrzuconej żywności. Mogę jedynie ograniczać wyrzucanie zakupionych produktów i spróbować wykorzystywać resztki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od tego, że obserwuję od jakiegoś czasu Wydawnictwo Czarne i jestem zachwycona ich ofertą (Ludzkie potwory; Turbopatriotyzm; Historie fandomowe; Czarnobyl, instrukcje przetrwania; Dzieci nie płakały; Po kalifacie; Księżycowy pył i wiele innych perełek) mają naprawdę wartościowe książki, poruszające trudne i ciekawe tematy. I tutaj jest nie inaczej! Temat marnotrawstwa jedzenia jest ciężki i wynika często z tego, że ludzie mają "zbyt pełne brzuchy" i wymyślają. U mnie w domu jedzenia się nie wyrzuca, staramy się zjeść wszystko, no chyba, że coś spleśnieje. Ale jak słyszę w pracy czy u dalszej rodziny...że kotlety schabowe na drugi dzień są niedobre, albo ziemniaki odgrzewane są blee i ludzie wywalają...to mi po prostu słabo...przecież to można wykorzystać jeszcze, ziemniaki można podsmażyć, zrobić kluski czy kopytka, sałatkę...tak samo z mięsem, można zrobić pyszny sos czy podpiec w piekarniku z serem...dla chcącego nic trudnego! Ale mam wrażenie, że ludziom się nie chce poeksperymentować, wykorzystać "wczorajsze jedzenie" wolą wyrzucić ;( nawet słyszałam, że jedna babka ze mnie w pracy robi rosół z kury a potem kurę wyrzuca bo co z nią zrobić? a można tyle rzeczy! podsmażyć, czy dać jako farsz do klusek z mięsem...Czasem mi słabo jak słyszę, że ludzie dobre jedzenie wywalają, zwłaszcza ci co lubią śmieciowe kupić, gotowe 5 minut w mikrofali i już a własnoręcznie zrobione na drugi dzień wywalają...Mam wrażenie, że to wynika poniekąd z małej świadomości społeczeństwa na temat prawidłowego odżywiania się. U mnie w piekarni można wczorajszy chleb kupić za pół ceny, i mnie to nie dziwi, taki chleb jest jeszcze dobry ale tylko garstka ludzi ma odwagę taki kupić, nie wiadomo czemu. Także cieszę się, że taki temat jest poruszany może ktoś pomyśli dwa razy zanim wyrzuci jedzenie nadające się do jedzenia do kosza a wykombinuje coś innego z tego. Z przyjemnością po nią sięgnę, myślę, że sama czegoś się mogę nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. 'Na marne' porusza bardzo ważny temat, aktualny, chyba każdy z nas marnuje jedzenie, może reportaż Marty Sapały otworzy nam oczy i dam do myślenia żebyśmy lepiej zaplanowali zakupy. Fajnie, że możemy poznać sprawę z różnych źródeł, perspektyw jestem ciekawa freeganami ja chyba nie odważyła się. Teraz kiedy w niedziele jest zakaz handlu, kiedy w sobotę jestem w sklepie i patrze na koszyki zastanawiam się po co tyle tego, na pewno z połowę się wyrzuci, ale może lodówka i wózki mają ukazywać zamożność portfela. Z chęcią przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. W tych czasach producenci robią mnóstwo byle jakiego jedzenia, nie robią dla jakości, robią "aby więcej". My kupujemy bo " być może się przyda" a jak się nie przyda i się zepsuje to przecież w sklepie jest tego mnóstwo, można wyrzucić i kupić drugie. Gdyby ludzie tak jak kiedyś musieli sami nasiać, sami zebrać, sami zrobić, albo stać godzinami w kolejkach żeby dostać cokolwiek, takiego problemu by nie było. Teraz mamy wszystko "pod nosem", wszystko jest juz gotowe, wystarczy wziąć ze sklepowej półki. Zostaje wyprodukowane byle co ale w ładnym opakowaniu i chociaż nie dobre to sie sprzeda, a ten co kupi wyrzuci bo nie dobre. Autorka porusza bardzo ważny temat, ludzi powinno się uświadamiać, bo na tym świecie dzieje się coraz gorzej, a jak ludzie tego nie zmienią to samo się też nie zmieni, chociaż myślę że większość z nas przyzwyczaiła się już do takiej wygody. Książka jak najbardziej do przeczytania i przekazywania dalej, autorka musiała się nad nią naprawdę na pracować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytuję reportaży. Z literatury non-fiction zdecydowanie wolę biografie, ogólnie rzeczy odnoszące się do historii, nie teraźniejszości. Jednak tematyka tego reportażu zdecydowanie jest ważna i warta uwagi. Zauważyłam, że coraz częściej podejmowane są akcje, aby resztek jedzenia nie wyrzucać, tylko oddawać do różnych schronisk czy jadłodajni. Myślę, że warto uświadamiać ludzi jak szalone jest to, że jedna połowa świata nie ma co jeść, a druga ma tak wiele, że musi część wyrzucać.
    Z drugiej strony, obawiam się, że ludzie, którzy są najbardziej nierozsądni i szaleni w marnotrawieniu żywności, raczej po książki, zwłaszcza non-fiction, nie sięgają :( Miejmy jednak nadzieję, że wspólnymi siłami jakoś uda nam się zatrzymać tę machinę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Marnowanie jedzenia, wyrzucanie go na potęgę, wynika z tego, że nam ludziom żyje się za dobrze, zapomnieliśmy, że nic nie jest dane nam na zawsze, że nikt nie wie co będzie jutro. Żyjemy zbyt wygodnie, nie znając słowa głód, nie myślimy w szerokiej perspektywie, i to nie tylko jeśli chodzi o jedzenie, ale i o stan wód, powietrza, stan środowiska. My może nie ucierpimy, ale nasze wnuki, dzieci. Przerażające jest to, że ludzie nie myślą o przyszłości. Reportaż zdaje się ciekawy, chętnie przeczytam 😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Wróciłam dziś do codzienności, pożegnałam wakacje i przywitałam codzienność. Trochę za nią tęskniłam, bo narobiłam sobie zaległości w różnych sprawach, zwłaszcza w odwiedzaniu Was. Myślę, że "Na marne" to bardzo dobra i potrzebna pozycja na rynku wydawniczym, problem marnowanej żywności jest kolosalny, i niestety ciągle nabiera na sile, i to nie tylko przy okazji większych świąt, gdzie marnuje się więcej jedzenia. O tym, że istnieją freeganamowie dowiedziałam się niechcący, akurat przechodziłam koło telewizora i leciał program "zamian żon", ogólnie nie przepadam za takimi produkcjami, ale zatrzymałam się, ponieważ widziałam jak członkowie jednej z rodzin wybierali się na nocne łowy. Głównie na celu mieli śmietniki, które znajdowały się przy różnych knajpach, restauracjach... wyciągali pieczywo, banany. Trochę mną to wstrząsnęło i uważałam to za niezłe dziwactwo, a teraz sama nie wiem. Z tego co się orientuję, właścicielowi takiego lokalu bardziej opłaca się wyrzucić jedzenie niż np oddać je, wystawić przed lokalem z karteczką "za darmo", głupie ale prawdziwe. Pochodzę z domu, w którym jedzenie nigdy się nie marnowało. Zakupy robię zawsze z listą, nie kupuję na zapas, a z resztek w lodówce jestem w stanie zrobić chociażby sałatkę. Pozycja godna przeczytania, średnio przepadam za reportażami, ale ten z chęcią bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Postanowiłam umieścić tą książkę na mojej liście . Mam nadzieję że pomoże mi ona zapobiec marnowaniu żywności.

    OdpowiedzUsuń