wtorek, 1 stycznia 2019

Ed McDonald - "Zew kruka"

Autor: Ed McDonald
Tytuł: Zew kruka
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 30 listopada 2018
Liczba stron: 384
Ocena: 8/10

Opis: 

Ryhalt Galharrow dobrze wie, że praca dla Wroniej Stopy na stanowisku kapitana Czarnoskrzydłych nie jest niczym przyjemnym – zwłaszcza, gdy otrzymywane rozkazy są wypaczone, niezrozumiałe lub niemożliwe do wykonania. 
Podczas gdy Królowie Głębi ciskają ogień z nieba, w Valengradzie zaczyna się objawiać świetliste widmo zwane Jasną Panią, której wyznawcy próbują przejąć władzę nad płonącym miastem. 
Chociaż Galharrow nie może nic poradzić na panoszący się kult ani na dziwaczne rozkazy Bezimiennego, gdy z niedostępnego skarbca Wroniej Stopy znika przedmiot o straszliwej mocy, kapitan musi stanąć do wyścigu z czasem, by go odzyskać. Lecz w tym celu będzie musiał wkroczyć do wnętrza koszmaru – do samego serca Nieszczęścia. 


Recenzja:

W lipcu bieżącego roku moje serce skradł Czarnoskrzydły. Książce wystawiłam bardzo wysoką ocenę, bowiem 10/10, a więc nikogo raczej nie zdziwi, że kontynuację przyjęłam z otwartymi ramionami i… ponownie się zakochałam, choć nie tak bardzo jak w pierwszym tomie. Dlaczego? Odpowiedzi znajdziecie w poniższej recenzji! 

Zacznę może od tego, że podobnie jak w poprzedniej części, autor od razu rzuca nas w wir wydarzeń. Tym razem jednak byłam na to przygotowana, a wiedza o świecie – i charakterze - Galharrowa, Nieszczęściu i całej reszcie była mi niezwykle pomocna, choć muszę przyznać, że McDonaldowi udało się mnie kilka razy nieźle zaskoczyć. Zadziwienie budziły wydarzenia, niektóre zachowania postaci i wprowadzone przedmioty (coraz bardziej seria smakuje przepysznym, magicznym postapo), ale – prawdę mówiąc – główny trzon fabularny niewiele ruszył się do przodu. Pod tym względem jestem nieco zawiedziona, bowiem spodziewałam się więcej informacji, więcej wątpliwości, a otrzymałam super opowieść, wyścieloną – jak zwykle – trupami. 

Szczęśliwie, zawiodłam się tylko pod względem nowości dla trzonu całości, bowiem reszta okazała się nienaganna. Mnóstwo tu postaci tajemniczych, zdrajców, fanatyków, świat roi się od wrogów. Akurat w kwestii nieprzewidywalności bohaterów i ich bezwzględności, Zew kruka zwyczajnie wymiata. Jeśli czytając tę książkę pomyślicie, że „nie, on chyba nie zrobi tego, nie byłby do tego zdolny” to możecie być pewni, że właśnie tak – bardziej lub mniej zwyrodniale – postać postąpi. Pewnie nie będzie to zbyt dobrze o mnie świadczyło, ale… bardzo to lubię w tej serii McDonalda. 

Ogromnie również cenię fakt, że w całym tym bestialstwie i mroku, autor potrafi być zarazem poetycki, jak i wulgarny, nie nadużywając zbytnio ordynarnego słownictwa. Lubię również fakt, że chociaż główny bohater to dupkowata wersja Rambo, to i tak chętnie wypiłabym z nim browara (i kopnęła w dupsko przy okazji) – w naszym świecie, naturalnie. Bo – nie wiem, czy wiecie – ale uniwersum cyklu Znak Kruka kipi ciemnością, to miejsce z koszmaru, przerażające i nęcące zarazem. Ed McDonald doskonale potrafi zaintrygować, mistrzowsko włada ponurą ironią i… czarnym humorem. Ja już nie mogę doczekać się kolejnej fali zwłok, potwornych stworzeń, mrocznej magii, okrucieństwa i… Nie będę się pogrążać. Po prostu nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z tym możliwie-niemożliwym kunsztem pisarskim! 

Zew kruka zdaje się nie wnosić za wiele do całości, ale mimo wszystko, spędziłam z nim fenomenalnie obrzydliwie i przyjemnie czas. Mam nadzieję, że na wyprawę z Galharrowem wyruszę niebawem. Pocieszający jest tutaj fakt, że cokolwiek się w powieści nie dzieje, tak czytelnik pozostaje cały i zdrowy (przynajmniej na ciele). Powieść polecam przede wszystkim fanom krwawych i mrocznych fantasy, którym niestraszne rzeczy straszne. 

P.S. Okładka jest boska. :O

10 komentarzy:

  1. Po obejrzeniu filmu "Ptaki" żywię wstręt do tych stworzeń. Okładka mnie więc nie przekonuje, raczej odstrasza.
    Nie czytałam jeszcze żadnej z ksiąg, ale fenomenalnie obrzydliwy i przyjemnie spędzony czas z tą pozycją absolutnie mnie przekonuje. Przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze zgadzam się z Tobą co do okładki - jest boska! Gdybym spotkała ją w księgarni, od razu bym ją kupiła, na szczęście teraz wiem, że powinnam się powstrzymać - najpierw trzeba przeczytać pierwszą część i stopniowo wkraczać do opisanej przez ciebie krainy.
    Po drugie - z recenzji wyłania się opis świata tak dziwnego, że nawet zaskoczyły Gaimana. Z opisu z okładki rozumiem tylko tyle, że wiele skomplikowanego się w niej dzieje (choć może nie w tej części), ale i tak klimat do mnie podszedł.
    Czyli zapisuję tę książkę do spisu 'must read'. Urzekła mnie.
    PS Nie wiem, czy zauważyłaś, ale ta pozycja sprawiła, że aż zaczęłaś rymować: 'pod względem nowości dla trzonu całości'. Uznałam to za urocze i warte nadmienienia xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tym sposobem wyłania się kolejna zaleta tej powieści, bo choć rymów się w niej raczej nie uraczy, to z wrażenia pisać można wierszem. :D

      Usuń
  3. Chętnie przeczytałaby o przygodach Rambo w wersji ciamajdowatej. Jak to się mówi 'trup sieje się gęsto' w książce, do tego surowy klimat opowieści Eda McDonalda przyciąga mnie. Okładka świetna oddaje charakter książki mroku, śmierci, niebezpieczeństwa. Może się skuszę na tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie właśnie! Okładka jest super! Czasami lubię czytać fantasy a rzeczy straszne przyjmuje na klatę. Gdy czytałam tę recenzję przychodziły mi inne książki fantasy które mnie zachwyciły więc gdy tylko nabiore ochoty na coś innego niż romansik to biorę się za "Zew kruka" !

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze przyznam, że ta seria jest mi całkowicie obca. Super, że dzięki Waszemu blogowi mogę poznać książki, które być może nawet nie obiłyby mi się o oczy ani uszy. Po tę z kolei jeszcze nie jestem do końca pewna czy sięgnę, ale biorąc pod uwagę taką zachęcającą recenzję co do pierwszej części i niezgorszą dla drugiej to nie mówię jeszcze 'nie', wszystko jak wiedzę przede mną. Super, że autor chociaż rusza z akcją z kopyta, a nie czai się przez połowę książki, bo dzięki temu brzmi to z całą pewnością przyciągająco.
    P.S.: Udanego Sylwka i samych serdeczności i pomyślności w Nowym Roku! 🎊 🎊 🎊

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęcającą ocenę co do pierwszej..*

    OdpowiedzUsuń
  7. Może się skuszę, mam ochotę na coś z fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Rambo, nie lubię ordynarniści, ale i tak przeczytam. Przeczytaj dla tego wody wydarzeń, a który rzuca autor, dla tajniczych postaci, fanatyków, zdrajców, dla wprowadzonych przedmiotów, i dla całego ogólnego kształtu... chce spędzić ten czas fenomenalnie i obrzydliwie przyjemnie.
    Ps. Ksiażkowirowego 2019!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zbankrutuje... wiesz że pierwsze co zrobiłam przy czytaniu tej recenzji to otwarłam link do opinii o pierwszej części w końcu 10/10 to coś znaczy ;) Jejku ja ją chce przeczytać trafia w gust mój i mojego męża idealnie ... i bohater z którym masz ochotę wyjść na piwo to już mówi samo za siebie do tego Rambo ulubieniec mojego męża :D Książka wydaje się pełna intrygujących bohaterów i spirali emocji od tych pozytywnych do negatywnych lubię taki rollercoastery ;) Tajemniczość mrok to jest to ... kurczę nie ma co się rozpisywać dodaje do listy najbliższych zakupów :D

    OdpowiedzUsuń