sobota, 27 kwietnia 2019

Sandi Lynn - "Nowy początek"

Autor: Sandi Lynn
Tytuł: Nowy początek
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2019
Ilość stron: 256
Ocena: 6/10
PATRONAT KSIĄŻOWIRU 

Opis:

Chase to trzydziestoletni miliarder, właściciel korporacji komputerowej i komputerowy geniusz. Kobiety go uwielbiają, ale on tylko się nimi bawi.
Dwudziestoczteroletnia Kinsley zawsze chciała się wyrwać ze swojego miasteczka i z domu, który nigdy nie był domem. Kiedy przyłapała chłopaka na zdradzie, nic jej już tam nie trzymało. Przyjechała do Kalifornii i zaczęła pracę w firmie Chase’a.
Chemia jest natychmiastowa, lecz oboje boją się uczucia. Tak jest bezpieczniej. To mniej boli. Jednak miłość jest silniejsza. Ale może okazać się balansowaniem nad przepaścią… 
„Zostałem okrzyknięty najseksowniejszym kawalerem w L os Angeles. Jestem obrzydliwie bogaty, mieszkam w luksusowym domu na plaży, jeżdżę szybkimi sportowymi wozami i kocham swoją pracę. Moje hobby? Imprezy i piękne kobiety. Uwielbiają mnie, bo jestem czarujący. Przynajmniej do chwili, kiedy odchodzę i je zostawiam. Łamię im serca. To wychodzi mi najlepiej…
Zawsze mogłem mieć każdą kobietę. Aż spotkałem Kinsley Davis…
Nazywam się Chase Calloway i to jest moja historia”.
„Zawsze marzyłam, że by wyrwać się z mojego miasteczka i z domu, który nigdy nie był domem. Kiedy zobaczyłam swojego chłopaka w łóżku z moją przyjaciółką, uciekłam. W Los Angeles dostałam pracę na zastępstwo w Calloway Tech. I spotkałam Chase’a Callowaya – aroganckiego, władczego i… nieszczęśliwego. Oboje baliśmy się miłości. I oboje nie potrafiliśmy jej zaprzeczyć. Nie wiedzieliśmy, że balansujemy na cienkiej linie nad przepaścią…
Nazywam się Kinsley Davis i to jest moja historia”.

Recenzja:

Dawno nie czytałam żadnego erotyku - raczej czytałam romanse, które miały jakieś sceny erotyczne, ale postanowiłam sięgnąć po książkę Sandi Lynn, która znana jest z tego, że nie boi się pisać o seksie i o różnych podbojach miłosnych (chociaż tworzy też ciekawe fabuły!). Tak czy siak, "Nowy początek" zdecydowanie jestem w stanie polecić już na samym początku tej recenzji - mimo że jest to dosyć lekka książka, która nie jest jakoś specjalnie przekombinowana i raczej nie jest jakoś bardzo oryginalna. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią!

Kinsley Davis jest w idealnym związku - a przynajmniej tak jej się wydaje. Wszystko się jednak zmienia, kiedy okazuje się, że jej chłopak, z którym spotykała się już od roku, zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką. W tym momencie Kinsley postanawia zostawić swoje życie i przeprowadzić się daleko - do Kalifornii: do miejsca, o którym zawsze marzyła. Dziewczyna robi to dosłownie z dnia na dzień, całkowicie porzucając swoje stare życie na rzecz nowych wrażeń.

Kiedy Kinsley znajduje się już w Kalifornii, szybko znajduje nowe mieszkanie i pracę tymczasową. Okazuje się też, że wpada w oko słynnemu Chase'owi - aroganckiemu synalkowi dyrektora jednej z najbardziej znanych firm informatycznych, który ma niezwykły talent do programowania... i do podrywania dziewczyn. Kinsley nie jest jednak nim zainteresowana - głównie z racji tego, że jej serce jest złamane i nie jest ona jeszcze gotowa na nowy związek. Chase nie przyjmuje jednak odmowy, bo nie lubi, kiedy kobieta go ignoruje. 

Zaczyna się więc swego rodzaju gra między Kinsley a między Chase'm - nie ma w niej reguł i chyba wszystkie chwyty są w niej dozwolone. Czuć jednak chemię i widać, że tę dwójkę do siebie ciągnie... szczególnie, że mężczyzna zna się na podrywie i doskonale wie, jak oczarować kobietę. Jak skończy się ta relacja? Czy dziewczyna da szansę synowi swojego szefa i czy spędzą razem dużo miłego czasu? Tego dowiecie się tylko dzięki "Nowemu początkowi"!

Sandi Lynn to autorka, która pisze proste historie w stylu romansów-erotyków. Nie są to długie i skomplikowane opowieści. Zazwyczaj nie liczą nawet trzystu stron, aczkolwiek czyta się je fenomenalnie. Dosłownie pożera się je wzrokiem! To, co jest najfajniejsze, to to, że bohaterki damskie zazwyczaj mają bardzo fajne charakterki - są zazwyczaj zadziorne i nie dają sobie w kasze dmuchać. Natomiast trochę gorzej jest z postaciami męskimi, bo zazwyczaj to praktycznie męskie dziwki, którym zależy tylko na seksie, nie liczą się z uczuciami. Ciężko powiedzieć, czy to typowy zabieg, który wykonuje autorka - bo może lubi tego typu facetów, czy raczej przypadek, bo łatwo jej pisać o bogatych i napalonych mężczyznach.

Sama okładka jest całkiem przyjemna dla oka - ale to jest już drugi projekt. Jeśli nie wiecie, to był jeszcze wcześniej jeden projekt, ale czytelnikom tak bardzo się nie spodobał, że napisali na Facebooku wydawnictwa, że to totalna tragedia. Wydawnictwo stwierdziło wtedy, że jednak zmienią okładkę. I tak oto powstała obecna wersja - druga. Co, jak co, ale do erotyku ona pasuje - i naprawdę dobrze się na nią patrzy. Nawet kolorystyka nie jest zła, tylko pasuje do większości biblioteczek.

Podsumowując, jeśli macie ochotę na fajny erotyk, który nie jest zbyt długi, ale ma fajny klimat, to polecam "Nowy początek". Naprawdę dobrze będziecie się przy nim bawić. Jeśli chcecie sobie zrobić jakiś odpoczynek od zwykłych romansów, to książki Sandi Lynn naprawdę dodadzą trochę barw do Waszych czytelniczych planów. Mam nadzieję, że "Nowy początek" spodoba Wam się tak samo, jak i spodobał się mnie!

11 komentarzy:

  1. Nie przepadam za takimi książkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości Sandi Lynn, znam za to już dobrze Wydawnictwo AMBER. To miłe, że poszło na rękę czytelnikom, wysłuchując ich głosy i że zmieniono dla nich okładkę (to bardzo dobrze świadczy o tym wydawnictwie, otwartym na potrzeby czytelników), aczkolwiek nie mam zielonego pojęcia, jak wyglądała poprzednia. Zaufam opiniom innych internetowców.
    Dla mnie podobne romanse to ciągle ta sama historia powielana do potęgi, na skalę masową. Aż strach to liczyć! Dobrze, że żaden ze mnie matematyk. Ile to już razy czytałam o kobieciarzu, który nagle (i bez wyraźnego powodu) postanawia się ustatkować, zalecając do dziewczyny, która teoretycznie go nie chce, ale to tylko taka gra, bo niby podaje jakieś wymówki, ale brzmią one śmiesznie, mimo że bohaterka powinna dać sobie dłuższą przerwę w związkach, czego najwyraźniej nie zrobi (a potem popełni te same błędy i będzie motyw na kolejną książkę tego typu). Póki nikt nie wymyśli czegoś nowego, ja chwilowo daję sobie spokój z podobnymi lekturami. Do momentu, aż w końcu jakiś autor zastanowi się nad swoim życiem i postanowi zaskoczyć swoich czytelników, a nie pójdzie w kolejne nudne schematy, których nawet mi się nie chcę czytać (a mówi to książkoholik). Uważam, że książka powinna przedstawiać sobą jakąś wartość (każda). Ta będzie tylko ładnie wyglądać na półce (kwestia gustu - mnie okładka nie zachwyciła).

