sobota, 2 lutego 2019

Jacek Komuda - "Bies idzie za mną"

Autor: Jacek Komuda 
Tytuł: Bies idzie za mną (Jaksa, tom 1) 
Wydawnictwo: Fabryka Słów 
Data wydania: 16 stycznia 2019 
Liczba stron: 436 
Ocena: 7/10 

Opis: 

Królestwo Lendii pada na kolana przed dziką hordą Hungurów. Zdrajcy zostają panami, rycerze – martwymi wojownikami albo kryją się po lasach jak zaszczute zwierzęta. Zamęt wykorzystują guślarze, wzywając starych bogów. Krainę rozdziera bunt chłopstwa. Pośród chaosu i rzezi zaczyna się historia chłopca, który z powodu czynów ojca będzie ścigany aż do kresu swych dni. Wydaje się, że dziecko nie ma w tym starciu żadnych szans, a jednak raz za razem los mu sprzyja. Wszelako los to kapryśny sprzymierzeniec. 

Recenzja: 

Jacek Komuda jest przede wszystkim kojarzony z beletrystyką historyczną. Ostatnimi czasy zaczął próbować swoich sił w bardziej fantastycznych klimatach, czego dowodem jest powieść Bies idzie za mną oraz wcześniej wydany zbiór opowieści Jaksa, określany jako swoisty wstęp do wspomnianej powieści. Niemniej uważam, że ten, kto nie czytał książki wprowadzającej, znakomicie odnajdzie się w powieści. Powiem więcej – zdaje się być ona rozwinięciem przedstawionych wcześniej historii i czyta się ją znacznie przyjemniej. 

Zawsze mam drobny problem z przebrnięciem przez pierwsze rozdziały książek Pana Komudy. Ma on bardzo specyficzny styl, często używa archaicznego języka, co nieco utrudnia sprawne czytanie. Niemniej zwykle po tych kilkunastu-kilkudziesięciu stronach przywykam i wówczas już bez reszty oddaję się lekturze. Podobna sytuacja spotkała mnie z Biesem…, ale sądzę, że w tym wypadku również odrobinę uciążliwa była treść. W pierwszych tekstach bohater jest bardzo mdły, niemniej z czasem nabiera charakteru, rozwija się, a wraz z nim – reszta opowieści. I muszę przyznać, że dalsze rozdziały książki są doprawdy niesamowite i jestem pod ogromnym wrażeniem zakończenia pierwszego tomu serii. Absolutnie mnie Komuda zaskoczył i nie mogę doczekać się kolejnej części Jaksy! 

Bies idzie za mną porywa przede wszystkim mrocznym i ponurym klimatem. Miejscami książka jest naprawdę brutalna, okrucieństwa jest tu wiele, a przejawia się m.in. w krwawych, słowiańskich obrzędach, bestialskich walkach i bestiach. Na kartach powieści przewija się również tytułowy bies, co więcej – został również znakomicie zilustrowany przez Pawła Zarębę (w książce znajduje się kilka jego prac). Czytelnik z zapartym tchem śledzi potworny los tytułowego Jaksy, cierpiącego za winy ojca, którego historia przeplatana jest dawnymi wierzeniami, sporami i smutkiem. Jest to zdecydowanie jedna z najbardziej ponurych – a jednocześnie krwawych – fantasy, z jakimi dotychczas miałam do czynienia. 

Warto również dodać, że na końcu książki znajduje się Dopisek dla uważnego czytelnika, który szerzej opisuje dane bóstwa, miejsca oraz inne nazwy i pojęcia pojawiające się w treści. Wewnątrz można znaleźć także ładnie rozrysowaną mapkę, co jest bardzo fajnym dodatkiem i miłą niespodzianką. 

Najnowsza powieść Jacka Komudy bez wątpienia jest pozycją ciekawą i wartą uwagi. To historia pechowego niemowy, niedoli, starych bogów, rozbitego społeczeństwa, miecza i krwi. Polecam tę książkę osobom o mocnych nerwach, którym niestraszne bestialstwo oraz niełatwe – acz fascynujące – stylizacje językowe. Nie zawiedziecie się!

7 komentarzy:

  1. Jej, Komuda!
    Pamiętam, jak lubowałam się w jego opowiadaniach... Dawne czasy. Uważam, że to pisarz bardzo charakterystyczny, głęboko osadzony wyobraźnią w historii (zresztą, wykształcenie zobowiązuje). Jego powieści nazwałabym historyczno-fantastycznymi i nieco zbyt ciężkimi z tego powodu (te okrutne czasy...). To nie są książki na jeden wieczór, dają do myślenia, zaskakują. Cóż, język ma trudny, początkowo trzeba się przyzwyczaić, ale oceniam to na plus, za nieodłączny element fabuły i po prostu tego autora.
    Jakoś okładka mnie nie zachęca. Taki Conan Barbarzyńca w nowej odsłonie. Ale przynajmniej nie jest półnagi, to już jakiś postęp :D W sumie Fabryka Słów ma bardzo charakterystyczne okładki (takie jakby rysunkowe postaci), dzięki temu się wyróżniają. Jest to jakiś pomysł.
    Tylko pytanie, dlaczego ocena 7/10. Tylko przez tez język, czy coś nie poszło w fabule?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie jest to jedna z pozycji, za które bez zastanowienia chwyciłaby moja siostra, bo uwielbia pana Komudę. Sama przeczytałam tylko jedną pozycję od tego autora, a szkoda, bo w sumie chwyciłabym za kolejną. (Miałam podobnie, że przez pierwsze strony ciężko było mi przebrnąć ze względu na język.) A przyznam szczerze, że zachęciłaś mnie do tej pozycji; nie tylko kwestia słowiańskich obrzędów, ale mam ostatnio ochotę na coś bardziej z mrocznym klimatem, ponurym. Chociaż z fantasy nie mam zbyt wiele do czynienia, to jednak za tą książką rozglądnęłabym się.
    Bardzo rzetelna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnimi czasy czytywałam trochę książek w podobnych klimatach, aczkolwiek głównie zagranicznych. Fajnie byłoby przeczytać coś polskiego, bo nasza mitologia jest bardzao bogata i idealna do mrocznych historii. Zainteresowała mnie wzmianka o stylu, bo archaizmy rzeczywiście mogą utrudniać czytanie, ale jeśli autor używa ich sprawnie, to tworzą klimat. Muszę koniecznie sięgnąć po coś Komudy, chociaż jednak historia jest dla mnie bardziej pociągająca niż magia i fantastyka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam styczności z twórczością Jacka Komudy, opis książki przyciąga uwagę, choć mam obawy co to języka jakim lektura ta została napisana a także brutalnością. Głowy bohater dojrzewa na kartach książki i przechodzi przemianę na naszych oczach. Świat pierwszych Słowian był mroczny, brutalny, brudny pisarz ma wrażenie, że oddaje to w 100%. Pomysł na przyciągnięcia czytelników ilustracjami super. Będę miała problem czy przeczytać Komudę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam mocnych nerwów, więc nie pociąga mnie taka powieść. Okładka ciekawa, jednak wolę inną tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nie słyszałam o tym autorze, w sumie rzadko sięgam po polskich autorów, chyba, że naprawdę mnie coś mocno zainteresuje. Mój mąż, który siedzi obok mnie, powiedział, że okładka świadczy o tym, że książka byłaby bardziej dla niego niż dla mnie. Gdy przeczytałam mu recenzję, i wyłapał fragment o mrocznym klimacie i brutalności, stwierdził, że to pozycja nie dla mnie. Nie wiem, chyba znam mnie lepiej niż ja sama :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi archaizmy w książkach nie przeszkadzają, warto wiedzieć jakim językiem posługiwali się nasi przodkowie, a za x lat obecny slang młodzieżowy może dla przyszłych pokoleń też być niezrozumiały ;)język cały czas ewoluuje, więc fajnie czasem poczytać coś takiego. Tutaj przykuły moją uwagę słowiańskie obrzędy. Myślę,że kiedyś się z Komudą zmierzę.

    OdpowiedzUsuń