piątek, 1 czerwca 2018

Fiona Sussman - "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy"

Autor: Fiona Sussman
Tytuł: Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2018
Ilość stron: 376
Ocena: 7/10

Opis:

Carla Reid planowała spokojny wieczór. Chciała świętować rocznicę ślubu z mężem Kevinem i dorosłym synem Jackiem. Od dawna nie czuła się tak dobrze w ich domu. Nie spodziewała się, że obcy mężczyzna brutalnie przerwie trwającą idyllę. Ben Toroa odebrał jej wszystko, co kochała. Clara musi ułożyć sobie życie na nowo, bo poprzednie odeszło razem z jej bliskimi.
Ben mierzy się z konsekwencjami tragicznej nocy. Czy posępne mury koszmarnego więzienia czegoś go nauczyły? Czy wieczór, który zakończył szczęśliwe życie Carli, może ocalić kogoś innego? Czy wróg może stać się ofiarą, a ofiara zbawcą?


Recenzja:

Może zauważyliście, że ostatnimi czasy moja aktywność na blogu stała się nieco rzadsza, a to ze względu na dość ograniczoną ilość czasu wolnego, którym dysponuję. Mając świadomość, że jestem w stanie przeczytać o wiele mniej powieści, przestałam się zadowalać byle czym i staram się wybierać swoje lektury w taki sposób, aby mieć pewność, że miło spędzę czas poświęcony na czytanie. "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" od razu mnie zaciekawił. Pomimo dość niepozornie wyglądającej okładki i zdawkowego opisu byłam pewna, że ta książka mnie zaskoczy i nie myliłam się. Utwór Sussman to przyjemny powiew świeżości, historia, która wyłamuje się z utartego schematu, na którym oparta jest większość współczesnych kryminałów. 

Na samym początku warto zaznaczyć, że to kolejny utwór z pogranicza gatunków, z którym mam do czynienia w tym roku. Książkę sklasyfikowano jako kryminał, jednak moim zdaniem o wiele trafniejszą szufladką byłby dramat psychologiczny. Akcja "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" rozpoczyna się w momencie, w którym większość kryminałów się kończy. Czytelnik już na samym starcie zostaje uderzony obuchem w głowę, kiedy to jest świadkiem dramatycznej sceny napadu  dwóch członków nastoletniego gangu na farmę spokojnej i niczego nie podejrzewającej nowozelandzkiej rodziny. Wydarzenia rozgrywają się błyskawicznie, ale ich konsekwencje będą tragiczne  w skutkach dla obu stron zajścia. 

Jak już wspomniałam, mamy tutaj do czynienia z ciekawym zabiegiem odwrócenia utartego planu wydarzeń, który zakłada, że najpierw napięcie sukcesywnie narasta, a dopiero na samym finiszu następuje punkt kulminacyjny. Sussman postawiła na oryginalność nie tylko w tym przypadku. Sama treść również zaskakuje. W utworze autorka przedstawiła z jednej strony przejmujący portret psychologiczny ofiary zbrodni, z drugiej zaś samego zbrodniarza. "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" to niezwykłe sprawozdanie pokrzywdzonej z walki o odzyskanie utraconej równowagi psychicznej, a zarazem z tego, co dzieje się w głowie winowajcy. 

To ciężka lektura, ponieważ przepełniona jest silnymi emocjami, negatywnymi, ale również pozytywnymi. Autorka podjęła się bardzo trudnego tematu, jakim jest przestępczość, której sprawcami są małoletni pochodzący ze środowisk naznaczonych przez przemoc, ograniczony dostęp do edukacji, patologie społeczne i biedę. Przedstawiła problem kompleksowo i niezwykle realistycznie, ukazując go z wielu perspektyw. Umożliwiła czytelnikowi przyjrzenie się z bliska procesowi resocjalizacji, niezwykłemu, bo prowadzonemu przez ofiarę zbrodni.  

Tym, co czyni tę książkę jeszcze bardziej niecodzienną, jest umiejętne wykorzystanie przez autorkę historii jej regionu. Sussman wplotła w treść opowieść o kulturze Maorysów, tradycyjnej ludności etnicznej Nowej Zelandii, która została przemocą zasymilowana do tej europejskiej po podbiciu wyspy przez Brytyjczyków. Żałuję jednak, że ten wątek antropologiczny nie został dość powierzchownie przedstawiony. 

Można z całą pewnością powiedzieć, że "Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy" to niełatwa przeprawa. To jedna z tych książek, w które czytelnik angażuje się całym sobą, na czas lektury tracąc świadomość, że opisywane wydarzenia to tylko fikcja, ponieważ poruszane w niej problemy są  nieodłączną częścią współczesnego świata. Słodko-gorzka to moim zdaniem idealne określenie. Jeśli macie ochotę na taką mieszankę, zdecydowanie polecam. 

Wasza Ariada :)

8 komentarzy:

  1. Lubię książki, które poruszają autentyczne problemy i dają do myślenia, więc na pewno sięgnę po ten tytuł.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powieść w stylu Hitchcoc'a: "Na początku trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie!!! "
    Pomimo, że nie jest to mój ulubiony gatunek literacki ( ani kryminał, ani powieść psychologiczna), to fabuła bardzo mnie zaciekawiła. Wasza recenzja dodatkowo dolała oliwy do ognia wzmogła moją ciekawość. Jednak odpuszczę, ale wszystkich, którym te gatunki są bliższe sercu, będę namawiać do sięgnięcia po tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię ciężkie tematy, kryminały i dramaty psychologiczne to zdecydowanie książki dla mnie. Jestem przekonana, że nie mogłabym się oderwać od tej historiu, z pewnością dlatego, że swoją brutalnością odzwierciedla prawdziwe życie, w którym wszystko jest słodko-gorzkie. W takich lekturach odnajduję się najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Clara w jednej chwili traci najbliższych, w dodatku jej rodzina została zamordowana....to początek książki, jestem zaintrygowana resztą historii opisanej w książce. Chociaż rzadko czytam połączenie dwóch gatunków omawianych w recenzji, porusza mnie historia tych dwóch postaci ich przeżyć, że by móc przebaczyć i dalej żyć oraz czy da się odkupić winy za wyrządzoną krzywdę. Może kiedyś przeczytam napewno tytuł do zapamiętania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że kiedyś oglądałam film z baaaardzo podobną fabułą, ale teraz nie pamiętam tytułu. I o ile thrillery psychologiczne to jeden z moich ulubionych gatunków książkowych tak wszelakie dramaty omijam zawsze szerokim łukiem! Więc dobrze wiedzieć, że to nie jest zwykły kryminał. Przynajmniej będę wiedziała, że powinnam sobie darować tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno sięgnę po ten tytuł :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka powinna zmuszać czytelnika do myślenia, mam nadzieję, że ta tak ma i korzystając z recenzji ją przeczytam jak będzie w pobliżu. Mało jest pozycji opisujących ten rejon świata i panujące tam zwyczaje, tym bardziej kryminalne. Zawsze mnie zastanawia czy recenzja musi klasyfikować, to o czym pisze? Ciężkie, lekkie, dramat, thriller, sensacja... Większość to mieszanina gatunków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze co mnie skłoniło do przeczytania recenzji to okładka! Jak dla mnie jest po prostu niesamowita, i bardzo przypomina mi okładki powieści Johna Steinbecka (bardzo podobny klimat). Temat patologii i małoletnich przestępców jest mi dość bliski ze względu na studia jakie skończyłam i późniejsze praktyki. Straszne jest to jak w jednej chwili może zmienić się całe nasze życie, gdy mieliśmy wszystko poukładane i ktoś niespodziewanie to niszczy. "Czuła się jak zawieszony w pustce astronauta, który nie wie jak wrócić na statek , ani nawet czego chce." Kolejna książka, która trafia na moją listę "do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń