czwartek, 1 marca 2018

William Gibson - "Wypalić Chrom"

Autor: William Gibson 
Tytuł: Wypalić Chrom
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 31.01.2018
Liczba stron: 226
Ocena: 5/10

Opis: 

William Gibson zyskał powszechną sławę, jako czołowy przedstawiciel nowej odmiany science fiction, przenoszącej współczesną technologię (w szczególności technikę komputerową) w przyszłość rozpadu miast zdegenerowanej obyczajowości pokoleń postpunkowych.
Oto pierwszy tom jego opowiadań. Neuromancer zdobył wszystkie nagrody, ale największym osiągnięciem Williama Gibsona na zawsze pozostaną krótsze formy. Opowiadania te, stanowiące jednocześnie elegię i satyrę społeczną, pokazują sposób, w jaki redefiniuje się dzisiejsza sf. Gibson jako wirtuoz ścieżek szybkiego przewijania, ukazuje nam drogę, którą podążyć może literatura.

Recenzja:

Ostatnio bardzo polubiłam powieści w klimacie fantastyki naukowej. Wiecie – cyborgi, kosmiczne przygody, sztuczna inteligencja, apokalipsa technologiczna – niebywale mnie to kręci. Bardzo ucieszyłam się, gdy pojawiła się przede mną szansa poznania twórczości ojca cyberpunku, o którym słyszałam naprawdę wiele dobrego. Szczególnie pochlebnie moi znajomi wypowiadali się o Trylogii Ciągu, którą – niestety - dopiero mam w planach. 

Wypalić Chrom to już trzynasty tom serii Artefakty. Jest on zbiorem dziesięciu opowiadań spod pióra Williama Gibsona – johnny mnemonic, kontinuum gernsbacka, odłamki holograficznej róży, pasujący gatunek, barbarzyńcy, czerwona gwiazda – orbita zimowa, hotel new rose, zimowy targ, starcie i tytułowe – wypalić chrom. Właściwą treść książki poprzedzają dwie przedmowy - Bruce'a Sterlinga (autor m.in. Świętego płomienia) o fantastyce naukowej oraz samego Williama Gibsona, w których poznajemy genezę powstawania poszczególnych tworów tej antologii

Historie przedstawione w Wypalić Chrom są krótkie. Większość z nich nie przekracza nawet dwudziestu stron, więc mogą wydawać się idealne dla osoby, która dopiero rozpoczyna swoją przygodę z nurtem science-fiction. Niestety, nic bardziej mylnego – choć opowieści fizycznie są niewielkiego rozmiaru, tak ich treść jest ciężka, zawiła i nietrudno się w niej zagubić. Poetyckość przeplata się tutaj z technologicznym językiem, a opisy przytłaczają fabułę. Prawdę mówiąc, większość opowiadań zmęczyła mnie niemiłosiernie i jedynie te napisane we współpracy z innymi autorami przypadły do gustu, bowiem nie były na siłę upiększane. Styl pozostałych historii był po prostu ciężkostrawny i nużący, choć pomysły Gibsona naprawdę intrygują i zaskakują, a warsztat literacki budzi podziw. W opowiadaniach Gibsona króluje zaawansowana technika, jego wizjonerstwo i wyobraźnia zdają się nie znać granic. Wśród cybernetyki, biotechniki, a nawet manipulacji świadomością, występują elementy japońskiego folkloru, społeczeństwa i kultury, m.in. w opowiadaniach natykamy się na yakuzę oraz znane elementy popkultury. Za kwiecisto-naukowymi opisami i surrealistycznymi obrazami kryją się „ludzie”, a może raczej człowieczeństwo, ze wszystkimi wadami i zaletami. Niemniej – jak wspominałam wcześniej – większość z tych historii to przerost formy nad treścią i czyta się je bardzo opornie, bo czytelnik stale zastanawia się, co autor też miał na myśli… albo czy w ogóle coś miał? Przesyt, przesyt i jeszcze raz niepotrzebny przesyt, który bez wątpia zniesmaczy i odrzuci niejednego czytelnika. A szkoda, bo sedno opowieści Gibsona zdecydowanie zasługuje na uwagę i poznanie...

I powiedział to we właściwy sposób. Jak prawdziwa istota ludzka.

Wypalić chrom nie zauroczył mnie treścią, choć futurystyczne wizje autora zdecydowanie fascynują i dają do myślenia. Przesadny liryzm czyni tę pozycję raczej ciężkostrawną, lecz i tak cieszę się, że udało mi się przez nią przebrnąć, bo – dla głównych zamysłów Gibsona – warto. Jeśli jesteście cierpliwymi miłośnikami science fiction i cenicie oryginalność w powieściach – jest to lektura zdecydowanie dla was. Mnie zarówno zawiodła, jak i zachwyciła…

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MAG. :)

13 komentarzy:

  1. Rzadko mówię, że jakaś książka nie jest dla mnie, ale tym razem muszę to przyznać. Sama okładka jeszcze przyciągała mój wzrok, jednak gdy padł on na opis już mniej. Po Twojej recenzji, w której nie brak sprzeczności, stwierdzam, że ta pozycja raczej nie jest dla mnie. Obawiam się, że przy lekturze strasznie bym się męczyła, a nie o to przecież w tym chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba pierwsza książka, która mnie tak rozerwała od środka, bo Gibson w kwestii pomysłowości nie ma sobie równych, ale... przedobrza z opisami. Gdyby wyciąć większość ozdobników, niektóre opowieści zmieściłyby się nawet na pięciu stronach...

      Usuń
  2. Nie widzę siebie z tą książka,nie będę się rozpisywać.Mówię stanowcze NIE,ale wiem że są ludzie pozytywne zakręceni na science-fiction

    OdpowiedzUsuń
  3. Z całą pewnością mogę napisać NIE PRZECZYTAM...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mogę się przekonać do tego typu literatury

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, chyba nie dla mnie. I w kwestii science-fiction, naukowej, jako 13 tom serii oraz skomplikowanej treści. Wolę coś lekkiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyka naukowa to może nie jest mój ulubiony gatunek, jednak po przeczytaniu recenzji skłaniam się ku tej lekturze. Najbardziej zniechęca mnie w przypadku książek tego gatunku, charakterystyczny żargon naukowy - utrudnia czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię ten rodzaj literatury fantastycznej a z opisu widzę, że to fantastyka naukowa, którą bardzo lubię (w przeciwieństwie do romansów wychwalanych tutaj, jako arcydzieła światowej literatury). Na pewno poszukam tej pozycji, bo lubię czytając myśleć, a nie tylko pożerać literki, bo z tego pożytek niewielki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł wydawał się chwytliwy i zachęcający. Jednak naukowe terminologie to coś co wręcz mnie odpycha. Uczucie jakby czytało się encyklopedie nie zachęca do lektury. Jak nie lubię krótkich opowieści to tutaj widocznie jest to atutem, bo szybciej się skończy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam okazji niczego czytać z fantastyki naukowej :) Dla mnie jest to zupełna nowość :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie przekonuje mnie ani tytuł, ani okładka, ani tym bardziej gatunek - science fiction ewidentnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Znów Wydawnictwo MAG które znam dość słabo i science fiction to też nie moja bajka, więc na lekturę tej książki raczej sie nie skuszę. Chyba też to taka przeciętna książka, skoro ocena tylko 5.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię science-fiction, ale nie lubię "rozpadu miast zdegenerowanej obyczajowości pokoleń postpunkowych"- odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń