niedziela, 8 lipca 2018

Brian Staveley - "Czaszkowiercy"

Autor: Brian Staveley
Tytuł: Czaszkowiercy
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 12 czerwca 2018
Liczba stron: 488
Ocena: 7/10

Opis:

Pyrre Lakatur, jako wierna wyznawczyni boga śmierci, nie uważa się za morderczynię, tylko kapłankę. Aby jednak zostać nią oficjalnie, musi przejść ostateczną Próbę: zabić siedem osób, które opisuje starożytna pieśń. Wśród nich ma się znaleźć człowiek, „który sprawił, że twój umysł i ciało miłością się rozśpiewały”. Pyrre zaś nie jest pewna, czy kiedykolwiek kogoś kochała. Jeśli jednak się nie zakocha i nie złoży ukochanej osoby w ofierze, nie zaliczy Próby. A Pyrre nie cierpi przegrywać. Tak rozpoczyna się jej podróż do miasta dzieciństwa tropem jedynego mężczyzny, który kiedyś zdołał poruszyć jej serce… Musi tam stawić czoło nie tylko wymaganiom Próby, ale też strasznym wspomnieniom i mrocznemu kultowi okrutnych bóstw.


Recenzja:

Powieść Czaszkowiercy była strzałem w ciemno, na ślepo. Zaintrygowała mnie główna bohaterka i opis, zapowiadający pełną przygód i mordów podróż, ale... jednej rzeczy nie zauważyłam. Przegapiłam informację, że jest to prequel cyklu Kroniki Nieciosanego Tronu, którego nie miałam szansy wcześniej poznać. Mimo wszystko zabrałam się do lektury i - choć odczuwam drobny niedosyt - powieść okazała się trafnym wyborem, zakończyłam ją bez żadnych komplikacji. 

Oddaj bogu człowieka, który sprawił, że 
Twój umysł i ciało miłością się rozśpiewały, 
A który nigdy już nie wróci. 

Czaszkowiercy to opowieść Pyrre, dwudziestopięcioletniej wyznawczyni boga śmierci, która ma przed sobą ostateczną Próbę. Nie przeraża jej wizja złożenia siedmiu ofiar, jest świetnie wyszkolona, a jednak... ma problem. I to poważny - mimo ćwierćwiecza na karku nigdy nie była zakochana, a ostatnia ofiara podszyta powinna być miłością. Nie myślicie jednak, że powieść ta skupia się na wątku miłosnym - co to, to nie! Fabuła obfituje w intrygi, gęsto leje się krew, a wszystko to przyprawione jest smakowitą, mroczną i tajemniczą przepowiednią oraz… nieubłagalnie upływającym czasem. Pyrre ma czternaście dni, inaczej sama stanie się ofiarą dla swojego boga. 

Biada niewiernym. Biada przewrotnym. Biada tym, co porzucają swoich bogów. 

Narracja Pyrre obfituje w informacje zarówno o świecie Kroniki Nieciosanego Tronu, tytułowych Czaszkowiercach, jak i o samej głównej bohaterce. Mimo, że jej historia wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, a i podejmowane decyzji w większości przypadków satysfakcjonujące i – koniec końców – swoiście słuszne, tak… jakoś jej nie polubiłam. Więcej mojej sympatii zdobyli poboczni bohaterowie, szczególnie beztroska i rubaszna Ella, którą – gdybym miała się jakąkolwiek podróż wybrać – chętnie wzięłabym na towarzyszkę (nawet, jeśli miałaby być to moja ostatnia podróż). W Czaszkowiercach zachwyciła mnie również akcja, która w pewnym momencie zaskakująco się rozpędziła i nie pozwoliła oderwać się od historii (chadzałam z nią nawet do toalety). Tempo jest mordercze zresztą – czego innego spodziewać się po powieści o takim tytule? Jedyną wadą tutaj było zbyt mocne skupienie się na jednostce – narratorce – przez co ucierpiały poboczni bohaterowie i ich opowieści. 

Ludzie używają zwrotu zakochać się w taki sposób, jakby miłość była kałużą, w którą można wdepnąć i się zabrudzić, jeśli nie będzie się uważać. Ja natomiast twierdzę coś przeciwnego. Miłość jest przemyślanym aktem przyciągnięcia uwagi. 

Treść Czaszkowierców zaskoczyła mnie w jeszcze jeden sposób. W wielu fragmentach opowieść przyjmuje charakter odrobinę filozoficzny, co – w powiązaniu ze znakomicie wykreowaną religią boga śmierci – wypada wspaniale. Sam język autora, choć może nie jest wybitny, tak zdecydowanie zwraca swoją uwagę. Brian Staveley zarazem potrafi się skupić na barwnych emocjach jednostki, jak i w dialogu zawrzeć mocniejsze akcenty, w wielu miejscach proste i kolokwialne. Fantastycznie ukazuje to zarówno różnice pomiędzy bohaterami, jak i poszczególnymi warstwami społeczeństwa, i… czyta się po prostu dobrze. Ta różnorodność zdecydowanie urozmaica lekturę. 

Czaszkowiercy to powieść fantastyczna z duszą. Mamy tu znakomicie wykreowany świat i religię, treść brunatną od krwi i intrygujących bohaterów. Jeśli lubicie powieści jednocześnie obfite w przemoc, jak i ciekawie ujmujące tematy religii i miłości – zdecydowanie polecam. Jestem pewna, że czytelnicy cyklu Kroniki Nieciosanego Tronu również – a może nawet bardziej – docenią tę książkę. Jestem pewna, że to nie moje ostatnie spotkanie z twórczością Briana Staveley’a.

4 komentarze:

  1. Brutalność z miłością czasami idzie w parze, choć bywa to kontrowersyjne to jednocześnie jest także intrygujące, dlatego też zainteresowała mnie ta powieść. Złożyć w ofierze swoją miłość, na dodatek goniący czas wprowadza trochę niepokoju i zniecierpliwienia, co tylko urozmaica czytelnicze doznania. Opis zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po książkę, no i recenzja także nie odstrasza więc będę miała na uwadze, że warto ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis zapowiada książkę mroczną, tajemniczą, brutalną. Główna bohaterka staje przed ostateczną próbą i musi dokonać wyboru.... Jedna z prób stawia bohaterkę przed pokazanie czy naprawdę jest "wierną wyznawczynią boga śmierci", i czy jest zdolna do miłości a później ukochanego zabić. Recenzja Brian Staveley - "Czaszkowiercy" zachęca do sięgnięcia po nią i zagłębić się w świat Pyrre.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, kolejna książka, którą zapragnęłam przeczytać! Najbardziej jestem ciekawa jak się to wszystko zakończy. Bo, owszem, napisałaś tutaj, że całość nie skupia się na wątku miłosnym, jednak jestem ciekawa tego, czy główna bohaterka faktycznie poświęci swojego ukochanego czy jednak uzna, że miłość jest dla niej ważniejsza (taka romantyczka ze mnie). Za tą powieścią przemawia także fakt, iż dużo się tu dzieje, nie ma miejsca na nudę, a bohaterowie są naprawdę wyraziści. Takie książki lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I znowu jestem między młotem i kowadłem. Z jednej strony fantastyczna powieść z duszą, że znakomicie wykreowanym światem i religią, co uwielbiam, a z drugiej brutalność i mająca się krew, co staram się unikać. Ale intrygujący bohaterowie i niemożność dołożenia książki przez Dizzy , przez mordercze tempo akcji. .. I strasznie jestem ciekawa, jak historia się kończy. To wszystko przechyla szalę na stronę "przeczytam"

    OdpowiedzUsuń