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać erotyki,po ten sięgnę z ciekawości jak się skończy. Nie cierpię takich facetów, którzy gdy tylko zdobędą kobietę to ją porzucają. Chciałabym by taki facet się kiedyś naprawdę zakochał, i to żeby kobieta go porzuciła, żeby miał nauczkę, że uczucia to nie zabawa. Tutaj mam nadzieję, że Kinsley za bardzo się nie zaangażuje i się nie da całkiem takiemu facetowi. Bardzo ciekawi mnie jak ta historia się potoczy! Okładka nie jest zła, dosyć subtelna, można taką mieć bez wstydu na półce. Wydawnictwo Amber znam od dawna, i od lat lubię ich książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o Sandi Lynn to dawno, dawno temu, kiedy dopiero jej książki zaczęły pojawiać się na polskim rynku, przeczytałam ze dwie czy trzy. I choć fabuła była wymyślona dobrze, to spory problem miałam z tempem akcji. Chodzi mi o to, że fabuła gnała na łeb na szyje. Przykład? Bohaterowie poznali się na pierwszej stronie, na trzeciej wyznali sobie miłość i stworzyli związek a na piątej planowali ślub. Nie dostałam wtedy żadnego momentu zaskoczenia czy nie poczułam ani grama emocji. I każdy wątek tak gnał, właściwie nie wiadomo po co, bo w ok. 300 stronach związek opisać można bardzo dobrze. Zrobiłam sobie przerwę wtedy od autorki i w sumie ta przerwa trwa do dziś.. Choć mam jej dwie książki na półce i kilka na czytniku, to jeszcze się za nie nie zabrałam. Oczywiście planuję to zmienić dość szybko, bo wierzę że w innych, albo późniejszych jej książkach jest całkiem normalne tempo. Powyższą oczywiście też chciałabym przeczytać, głównie ze względu na bohaterkę, bo z tego co piszesz jest dość dobrze wykreowana. Co do bohatera to szczerze mówiąc mam dość męskich postaci myślących dolną częścią ciała. Czy każdy facet w erotykach i romansach musi skupiać się tylko i wyłącznie na seksie? Powoli zaczynają mi brzydnąć książki z takimi właśnie postaciami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Zaczytaną Magdą ;) Nie mam nic przeciwko scenom erotycznym w książkach, jeśli są ładnie napisane, ale cała fabuła oparta jedynie na seksie to coś zdecydowanie nie dla mnie. Takie książki są zazwyczaj wszystkie na jedno kopyto, włącznie z bohaterami, kobiety to te naiwne, a mężczyźni dominujący i myślący tylko jedną częścią ciała :/ A więc tej książce chyba podziękuję. Ale recenzję bardzo miło się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś czytałam książki tej autorki, ale ostatnio jakoś mnie już do nich nie ciągnie :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie darze Sandi Lynn sympatią, a raczej książek spod jej pióra. Próbowałam kiedyś czytać jej opowieści ale w ogóle mi się nie podobały. Według mnie pisze ona w koło jedno i to samo. Jej książki prawie niczym się nie roznia.
    Jak tylko pojawią się nowa zapowiedź to wiadomo, że główny bohater będzie milionerem który tylko bawi się kobietami ( ech...to robi się już nudne).
    A co do scen erotycznych...to nawet nie chce mi się wypowiadać.
    Dla mnie, nie jest to dobra autorka, a jej książka mówię nie :D
    Ale wiem, że jest mnóstwo kobiet które ja kochaja ;)
    Nie wiele osób potrafi napisać dobry erotyk. Zwykle autorki przesadzają, nie znaja umiaru i nie wiem jaki w tym cel.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki schematyczne gdzie on 'myśli dolną częścią ciała' do tego jest bogaty spotykamy się z nimi coraz częściej, ale i tak czytelniczki wybierają romanse, erotyki żeby odpocząć od codzienności, takie książki zapewniają nam rozrywkę.
    Sandi Lynn pisze przyjemne historie, książki czyta się błyskawiczne.
    "Nowy początek" dobry tytuł to historii dwójki głównych bohaterów, jeśli będę miała sposobność oraz będę chciała się relaksować odpowiednia książka już jest.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytalam już książki Sandi i podobaly mi sie. Ta napewno jest do przeczytania. Co recenzja to książka na listę ;) zgadzam się że historie proste ale. Szybko i przyjemnie sie czyta

    OdpowiedzUsuń
  10. Co, jak co? Ale lekkości pióra Sandi Lynn nie można zaprzeczyć. I tego, że jej historie można przeczytać w ciągu jednego dnia. Czasami potrzebuje takich "bajek", by oderwać się, zapomnieć, by pomarzyć o tym, co nie realne. Bajek? nierealne? Dlaczego tak uważam? Wszak On bogaty -niczym książę z bajki. Ona chce się wyrwać z jakiegoś zadu..a ( przepraszam za wyrażenie)- niczym Kopciuszek. Spotykają się w korporacji ( w zamku księcia). Ot. Bajka, ale dla dorosłych. A bajki potrzebne są do pobudzenia naszych pragnień, marzeń, naszej wyobraźni.
    Gdyby ta książka trafiła do mnie, to zapewne ją przeczytam. Jednak nie jest to pozycja, o którą zabiegałabym szczególnie. Ot, tak 6 na 10 ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam tylko jedną książkę tej autorki, i szczerze mówiąc nie podobała mi się, chyba głównie ze względu na postacie i ich dziecinne zachowanie. On oczywiście przystojny i bogaty, ona młoda, głupiutka.. no ciężko mi się to czytało, może też ze względu na to, że sceptycznie podeszłam do tej książki. Niemniej chętnie bym przeczytała jakiś erotyk, bo oprócz tej popularnej serii z wewnętrzną boginią co robi fikołki, to nic więcej nie czytałam. Hmmm może pióro autorki nie jest ciągle aż tak lekkie i ta pozycja bardziej by mi się spodobała? :)

    OdpowiedzUsuń