niedziela, 28 kwietnia 2019

Caroline Linden - "Miłość w czasach skandalu”

Autor: Caroline Linden 
Tytuł: Miłość w czasach skandalu
Wydawnictwo: AMBER 
Data wydania: 2019
Ilość stron: 320
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Penelope Weston nie cierpi lorda Benedicta Lennoxa. Może sobie być czarującym dziedzicem hrabiowskiego tytułu i najprzystojniejszym mężczyzną na ziemi, ale Penelope nie potrafi zapomnieć, co kiedyś zrobił. To ostatni człowiek, za którego by wyszła.
Gdyby tylko tak jej nie pociągał...
Benedict Lennox potrzebuje bogatej narzeczonej, by wyrwać się spod kontroli okrutnego ojca. Pragnie poślubić miłą, układną pannę. Penelope ma co prawda pokaźny posag, ale i ognisty temperament, który może przysporzyć kłopotów. To ostatnia kobieta, którą wziąłby za żonę.
Gdyby tylko nie była taka piękna…
Oboje są całkowicie pewni, że nie spełniają swoich matrymonialnych oczekiwań. Aż połączy ich skandaliczna plotka...

Recenzja:

Ah, jak ja lubię romanse historyczne! Czytałabym je najchętniej całą dobę - przed śniadaniem, podczas gotowania obiadu, do kolacji i przed snem... ale tak się nie da, bo mam także inne rzeczy do roboty (a także masę innych książek, które chciałabym przeczytać). Z twórczością pani Caroline Linden spotkałam się chyba po raz pierwszy, ale opis tak mnie oczarował, że natychmiast musiałam sięgnąć po jej książkę - i powiem Wam szczerze, że jestem całkowicie zauroczona! Co ta autorka ze mną zrobiła! Fabuła była fenomenalna, postacie urocze, klimat cudowny! Na pewno jeszcze nie raz sięgnę po powieści tej pisarki - to już teraz mogę Wam obiecać. Chyba też nie zdziwicie się, że postanowiłam to cudo objąć patronatem medialnym, prawda? W końcu takie dobre książki trzeba promować za wszelką cenę!

Penelope Weston to dziewczyna, która jest dosyć żywiołowa. Ma naprawdę dosyć ostry charakterek i temperament. Pochodzi z bogatej rodziny, chociaż nie jest ona utytułowana, co sprawia, że o jej rękę nie ubiega się zbyt wiele osób. Właściwie - obecnie to nikt się nie ubiega, pomimo tego że jest ona piękna, a jej mąż dostanie sporo pieniędzy po ślubie. Dziewczyna marzy, żeby ktoś ją pokochał do szaleństwa - tak samo, jak jej siostrę. Kiedy nikt nie patrzy, główna bohaterka czyta zakazane magazyny, które opisują losy wyuzdanej damy, która uprawia miłość... nawet w powozie, co sprawia, że Penelope oblewa się rumieńcem, a jej serce bije szybciej - co ciekawsze: Penelope też kiedyś chciałaby przeżyć coś takiego, oczywiście z odpowiednią osobą. 

Pewnego dnia Penelope zostaje zaatakowana i prawie zgwałcona na jednym z towarzyskich spotkań - ale to wszystko nie dochodzi do skutku, gdyż broni ją Benedict Lennox. Dziewczyna jest roztrzęsiona i nie wierzy w to, że uratował ją akurat Benedict - facet, który rok temu konkurował o serce jej siostry, ale został odrzucony. Penelope od tego czasu nie darzyła go jakąś szczególną sympatią, szczególnie po sprawie, jaka zaistniała między Benedictem a obecnym mężem jej siostry. 

Niedługo po akcji, w której główna bohaterka prawie zostaje zgwałcona, pojawiają się plotki. Benedict natomiast wpada na wspaniały pomysł - w końcu, jeśli ktoś z jego pozycją weźmie ślub z Penelope, to wyjdzie na to, że te plotki to były tylko bzdury, a on sam dostanie za to spory majątek, który był przeznaczony przez ojca dziewczyny na rzecz małżeństwa. Wszystko wydaje się całkiem logiczne, tylko... Co z tym, że Penelope nienawidzi Benedicta oraz z tym, że Benedict szuka innego typu kobiety na spędzenie reszty życia? Czy ten układ w ogóle ma szansę wypalić? Tego możecie się dowiedzieć tylko poprzez lekturę "Miłości w czasach skandalu"!

Autorka napisała naprawdę wspaniałą książkę - dawno nie czytałam tak fajnej powieści z gatunku romansu historycznego. Przede wszystkim ma ona doskonały klimat epoki, a do tego wszystkiego ma świetnie wykreowane postacie, które są bardzo realistyczne. Akcja gnała do przodu - sporo się działo - nie były to tylko opisy uczuć i scen łóżkowych. Podobało mi się szczególnie to, że główna bohaterka miała charakterek i nie była taką uległą panienką. Co do dialogów - nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Książka jest naprawdę dopracowana. Sceny łóżkowe, które się pojawiają, też nie są przesadzone, chociaż są trochę ostrzejsze od tych, które zazwyczaj pojawiają się w tego typu literaturze (nie zmienia to faktu, że dalej to niezwykle subtelne opisy i w porównaniu do tego, co spotyka się w erotykach współczesnych, to te postacie naprawdę nic sprośnego nie robią).

Okładka średnio mi się podoba - grafika jest ładna, ale napisy nie podobają mi się wcale. Ten napis "nowy bestseller" w takiej formie graficznej też jest od czapy - bo mógłby być zdecydowanie bardziej dopracowany i w jakimś lepszym miejscu. Jak mówię, romanse historyczne szczególnie cierpią ze względu na to, jakiego wydawnictwo ma grafika.

Podsumowując, jeden z lepszych romansów historycznych, jakie ostatnio miałam okazję czytać. Pożarłam go wzrokiem i wcale nie żałuję. Bardzo mi się podobał. Mam nadzieję, że coraz więcej książek tej pisarki pojawi się na polskim rynku, bo naprawdę bym sobie tego życzyła (mam nadzieję, że Wy też byście sobie tego życzyli!). Zostaje mi życzyć tylko miłego czytania!

14 komentarzy:

  1. O rany... :D Kocham, kocham, kocham <3 Dzięki Wam będę miała tę książkę w swojej biblioteczce. Nie mogę się doczekać aż wezmę ja w ręce *.* Po tej recenzji już całkowicie nie mogę się doczekać aż ja przeczytam!
    To będzie moje pierwsze spotkanie z Caroline Linden i mam nadzieję że nie ostatnie :)).
    Mnie okładka podoba się bardzo! Jest przeurocza.
    Przeczytała mnóstwo romansów historycznych ale z taką fabułą jeszcze się nie spotkałam. Czekam niecierpliwie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czasem coś takiego przeczytać. Podoba mi się, że Penelope ma ognisty temperament,lubię takie kobiety. Jedynie mnie tu fabuła zastanawia, wydaje się być trochę pogmatwana, bo skoro Benedict ją w sumie uratował przed gwałtem to za co go tak nienawidzi, tylko za to, że startował do jej siostry? Troszkę dziwne mi się to wydaje, więc wygląda na to, że muszę sama to sprawdzić :) Okładka mi się podoba, napisy aż tak mnie nie denerwują, może to dlatego, że staram się nie przywiązywać uwagi do okładek bo to bywa złudne. Mam nadzieję, że tę książkę zaniedługo sama przeczytam i sama ocenię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi trochę sztampowato... Dziewczyna marząca o wielkiej miłości, czytająca romanse i oczywiście przydarza jej się historia rodem z tych lektur? Czy to kolejna Jane Austen? Cóż... no dobrze, w końcu ta pisała za mało, by współczesny czytelnik się nasycił podobną literaturą.
    Mam jednak wiele do życzenia, jeśli chodzi o fabułę. Sporo rzeczy się tu nie klei, ale przecież ta recenzja to wyciąg podstaw, które kleić już się powinny. Ten układ, żeby ocalić honor przed... pltokami? Serio, nie noże, napaść lub chociaż utrata majątku, ale parę plotek? Rozumiem, że w dawnych czasach chodziło o status takiej dziewczyny, by potem mogła wyjść za mąż za odpowiedniego kandydata, ale plotki z jednego wieczoru to jeszcze nie dno. Wrócę do tego układu - kto go wymyślił, skoro obie strony nie czuły się z tym dobrze? Na pewno ten znienawidzony Benedict, kompletny, przy tym na pewno krwiożerczo przystojny, łaskawca? Czemu to wszystko zawsze musi być grubymi nićmi szyte? Mam nadzieję, że podczas lektury to się jakoś nie rzuca w oczy
    W porównaniu do reszty romansów historycznych, jakie widziałam, ta okładka jest nawet niezła (może tylko za dużo różu). Ale rzeczywiście, te książki mogłyby mieć lepszą obudowę. Koniec końców tę lekturę też sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie okładka urzekła <3 I naprawdę rzadko mogę to powiedzieć jeśli chodzi o wydawnictwo. Co prawda, faktycznie napisy mogłyby mieć inną czcionkę, ale bywało gorzej :D Co do samej książki, to ja i romanse historyczne to tak trochę nie po drodze. To znaczy jak już wpadnie mi w ręce, to przeczytam jak najbardziej, ale żebym sama je szukała to już nie koniecznie. Jednak w powyższej już sam opis zaintrygował mnie do tego stopnia, że aż chciałabym tę książkę mieć u siebie natychmiast. Dodać do tego twoją opinię, to już całkiem. Po za tym lubię jak w romansach bohaterzy na początku nie darzą się sympatią, a tu wychodzi na to, że wręcz pałają do siebie nienawiścią, więc przeczuwam mocne przyciąganie. Bo wiadomo jak mówią - od nienawiści do miłości dzieli malutki kroczek. No i układ między nimi to również coś co lubię, więc wychodzi na to że to książka dla mnie. Narobiłaś mi wielkiej ochoty, dlatego tytuł wędruje na szczyt mojej listy książek "do przeczytania" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam dużo historycznych romansów jest ich kilka ale ten napewno trzeba przeczytać zaintrygowal mnie opis

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka ma fajną kolorystykę, bardzo mi się podoba :) Jeśli chodzi o samą fabułę, to zainteresował mnie wątek przymusowego małżeństwa, chociaż jest on dosyć schematyczny. Natomiast totalnie nie wyobrażam sobie dziewiętnastowiecznej damy czytającej magazyny erotyczne - za takie coś prawdopodobnie byłaby do wyjścia za mąż ,,uziemiona" przez rodziców. Tak więc to co mi najbardziej przeszkadza w finansach historycznych to to, że charaktery postaci są zwykle kompletnie niedopasowane do epoki, ale ten zapowiada się całkiem miło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tej autorki, ale lubię bohaterki z charakterem. Przypomina mi trochę bohaterki Julie Quinn lub Amandy Quick, chętnie przeczytam. Zobaczę może jeszcze zdążę na konkurs. Wcześniej się nie zgłaszałam, bo mimo, że lubię romanse historyczne, to niektóre bohaterki, typu "męcz mnie, dręcz mnie ręcznie...Ja przebaczę wszystko ci jak bratu", doprowadzają mnie do szału. Dzięki recenzji wiem, że w tym przypadku tak nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli to jeden z lepszych romansów historycznych, to wart przeczytania. Wpisuję na listę swoich planów zakupowych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowaia nie moja bajka, a napis bestseller faktycznie wygląda jak dosztukowany :P

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Romanse historyczne jestem ich fanką, chętnie przeczytam książkę nieznanej mi pisarki, niech rozgości się w gronie pisarek które piszę romanse. Okładka do "Miłości w czasach skandalu” przyciąga wzrok, wyróżnia się z spośród innych obwolut tego wydawnictwa dla mnie jest świetna. Główna bohaterka intryguje swoim zachowaniem oraz "gustem czytelniczym" chętnie ją poznam. Uwielbiam kiedy bohaterowie książek nie przepadają za sobą, lubię ich przekomarzanie, docinki oraz tą chemię jaką między nimi jest i to zależy od pisarzy czy czytelnik też ją poczuję. Książkę Caroline Linden trafia na listę 'do przeczytania'.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam najmocniej, ale po okładce, to nawet nie chce mi się czytać recenzji. Już dość tych cukierkowych księżniczek! A w historii okazuje się, że nie ma tak różowych sukienek, a kobiety mają "jaja" ( ups... przepraszam, ale bardzo mi to wyrażenie pasuje). Więc pora na recenzję.
    I miałam rację ( HURRRA!!!). Penelope jest dosyć żywiołowa i ma naprawdę dosyć ostry charakterek i temperament. I ogólnie zarys tej historii podoba mi się. Lubię, gdy dwa przeciwne charakterki ( wręcz nienawidzące się) w wyniku różnych perypetii zmuszone są być ze sobą, a z tego rodzi się miłość. To gwarantuje dobrą zabawę i humor podszyty często nutką ironii. Przyjemnością będzie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham i uwielbiam romanse historyczne. Mam już kilka w swojej biblioteczce tych wydanych przez Wydawnictwo Amber. Zachwycające okładki i cudowne treści :)Po recenzji chcę jeszcze bardziej sięgnąć po tę lekturę, bo bardzo lubię żywiołowe bohaterki, których życie nie jest usłane różami, o mimo ich pochodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy tylko zobaczyłam okładkę od razu wiedziałam, że będzie to recenzja romansu historycznego od wydawnictwa Amber :) Robią się już przewidywalni :D Osobiście wolę bardziej stonowane okładki, ale wiadomo, że najważniejsza jest treść. Dzięki Wam mam już u siebie kilka romansów historycznych i tak jak wcześniej napisałam, trzymam je na plener (majówkę, wakacje..) Opis zachęca do przeczytania, recenzja zachęca jeszcze bardziej :) Szkoda, że gdzieś mi tam umknął konkurs, w którym ta książka była do wygrania :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygrałam ją w kwietniowym wyróżnieniu, wczoraj ją pochłonęłam. Niby nie jestem pierwszej młodości, trzydziestkę mam za sobą a tę książkę czytałam z wypiekami na twarzy niczym jakaś małolata :)motyle w brzuchu i te sprawy :D mnie ta historia niesamowicie wciągnęła. Bardzo mi przypadł do gustu zadziorny charakter Penelope, odważnej jak na swoje czasy, nie patrzącej na konwenanse. Penelope czytająca ukradkiem "Pięćdziesiąt twarzy kobiety", baaardzo mi się to podobało. I ta cała historia z Benedictem, te ich wspólne docieranie się do siebie, niby się nie kochali ale ich zbliżenia były ogniste :) Bardzo spodobało mi się dobre zakończenie. Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń