niedziela, 10 lutego 2019

George R.R. Martin - "Ogień i krew, część II"

Autor: George R.R. Martin
Tytuł: Ogień i krew, część II
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 28 stycznia 2019
Liczba stron: 518
Ocena: 7/10

Opis: 

Targaryenowie przeżyli Zagładę Valyrii i osiedlili się na Smoczej Skale. Ta książka opowiada dzieje ich legendarnej dynastii od Aegona Zdobywcy aż po krwawy Taniec Smoków, wojnę domową między Aegonem II a jego przyrodnią siostrą Rhaenyrą, walczącymi o tron swego ojca, która ogarnęła całe Westeros i omal nie doprowadziła do upadku dynastii Targaryenów. Opisuje też pokłosie tego konfliktu i wstąpienie na tron króla Aegona III, zwanego Zgubą Smoków.
Co naprawdę wydarzyło się podczas Tańca Smoków? Dlaczego Rhaenyra uważała się za prawowitą królową?  Jakie było pochodzenie trzech smoczych jaj, które dano w prezencie Daenerys? Dlaczego król Aegon III nienawidził smoków?

Recenzja:

Część pierwsza prequelu książki Ogień i krew, będąca swoistą kroniką rodu Targaryenów, ogromnie przypadła mi do gustu i nie mogłam doczekać się jej kontynuacji. W międzyczasie też zorientowałam się, że to rzekomo kolejna powieść na rynku, która została - zdaniem wielu - niepotrzebnie podzielona na dwie części. Dla mnie wydanie tej książki w dwóch tomach było dobrym wyjściem, ponieważ mogłam spokojnie czytać ją w podróży i – tak poza tym – nie przepadam za woluminami o przeszło tysiącu stron, bowiem są strasznie nieporęczne. Ten okropny podział także pozytywnie wpłynął na odbiór całości. Każdy kto czytał Martina doskonale zdaje sobie sprawę, że czasem jego zamiłowanie do szczegółów jest męczące.

Ogień i krew, część II to przede wszystkim kolejna porcja historii królów Westeros z Dynastii Targaryenów – od Aegona I (Zdobywcy) do regencji Aegona III (Zguby Smoków). Podobnie jak w części pierwszej, tak i ta posiada dopisek, że jest relacją arcymaestera Gyldayna z Cytatdeli Starego Miasta (jest tutaj nawet jego portret), przepisaną przez George’a R.R. Martina. Innymi dodatkami, które znajdziemy w tej książce są: dokładny spis królów z dynastii Targaryenów, fantastycznie rozrysowane drzewko genealogiczne rodowodu wspomnianej rodziny oraz epickie ilustracje Douga Wheatley’a. Jestem absolutnie w nich zakochana i dodają niepowtarzalnego klimatu całości. 

Większość książki dotyczy Tańca Smoków - bratobójczej wojny między Aeogonem II i jego przyrodnią siostrą Rhaenyrą. Muszę przyznać, że ten wątek interesował mnie najbardziej i autor naprawdę się tutaj postarał. Nie rozpisuje się nadmiernie, zaskakuje czytelnika, obfituje w akcję oraz pozwala na interesujące spotkania z innymi rodami – m.in. Starków i Lannisterów. Dopiero w ostatnich rozdziałach wszystko zaczyna się psuć – Martin wielokrotnie się powtarza i zatrzymuje na mało interesujących fragmentach. Muszę przyznać, że lata regencji młodego Aegona III są koszmarnie nudne, a gdy nagle pojawiła się iskra i na moją twarz wrócił uśmiech… książka się urwała. Ze wstydem przyznam, że w tym momencie zaklęłam siarczyście – widać Martin ma talent nie tylko do uśmiercania lubianych bohaterów, ale i budzenia gniewu w sercach spokojnych czytaczy… 

Ogień i krew, część II to kolejna świetna powieść ze świata Pieśni Lodu i Ognia, po którą każdy miłośnik serii powinien sięgnąć. Miejscami zawodzi, przy końcu niemiłosiernie się ciągnie, jednakże cała reszta wypada naprawdę świetnie. Brak tutaj wielkich komplikacje, działania bohaterów są doskonale umotywowane, nie brakuje również mocnego języka, zdrady oraz akcji, które wywołują wielkie wow. Polecam z całego serca i mam nadzieję szybko doczekać się kontynuacji – wszak obie części Ognia i krwi to dopiero pierwszy tom o panowaniu Targaryenów. Szkoda tylko, że Wichrów zimy wciąż na rynku nie widać…

