czwartek, 25 kwietnia 2019

Taylor Jenkins Reid - "Rozstańmy się na rok"

Autor: Taylor Jenkins Reid
Tytuł: Rozstańmy się na rok
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2019
Ilość stron: 336
Ocena: 6/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Nie ma jednej recepty na szczęśliwe małżeństwo…
PRZEDTEM : Jedenaście lat temu Lauren i Ryan zakochali się bez pamięci.

Dziewięć lat temu pierwszy raz się pokłócili…

Sześć lat temu wzięli ślub. A potem zaczęło być coraz gorzej i gorzej…

TERAZ : Działają sobie na nerwy. Kłócą się. Nie ufają sobie. Oskarżają się o wszystko. Są coraz bardziej dalecy, osobni.

Co się z nimi stało? Czy po prostu przestali się kochać?

Wtedy Ryan proponuje, żeby rozstali się na rok. „Zobaczymy, jak to jest być bez siebie… Może rozłąka pozwoli nam spróbować znowu…”

Jest tylko jeden warunek: nie mogą się ze sobą kontaktować. Poza tym wolno im wszystko…

Recenzja:

Wydawnictwo AMBER ma bardzo bogatą ofertę romansów - jest to jedno z moich ulubionych wydawnictw pod tym względem, bo bardzo lubię ten gatunek. Kiedy przeczytałam w zapowiedziach, że ma ukazać się "Rozstańmy się na rok", od razu wiedziałam, że chcę to przeczytać. Opis był kuszący - rzadko spotyka się tego typu pomysły na fabułę w książkach. I przyznam szczerze, że momentami było naprawdę zaskakująco. Przejdźmy jednak do konkretów!

Przede wszystkim warto powiedzieć, że raczej nie jest to książka dla każdego - ma dosyć specyficzny styl i sposób napisania, przez co ma swoich fanów i swoich wrogów. Ja na początku nie byłam w stanie się przyzwyczaić, bo wydawało mi się to takie dziwne i nienaturalne, ale później jakoś do tego przywykłam - bo przyznajmy sobie szczerze, że streszczanie połowy życia na początku książki raczej nie jest normalne i sprawia, że ta pozycja jest dosyć specyficzna. Mimo wszystko napisana jest łatwym językiem i czyta się ją łatwo - a co ważniejsze: bohaterzy są bardzo ludzcy, przez co łatwo się z nimi utożsamić.

Lauren od zawsze była cichą myszką. Jaka była więc jej radość, kiedy okazało się, że wpadła pewnemu przystojniakowi w oko! Dosłownie nie potrafiła tego ogarnąć swoim umysłem. Ba, sama wpadła praktycznie po uszy - bo także od razu zakochała się w tym chłopaku. Wszystko wyszło więc idealnie. Ich życie miało być idealne - mieli mieć idealny dom, idealną rodzinę i idealną pracę, ale nie wszystko ułożyło się po ich myśli. Kilkanaście lat po ślubie Lauren i Ryan już właściwie nie potrafią rozmawiać i cały czas się kłócą. Oboje zastanawiają się, w którym momencie popełnili błąd i czy to znaczy, że ich miłość się już skończyła, czy jednak mają jeszcze szansę.

Kiedy pewnego dnia odbywają dosyć poważną rozmowę, postanawiają, że muszą znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Ryan proponuje swego rodzaju separację - na rok. Miałaby ona oznaczać, że mężczyzna wyprowadza się z domu i przez rok nie spotyka się ze swoją żoną: za to może spotykać się z innymi kobietami. Oznacza to także, że Lauren może spotykać się z innymi mężczyznami. Jest to dosyć ryzykowne posunięcie, ale alternatywą byłby rozwód, na który żadne z nich nie było gotowe. Czy jednak rok przerwy się uda i sprawy, że miłość między małżonkami się odrodzi... czy wręcz przeciwnie?

W tej książce sporo się dzieje, bo jest sporo przeskoków czasowych - ogólnie sama akcja związana z teraźniejszością zajmuje jakieś pół powieści. Ogólnie jestem ciekawa, czy inne książki tej autorki są konstruowane w podobny sposób, czy jednak trochę inaczej - i kiedyś muszę to zweryfikować.

Taylor Jenkins Reid używa prostych słów. Prosty język jest tu jednak sporym atutem - bo po co pisać o uczuciach w sposób patetyczny? Same opisy i dialogi też są całkiem w porządku, chociaż czasem można by nad nimi popracować (ale to tylko w pewnych miejscach). Niemniej jednak ogół odbieram bardzo pozytywnie. Jestem pewna, że kiedyś przeczytam jeszcze jakąś książkę tej autorki, z racji tego, że jestem bardzo ciekawa, co ona może jeszcze stworzyć. Mam nadzieję, że to też będzie coś ciekawego i oryginalnego.

O dziwo okładka nawet mi się podoba - ma przyjemną grafikę i nie najgorsze napisy. Na pewno jest o wiele lepiej niż w przypadku romansów historycznych spod ręki tego samego grafika w tym wydawnictwie. Mam nadzieję, że takich okładek będzie jednak więcej, a nie mniej, z racji tego, że oprawa graficzna jest bardzo ważna dla wielu odbiorców. Ba, część kupuje książki ze względu na grafikę, a nie na treść - więc przez brzydkie okładki powieści dużo tracą.

Podsumowując, ciekawa książka, chociaż dosyć specyficzna. Nie wiem, czy przypadnie każdemu di gustu, ale sądzę, że jeśli już przypadnie, to na długo o niej nie zapomnicie. Myślę, że ta autorka jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Naprawdę dawno nie spotkałam takiego stylu i takiego sposobu pisania. Co lepsze - jej książki są nagradzane i tłumaczone na naprawdę wiele języków, a to o czymś świadczy. Chyba po prostu przede wszystkim warto być sobą, prawda?


12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa historia i bardzo mnie interesuje jej zakończenie. Hasło "Nie ma jednej recepty na szczęśliwe małżeństwo..." jest bardzo życiowe i prawdziwe są różni ludzie a co za tym idzie różne małżeństwa i sytuacje i nie da się tego jedną miarą ocenić. Podoba mi się pomysł, że oboje chcą spróbować to naprawić nawet jeśli to ma być rok rozłąki, w dzisiejszych czasach ludzie szybko się poddają i mówią sobie do widzenia, bywa też gorzej, że jedna osoba po prostu się nagle wyprowadza co znam z autopsji. Podejrzewam, że Lauren i Ryan byli dla siebie pierwszymi partnerami, wydaje mi się, że inaczej jest jeśli się ma jakieś doświadczenie w związkach, więc tutaj ten rok rozłąki może ich albo połączyć albo na dobre rozłączyć. Rok to szmat czasu albo poznają kogoś "lepszego" albo sparzą się na innych jak to często w życiu bywa i wrócą do siebie. Prawda jest taka, że każde małżeństwo to umiejętność wzajemnej współpracy, partnerowania sobie i wchodzenia w kompromisy, nie ma idealnych ludzi i z każdym trzeba jakoś się dogadywać, krótko mówiąc nie ma idealnych małżeństw. O każdy związek trzeba dbać i go pielęgnować. Ja prawdę mówiąc, mam nadzieję, że każde z nich pozna kogoś innego "gorszego", że zrozumieją że z tym małżonkiem wcale tak źle nie było i wrócą do siebie. Ewentualnie, że każde z nich znajdzie kogoś innego i będą żyli sobie szczęśliwie. Nie lubię smutnych zakończeń, nie chcę sobie wyobrażać, że jedno z nich się zwiąże z kimś a drugie będzie chciało wrócić i nie będzie miało do kogo... A o takim czymś, że może w czwórkę będą żyli to nawet nie chcę myśleć. Baaardzo zaintrygowała mnie ta książka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając recenzje aż miałam ochotę od razu po nią sięgnąć . Ciekawa historia i chcę poznać zakończenie napewno sięgnę po ta pozycje prędzej czy później ale na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, okładka bardzo przyjemna. Popieram całkowicie recenzję. Z przyjemnością przeczytałam "Rozstańmy się na rok". Jestem dumna, bo wygrałam tę książkę właśnie tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy pomysł, chociaż kojarzy mi się trochę z inną książkę, gdzie bohaterka zostawiła męża, żeby mu pokazać, że bez niej nie da sobie rady, a kiedy ten zaczął sobie od nowa układać życie, miała do niego ogromne pretensje... No, ale tutaj oboje małżonkowie są świadomi tego na co się piszą i całkiem ciekawi mnie, co z tego wynikło. Trochę dziwny pomysł, żeby na pierwszych stronach streścić całą ich znajomość, ale może miało to pomóc lepiej wgryźć się w akcję. Lubię autorów ze specyficznym stylem, więc wydaje mi się, że pani Jenkins mogłaby mi przypaść do gustu ;) A okładka bardzo ładna i przyjemna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się co do okładki - o dziwo bardzo mi się podoba, a naprawdę rzadko zdarza mi się to powiedzieć jeśli chodzi o wydawnictwo Amber. Co do samej książki to muszę przyznać, że chyba miałabym z nią problem. Szczególnie jeśli chodzi o przeskoki czasowe. Zwykle wtedy ciężko mi się odnaleźć, bo jak już przyzwyczaję się do jakiegoś wątku, to za chwilę autor zmienia koncepcje i trafiam do przeszłości, czy na odwrót - z przeszłości do teraźniejszości. Pomysł na fabułę rzeczywiście dość oryginalny i ciekawy, jeszcze nie czytałam chyba nic z podobnym pomysłem. Ale jak napisałam, myślę że tylko bym się wymęczyła. Dlatego też na razie nie mam zamiaru jej czytać, ale całkowicie też jej nie skreślam, bo kto wie czy za jakiś nie zmienię zdania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka zdecydowanie przyciąga wzrok. Bardzo mi się podoba, a rzeczywiście wydawnictwo Amber rzadko kiedy ma ładne okładki.
    A co do zawartości książki to bardzo nie lubię gdy między ludźmi dochodzi chodzi do zdrady. A już po przeczytaniu recenzji spodziewam się, że coś takiego się tutaj pojawi. Być może się mylę. Ale jakoś wolę się nie przekonywać. Nawet jeśli główni bohaterowie się na to zgodzili. Zdrada to zdrada. Według mnie problemy powinno się rozwiązywać w inny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  7. Historia z opisu wydaje się być niebanalna. Jak tu wytrzymać rok bez kontaktowania się z tak bliską osobą. Aż jestem ciekawa jak to się wszystko rozegra. Czy wytrzymają bez kontaktów? I czy wrócą do siebie stęsknieni? Czy może rozejdą się w pokoju bądź w kłótni? Osobiście lubię te pozytywne zakończenia, ale każdy wariant przyjmę!
    Trochę obawiam się konstrukcji tej książki, tj. przeskoków czasowych, wprowadzenia na pół książki. Jednak przekonuje mnie sam pomysł na historię ( no i ten dopisek "PATRONAT KSIĄŻKOWIRU").

    OdpowiedzUsuń
  8. Temat na pewno nie jest banalny. Z reguły zaczyna się romansem lub rozwodem i układaniem sobie życia. Tu mamy małżeństwo, które przeżywa problemy i próbę ratowania wspólnej przyszłości, nawet jeżeli nietypową. Zaciekawiła mnie i chętnie się dowiem, czy udało się bohaterom, czy też zaczną nowe życie i nowe związki. Rok to jednak dużo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam jedną książkę Taylor Jenkins Reid była nią 'Jedyna miłość razy dwa' też ciekawa historia o miłości polecam. W czytanej przez zemnie książce nie było przeskoków czasowych (chyba).
    "Rozstańmy się na rok" ciekawa podejście do małżeństwa, jestem ciekawa historii dwójki ludzi którzy zawierali związek małżeński kochali się, dogadywali a teraz... Jest wiele pytań dotyczącej Lauren i Ryana, odpowiedź dostanę jak przeczytam książkę. Książka daje do myślenia ukazuje, że o szczęście trzeba starać się nie będzie 'idealnie" jeśli nie będziemy pracowali nad związkiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka fajna, bardzo ciepła :) Super, że mam tę książkę więc będę mogła sprawdzić czy faktycznie jest taka "specyficzna" Sama historia wydaje się być dosyć ciekawa i fajna, na pewno jest to idealna książka na majówkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dość oryginalny pomysł ratowania małżeństwa. Ciekawa jestem, czy się udało ;)

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja już widzę taką przerwę.
    SPOTKANIE PO ROKU: Pierwsza osoba: wciąż cię kocham! Druga osoba: sorry, mam już kogoś nowego albo: postanowiłem/am zostać singlem.
    Czyli uważam, że podobny pomysł na rzeczywistość raczej jest złym pomysłem do realizacji. Nie wiem, jak bardzo te osoby musiałyby sobie ufać (np. przez rok można narobić sporo długów, które potem współmałżonek będzie sobie spłacać). Kompletnie go nie widzę. A zero kontaktu przez rok? Idealnie! Można robić co się chce i z kim chce. Zresztą, a co w sytuacji, gdy której zachoruje/ będzie potrzebowała pomocy?
    Specyficzny styl jawiący się poprzez streszczanie połowy życia na początku książki? Podejrzewam, że na tym momencie właśnie bym zasnęła i porzuciła dalszą lekturę. Takie rzeczy powinny być podane w innej formie, wplecone ładnie w fabułę. Gdybym chciała poczytać streszczenie, to nie kupowałabym książki, tylko włączyła internet i wpisała tytuł.
    Opisy, które są "w porządku", a od czasu do czasu można znaleźć w nich błędy - naprawdę nie dało rady nad nimi trochę więcej popracować (opóźniając publikację! och nie!), a nie dawać ich w takiej formie? Już widzę, jak wkurzona podkreślam ołówkiem te błędy. Prosty język? W tym wypadku wydaje się, że aż za prosty, w ogóle nie przemyślany. I co w tym takiego oryginalnego? Wciąż tego nie wiem.
    Zgadzam się co do okładek - choć nie chcemy kupować kierując się wyłącznie wzrokiem, tak często się zdarza. Jeśli wcześniej nie przeczytamy recenzji o danej pozycji, to jak oceniać daną książkę? Po okładce i opisie. Tutaj opis jest jak dla mnie zbyt pobieżny, jakby para (ach, małżeństwo) decydowało się na zabawę i że właśnie o tym jest na książka. Zresztą - miło, że to małżeństwo postanawia zabawiać się z kim chce, zapominając, że na palcu ma obrączkę. Ponadto sama okładka już jest cukierkowata (róż!). Czyżby to był nowy kolor separacji?
    Też jestem ciekawa, czy to kolejna autorka, która wszystkie książki konstruuję w podobny sposób, czy jednak coś zmienia (i czym jest to "coś"). Na razie w obecnej odsłonie mnie niczym nie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń