wtorek, 15 maja 2018

Milena Wójtowicz - "Post Scriptum"


Tytuł: Post Scriptum
Autor: Milena Wójtowicz
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 300
Ocena: 7/10

Opis:
Piotr Strzelecki, psycholog, coach i doradca post mortem wraz z Sabiną Piechotą, specjalistką ds. BHP prowadzi firmę PS Consulting, której docelowymi klientami są osoby nienormatywne: wampiry, wiły, wilkołaki, obłoczniki. Piotr i Sabina też są nie do końca ludźmi… i radzą sobie z tym każde na swój sposób. Ona nadmiernym spożyciem wyrobów cukierniczych, on medytacją i wdychaniem lawendy.
Przypadkiem oboje zostają wplątani w intrygę kryminalną: ktoś nastaje na życie (lub też egzystencję duchową) brzeskich nienormatywnych. Mimo oporów ze strony Sabiny, z inicjatywy Piotra podejmują śledztwo – a raczej próbują je podjąć. Świadomi własnego braku kompetencji w pracy detektywistycznej, szukają pomocy u opolskiego policjanta, który raz w miesiącu zwykł wyć do księżyca. Tymczasem tajemniczy morderca sięga po osikowy kołek… i sprawy przybierają bardzo niekorzystny obrót dla pary detektywów-amatorów.

Recenzja:
Milena Wójtowicz nie ma na swoim koncie zbyt wielu powieści, jednak fani polskiej fantastyki na pewno kojarzą jej nazwisko. Autorka Podatku długo kazała nam czekać na swoją nową powieść, ale oto jest – Post Scriptum! I wiecie co? Warto było czekać!
Piotr Strzelecki i Sabina Piechota to dwójka nienormatywnych, którzy razem założyli biznes w Brzegu. Sabina zajmuje się BHP, prowadzi szkolenia dla wilkołaków, kultystów i innych indywiduów, natomiast Piotr… jest coachem. Myślicie, że to się nie łączy? A owszem, łączy się i wbrew pozorom firma radzi sobie doskonale, na tyle że Sabinie nie brakuje aż tak wiele do zakupu wymarzonego mieszkania we Wrocławiu.
Choć Piotr i Sabina razem mają rozległe kompetencje, nie zajmują się tropieniem morderców. Kiedy jednak ktoś zaczyna nastawać na życie brzeskich nienormatywnych, nie mają zbyt wielkiego wyboru: muszą się tym zająć. Werbują do pomocy policjanta Wilczka, któremu zdarza się zawyć raz w miesiącu do księżyca, i zabierają się do dzieła. Dzieła bardzo nieudolnego i nieporadnego, ale ostatecznie liczą się efekty, prawda?
Milena Wójtowicz stworzyła dwójkę naprawdę ciekawych głównych bohaterów i całe mnóstwo interesujących postaci drugoplanowych. Z wielką przyjemnością (i równie wielkim uśmiechem na twarzy), czytałam o krwiożerczej Sabince, która sublimowała swoje potrzeby na słodycze, o nieco ciapowatym Piotrze, który okazał się w końcu ciekawym osobnikiem, zorganizowanej Ewce i jej siostrze Agnieszce, uwielbiającej wizyty na siłowni. Bardzo mi się podobało, że autorka nie wyłożyła od razu kawy na ławę i tajemnice bohaterów zdradzała powolutku. Kolejnym plusem był brak wątku miłosnego. To znaczy miłość tu była, było jej nawet sporo, ale czysto platoniczna. Da się? Da się.
Jeśli czytaliście poprzednie powieści autorki, na pewno wiecie, że nie brakuje w nich humoru. W Post Scriptum również jest go wiele. Przez większość lektury uśmiech nie schodził mi z ust. Zawód Piotra generował sporo komicznych sytuacji i tak naprawdę przyjemność z czytania psuła mi jedynie pozostawiająca trochę do życzenia redakcja książki. Literówki trafiały się tu zbyt często i czasem wytrącały z rytmu. Jeśli chodzi o wady, znalazłam jeszcze tylko jedną: książka była za krótka! Mam wielką nadzieję, że autorka napisze kolejną część, bo z chęcią przeczytałabym jeszcze o przygodach Piotra, Sabiny i spółki.
Post Scriptum to bardzo sympatyczna historia, napisana lekko i z humorem, trochę w stylu powieści fantastycznych zza wschodniej granicy. Koniecznie przeczytajcie, jeśli macie ochotę na lekturę, która wprawi was w dobry humor.

6 komentarzy:

  1. Na pewno będę chciała ją przeczytać :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety z twórczością Mileny Wójtowicz nie miała okazji zapoznać się. Jednak już sam opis książki sprawia, że mam ochotę wyciągnąć po nią rękę ( może dlatego, że kocham powieści, w których ukryty świat fantastyki przeplata się z życiem w rzeczywistości?). "Przez większość lektury uśmiech nie schodził mi z ust."- ja też liczę na ten uśmiech. Przyjemnością będzie poczytać sobie "po piśmie" (Post Scriptum)- nawet z literówkami.

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdecydowanie coś dla mnie. Już wyobrażam sobie jak siedzę przyklejona do książki z uśmieszkiem na twarzy, przerzucając kartki książki pochłonięta wesołym nastrojem powieści. Co do literówek też jestem na nie bardzo wrażliwa i żadna mi nie umknie no ale pełna wyrozumiałości przymykam na nie oko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki, przy których można się wyluzować, odpocząć od meczącej codzienności. W końcu książka po to jest, dla relaksu:) sięgnę w przyszłości z wielką chęcią.Pozdrawiam, Paulina Jaszczuk

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam żadnej książki na swoim koncie Mileny Wójtowicz, ale po recenzji 'Post Scriptum' popełniłam błąd nie czytając poprzednich książek. W trakcie czytania opisu książki miałam uśmiech na twarzy, jestem ciekawa tej lektury. Chętnie zapoznam się z przygodami naszych detektywów i rozwiąże zagadkę kryminalną w stylu "Supernatural"

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałam mocno zaciekawiona. Nie często zdarza mi się sięgnąć po polską twórczość, bo nie przypadają mi do gustu polskie imiona. Szczerze? Nie wiem czemu, ale już tak mam. Jednak ... Opis bardzo mnie zaciekawił, wampiry i wilkołaki w Polsce?? Tego jeszcze nie było, a przynajmniej ja nie miałam styczności. Czasem warto sięgnąć po coś z naszej kultury i kto wie czy nie sięgne po tą książkę

    OdpowiedzUsuń