piątek, 25 stycznia 2019

Lygia Day Peňaflor – "To wszystko prawda"

Autor: Lygia Day Peňaflor
Tytuł: To wszystko prawda
Wydawnictwo: Moondrive
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 400
Ocena: 8/10

Opis:
Powieść Fatimy Ro Pod prąd zachwyciła czytelników i błyskawicznie znalazła się na listach bestsellerów. Uwielbiana autorka przyjechała do sennego miasteczka na zorganizowane tam spotkanie autorskie. Przyszli na nie Miri, Penny, Soleil oraz Jonah, czwórka przyjaciół. Olśnieni Fatimą postanowili lepiej ją poznać i odkryć, jak odniosła sukces. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu pisarka zaprosiła ich do swojego domu.
To mógł być początek wyjątkowej znajomości, prawda?
 Dwa lata później ukazuje się kolejna książka Fatimy i drastycznie wpływa na życie przyjaciół. Pobity i nieprzytomny Jonah ląduje w szpitalu, a dziewczyny kłócą się o to, czy mogły temu zapobiec. Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Nie wiadomo, kto mówi prawdę, a kto kłamie...
Książka została wydana w twardej oprawie wraz z plastikową obwolutą, która tworzy niezwykły efekt odręcznych dopisków oraz notatek na książce.


Recenzja:
Powieść Fatimy Ro Pod prąd zdobyła uznanie wielu czytelników. Jonah, Miri, Soleil i Penny także byli zachwyceni lekturą na tyle, że udali się na spotkanie autorskie, na którym poznali na żywo uwielbianą pisarkę. Fatima, ku ich zaskoczeniu, naprawdę zapałała do nich sympatią. To zapoczątkowało wyjątkową znajomość… A przynajmniej tak mogło się wydawać, bo dwa lata później, gdy ukazuje się kolejna książka pisarki, życie czwórki przyjaciół ulega drastycznej zmianie. Kto mówi prawdę, a kto kłamie? Pewne jest tylko to, że Jedyna historia, jaką warto opowiadać, to prawda.

Zacznę od tego, że powieść ma ciekawą formę – w środku nie znajdziemy typowej narracji ciągłej. Zamiast tego dostaniemy krótkie fragmenty z dziennika bohaterek, z książki, wokół której toczy się akcja, a najczęściej historia zostaje opowiedziana w formie wywiadu z Penny, Miri i Soleil. Na początku taki zabieg może wywoływać konsternację, bo przenoszenie się od jednej bohaterki do drugiej, pomiędzy jedną formą a drugą, nie pomaga w lepszym poznaniu postaci. Jednak w trakcie lektury, gdy uda się już poukładać to wszystko, historia zaczyna płynąć i czyta się ją naprawdę szybko, aż wreszcie bez problemu udaje się zidentyfikować kto w danym momencie opowiada/odpowiada. Zdecydowanie jest to też coś, co wyróżnia To wszystko prawda, bo jest miłą odskocznią od typowych zabiegów narracyjnych.

Peňaflor udało się stworzyć także naprawdę dobre postacie, które są przede wszystkim realnie nakreślone. Tajemniczy Jonah, nieco skryty, którego poznajemy coraz lepiej na kolejnych stronach, trójka dziewczyn, które odczuwają wręcz fanatyczną fascynację postacią pisarki, aż wreszcie sama Fatima, jeszcze bardziej zagadkowa niż cała czwórka razem wzięta. Poprzez ich wypowiedzi, gesty, zachowanie dało się odnieść wrażenie, że są prawdziwi. Pomagają w tym także prosty, gładki język, plastyczne opisy czy lekki, barwny styl autorki, który miejscami nabiera także poważniejszych kolorów. To wszystko składa się na ciekawą mieszankę charakterów, zdarzeń i miejsc, o których czyta się szybko i przyjemnie.

Przyjemnie… ale z narastającym niepokojem, bo nad książką już od pierwszej strony wiszą ciemne chmury. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, jak bardzo są ciemne. Chociaż ziarenko podejrzeń zaczęło kiełkować już od samego tajemniczego pobicia Jonaha, poprzez kolejne wydarzenia dotyczące jego przeszłości, aż domyśliłam się, co było prawdą bohatera, cały czas w napięciu czekałam, by poznać ją w pełni. W tym miejscu z lekkim rozczarowaniem przyznam, że zabrakło mi kilku rzeczy w opisaniu jego historii, uszczegółowieniu kilku elementów z wątku chłopaka, a zwłaszcza odniesienia do tego, co napędzało całą akcję – tej jego prawdy. Niemniej muszę przyznać, że aspekt psychologiczny powieści był tu poprowadzony naprawdę dobrze, zdecydowanie się wyróżniał, co jest kolejnym dużym plusem.

Wspomnę też o tym, że akcja została przez autorkę naprawdę dobrze pokierowana, a jej nieoczywistość zasługuje na dużego plusa. Na początku Peňaflor rzuciła nam zaledwie kilka zagadek, których wcale szybko nie zamierzała rozwiązywać. Napięcie rosło w miarę czytania, a to tylko sprawiało, że jak najszybciej chciałam dostać odpowiedzi. Ale to nie było takie łatwe, bo podczas lektury trzeba samemu odkryć niejedną prawdę, nie tylko tę Jonaha, ale także inne, a te są bardziej złożone, niż przypuszczałoby się na pierwszy rzut oka. Pisarka podsuwała nam pod nos jedno rozwiązanie, a gdy już zdawało się, że można zrozumieć ogólny zarys zdarzeń, pojawiał się kolejny fakt, który zaburzał całą stworzoną teorię jak domek z kart. Całość zaognia też fakt, że poznajemy historię z wielu punktów widzenia – a jak wiadomo, ile osób, tyle prawd. Dlatego nawet, jeśli wydawało nam się, że to, czego przed chwilą się dowiedzieliśmy, jest realne, za chwilę może się okazać coś zupełnie odwrotnego.

To wszystko prawda zdecydowanie jest książką, która zasługuje na uwagę. Gdy już przewrócicie pierwszych kilkanaście stron, które mogą wydać się nieco ciężkie, odkryjecie kawał dobrej, porządnej, dającej do myślenia powieści. Nieco mrocznej, trudnej, bolesnej i zdecydowanie wkraczającej na bardzo poważne ścieżki, traktującej nie tylko o więziach międzyludzkich, o prawdzie, o skrywanych głęboko sekretach, ale także o poczuciu winy, o błędach i o przebaczeniu. Niesztampowa, gładko poprowadzona fabuła i ciekawi bohaterowie sprawią, że nie będziecie mogli już oderwać się od lektury, a pełne napięcia oczekiwanie na zakończenie tylko podkręci wasze tempo czytania! Jestem pod dużym wrażeniem tej powieści, jak najbardziej polecam.   

12 komentarzy:

  1. Jakoś nie do końca jestem przekonana do tej książki - tym razem to jednak nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka książka-eksperyment? Podoba mnie się :) Lektura ma zaskakiwać , a nie prowadzić za rączkę do celu. Choć przyznam szczerze, że nie do końca zrozumiałam tę formę - czy można skakać od notatki do notatki, trzeba wybierać samemu, co się przeczyta pierwsze, czy to ma dokładny układ i czytelnik chodzi krok po kroku przez fragmenty wspomnień bohaterek? Do tej pory nie spotkałam się z twórczością Lygii Day Peňaflor (czy to nie przezwisko?), więc nie wiem, czego się spodziewać. Choć przyznaję, że postać autora zaczyna mnie intrygować i na pewno nie przejdę obok tej pozycji obojętnie.
    Muszę jeszcze bliżej odnieść się do Twojej recenzji (ale szybko, bo ostatnio zaczęłam się zbytecznie rozwlekać w swoich komentarzach i uzewnętrzniać, za co przepraszam). Nie wiem, czy zawsze w recenzji Agi się to pojawiało, jeśli tak, to wybacz, dopiero teraz zauważyłam (totalna gapa ze mnie!) - wyróżnione poszczególne słowa. Podoba mi się to, szczególnie ostatni akapit podsumowujący. Wychodzi: dające do myślenia, prawda, sekrety, błędy, przebaczenie. Pięknie podkreśla to, co chciałaś przekazać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest ułożone właściwie chronologicznie, tak, by czytało się jak ciągłą opowieść, więc akurat z tym myślę, że nie ma problemu :)
      A co do wyróżnień – pierwszy raz je zastosowałam :D Po prostu czułam, że do tej książki, tej recenzji muszę to zrobić. Fajnie, że rzeczywiście spełniło to swoją rolę!

      Usuń
    2. Spełniło :D cieszę się, że nie mam problemu z pamięcią xD
      Powiem szczerze, że wolę ten układ chronologiczny. Gdy się tak skacze po punktach czasowych, to się nazbyt gubię i muszę ciągle wracać, by sobie wszystko poukładać.
      Dzięki! Coraz bardziej ta książka mi się podoba. Jest taka inna.

      Usuń
  3. Nie jestem miłośniczką takich historii. Nie porywają mnie, i nic na to nie poradzę. Ale ta książka już przyciągnęła mnie swoją okładką. Okładka twarda z plastikową obwolutą, która działa jak filtr prawdy. Ciekawy pomysł, nawet bardzo ciekawy.
    Z ciekawości przeczytałam recenzję ( zawsze czytam, bo może nie moje klimaty, ale ktoś napisał recenzję i warto poświęcić parę minut, by docenić jego pracę) i zaintrygował mnie sposób prowadzenia narracji. Odniosłam wrażenie, że czytelnik ma szanse poczuć się trochę jak detektyw, prowadzący śledztwo. Dostaje fragmenty pamiętników i z nich musi ułożyć sobie całość. Fajny pomysł.
    Ponad to jest to kolejna pozycja, która potwierdza starą prawdę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a w tym przypadku oznacza to, że dla każdego prawda może wyglądać inaczej, i każda prawda jest subiektywna. Tą obiektywną ( i tutaj mam wątpliwość, czy prawdziwie obiektywną, czy może skłoni się ku któremuś z bohaterów) musi odkryć czytelnik.
    I chociaż ja nie jestem do końca przekonana do jej przeczytania, to przyznać muszę, że zabiegi powyższe zrobiły na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nastolatkowie rozwiązujący zagadkę kryminalną... Uwielbiany przez twórców temat, który do mnje kompletnie nie przemawia i nie rozumiem jego fenomenu😂 Jednak ta książka wydaje się być ciekawa ze względu na motyw spotkania bohaterów z ulubioną pisarką - granica między fanem a fanatykiem może być cienka, a młode osoby są łatwe do manipulowania... Oryginalna forma książki może być dużym plusem, jeśli tylko nie utrudnia zorientowania się w fabule. Na pewno będę miała tą książkę na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale książka zdecydowanie nie jest o nastolatkach, którzy rozwiązują zagadkę kryminalną ;) Jasne, mamy tutaj wątek pobicia głównego bohatera, który jest bardzo ważny, ale to nie tak, że jego przyjaciółki próbują złapać sprawców :) Książka przede wszystkim bazuje na mocnym wątku psychologicznym, relacjach międzyludzkich, manipulacji, zaufaniu – wszystkich tych rzeczach, o których pisałam w recenzji. No i przede wszystkim na odnalezieniu prawdy o... sobie samym, nie w sensie kryminalnym C:

      Usuń
  5. Bardzo dużo pojawia się w recenzji słowo 'prawda' jestem ciekawa co kryją bohaterowie i jakie prawdy chowają. "To wszystko prawda" posiada intrygującą fabułę, niespotykaną formę oraz tajemnice do odkrycia. Każdy posiada jakiś idoli, dla których mogą zrobić wszystko, jestem ciekawa jak to było z głównymi bohaterami książki Lygia Day Peňaflor. Lektura ta wpływa na czytelnika. Zapiszę sobie tytuł może kiedyś ją przeczytam. Przysłowie do książki 'Prawda, tak jak kij, ma dwa końce.' Alfred Aleksander Konar

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy tylko pojawiła się zapowiedź tej książki, miałam w planach ją kupić. Jednak później został dodany fragment książki i niestety mnie odstraszył. Nietypowa narracja, która innym może się podobać, mi zupełnie nie przypadł do gustu. I chociaż opis mnie zaciekawił, forma, w jakiej książka została napisana zupełnie mnie do niej zniechęciła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, od razu zauroczyła mnie okładka. W sumie nie za bardzo zaintrygował opis, ale tytuł sobie zapisałam. Dzięki więc za recenzję, bo teraz wiem na pewno że warto ją przeczytać a ja jestem zaciekawiona na tyle, by zacząć na nią polować :) Ciekawa jestem też przedstawienia fabuły w formie dzienników i samej książki. Zdecydowanie jest to coś, co wyróżnia tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę. Dobra fabuła, niesztampowe podejście to jest to.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem że okładka super, co do narracji do tych nietypowych ciężko się przystosować ... przyznam szczerze gdy czytałam Klątwę Przeznaczenia miałam z tym spory problem tam były przeskoki, ale jeśli historia jest wciągająca człowiek się przystosowuje do niej. Bardzo jestem ciekawa tej pozycji, lubię mroczne ciężkie książki które pokazują jak ciężkie bywają czasem relacje między jednym a drugim człowiekiem ... i jak życie potrafi nie przypominać bajki ... bo tak naprawdę to kopalnia problemów przeplatana promieniami słońca.

    OdpowiedzUsuń