sobota, 11 maja 2019

Stuart Moore – "Wojna domowa"


Autor: Stuart Moore
Tytuł: Wojna domowa
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 390

Opis:
Spider-man. Iron Man Kapitan Ameryka. Fantastyczna Czwórka.
Niesamowita historia o konflikcie w uniwersum Marvela!
Iron Man i Kapitan Ameryka stanowią trzon Avengersów, najlepszej grupy superbohaterów. Kiedy w wyniku tragicznej potyczki miasto Stamford doznaje wielkich zniszczeń i giną setki jego mieszkańców, rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie zdjęli maski i zarejestrowali swoje supermoce. Tony Stark — Iron Man — uważa, że to przykra, ale konieczna decyzja. Kapitan Ameryka traktuje ją zaś jako nieakceptowalny zamach na wolności obywatelskie.
Tak rozpoczyna się "Wojna domowa". Powieść na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy.

Recenzja:
Powieść uniwersum Marvela. Powieść na motywach kultowego komiksu. Starcie superbohaterów. Wojna domowa. Chyba nie muszę już dłużej pisać, co skłoniło mnie do sięgnięcia po powieść Stuarta Moore’a. Jako fanka Marvela, ale przede wszystkim, przyznajmy się, MCU, nie mogłam przejść obojętnie obok takiej pozycji.

Co znajdziemy w środku? Oczywiście tytułową Wojnę domową, czy też wojnę bohaterów. Iron Man i Kapitan Ameryka do tej pory stanowili trzon Avengersów i byli przyjaciółmi, jednak poróżniły ich odmienne poglądy. Rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie ujawnili się i zarejestrowali swoje supermoce, bo po katastrofie w mieście Stanford społeczeństwo przestało już ufać zamaskowanym wojownikom. Tony Stark uważa to za nieprzyjemny, ale konieczny obowiązek. Steve Rogers widzi w tym zamach na wolność obywatelską. Kto ma rację w tym sporze? Jak on się zakończy?

Po pierwsze trzeba przyznać, że już od pierwszych stron da się wyczuć, że powieść powstała na podstawie komiksu. Charakterystyczna narracja, mimo że prozatorska, cały czas przywodzi na myśl jedynie swój komiksowy pierwowzór, ale nie ma w tym bynajmniej nic złego. Książkę czyta się przez to błyskawicznie, choć fani komiksów mogą odczuwać jednak niedosyt spowodowany oczywistym brakiem ilustracji.

Po drugie znajomość samego MCU nie wystarczy, by zrozumieć w pełni tę powieść. Trzeba pamiętać, że Marvel posiada w swoim arsenale całą rzeszę bohaterów i że w komiksach, w przeciwieństwie do filmów, znali się oni lepiej bądź gorzej. Ale spotykali się, prowadzili rozmowy, czasem walczyli ze sobą bądź ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi. I tak oprócz znanych świetnie Iron Mana, Kapitana Ameryki, Spider-Mana, Czarnej Wdowy czy Hawkeye’a, kojarzonych dobrze Fantastycznej Czwórki czy X-Menów, pojawiają się postacie mniej znane – jak Stature,  Wiccan, Hulkling, Speed i masa innych postaci. Dlatego jeśli sięgniecie po tę powieść, a nie zdarzyło wam się czytać wielu komiksów, będziecie musieli zaopatrzyć się w cierpliwość i dobrą encyklopedię superbohaterów.

Akcja powieści dotyczy oczywiście tytułowej wojny domowej. Różni się ona znacznie od tego, co mieliśmy w filmach, dlatego przy przystąpieniu do czytania musicie się pozbyć tak naprawdę tego, co znacie z ekranu. Konflikt opiera się na podobnych podwalinach, ale tak naprawdę cała reszta różni się diametralnie – od samego jego przebiegu, przez postacie, aż po zakończenie. I chociaż błędy redakcyjne i tłumaczeniowe przyprawiły mnie kilkukrotnie o zawroty głowy, jest to naprawdę ciekawa pozycja, pełna zwrotów akcji, walki, ciekawych rozwiązań (dla osób, które znają tę historię z komiksów pewnie ich nie będzie, ale oni z kolei mogą zobaczyć, w jaki sposób komiksowa opowieść została przeniesiona na prozę) i przede wszystkim – świetnych bohaterów.

A mamy ich tutaj całą masę, upakowaną na niecałych 400 stronach, dlatego, jak można się domyślać, nie będzie tu miejsca na przyjrzenie się każdej z nich i pogłębienie jej wątku. Ale, ponownie, mamy do czynienia z komiksem przeniesionym na zwykły papier, więc jeśli weźmiemy to pod uwagę, na pewno nie będzie nam to przeszkadzało, zwłaszcza że większość wymienianych bohaterów tak naprawdę powinna nam być doskonale znana, skoro zdecydowaliśmy się na sięgnięcie po książkę. Przy tak ogromnej ilości postaci nie zdarzyło mi się jednak stracić wątku – a przyznam się bez bicia, że sama nie kojarzyłam już niestety wszystkich bohaterów.

Tę pozycję mogę polecić przede wszystkim osobom, które lubią czytać o superbohaterach, ich potyczkach, problemach. Jeśli znacie choć trochę bohaterów Marvela, myślę, że nie będziecie mieli większego problemu z rozeznaniem się w kolejnych postaciach. Dla osoby, której ten świat jest jednak całkiem obcy, nie polecałabym tej książki na pierwszy ogień – zwyczajnie zgubi się w mnogości bohaterów, ich darów, a może nawet samym wątku głównym, który doprowadza do tytułowej Wojny domowej, więc warto najpierw choć trochę zagłębić się w to uniwersum. Na koniec chciałam dodać, że polecam powieść także fanom Marvela, ale oni już zapewne kupili tę książkę bądź mają ją w planach, bo przecież to must have każdego z nas.

10 komentarzy:

  1. Niestety, nie znam Marvela. Po prostu nigdy nie wpadł mi w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i fakt, początkowo trochę gubiłam się przez dużą ilość postaci (komiksów nie znam niestety), ale ogólnie bardzo spodobała mi się ta wersja! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam komiksów ani nie oglądałam filmów Marvela. Komiksów w ogóle nie czytam, filmy obiecywałam sobie nadrobić, bo lubię przygodówki, ale nie ciągnie mnie do kina superbohaterskiego. Na pewno fajnie, że taka książka powstała, bo nie każdy lubi formę komiksów, a w ten sposób można poznać unuwersum Marvela. Sam pomysł też jest całkiem ciekawy - bohaterowie stają przeciwko sobie, a nie wrogom. Dziwi mnie trochę jak rozplanowali wszystkie wątki na 400 stronach, ale to przeciez fantasy przygodowe, a nie powieść psychologiczna.
    Tak więc moj must have to nie jest, ale może kiedyś się zapoznam, bo pomysl jest całkiem fajny i ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam komiksów, oglądałam pierwsze sezony Agentów Tarczy,ale potem miałam wrażenie, że już sami nie wiedzą o co w serialu chodzi. Brakowało mi logicznej ciągłości, bardziej sensowna wydaje mi się Jessica Jones. Z książką rzeczywiście poczekam, ta ilośc bohaterów może zawrócić w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Marvelu słyszeli chyba wszyscy ;D Ale niestety ten rodzaj literatury w ogóle nie wpada w moje gusta :/ Nie lubię takich historii. Nie lubię komiksów, superbohaterowie też nie są dla mnie także wszystko tutaj mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Marvelowskie filmy, zwłaszcza to czekanie w kinie po napisach,ludzie wychodzą a ja cierpliwie czekam aby zobaczyć co będzie po napisach i zawsze jest krótkochwilowy bonus :) Seriale także znam (Jessica Jones, Iron Fist, Daredevil,Luke Cage, The Defenders a Punishera, Franka Castle to uwielbiam!). Marvelowskich komiksów nie znam niestety, bo czytałam tylko z DC o Harley Quinn a to zupełnie inna bajka. Jedyne co mi tu nie pasuje to to, że mi się wydaje, że Iron Man był X-menem dopiero później się połączył z Avengersami? Albo mi się coś pokręciło. Jestem ciekawa tej książki ale tylko i wyłącznie dlatego, że mam nadzieję, że będzie więcej o superbohaterkach, zawsze są głównie męskie postaci, kobiecych jest mało. Co do zakończenia domowej wojny jestem ciekawa jak się to potoczy ale przyznam się bez bicia, że jestem po stronie Kapitana Ameryki. Tak naprawdę chodzi o to by każdy kto ma moce się zgłosił, a nie każdy się bawi w superbohaterstwo. I niektórzy którzy mają moce ale się z tym nie ujawniają, żyją sobie po cichu...a tak może się to skończyć czystkami ze strony zwykłych ludzi. Chętnie po nią sięgnę by uzupełnić braki filmowe ale przyznam się bez bicia, że wolałabym książkę "Marvel. Superbohaterki".

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję się, że ten świat jest mi obcy. Mam nikłe pojęcie o superbohaterach. Nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie przeczytałam żadnego komiksu, nawet jako dziecko. Brat owszem, ale ja nie lubiłam krótkich historyjek, w sumie zawsze było tam za dużo ilustracji😜😁 dla mnie strony muszą być wypakowane treścią. Filmy Marvela znam, nie wszystkie ale kilka widziałam. Oglądałam je głównie ze względu na ulubionych aktorów, tak że Tony Stark nie jest mi obcy😍 oprócz Iron Mana kocham pełnego humoru Deadpoola! Jest po prostu najlepszy i rozbrajający. Oczywiście film z Superbohaterką też widziałam. Myślę, że gdybym trochę się podszkoliła i poznała resztę bohaterów, chętnie przeczytałabym książkę, w końcu to nie komiks 😊 cieszę się, że jest tu u Was tak różnorodnie 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Marvel czy DC dla mnie to filmy czy też seriale niestety nie czytałam żadnego komiksu obsadzonego w tym świece gdzie superbohaterowie ratują cywilizacje. Ja jestem ze starszego pokolenia jedynymi przez ze mnie czytanymi komiksami są 'Kaiko i Kokosz', komiksy ostatnio mają powodzenie u producentów. "Wojna domowa" przedstawia historie konfliktu miedzy dwoma bohaterami oraz przedstawia miej znanych bohaterów dzięki książce czytelnik może uzupełnić braki w wiedzy znanej tylko z ekranu albo może lektura zaciekawić nas, że wciągniemy się w świat bohaterów.
    P.S Ja mam kaca po ostatnich 'Avengersach'.

    OdpowiedzUsuń
  10. Za superbohaterami z Marvela nie przepadam. Mam jednak w domu pewnego młodego miłośnika i zastanawiam się, czy ta książka, będzie się dla niego odpowiednia. Komiks zapewne z przyjemnością przeczytałby. Nie wiem czy książkę także.
    Za moich czasów ( fajnie to brzmi, hi, hi) mieliśmy tylko Supermana i Batmana. A kiedy później okazało się, że w między czasie pojawiło się tyle postaci, to głowa mnie od tego rozbolała. Boję się, że i przy książce miałaby problemy z rozeznaniem się ( zawsze miałam problemy z zapamiętaniem imion czy nazwisk- zazwyczaj bohatera kojarzę z czynami czy postawą, później z imieniem i nazwiskiem).
    Być może skuszę się, ale bardziej z myślą o synu, niż o sobie.

    OdpowiedzUsuń