czwartek, 28 czerwca 2018

John Grisham - "Bar Pod Kogutem"

e
Autor: John Grisham
Tytuł: Bar pod kogutem
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 23 maja 2018
Liczba stron: 416
Ocena: 6/10

Opis:

Trójka przyjaciół właśnie rozpoczyna ostatni semestr studiów na wydziale prawa. 
Ale co potem?
Zola, Mark i Todd zgodnie dochodzą do wniosku, że opinia o nieograniczonych możliwościach kariery prawniczej to mit. Czeka ich spłacanie kredytów studenckich, dyplom ich uczelni ma niewielką wartość, a w Waszyngtonie roi się od młodych prawników szukających pracy. W sytuacji, gdy każde z nich zmaga się dodatkowo z prywatnymi problemami, potrzebują jakiegoś rozwiązania. I znajdują je. Rzucają studia i pod fikcyjnymi nazwiskami zakładają kancelarię. 
Pomysł szalony, lecz wydaje się trafiony. Zwłaszcza kiedy wpadają na sprawę, która może im przynieść miliony dolarów. 
Ale może ich również zdemaskować.

Recenzja:


   John Grisham, to chyba autor, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Może nie każdy czytał jakąś jego książkę, ale większość chociaż kojarzy to nazwisko. Ja do tej pory przeczytałam tylko jedną - Darujmy sobie te święta, która tak nawiasem mówiąc jest świetna, zwłaszcza gdy czyta się ją w okresie Bożego Narodzenia - więc w końcu przyszedł czas na coś innego, żeby w końcu bardziej poznać twórczość Grishama. Dzisiaj słów kilka na temat Baru Pod Kogutem.

Studiowanie prawa na nie najlepszej uczelni w kraju pewnie nie zapewni godziwej przyszłości. Zola Mark i Todd mają już dosyć tego, że przed nimi raczej marne perspektywy życiowe. Kiedy postanawiają rzucić studia i założyć kancelarię pod fikcyjnymi nazwiskami, coś zaczyna się w ich życiu w końcu zmieniać. W końcu trafia się sprawa, w której do zgarnięcia są miliony. Ta sprawa może okazać się sukcesem, ale jest także szansa, że wszystko wyjdzie na jaw.

Chyba wszyscy wiedzą, że książki z prawniczym wątkiem to konik Grishama. Sama chyba nie często mam okazje takie czytać, więc kiedy znalazłam tylko chwilę, to z ochotą sięgnęłam po Bar Pod Kogutem, no i w końcu chciałam poznać ten fenomen autora. Może faktycznie nie zaczęłam od jego najlepszej pozycji, ale wcale źle nie było, swoją role spełniła, a i zachęciła mnie do czytania następnych. Ale do rzeczy.

Na początku było trochę trudności, ale ostatecznie spodobał mi się styl jakim posługuje się autor. Może nie było tutaj szybkiej akcji, która zatrzymuje dech w piersiach, jednak Grisham stopniowo uwalniał cały potencjał zgromadzony w tej historii i kończąc książkę nawet już nie myślałam o tym, że początek był nie do końca ciekawy. Sam pomysł na fabułę jest szalenie ciekawy i myślę, że można by z niego jeszcze więcej wyciągnąć ale i tak było całkiem nieźle. 

Mankamentem tej książki jest to, że początek strasznie się dłuży. Miałam wrażenie, że gdzieś tak jedna trzecia jest dosyć nudna i za dużo to się nie dzieje. Jednak z czasem historia zaczęła się coraz bardziej rozkręcać i było już zdecydowanie lepiej. Zakończenie bardzo mi się spodobało i myślę, że w żaden inny sposób autor nie mógł tego zakończyć lepiej. 

Jeśli chodzi o bohaterów jakich wykreował autor, to byli po prostu okej, bez żadnych rewelacji. Każdy z nich ma swoje problemy, ale łączy ich szalony pomysł na jaki wpadli. Nie mogę zdecydować, który z nich jest moim ulubionym i czy w ogóle któregoś z nich lubię bardziej od pozostałych, jednak jak dla mnie Mark wysunął się na pierwszy plan i myślę, że był dobrze wykreowaną postacią, która chyba najwiecej wniosła do tej historii. 

Grisham w swojej książce w dosyć przerysowany sposób pokazuje system prawniczy, a także życie studentów w Stanach od tej strony bardziej negatywne. Wiem, że całość może być lekko naciągnięta,  ale to zapewne na potrzeby historii, natomiast to w jaki sposób wszystko zostało opisane, uświadamia czytelnikowi, że nie wszystko funkcjonuje tak idealnie, jak mamy okazję oglądać w filmach. Pewnie, może autor trochę poleciał za bardzo ze swoimi pomysłami i pokazał luki w świecie prawniczym i biznesowym trochę na większą skalę, niż pewnie ma to miejsce, ale przynajmniej historia jaką stworzył zyskała dzięki temu i wydaje się bardziej ciekawa.

Czy sięgnę jeszcze po książki Grishama? Myślę, że tak. Jak tylko będzie okazja, to zapewne przeczytam kolejną. Może fani tego autora nie do końca będą zachwyceni tą pozycją, bo i takie opinie zdarzyło mi się przeczytać, ale jeśli szukacie ciekawej książki na letni wieczór, to jak najbardziej polecam Bar pod kogutem.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.


6 komentarzy:

  1. Autora znam tylko ze słyszenia, jeszcze nie miałam okazji, by przeczytać jego książkę. Pomysł na fabułę tej powyższej jest dla mnie dość intrygujący, gdyż interesuje mnie, co może wyjść z takiego przedsięwzięcia, gdzie niewykwalifikowanych prawnicy zakładają firmę, by zapewnić sobie dostatnie życie. To jak siedzenie na tykającej bombie - nie wiadomo, kiedy mogą zostać zdemaskowani. Jestem ciekawa, co też autor takiego wymyślił i jak potoczą się losy tych pomysŁowicz i wręcz odważnych bohaterów. To nie lada wyzwanie działać w imieniu prawa, jednocześnie to prawo łamiąc. Bohaterowie są zbliżeni do mnie wiekiem, więc łatwiej będzie mi się z nimi utożsamić i kibicować im podczas wykonywania tej z zasady zabronione im działalności. Jestem zdecydowana przejść razem z nimi przez tę historię, zaciskając kciuki, by jej zakończenie było dla nich łaskawe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam żadnej książki Johna Grishama tylko oglądałam film oparty na książce FIRMA. Może to będzie pierwsza książka jaka przeczytam Johna Grishama, jestem zaciekawiona losami bohaterów książki czy tajemnica jaką skrywają wyjdzie na jaw. Zainteresowana jestem jak wygląda rzeczywistość amerykańskich, zadłużających się studentów, na pewno autor zapewni czytelnikom akcję, intrygi oraz niebanalny pomysł jak iść na skróty przez trójkę przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam straszne mieszane uczucia. Z jednej strony John Grisham, a z drugiej świat prawniczy. Historia się dłuży na początku by później nabrać barw... Jednak do końca nie jestem przekonana... kreacja bohaterów też nie powala, a o ciekawości historii zdecydowały luki w świecie prawniczym i biznesowym. Nie mogę zdecydować... Zobaczymy co przeniesie los. Może on sam zdecyduje i książka trafi w moje ręce. Ja jednak nie będę o nią zabiegać/

    OdpowiedzUsuń
  4. John Grisham i Bar pod Kogutem - hmmm już jakoś mi średnio pasuje tytuł do takiego autora, mistrza thrillera prawniczego. Bardzo się z tym Panem lubimy (tzn ja jego). Ale już mi nie pasuje, że ten początek tak się dłuży, zazwyczaj nigdy nie narzekałam na brak akcji, albo nieciekawą fabułę, a tu czytam recenzję i myślę, że to nie jest to do czego przyzwyczaił nas autor. I nie jest to tylko Twoja opinia, ale na innych blogach również nie ma rewelacji w recenzjach. Mimo wszystko zapewne sięgnę po ten tytuł, nie odpuszczę i mam nadzieję, że będę czytała to z zaciekawieniem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swoją przygodę z kryminałami rozpoczęłam całkiem wcześnie bo w ostatniej klasie podstawówki (czyli mając jakieś 12 lat), a wszystko to przez moją mamę, która wtedy pochłaniała takie książki na tony! :) W końcu zaraziła i mnie i pamiętam, że Grisham był jednym z częściej pojawiających się autorów w naszym domu, zaraz obok Cobena i Kellermana. Ale w przeciwieństwie do dwóch pozostałych panów, Grisham zawsze mnie nudził. To nie jest kwestia tylko "Baru pod kogutem"... Grisham po prostu ma tendencję do niepotrzebnego rozwlekania niektórych wątków, ale cóż się dziwić? Jego książki są raczej cieniutkie (przynajmniej większość jest), więc musi im czasem dodać jakoś objętości, żeby się nie skończyły już po 150 stronach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie dzisiaj ją skończyłam i ogromnie mi się spodobała. Mi czytało się dobrze od początku do końca. Może dlatego, że właśnie skończyłam Czerwonego pająka, który strasznie mi się dłużył :)

    OdpowiedzUsuń