niedziela, 18 listopada 2018

Lauren Graham – "Być może kiedyś"

Autor: Lauren Graham
Tytuł: Być może kiedyś
Wydawnictwo: Zysk iS-ka
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 423
Ocena: 7/10

Opis:
Błyskotliwa, urocza i przezabawna powieść o początkującej młodej aktorce, która próbuje zrobić karierę w Nowym Jorku – i nie zwariować.
Jest styczeń 1995 roku, a Franny Banks zostało już tylko pół roku z trzyletniego deadline’u, który sobie wyznaczyła, gdy przyjechała do Nowego Jorku, marząc o Broadwayu i „ważnych” rolach. Ale póki co może pochwalić się jedynie reklamą paskudnych świątecznych swetrów i kelnerowaniem w klubie komediowym. Współlokatorzy – najlepsza przyjaciółka Jane oraz Dan, aspirujący pisarz science fiction – okazują jej wsparcie, ale Franny wie, że fanklub złożony z dwóch osób to raczej niewielki sukces.
Wszyscy mówią jej, że potrzebuje planu B i chociaż ona „prawie” potrafi wyobrazić sobie powrót do domu i założenie rodziny ze swoim bardzo porządnym byłym chłopakiem, nie jest gotowa zrezygnować z marzeń zrobienia kariery na miarę swoich idolek, Diane Keaton i Meryl Streep. Jeszcze nie. Ale podczas gdy Franny chce pójść ich śladem, w międzyczasie z radością zadowala się jakąkolwiek rolą mówioną i znalezieniem zdającej egzamin kombinacji produktów do włosów…

Recenzja:
Czym przekonało mnie do siebie Być może kiedyś? Przede wszystkim od czasu do czasu lubię sięgnąć po książkę obyczajową, która porusza niby dobrze znany, niby ciągle powtarzany temat, by się przekonać, w jaki sposób jest przedstawiony właśnie tu. Młoda aktorka, która próbuje przebić się w Nowym Jorku? To już było i to wiele razy. Czy Lauren Graham mimo wszystko udało się z tego wyciągnąć coś więcej? Zdecydowanie!

Franny Banks to młoda, ambitna dziewczyna, która marzy o zostaniu aktorką. Taką prawdziwą, nie od perfum. Wyznaczyła sobie deadline, do którego zamierza osiągnąć coś w tej sprawie i gdy wszystko zdaje się już stracone, pojawia się nowa szansa. Tylko nic nie jest tak proste, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Franny musi przecież ujarzmić swoje niesforne włosy, pogodzić pojawiające się okazje z dotychczasowym życiem, ze znajomymi i… nie zwariować.

Powieść naprawdę bazuje na typowym schemacie, jest dość przewidywalna i można odnieść wrażenie, że to już gdzieś było. Ale zdecydowanie broni ją kilka rzeczy: przede wszystkim humor, humor i jeszcze raz humor. Gdy zaczynałam czytanie, miałam wrażenie, że ta książka jednak nie pasuje do mojego obecnego nastroju, jednak z każdą kolejną stroną uświadamiałam sobie, że to nieprawda. Lauren Graham stworzyła przezabawną i uroczą powieść, która w chłodne, jesienne wieczory potrafi od razu wywołać uśmiech na twarzy. Poza tym sam styl autorki jest przyjemny. Przez tekst się prześlizgujemy, błyskawicznie czyta się kolejne strony, bo autorka pisze w sposób prosty, błyskotliwy i humorystyczny. Nie jest to wymagająca lektura, ale bardzo przyjemna powieść, przy której można spędzić długie, jesienne wieczory.

Bohaterowie także zostali stworzeni dobrze. Może miałam w kilku miejscach zastrzeżenia do głównej bohaterki, ale ostatecznie pokochałam niezdarną Franny całym sercem i z niepokojem obserwowałam kolejne wydarzenia. I choć dziewczynie przydarzyło się naprawdę sporo, książka napisana jest ciekawie, realistycznie i nie ma się wrażenia, że coś zostało wrzucone na siłę. Czasem może się pojawić uczucie, że coś zostało ewentualnie zbytnio przeciągnięte, ale takich momentów nie ma wiele. Poza tym broni się także zakończeniem, które nie zostało za bardzo przesłodzone, ale też nie było gorzkie. Moim zdaniem powieść zakończyła się bardzo dobrze, nawet jeśli pozostawiła po sobie kilka niedopowiedzeń – w tym wypadku to wyszło książce raczej na plus.

Jestem pozytywnie zaskoczona tą powieścią. Sądziłam, że spędzę z nią kilka miłych godzin, ale nie wiedziałam, że w swojej prostocie wciągnie mnie aż tak bardzo i że będą momenty, gdy naprawdę będę śmiać się w głos z kolejnych scen. Lauren Graham dała nam uroczą historię o nieco niezdarnej, nieśmiałej dziewczynie, która próbuje zrobić karierę w Nowym Jorku i nie zwariować. Dziewczynie, której codzienne perypetie zdecydowanie wywołają uśmiech na niejednej twarzy, a zakończenie powieści sprawi, że w te zimne, jesienne wieczory zrobi się czytelniczkom (bo myślę, że to powieść, która przypadnie przede wszystkim do gustu kobietom) cieplej na sercu. Dlatego zachęcam do sięgnięcia po Być może kiedyś. Franny wydaje się osobą, z którą możecie świetnie spędzić te listopadowe wieczory!

6 komentarzy:

  1. No nie wiem. Niby recenzja zachęca, ale opis fabuły wydaje mi się taki nijaki. Niby jest trochę humoru, jakiś romans, ale nie wydaje mi się, żeby jakoś ta książka mnie porwała. Jest za dużo dobrych książek, żebym traciła czas na coś, co do czego nie jestem do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Być może kiedyś" wydaje się na książkę, którą się czyta szybko w jesienne wieczory. Może już wydaje się, że to już było i nawet czytaliśmy coś podobnego jednak coś mnie przyciąga do tej książki. Chętnie poznam odpowiedzi na pytania które mam po przeczytaniu recenzji; czy Franny zdobędzie wymarzoną rolę na Broadwayu i zostanie w Nowym Yorku, czy wróci do rodzinnego domu a najważniejsze czy znajdzie środek który ujarzmi jej włosy. Z przyjemność przeczytam książkę Lauren Graham i się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z silwaną. Opis i okładka jakieś takie mdłe. A przecież 99,9% czytających mimo wszystko ocenia książkę po zdjęciu i blurbie.
    W tym wydaniu przeszłabym obok niej obojętnie. Na szczęście istnieją recenzje, które zadają kłam pierwszym wyobrażeniom. Osobiście lubię powieści, w których zakończenie jest otwarte, bo sama lubię dopowiedzieć sobie ciąg dalszy historii. A jeśli do tego całość okraszona jest szczyptą humoru, to już nic więcej do czytelniczego szczęścia mnie nie potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się być dobrą lekturą na jesienne wieczory, być może przeczytam w wolnym czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie do końca jestem przekonana do tej książki. Niby mnie do niej ciągnie, ale zarazem okładka mnie lekko odpycha, bo przypomina mi romanse z przed lat. Jednak jeśli tylko będę miała okazję, to myślę że wtedy ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia zawarta w opisie nie jest pociągająca, wręcz chciało mi się krzyczeć: " No, nie. Znowu!" A jednak już początek recenzji, a zaczynam się zastanawiać, czy te "znowu", to takie całkiem "znowu"? Czy może tym razem jest to "znowu +".
    A ten plus to "przede wszystkim humor, humor i jeszcze raz humor", którego dawki są bardzo pożądanie na pochmurne i krótkie dni, długie wieczoru. Prosty, błyskotliwy język autorki, także bardzo zachęca do sięgnięcia po książkę. Czy i ja pokocham Bohaterkę? Lubię niezdary, którym zdarzają się dziwne... ale lubię, gdy one są realne... nie wykreowane na siłę, ale są rzeczywiste.
    Oglądając The Voice Of Poland, nie jednokrotnie słyszałam, że nadmiar, że przekombinowanie, jest gorsze niż prostota i skromność, i może zepsuć najlepszy utwór. Mam wrażenie, że odnosi się to także do książek. Na prostocie i humorze jest zbudowany urok tej historii.

    OdpowiedzUsuń