sobota, 25 maja 2019

Tessa Dare - "Wymarzony narzeczony"

Autor: Tessa Dare
Tytuł: Wymarzony narzeczony
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2019
Ilość stron: 320
Ocena: 7/10

Opis:

Piękne damy i przystojni dżentelmeni dziedziczą je, wygrywają, kupują lub zdobywają podstępem. I przeżywają w nich niebezpieczne i romantyczne przygody…
Miss Madeline Gracechurch wspaniale maluje, ale zupełnie nie radzi sobie w kontaktach z dżentelmenami. Jest pewna, że jej debiut na londyńskich salonach będzie zupełną porażką, a ona sama na zawsze straci szanse na znalezienie męża. Robi więc to, co od wieków robi każda nieśmiała, niepewna siebie młoda dama: wymyśla sobie ukochanego.
Przystojnego, honorowego Szkota, zakochanego w niej bez pamięci… Pisze do wyimaginowanego kapitana MacKenzie długie listy i wszystko przebiega zgodnie z planem. Do dnia, kiedy w jej drzwiach staje prawdziwy kapitan MacKenzie – przystojny jak grzech, choć może nie aż tak bardzo honorowy.

Recenzja:

OMG! Tak długa przerwa od romansów historycznych zdecydowanie mi nie służy - a wiecie, ponad miesiąc już po żaden nie sięgnęłam i odczuwałam za tym pewnego rodzaju tęsknotę. Zwykłe romanse nie potrafiły tego zagłuszyć, bo nie ma w nich zazwyczaj w nich tej dawki romantyzmu, zalotów i delikatności. Kiedy więc miałam okazję sięgnąć po najnowszą książkę Tessy Dare, od razu to zrobiłam! "Wymarzony narzeczony" wywarł na mnie spore wrażenie, szczególnie swoim konceptem - takiej książki jeszcze nie czytałam, więc tym bardziej się ciesze, że miałam okazję się z nią zapoznać!

Główną bohaterką tej książki jest Madeline, która ma fobię społeczną - kiedy ma stanąć twarzą w twarz z większą ilością osób, to dosłownie ją to paraliżuje. Zamiast więc chodzić na bale, żeby wybrać sobie kandydata na męża, wymyśla sobie, że spotkała już "tego jedynego" i że jest on żołnierzem, który musiał udać się na wojnę. Ba, ciągnie ona tę historyjkę przez bardzo długo - wymyśla imię, nazwisko, różne szczegóły, a później pisze listy do owego pana (żeby rodzina nie nabrała podejrzeń, że jest on tylko wytworem jej wyobraźni). Pewnego dnia, kiedy już udaje wystarczająco długo i już jest uznawana za starą pannę, oznajmia, że ów kapitan Logan zginął w wojnie.

Wszystko się komplikuje, kiedy w drzwiach jej domu staje Logan MacKenzie - facet, który faktycznie otrzymywał jej listy przez cały ten czas. Co więcej - on chce teraz pojąć Madeline za żonę, bo ma ku temu swoje powody. Chociaż postać ta jest diabelsko przystojna, ma też bardzo diabelski charakter - przede wszystkim po tylu latach wojny Loganowi wydaje się, że nie ma już serca, a miłość nie istnieje. Przy Madeline robi się jednak jakiś taki... dziwnie delikatny i miękki. Czy zranione dusze mogą się nawzajem uleczyć? Tego dowiecie się tylko podczas lektury "Wymarzonego narzeczonego"! Gwarantuję, że warto sięgnąć po tę książkę!

Przyznam szczerze, że bardzo polubiłam główną bohaterkę - chociaż była trochę specyficzna. Nawet głównego bohatera dało się polubić, pomimo jego początkowej szorstkości. Dawno nie czytałam o tak fajnych bohaterach w powieści z gatunku romansu historycznego, a to chyba o czymś znaczy!

Tessa Dare jest jedną z moich ulubionych pisarek powieści z gatunku romansu historycznego - i co jest w ogóle śmieszne, wszystkie moje ulubione autorki z tego gatunku wydaje akurat wydawnictwo Amber, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. To, co odróżnia tę pisarkę od innych, jest to, że często wpada na jakieś szalone pomysły i widać to w jej książkach - a do tego naprawdę dobrze kreuje postacie, bo są naprawdę bardzo realne. Ja też trochę piszę, ale nie umiałabym oddać takiego klimatu i atmosfery, jaką w swojej powieści umiała przekazać Tessa Dare - to jest prawdziwe mistrzostwo! 

Okładka wygląda trochę tak, jakby ktoś tę kobietę wyciął z innego zdjęcia i wkleił do innego - a później dodał napisy. Pewnie nawet tak było i się nie mylę. Niestety książki z tego gatunku nie mają zbyt dobrych opraw graficznych, chociaż chyba w każdej recenzji apeluję, żeby się to zmieniło. Szkoda, naprawdę szkoda, bo to ogromny minus dla książki...

Podsumowując - naprawdę warto przeczytać tę powieść. Szczególnie fani gatunku będą zachwyceni, ale myślę, że też po prostu osoby, które lubią literaturę kobiecą, to śmiało się w tym odnajdą. Zachęcam do kupna lub do wypożyczenia - na pewno nie będziecie żałować czasu, który spędziliście z tą książką. Polecam z całego serca!

12 komentarzy:

  1. Dzięki za polecenie. Spróbuję gdzieś wypożyczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem dość zaintrygowana tą książką. Bardzo ciekawi mnie jakim cudem wymyślony facet na serio istnieje, więc chętnie ją przeczytam za jakiś czas. Nigdy nie przepadałam za romansami historycznymi, ale czytając wasze opinie, przekonałam się ze jednak warto po nie sięgać. Co do okładki, to rzeczywiście laska wygląda jak wklejona, to znaczy wiem że jest, ale można ją było nieco przerobić i nie raziłoby to tak w oczy. Jednak nie przeszkadza mi się to jakoś za bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nigdy nie byłam fanką romansów aż do czasu gdy dostałam od Was "Miłość w czasach skandalu ", którą się do tej pory zachwycam, zapragnęłam wszystkie romanse historyczne z tego wydawnictwa przeczytać! Okładki mi zupełnie nie przeszkadzają, podoba mi się to, że chakterystyczne jest to, że jest postać kobieca, od razu wiadomo z jaką książką się ma do czynienia. Tutaj z opisu i recenzji wynika, że Madeline sobie wyobrażała mężczyznę, który faktycznie się w jej życiu pojawił, skojarzyło mi się to z "Błękitnym zamkiem" Lucy Maud Montgomery, tam też główna bohaterka "uwięziona" w domu marzyła o zamku ale jak tylko się wyrwała z domu łamiąc konwenanse to to marzenie się spełniło i właśnie to w takich historiach kocham, że marzenia się spełniają! Uwielbiam takie historie, które dają nadzieję że to o czym marzymy może się spełnić, także warto marzyć, to nic nie kosztuje a nadaje barw naszemu życiu i cel aby dążyć do realizacji naszych planów. Życie to splot nieprzewidzianych przypadków, nikt nie wie co komu pisane. Mam nadzieję, że tytułowy narzeczony będzie faktycznie każdym względem wymarzony i idealny, że o ile z początku wydaje się diabelski to z czasem się dotrą ze sobą i będą żyli długo i szczęśliwie. Z przyjemnością po tę książkę sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Panią Tessa Dare mam tak, że biorę w ciemno. Nie potrzebuję nawet opisu książki. To jedyna autorka którą uwielbiam z całego serca i ufam bezgranicznie.
    Przeczytałam wszystkie Jej książki w Polskim wydaniu i już nie mogę się doczekać aż przeczytam tę.
    Ostatnio też nie często czytam romanse historyczne więc aż we mnie wrzy na myśl o tej książce.
    Z recenzji też wywnioskowalam, że Madeline jest trochę podobna charakterem do mnie. Mnie paraliżuje strach na samą myśl, że miałabym stanąć nawet pośród wielu osób, już nie mówiąc o publicznym występie.
    Oczywiście ja nigdy nie wymyśliłam sobie faceta i nie pisałam do niego listów ;D
    Naprawdę intrygujące jest, że istnieje naprawdę taki mężczyzna który jeszcze będzie ją chciał za żonę.
    No nie mogę się doczekać! :D
    A co do okładki to mnie się podoba. Bywa, że są takie które naprawdę bardzo sztucznie wyglądają ale ta jest całkiem ładna. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za romansami historycznymi, ale fabuła tego mnie zaintrygowała. Dlaczego? Przede wszystko ze względu na główną bohaterkę - wreszcie nie jakaś łamiąca konwenanse seksbomba, ale normalna dziewczyna z problemami. Nawet spodobał mi się też koncept - kojarzył mi się z jednym z opowiadań Montgomery, gdzie też bohaterka wymyśliła sobie narzeczonego. Mam wrażenie, że ta historia mogłaby być nieco... ciepła, taka urocza i domowa. Ale nie wierzę, żeby w tamtych czasach rodzice zaakceptowali to, że córka ukrywa jakiegoś mężczyznę, panny na wydaniu były bardzo pilnowane i było oczywiste, że rodzina musi zaakceptować wybór dziewczyny.
    Ale książka mnie zaciekawiła, zwłaszcza to dlaczego Logan tak bardzo chce Madeline za żonę. Możecie ją dorzucić do następnego zestawu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście najciekawsze romanse historyczne wydaje Amber, w tym moje ulubione Quick i Quinn i kilka książek Michelle Martin dawno temu. Dawniej z przyjemnością czytałam też romanse historyczne z wydawnictwa Da Capo. Tessa Dare jest mi mniej znana, czytałam tylko jedną, czy dwie jej książki, brakuje jej też w bibliotece. Jeżeli uda mi się ją gdzieś dostać z przyjemnością przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektóre kobiety może miały tego "wymyślonego chłopaka", kiedy to na spotkaniach rodzinnych ciocie dopytywały się czy nie mamy chłopaka\narzeczonego a my mówiliśmy o tym jedynym który jest tylko w naszej wyobraźni. Co byśmy zrobiły gdyby taki facet pojawił się w naszym życiu?.
    "Wymarzony narzeczony" ma interesującą fabułę, chętnie poznam Madeline i jej perypetie kiedy Logan zapukał do jej drzwi. Tessa Dare stworzyła przyjemną książkę, dzięki której odstresujemy się, uśmiechniemy się i się przekonamy czy "zranione dusze mogą się nawzajem uleczyć?".
    Ja mogę czytać romanse historyczne o każdej porze i wszędzie, uwielbiam je. Z wielką chęcią przeczytałabym tą książkę.
    P.S. Okładka taka sobie, suknia dziewczyny powinna być bardziej skromna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, zawsze, jak biorę do ręki w księgarni jakiś romans historyczny, to jest to wyd.Amber, które chyba ma monopol na tego typu książki. Poza tym podoba mi się zawsze sposób wydania powieści i lubię te romanse "Amberowe". Tej nowości jeszcze nie dorwałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli chodzi o romanse historyczne, to zdecydowanie w ciemno należy sięgać po twórczość Tessa Dare. Cieszę się, że tym razem potwierdza to Wasza recenzja. Fakt, że jednak bohaterka nie jest teraz zadziorna i pewna siebie, tylko dodaje smaczku i utwierdza mnie w przekonaniu, że dla dobrego autora coś takiego jak schemat nie istnieje, że potrafi on kreować różnych bohaterów i różne historie, nawet jeśli one będą zaliczane do jednego gatunku. Brawo dla Amber za całą serię, chociaż za okładki należałoby im się lanie. Dziwi mnie tylko brak dopisku "PATRONAT KSIĄŻKOWIRU".