Książkę do recenzji otrzymałam od serwisu Jakkupowac.pl! :)

6 komentarzy:

  1. Jak na razie mam pierwszą część "Ognia i krwi". Jak na razie wstrzymuję się z zakupem kolejnej, bo nałożyłam na siebie bana na kupowanie książek przez najbliższe miesiące, ze względu na to, że muszę się uporać ze swoim stosem hańby. Ale swoją drogą moja lista na półce "chcę przeczytać" ciągle rośnie, więc będę miała z czego uzupełniać zapasy, jeżeli mój stos hańby bardzo zmaleje ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytam te recenzje książek George R.R. Martina to widzę, że podobałby mi się ten świat, a "Starcie królów" leży i czeka na mnie! Najwyższa pora po nią sięgnąć. A to, że dzielą książkę na kilka części mi się podoba! Wolę kilka mniejszych, wygodniej się czyta niż jedną wielką grubaśną księgę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię twórczość Martina, chociaż moim zdaniem jest on trochę nierówny i zdecydowanie nie są to najlepsze książki z wątkami politycznymi i walki o władzę jakie czytałam. I jestem zła, że tak przedłuża wydanie ,,Wichrów Zimy", zwłaszcza, że nie oglądam serialu, który podobno pominął moje ulubione wątki w książce :( Nie lubię rodu Targaryenów(od czwartego tomu życzę Deanerys nagłej śmierci), ale na pewno sięgnę po ,,Ogień i krew", chociażby ze względu na styl wzorowany na kronikach. Fantazji Martinowi na pewno odmówić nie można ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba będę autsajderką i powiem, że nie czytałam nic co wyszło spod pióra George R.R. Martin i jeszcze bardziej zaskoczę ale jakoś ten świat stworzony przez pisarza nie podchodzi mi. Dla znawców oraz dla zwykłych czytelników książki prezentują się wspaniale, pomysł ilustracji oraz drzewo genealogiczne ułatwia skojarzenie każdego z bohaterów książki. Jeśli książka by zawierała blisko 1000 stron to lepiej ją podzielić będzie wygodniej dla czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, zgoda, grube woluminy nie nadają się w podróży... Ja takie kolosy czytam zwykle w domu, nie wynosząc ich poza jego obręb, a ze sobą zabierając ebooki. Efekt? Pozaczynane kilka sztuk, a końca historii nie widać, szczególnie że to wszystko się może pomieszać. Więc przyznaje punkt - czasami (ale bardzo rzadko!) można książkę podzielić. Ogólnie jednak myślę, że większość z nich jest niepotrzebnie dzielona, byle czytelnik musiał kupić więcej (jeśli chce poznać koniec), co się kończy różnie (frustracją , że nie stać mnie na kolejną część i czekaniem).
    Jeśli chodzi o samą książkę - George R. R. Martin do gustu mi nie przypadł. Nie moja bajka, chociaż potakuję jemu talentowi, szczególnie pomysłom. Próbowałam jednak zacząć czytać jego dzieła i nic z tego nie wyszło. Ugrzęzłam gdzieś na początku. Serial obejrzałam, ale bardziej z ciekawości (przymuszona przez znajomych, fanów Martina) i po prostu wiem, o co chodzi, ale historia mnie jakoś specjalnie nie rajcuje. Wiem jednak, że mogę być jedyną w tym tłumie.
    Pozdrawiam fanów Martina! Jesteście straszni :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj aj, Dla mnie te wielkie, grube, opasłe tomiszcza, to jak największy dar! Uwielbiam! Kocham! Im książka ma więcej stron, tym lepiej, oczywiście dobra książka. Nie lubię szybko rozstawać się z bohaterami, których pokocham, a jeśli te tomiszcza mają swoją kontynuację, to już w ogóle raj na ziemi. George R.R. Martin skradł moje serce już jakiś czas temu, oczywiście zaczęło się od cyklu: "Pieśń Lodu i Ognia" i mimo, że nie wszystkie części zdążyłam przeczytać, to jestem wielką fanką jego stylu, mimo, że początki były naprawdę trudne. Masa bohaterów, miejsc, rodów... Potrzebowałam trochę czasu i skupienia aby się w to wszystko wdrożyć, ale kiedy się już zacznie to nie można przestać. Oczywiście "Ogień i Krew", zarówno I jak i II część jeszcze przede mną i od dawna są na mojej liści. Czekam na nie z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń