poniedziałek, 22 października 2018

Bree Barton - "Serce z cierni"


Autor: Bree Barton
Tytuł: Serce z cierni
Wydawnictwo: Young
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 456
Ocena: 6/10

Opis:
Każda kobieta może być Gwyrach – wiedźmą, która dotykiem potrafi zabić człowieka. To demony, a siedemnastoletnia Mia trenuje, aby na nie polować. W ten sposób pomści śmierć matki.
Kiedy ojciec chce wydać ją za mąż, Mia planuje bunt. W dniu ślubu dochodzi do ataku, przez który ona i jej niedoszły mąż muszą uciekać.
Dziewczyna dowiaduje się, że jest wiedźmą. Teraz musi zadecydować, którą ze stron wybiera. Zostanie z innymi Gwyrach i pozna prawdę o swojej matce czy wróci do ojca i wypełni jego wolę?

Recenzja:
Dawno, dawno temu w zamku wykutym w skale pewna dziewczyna skrycie planowała morderstwo.

Gdy na horyzoncie pojawia się nowa książka z gatunku fantastyki młodzieżowej, nie jestem w stanie tak po prostu jej zignorować. Ostatnio trafiam zresztą na naprawdę dobre pozycje, więc mój apetyt na ten gatunek jedynie rośnie. Dlatego, gdy zobaczyłam zapowiedź książki Bree Barton, nie potrafiłam przejść obok niej obojętnie i po prostu musiałam ją przeczytać. Zresztą spójrzcie na cytat, który podałam powyżej i powiedzcie: czy taki prolog nie sprawia, że od razu chce się sięgnąć po książkę?

Mia wierzy, że jej przeznaczeniem jest polowanie na Gwyrach – czarownice, które dotykiem potrafią zabić człowieka. Uczy się na Łowczynię, by kiedyś wytropić wiedźmę, która zabiła jej matkę. Tyle że, jak to bywa w życiu, nie wszystko idzie tak, jak zaplanowała dziewczyna, bo nagle jej ojciec postanawia wydać ją za mąż. Jakby to było niewystarczająco okropne – w dniu ślubu dochodzi do ataku, przez który dziewczyna odkrywa straszną prawdę… jest Gwyrach, jest jedną z nich. Teraz to ona sama staje się zwierzyną, na którą polują Łowcy. Musi uciekać razem ze swoim niedoszłym mężem, a po drodze chce odnaleźć odpowiedzi na nękające ją pytania. Przede wszystkim na to, czy rzeczywiście prawdziwa magia wywodzi się z okrutnego i niepokornego serca

Zacznę od tego, że powieść wydaje się w większości przewidywalna. Na początku mamy wrażenie, że bazuje na typowym schemacie niezrozumienia i nienawiści – ktoś przez całe życie nie cierpi czarownic i na nie poluje, a potem wychodzi na jaw, że jest jedną z tych znienawidzonych istot. Ale wiecie co? To tylko złudzenie. Bo choć powieść zaczyna się niepozornie i zdaje się, że nic nas już w niej nie zaskoczy, autorka w pewnym momencie raz za razem sięga po szokujące chwyty, by na samym końcu zostawić nas z opadniętą szczęką. Akcja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, nie wiadomo, w co należy wierzyć, a gdy już wydaje się, że wszystko się wyjaśnia… Pojawia się kolejny plot twist. Jestem pod wrażeniem tego, że z tej pozornie prostej historii udało się wyjść naprawdę obronną ręką, ale w ogólnym rozrachunku mam wrażenie, że już na samym końcu było tych zwrotów akcji trochę za wiele. Trochę równoważyły to poprzednie sceny – takie, w których akcja była wolniejsza, skupiała się bardziej na palących kwestiach przedstawionego świata, na rozmyślaniach i zadawaniu pytań.

Narracja w powieści jest prowadzona w trzeciej osobie, a więc wydarzenia są opisywane z szerszej perspektywy i możemy się do nich odpowiednio zdystansować. Myślę, że w tym wypadku to bardzo dobry zabieg, bo choć jestem raczej fanką pierwszoosobowych narracji, główna bohaterka od czasu do czasu wywoływała u mnie irytację, więc obawiam się, że przy poznawaniu historii z jej perspektywy, mogłabym raczej skupić się na tych właśnie momentach bardziej. A to byłaby wielka szkoda, bo w ogólnym rozrachunku Mia jest naprawdę interesującą bohaterką. Nieco zagubioną, trochę niezdecydowaną, ale inteligentną, błyskotliwą i gdy nadejdzie potrzeba, naprawdę zaradną. Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to zapałałam naprawdę dużą sympatią przede wszystkim do Domeniqa, nawet jeśli nie miał zbyt wiele czasu w książce. Z chęcią poznałabym lepiej jego historię. Tak samo do gustu przypadła mi postać księcia, którego wątek od początku wydawał mi się intrygujący.

Bree Barton stworzyła ciekawe, wciągające i pełne uroku dzieło. Historia Mii z początku nie zaskakuje, ale później jest tych zaskoczeń tak wiele, że nie nadążycie z liczeniem. Im dalej się w nią zagłębiamy, pochłania coraz bardziej i robi się coraz ciekawsza. Znajdziecie tutaj magię, zalążek wątku miłosnego i walkę. Będzie też miejsce na sporne kwestie, z którymi mierzą się bohaterowie, na trochę humoru i wywołujących ukłucia strachu scen. Jest tego tyle, że książka powinna przypaść do gustu spragnionym przygód i miłości nastolatkom, a także starszym czytelnikom, którzy nadal lubią czytać o magii, o trudnościach i pokonywaniu własnych uprzedzeń czy powszechnie utartych schematów. Z czystym sercem mogę polecić książkę Bree Barton – ma trochę wad, ma trochę zalet, ale spędziłam z nią miło czas, a jej urok pozostał ze mną jeszcze na długo.

6 komentarzy:

  1. Wnioskuję po recenzji iż pomimo pewnych niedociągnięć, jest to książka zasługująca na uwagę - książka, podczas której czytanie nie sposób jest się nudzić. Zdecydowanie zachęcają mnie te zwroty akcji,,ale poniekąd obawiam się troszkę, czy ich nadmiar nie wprowadzi haosu, a tym samym nie będę w stanierzeź to odnaleźć się w fabułę. Niemniej jednak myślę, że lektura tej książki byłaby przyjemna i mam nadzieję, że w przyszłości zasili ona moją biblioteczkę. Fantastyka młodzieżowa ma to do siebie, że pomimo swoich wad potrafi zauroczyć wciągając czytelnika w swój nierealny świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! To książka dla mnie! Uwielbiam fantastykę, a jak jeszcze skupia się na wiedźmach/czarownicach/czarodziejach to już zupełnie jestem kupiona. W swoim życiu przeczytałam może ze 4 kiepskie książki o wiedźmach, a czytuję ich MASĘ! Więc to bardzo dobry wynik i nie boję się sięgać po kolejne :D Ostatnio preferuję jednak nieco 'doroślejszą' fantastykę, bo mam wrażenie, że sposób rozumowania starszych bohaterów jest mi po prostu bliższy, ale absolutnie nie rezygnuję z fantastyki młodzieżowej, kiedy trafię na jakiś ciekawy tytuł - a ten zdecydowanie zaliczam do ciekawych! ;) Muszę szybko dorwać tę książkę, żeby przeczytać ją jeszcze w październiku, bo to takie moje postanowienie, żeby w tym halloweenowym miesiącu czytać i oglądać filmy i seriale TYLKO te, które są związane ze światem paranormalnym! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18:11
      Prócz samego faktu, że to fantasy i od razu jestem na tak to intryguje mnie jeszcze jedna rzecz. Dlaczego ten niedoszly mąż musi z nią uciekać? Logiczne byłoby, jakby na nią polował i chciał zgładzić, a nie uciekać, bo z tego wnioskuję, że w jakiś sposób musi ją chronić. I jeśli na początku miałam lekkie wątpliwości, bo, jak piszesz, to już było, to ten temat bardzo mnie ciekawi. Czy mężczyźni też są Gwyrach, czy on wiedział? Czy każdy dotyk przywołuje śmierć? Czemu się nie zorientowała? No i w końcu czy jej matkę zabiły Gwyrach czy Łowcy?

      Usuń
  4. Moja ulubiona seria fantastyki młodzieżowej to Trylogia Klątwy. Ma wątek pięknej, z początku trudnej miłości, magię i wiele zawiłości. Podobała mi się także postać głównej bohaterki która dzielnie stawiała czoło problemom i umiała znaleźć wyjście z kazdj sytuacji. Ta historia skojarzyła mi się z opisem Serca z cierpi. Oczywiście wiem że wszystkie książki tego gatunku bazują na tym samy schemacie, jednak w Trylogii Klątwy był on urozmaicony o trolle, których nie było w żadnej innej książce jaką do tej pory czytałam. W tym przypadku mam wrażenie że jest to kolejna ta sama historia z innym tytułem i bohaterami. Dlatego właśnie mam zamiar ją przeczytać - bo kocham ten gatunek 😭❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla dziecka w ciele dorosłego takie książki są idealne, żeby poczuć się młodziej, rozbudzić wyobraźnię, poczuć magię a nie tylko sprawy życia codziennego. "Serce z cierni" zachęca opisem oraz okładką, jestem ciekawa tej historii jaką drogę wybierze Miia oraz intrygują mnie te zwroty akcji (zaskoczenia) autorka wyłamała się ze schematu takie typu książek. Główną bohaterkę czeka wiele pytań może na niektóre nie chciała by znać odpowiedzi. Plusy przezwyciężają i z przyjemnością bym przeczytała książkę Bree Barton.

    OdpowiedzUsuń