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja myślałam, że romanse historyczne wydaje tylko wydawnictwo Amber, przynajmniej mam ich kilka dzięki Wam właśnie od tego wydawnictwa. Z tego co pamiętam, brałam chyba udział aby wygrać tę książkę, niestety mi się nie udało, bo naprawdę zaintrygowała mnie Twoja recenzja! Ja swoje romanse trzymam jeszcze na półce i zabieram je w tym roku na wakacje. Zawsze zabierałam ze sobą ciężkie i trudne powieści, bo myślała, że uda mi się wystarczająco odprężyć i przeczytać je w całości, jednak na plaży nie zawsze ta sztuka się udaje. W tym roku postawiłam na krótkie romanse historyczne, albo histeryczne - jak mówi mój mąż :D i mam nadzieję, że przy nich na pewno w pełni wypocznę :) Co do okładki, no cóż, był czas się już przyzwyczaić :D a po książki tej autorki na pewno sięgnę, zwłaszcza, że dziewczyny powyżej również je bardzo polecają :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez chwilę głośno było o tej lekturze. Opis ciekawy. Może się skuszę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta okładka boli mnie w oczy :P Krzyczy z daleka: jestem kiczowatą książką w kiczowatym opakowaniu, weź trzymaj się ode mnie z daleka. Chyba więc nie jestem targetem romansów historycznych, a szkoda, bo może bym i przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń