poniedziałek, 7 stycznia 2019

Aly Martinez - "Walcząc z ciszą"

Autor: Aly Martinez
Tytuł: Walcząc z ciszą
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2019
Ilość stron: ok.300
Ocena: 7/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Dla większości ludzi dźwięk jest pojęciem abstrakcyjnym. Spędzamy całe życie, próbując odciąć się od szumu, żeby móc skupić się na tym, co uważamy za ważne. Ale co, jeśli – gdy jasność umysłu zostaje przypłacona zupełną ciszą – to ten niewyraźny szmer w tle staje się czymś, za co oddałoby się wszystko?
Od zawsze byłem wojownikiem. Mając rodziców, którzy cudem nie trafili więzienia, i dwóch młodszych braci, którzy niemal zostali oddani do rodzin zastępczych, zyskałem umiejętności w unikaniu ciosów, jakie zadaje życie. Dorastając, nie miałem niczego, co mógłbym nazwać swoim, ale od chwili, kiedy spotkałem Elizę Reynolds, to właśnie ona należała do mnie. Stałem się kompletnie uzależniony od niej oraz ucieczki do rzeczywistości, którą sobie nawzajem zapewnialiśmy. Przez lata spotykaliśmy się z różnymi ludźmi, ale nie było nocy, żebym nie usłyszał jej głosu.
Nie zaplanowałem spotkania miłości swojego życia w wieku trzynastu lat. Tak samo jak tego, że jako dwudziestojednolatek zacznę stopniowo tracić słuch. Ale i tak spotkały mnie obie z tych rzeczy. A teraz prowadzę najcięższą walkę swojego życia i znalazłem się na skraju porażki. Walczę o swoją karierę. Walczę z obezwładniającą ciszą. Walczę dla niej. Każdej nocy, kiedy tuż przed zaśnięciem opuszcza ją świadomość, wzdycha. Chyba właśnie to jest dźwięk, którego będzie mi brakowało najbardziej.

Recenzja:

Kurczaki, chyba każdą recenzję książki wydawnictwa NieZwykłego zaczynam ostatnio od tego, jakie wspaniałe rzeczy wydają. Nie dziwcie mi się. Naprawdę dzięki nim polski rynek wydawniczy jest o wiele lepszy - bo wydają same perełki! "Walcząc z ciszą" jest kolejnym cudem, który został przez nich wydany. Taką książką można spokojnie dobrze rozpocząć czytelniczy rok 2019! Dodam też, że objęłam tę książkę patronatem, co nie robię z każdą pozycją. To jak? Chcecie przeczytać, co sądzę o poszczególnych aspektach tej pozycji? Mam nadzieję, bo i tak zamierzam o tym napisać!

Till - główny bohater tej książki - spotkał miłość swojego życia w wieku trzynastu lat. Chociaż początkowo nazywał ją raczej prześmiewczo i nie przyznawał się do tego, że ją zna, kiedy byli w szkole, to jednak spędzał z ową dziewczyną każdy wieczór. Eliza - bo tak nazywała się jego miłość - wraz z wiekiem stawała się mu coraz bliższa. Wydawać by się mogło, że łączy ich tak dużo, że ich relacja nigdy się nie skończy i nie zepsuje, ale już po tym, jak Eliza skończyła liceum, postanowiła wybrać się na studia, co skutkowało tym, że musiała zmienić mieszkanie. Początkowo Till był o to bardzo wkurzony i przestał się z nią widywać - zaczął natomiast chodzić na boks i zmienił pracę. 
Niebawem jednak znowu wszystko stanęło na głowie. Napad, czy jak to można nazwać, sprawił, iż Till ponownie udał się do Elizy. To spotkanie było bardzo emocjonalne, ale było dopiero początkiem kolejnych zdarzeń - niekoniecznie tych fajnych. Los Tilla i Elizy nigdy nie należał bowiem do łatwych. Teraz jednak nie muszą się tym przejmować, bo mają siebie nawzajem. Tylko... czy to wystarczy?

Bardzo podobała mi się kreacja tych bohaterów. Chociaż trochę mnie wkurzało, że Eliza płakała właściwie co chwilę - co autorka zwaliła na jej charakter - to jednak ogólnie odbierałam ją bardzo pozytywnie. Nie znam co prawda żadnej osoby, która by wybuchała płaczem tak często, jak Eliza, ale pod każdym innym względem była bardzo fajna. Till natomiast urzekł mnie od początku i oddałam mu całkowicie swoje serce - pomimo tego że był on chłopakiem z trudnymi doświadczeniami.

Aly Martinez stworzyła niby prostą historię, która sprawiła, że nie byłam w stanie oderwać się od tego, co czytam. Naprawdę pożarłam tę książkę wzrokiem! Przede wszystkim to ze względu na opisy i postacie, ale także na dialogi (które często były humorystyczne - ale też bardzo naturalne) lub sferę emocjonalną (bo pisarka stworzyła świetny klimat i nie sprawiła, że relacja Tilla i Elizy wydawała się jakaś dziwna i przymuszona).

Jeśli chodzi o narrację - czasem rozdziały pisane są z perspektywy Tilla, a czasem z perspektywy Elizy. Początkowo ciężko połapać się w tych wszystkich "pięć lat później", "sześć miesięcy wcześniej", ale czym dalej, tym takich przeskoków jest mniej i o wiele lepiej się czyta!

Sama okładka nie podoba mi się wcale. Ani grafika, ani napisy (bo czcionki nie są tu zbyt trafnie dobrane). Nie rozumiem, czemu jakikolwiek grafik chciał zrobić takie coś - i nie rozumiem wydawnictwa, że wybrali akurat tę oprawę graficzną. Książka jest świetna i miałaby potencjał nawet na bestseller, ale ludzie, którzy lubią ładne okładki, na pewno nie kupią "Walcząc z ciszą"!

Podsumowując: książka świetna, mimo okropnej grafiki. Dajcie jednak szansę tej powieści, bo inaczej będziecie żałować! Jeśli chcecie przeczytać coś fajnego już na samym początku nowego roku, to bez wątpienia musicie sięgnąć po "Walcząc z ciszą". To jak? Szukacie już w swoich księgarniach lub bibliotekach? Mam nadzieję, że tak!

11 komentarzy:

  1. Okładka rzeczywiście jest bardzo ostraszająca, ale jednak nie dla wyglądu kupuje się książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się ciekawie a mnie okładka nie przeszkadza. Faktem jest, że najczęściej kupuję się oczami, a nie po przeczytaniu recenzji ale tylko gdy jestem w sklepie. Teraz mogę wybrać tę książkę i przekonać się o co tyle płaczę Eliza😉😊 Lidia Paschke

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sam opis poruszył delikatne zakamarki mojej duszy pobudzając wyobraźnię i ciekawość o losach głównego bohatera. Zdecydowanie wydawnictwo zasługuje na swoją nazwę skoro każda książka, którą wydają przypada Ci do gustu. Nie zaprzeczam, że i moje serce może skraświadczyć "Walcząc z ciszą". Mnie nie odstrasza nawet okładka, z przyjemnością poznam Tilla i Elizę, z pewnością przekonam się, że warto sięgnąć po Twój kolejny patronat!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt gdyby to była książka innego wydawnictwa to przez okładkę bym pewnie na nią nie spojrzała, ale że jest to wydawnictwo niezwykłe to aż tak mi ona nie przeszkadza (okładka Kultiego też nie zrobiła na mnie wrażenia). Co do tematyki problemu że słuchem to jest to mi problem bardzo bliski, a zeszłym roku na Wielkanoc nagle moja mama straciła słuch w jednym uchu i do tej pory to nie odzyskała, więc wiem co wiąże się z taką przypadłością. Chętnie przekonam się jak walczy z tym główny bohater.

    OdpowiedzUsuń
  5. To fakt, okładka nie jest miła...Na pewno nie wzięłabym tej książki do ręki, będąc w księgarni. Te przeskoki w datach trochę mnie odstraszają. Już trafiałam na takie powieści /wysoko oceniane przez innych/, które bardzo ciężko mi się czytało z powodu ciągłego przenoszenia w inny czas /nawet na przestrzeni 100 lat/. Byłam wymęczona przy końcu książki i myślałam, jak wspaniale można byłoby czytać, gdyby autorka tak nie "zaszalała" z tymi przeskokami. Czytając recenzję "Walcząc z ciszą" sądzę, że mimo wszystko chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze pisząc, to już mam dosyć takich okładek. Ostatnio mam wrażenie, że co druga książka, w której miłość odgrywa jedną z ważniejszych ról, ma taką okładkę. A przodownikiem w tym jest Wydawnictwo Niezwykłe. Ale to chyba wszystko co mogę zarzucić temu wydawnictwu.
    Bardzo cieszę się, że kolejna książka trafiła na Polski rynek, dzięki Niezwykłemu Wydawnictwu ;-D . Bardzo wciągnął mnie opis. Krótka opowieść bohatera o sobie samym- notka biograficzna. Poczuła wyzierający się z niego smutek i załamanie, a jednocześnie chęć walki przepełnioną nadzieją i wiarą, a to wparte na ukochanej osobie. Czy moje odczucia są prawdziwe?
    Tego z recenzji się nie dowiedziałam. za to wiem, że książka praktycznie sama się czyta, jest świetnie napisana, dialogi są realne, z humorem, a w dodatku bohaterów chce się poznać. I bardzo mnie to cieszy, bo z wielką przyjemnością sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Walcząc z ciszą" wydaje się ciekawą i pełna emocji historia dwóch osób, które kochają się ale czy będą razem to już muszę się dowiedzieć z książki. Wątek książki o problemach, ze słuchem interesujący coraz więcej książek pojawia się gdzie jeden z bohaterów walczy z chorobą czy niepełnosprawnością to fajnie że możemy poznać takie historie, przybliżać takie temat społeczeństwu. Okładka nie zachęcająca żeby sięgnąć po książkę, przysłowie idealnie pasuje 'nie oceniaj po okładce' do książki Aly Martinez. " Gratuluje patronatu. "Must Read"

    OdpowiedzUsuń
  8. Choć lubię ładne okładki, to nie są one dla mnie koniecznością. Zgodzę się jednak, że mogłabym na nią nie zwrócić uwagi! Tymczasem Twoja recenzja mnie zaintrygowała i kusi mnie, by książkę nabyć jak najszybciej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście, straszną krzywdę zrobili tej książce. Taka okładka zniechęci większość czytelników. Gdyby nie Twoja recenzja, w życiu bym jej nie zauważyła, a tym bardziej nie sięgnęła po nią. Ale może to był taki chwyt marketingowy - goła klata ma przyzwać płeć piękną do wybrania właśnie jej z księgarskich zbiorów. Inaczej nie wiem, dlaczego część książek jest tak kaleczona. Jak tak oglądam te książki w księgarniach to dochodzę do wniosku, że zagubiła się gdzieś prawdziwa rola okładki - subtelnego zapowiadacza treści, delikatnie zachęcającego do kupna. Nie, dzisiaj wszystko musi być nachalnie.
    Musiałam wyrazić swój żal, przepraszam xD
    Co do treści tej książki - nie wiem. Za wiele się nie dowiedziałam, choć trudno się dziwić, przecież nikt nie opowie mi treści, bo inaczej nie będzie po co czytać. Cieszę się, że powstają jeszcze historie, które mogą wciągnąć, nie aż tak oderwane od rzeczywistości. Ta historia trochę przypomina mi Carte Blanche (jeśli dobrze zapamiętałam tytuł). To był film, a główny bohater miał problem ze stopniową utratą wzroku, a nie słuchu, ale poza tym nasuwają mi się podobieństwa. Wciąż ciepło ją wspominam.
    Zobaczymy, jak to będzie ze mną ^^ jeszcze jej nie szukałam, ale niedługo zacznę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak samo pomyślałam o okładce i grafice a jeśli ktoś jest okładkową sroką jak ja to niestety w przypadku 9/10 książek wybiera te z ładnymi okładkami...... a przecież niezwykłe ma pięknie wydane książki, weźmy chociaż okładkę do "dziesięć poniżej zera" istne cudo :) Co do samej książki bardzo chce ją przeczytać, też mnie denerwują lekko przeskoki czasowe .. no ale cóż trzeba do nich przywyknąć , za to bardzo lubię narracje dwuosobową bo pozwala na poznanie odczuć obu stron, a nie tylko domyślać się np. "co on miał na myśli że akurat tak postąpił"... boję się tylko płaczliwej Elizy .... strasznie źle odbieram taki bohaterki...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa tej książki, zastanawiam się na ile został ukazany aspekt psychologiczny utraty słuchu i radzenia sobie z tym? Ja żyję w świecie ciszy od urodzenia, więc dla mnie cisza jest czymś normalnym. Dla kogoś kto słyszał zawsze nagła utrata słuchu może być czymś przerażającym i przygnębiającym,czy wręcz depresyjnym zwłaszcza dla osoby, która na przykład uwielbiała słuchać muzykę. Jak taka osoba odnajduje się w tej nowej sytuacji? Nagle się odkrywa, że istnieje świat nie tylko słyszących ale i głuchych czy niewidomych. W nowych niezrozumiałych niezwyczajnych wydarzeniach ważne jest wsparcie bliskich osób, które będą potrafiły wesprzeć nawet jeśli nie słowem to swoją obecnością, i tu jestem ciekawa tej miłosnej relacji Tilla i Elizy. Myślę, że muszę tę książkę obowiązkowo przeczytać!

    OdpowiedzUsuń