czwartek, 24 stycznia 2019

Bernard Cornwell - "Ostatnie królestwo"

Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: Ostatnie królestwo
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 14 stycznia 2019 (to wydanie)
Liczba stron: 488
Ocena: 8/10

Opis:


Pierwszy tom bestsellerowej serii Bernarda Cornwella o losach bohaterskiego Uhtreda z Bebbanburga. Na jej podstawie BBC realizuje serial Upadek królestwa.
Anglia, IX wiek. Wikingowie plądrują i zajmują ziemie kolejnych anglosaskich królestw. Uhtred, syn ealdormana Northumbrii, trafia do duńskiej niewoli po tym, jak jego ojciec zginął w walce z najeźdźcami. Dorasta wśród wikingów, żyje zgodnie z ich zasadami, staje się częścią rodziny jarla Ragnara i wojownikiem.

Jednak przeznaczenia nie da się oszukać. Los jest nieubłagany. W chaosie duńskiej inwazji, w wirze walki Uthred staje przed wyborem, czy być lojalnym wobec tych, którzy go wychowali, czy wobec saskich pobratymców…

Recenzja:


   Wikingowie chyba już przeżyli swój okres świetności w literaturze i serialach, a przynajmniej tak myślałam do tej pory, jednak ta publikacja daje nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Wydawnictwo Otwarte postanowiło wznowić serię, która już raz ukazała się na naszym rynku wydawniczym, jednak nie pojawiła się ona w całości. Tym razem czytelnicy mają gwarancję dziesięciu tomów, które będą wychodzić kolejno raz w miesiącu. Mamy styczeń, a to oznacza, że dzisiaj zapraszam Was na recenzję pierwszego tomu - Ostatnie królestwo.

Anglia, IX wiek, to czas, w którym Wikingowie plądrują i zajmują ziemie kolejnych anglosaskich królestw. Po tym, jak jego ojciec zginął, Uhtreda trafia do duńskiej niewoli. To środowisko staje się dla niego miejscem, w którym dorasta i staje się częścią rodziny jarla Ragnara, a także wojownikiem. Jednak niedługo przyjdzie mu zdecydować, czy być lojalnym wobec tych, którzy go wychowali, czy wobec swoich korzeni.

Mimo, iż bardzo chciałam jeszcze raz przeczytać tę pozycję, bo tak, już miałam przyjemność ją czytać, to trochę obawiałam się, że to już nie będzie to samo, co za pierwszym razem, już się nie wciągnę, już nie będzie mi się tak podobać i że to w ogóle nie będzie dla mnie. A poza tym ta objętość. Przy moim ostatnio rekordowym braku czasu, wydawała się zabójcza. No ale dałam radę, więc do rzeczy.

Już od pierwszych stron akcja jest rozpędzona i musicie mi uwierzyć, że tak na prawdę, praktycznie w ogóle nie zwalnia, a czytelnik wpada w wir tych wszystkich wydarzeń. Początkowo może to być lekko przytłaczające, ale myślę, że kilkanaście stron i spokojnie można się do tego przyzwyczaić i czerpać samą przyjemność.

Autor serwuje nam całą gamę różnorodnych postaci, które bardzo się od siebie różnią. Sa takie, które polubiłam od razu, no i takie, które już od pierwszych scen mi nie podeszły. Jednak ogromnym plusem jest to, że tak na prawdę czytelnik sam może dokonać tej oceny i nic nie jest mu narzucane przez autora. 

Tak jak już wspomniałam na początku, odrobinę bałam się grubości tej pozycji. Szybko jednak okazało się, że nie jestem się w stanie oderwać od czytania. Wracałam do książki w każdej możliwej, wolnej chwili, bo cały czas chciałam wiedzieć co będzie dalej. Sama fabuła jest tak ciekawie skonstruowana, że nie ma tutaj ani chwili na nudę, czy chęć odłożenia książki. Liczyłam się z tym, że trochę pomęczę tę książkę, a tu proszę, kilka dni i książka już za mną. 

Podoba mi się to w jaki sposób autor pisze. Wydaje mi się, że świetnie odwzorowuje czasy, w jakich wszystko się dzieje i środowisko w jakim obracają się bohaterzy. Na szczęście nie próbuje wszystkiego na siłę uwspółcześniać, jak to często zdarza się obecnie w powieściach historycznych., tylko pokazuje jak to było naprawdę, albo tak jak się przypuszcza, że było, tym bardziej, że wiele z bohaterów inspirowanych jest prawdziwymi postaciami. Sam styl jakim posługuje się Cornwell mi odpowiada i to oczywiście kolejna składowa tego, że tak przyjemnie czytało mi się tę historię.

Tak już na koniec, kilka słów ode mnie na temat tego wydania. Przegenialnie zaprojektowana okładka, której grzbiety, całej serii będą się składać w jedną całość. Ja już planuję, gdzie będę eksponować te cudowności, bo trochę krucho z miejscem u mnie. Ale przecież nie tylko grzbiety zasługują na uwagę. Ostatnio bardzo podobają mi się takie minimalistyczne okładki, a do tego twarda oprawa. No ja się pytam, czego chcieć więcej.

No to ja się pytam, kiedy ten luty w końcu? Już nie mogę się doczekać na kolejny tom Wojny Wikingów. Wydaje mi się też, że w końcu przyszła pora na obejrzenie serialu. Coś tak czuję, że Wikingowie pochłonęli mnie na dobre. Wam gorąco polecam tę pozycję, bo jest ona wstępem do niesamowitych przygód i historii, które zagwarantuje nam Cornwell. No i oczywiście o następnym tomie również przeczytacie na blogu.


Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

9 komentarzy:

  1. Super recenzja. Zachęca do sięgnięcia po nową serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Konrad Walenrod :P
    Widzę, że wikingowie są wciąż na topie i długo się to jie zmieni. Nie powiem, sama się zachwycam serialem z Ragnarem, teraz najwyraźniej muszę przejść na książkowe historie. Powiem jednak, że nie lubię najpierw oglądać, a potem czytać, wolę, aby moja wyobraźnia sama kreowała poszczególne postaci.
    Niby coś tam wiem o wikingach (ale naukowych pozycji nigdy nie czytałam, więc może szybko się okazać, że nic nie wiem), ale o Uhtredzie jakoś nigdzie mi nie dzwoni. Najwyraźniej moja pamięć jest zbyt krótka.
    Powiem szczerze, że podobnie jak Ciebie na początku, ilość stron mnie po prostu przeraża. Wiem, że jakieś 50 stron dziennie i jesteśmy w domu, ale pewnie przerobiłabym to w dzień i w nocy, by jak najszybciej dowiedzieć się, jak to się potoczy, gdy tymczasem robota stoi cichutko w kącie... Muszę kupić sobie jakiś organizer, inaczej te książki mnie pochłoną.
    Okładka bardzo przyjemna, już ją widziałam jakiś czas temu na stronie Wydawnictwa Otwartego, ale nie wiedziałam, że to reedycja. To ja idę powalczyć z pracą, by zyskać czas na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony jestem okropnie ciekawa ludu Wikingów ( tych rogatych hełmów, mnóstwa skór zwierzęcych na grzbietach, wielkich toporów i ogromnych tarcz, galer napędzanych wiosłem i wiatrem). Moje wyobrażenie o tym ludzie ma swoje źródła tylko w filmach i podręcznikach. Jeszcze nie miałam przyjemności przeczytać jakiejkolwiek książki o życiu, codzienności, o wierze, kulturze i podbojach tego ludu. Czasami mam wrażenie, że to lud wymyślony przez jakiegoś pisarza, a nie historycznie potwierdzona nacja.
    Z drugiej strony człowiek- mężczyzna, który dorasta wśród wikingów, odkrywa swoje korzenie. Przeszłość upomina się o niego. Czy odnajdzie się? Czy pozna swoją tożsamość? Jak widać, problem jest ponadczasowy. Ludzie każdej epoki "poszukiwali siebie" i swojej tożsamości.
    Zapowiada się bardzo ciekawie. Wir wydarzeń wciąga. A najbardziej cieszy fakt, że wydawnictwo obiecało wydać całą serię, To ważne, bo nie nawidzę, kiedy nagle zaniechane zostaje wydawanie kolejnych tomów serii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka to mój ,,must read"! Czytałam wcześniej Trylogię Arturiańską Cornwella i ten człowiek pisze niesamowicie! Wikingowie to nie moja bajka, ale i tak wiem, że ta powieść mnie zachwyci. Cornwell pisze w takim bardzo ,,męskim" stylu, jest tu dużo opisów bitew, układów politycznym,ale w jego stylu jest coś tak uniwersalnego, że nawet jeśli ktoś na co dzień czyta o czymś innym, to też się zachwyci :) Niedawanie jednoznacznych ocen zdecydowanie na plus, w Trylogii Arturiańskiej było też sporo niedopowiedzeń, które sklanialy do wlasnych refleksji i myślę, że tu też tak będzie. Tak więc Ostatniego Królestwa nie czytałam, ale czuję, że będzie genialne.

    A Otwarte naprawdę się stara przy wydawaniu Cornwella, te okładki to arcydzieła <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie moje klimaty, ale świetna recenzja :)
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com Zaprszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej książki, ale okładna wzbudza ciekawość :)

    Pozdrawiam :)
    Moncia Lifestyle

    OdpowiedzUsuń
  7. Wikingowie zawsze będą na topie, wzbudzają oni zaciekawienie, chęć poznania ich historii, podbojów. W "Ostatnim królestwie" nie zabraknie tajemnic oraz masy walk, pisarz zapewni mam emocje dzięki którym nie będziemy chcieli oderwać się od książki. Bernard Cornwell stworzył świat pełen wydarzeń, akcji oraz bohatera który będzie musiał wybierać. Jestem ciekawa tej historii tylko obawiam się, że tego jest aż tyle nie wiem czy bym się zabrała za tą opowieść. Okładka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nazwisko autora co jakiś czas przewija mi się na różnych stronach. Nigdy jednak po jego książki nie sięgnęłam. Z jednej strony Ostatnie królestwo mnie ciekawi, z drugiej jednak strony chyba nie do końca są to moje klimaty. Wojny Wikingów jest to dość obszerna seria, a nie lubię czegoś zaczynać, a potem tego nie kończyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wikingowie i ich dzieje to jeden z moich ulubionych tematów, dodatkowo fakt że autor nie "uwspółcześnia"(nic tak nie denerwuje jak właśnie taki zabieg) historii jest fajne bo daje możliwość realnych odczuć. Z pewnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń