piątek, 15 lutego 2019

Sylvia Plath - "Szklany klosz"


Tytuł: Szklany klosz
Autor: Sylvia Plath
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2019 (pierwsze polskie wydanie: 1975)
Liczba stron: 344
Ocena: 8/10

Opis:
Szokująca, realistyczna i niezwykle emocjonalna powieść o kobiecie wpadającej w paszczę szaleństwa.
Esther jest wyjątkowo inteligentna, piękna, utalentowana, jednak powoli jej świat się rozpada – i być może nie ma już dla niej ratunku.
Kiedy ma dziewiętnaście lat, przyjeżdża do Nowego Jorku – miasta spełnienia, szczęścia, zabawy, kariery – na miesięczny staż w redakcji miesięcznika dla dziewcząt. Ma poznać miasto, spędzić miło czas. Esther nie potrafi się jednak odnaleźć. Nie ma ochoty na nocne zabawy, nie umie znaleźć odpowiedniego towarzystwa, jest zniechęcona. Odkrywa, że dobre oceny, które zawsze zdobywała w szkole, tutaj nie mają znaczenia. Esther nie umie zdecydować, na czym jej zależy, co ją interesuje, czy w ogóle istnieje taka rzecz. Nie czuje się taka jak inne dziewczyny – śliczne, uśmiechnięte i zadowolone z życia. Przychodzi załamanie…
Sylvia Plath, w swojej kanonicznej powieści, brawurowo wciąga czytelników w chorobę Esther, a jej załamanie nerwowe jest przedstawione w tak wiarygodny sposób, że wydaje się racjonalne. Szklany klosz to podróż do najmroczniejszych i najbardziej przerażających zakamarków ludzkiej psychiki. Powieść ukazała się pod pseudonimem Victoria Lucas w Wielkiej Brytanii w styczniu 1963 roku. Niecały miesiąc później Sylvia Plath popełniła samobójstwo.

Recenzja:
O Sylvii Plath i jej Szklanym kloszu słyszałam już dawno, ale dopiero wznowienie wydawnictwa Marginesy zmobilizowało mnie do sięgnięcia po tę będącą już klasykiem pozycję. Nie jestem pewna, czy bardziej żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, czy może dobrze się stało, że sięgnęłam po nią teraz, bo dzięki temu mogłam przeżyć ją tak, jak ją przeżyłam. A muszę się przyznać, że książka mocno trafiła w mój gust i zaliczyłam ją w poczet moich, nie tak znowu licznych, ulubionych lektur.
Sylvia Plath wydała Szklany klosz w 1963 roku i w tym samym roku, niecały miesiąc po premierze książki, popełniła samobójstwo. Inspiracją do napisania tej powieści  były dla niej przeżycia związane z pierwszym rokiem studiów w Smith College oraz próba samobójcza, której się wtedy podjęła. Autorka chorowała na zaburzenie afektywne dwubiegunowe (depresję oraz stany maniakalne) i kilkakrotnie przebywała w szpitalach psychiatrycznych, nie ma więc wątpliwości, że wiedziała, o czym pisze, gdy tworzyła historię inteligentnej i utalentowanej Esther, która powoli zaczyna popadać w depresję, w efekcie czego trafia do szpitala psychiatrycznego.
Książka zaczyna się niewinnie – Plath opisuje perypetie Esther na stażu w redakcji. Dziewiętnastoletnia dziewczyna przyjechała do Nowego Jorku z niewielkiej miejscowości i czas spędzony w Ameryce ma być dla niej najlepszym okresem w życiu. Imprezy, zabawy z chłopcami, nawiązywanie nowych znajomości, poznawanie miasta – choć wszystko to niezwykle zajmuje koleżanki Esther, nasza bohaterka nie potrafi się z tego cieszyć. Jak kilkukrotnie podkreśla, jest tylko obserwatorem. A na świat patrzy bez różowych okularów i co za tym idzie dostrzega całe zepsucie otoczenia. Trudno powiedzieć, co właściwie jest przyczyną zniechęcenia Esther. Dlaczego nie cieszy ją to wszystko, co cieszy jej koleżanki, dlaczego nagle stwierdza, że nie ma na siebie pomysłu, że nie wie, co chce robić. Jedno jest pewne, wiele z przemyśleń Esther jest bardzo aktualnych. Myślę, że niejeden z nas doszedł do takiego punktu w życiu, w którym stwierdził, że nie wie, co chce ze sobą robić. Obecnie nie ma jednak takiego ciśnienia jak kiedyś, możemy próbować wielu rzeczy, zanim stwierdzimy, co nam się podoba. Esther za to coraz bardziej zamykała się w sobie i popadała w obłęd, przez co w końcu trafiła do szpitala. Autorka bardzo realistycznie opisała cały ten proces – od początków depresji, przez leczenie, po wyjście ze szpitala, kiedy to bohaterka, choć wraca do życia w społeczeństwie, nie czuje się wcale pewna siebie ani swoich zamiarów na przyszłość i, co bardzo prawdopodobne, choć autorka o tym nie pisze, jeszcze wróci na oddział psychiatryczny.

Nawet gdyby pani Guinea podarowała mi bilet do Europy albo zafundowała podróż dookoła świata, byłoby mi to całkowicie obojętne, albowiem gdziekolwiek bym się znalazła – na pokładzie statku czy przy stoliku paryskiej kawiarni – to i tak w gruncie rzeczy tkwiłabym tylko pod szklanym kloszem własnej udręki, pławiąc się we własnym skisłym sosie.

Szklany klosz odczytuje się również jako powieść feministyczną i faktycznie, Plath poświęca trochę uwagi mężczyznom i nie przedstawia ich w najlepszym świetle, ale myślę, że prawdą jest to, że jeśli będziemy szukać w książce konkretnych rzeczy, to je znajdziemy. Ja nie szukałam wątków feministycznych i dla mnie ta pozycja opowiada przede wszystkim o młodej dziewczynie walczącej z depresją.
Oprócz tego, że przemyślenia bohaterki bardzo do mnie trafiły, książka pozytywnie zaskoczyła mnie pod względem językowym. Plath pisze bardzo lekko i sprawnie i zupełnie nie czuć, że Szklany klosz ma ponad pół wieku. Początek przypomina współczesną powieść dla młodzieży, dopiero potem robi się ciężej i poważniej.  
Myślę, że jeszcze do tej książki wrócę i szczerze wam ją polecam. Depresja to teraz bardzo popularna choroba, a Plath, która sama na nią cierpiała, opisuje ją niezwykle realistycznie. Warto poznać jej powieść, żeby lepiej zrozumieć ludzi z depresją, poza tym Szklany klosz zwyczajnie dobrze się czyta, więc jeśli szukacie literatury na poziomie, to coś dla was.

9 komentarzy:

  1. Na tę książkę od jakiegoś czasu poluję. Lubię takie psychologiczne o wewnętrznych ludzkich rozterkach. Bywa, że ludzie na zewnątrz wydają się być weseli i szczęśliwi, a w środku cierpią. Tu z opisu momentami to tak jakbym czytała o sobie samej, też się czasem czuję totalnie niezrozumiana przez otoczenie i nic mnie nie cieszy. Staram się z tym walczyć i myśleć pozytywnie! Także tak, myślę, że ta dobra literatura na temat mrocznej duszy trafi w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w Empiku widziałam, ale pewna nie jestem.

      Usuń
  2. Bardzo lubię powieści i thrillery psychologiczne. O tej pozycji o dziwo nigdy nie słyszałam, a wnioskując po opisie wydaje się być naprawdę warta uwagi. Już sam fakt, że autorka tej książki popełniła samobójstwo, sprawia, że ta książka staje się czymś bardzo mrocznym, niesamowicie poważnym i bardzo smutnym dziełem. Myślę, że nie sięgnęłaś po tę książkę za późno, czasami do niektórych pozycji ( tak jak napisałaś) trzeba po prostu dorosnąć, mimo, że książką jest o bardzo młodej dziewczynie, temat jaki porusza jest niezwykle bardzo trudny. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, jestem jej niezwykle ciekawa. Zapisuję na swoją listę ' do przeczytania'.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo dobra recenzja, która zwróciła moją uwagę na tę książkę. Już ją wpisuję na listę i...szukam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wielką ochotę na tą książkę, ale cały czas ją odkładam, żeby znaleźć dobry czss, by ją ,,poczuć". To zdecydowanie literatura z wyższej półki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mój klimat, chyba za ciężki kaliber :)
    Poczekam na coś innego.
    Pozdrawiam, Pola z https://czytamytu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. "Szklany klosz" niełatwa lektura, temat trudny ale potrzebne są takie książki, żeby spojrzeć na ludzi wokoło nas którzy może też zmagają się z tą chorobą i starać się im pomóc. Każdy chyba z nas ma niekiedy wrażenie, że nie pasuje do tego miejsc, czuje się samotny w pokoju pełnego ludzi, że nie wie co dalej robić ze swoim życiem. Czy ja wiem, że nie wywiera się presji na nas, chyba teraz od najmłodszych lat rodzice posyłają swoje dzieci na różnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne z jednej strony to dobrze może rozwijać swoje talent ale z drugiej strony nie każde dziecko chce tego. Ostatnio oglądałam, że coraz młodsze dzieci cierpią na depresje z czego to wynika. Książka Sylvii Plath do zapamiętania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaje się być ciekawa. Możliwe, że ją kupię choćby dla tej okładki. Podoba mi się bardzo.

    OdpowiedzUsuń