piątek, 23 marca 2018

K. Bromberg - "Sweet Cheeks. Zapach namiętności."

Autor: K. Bromberg
Tytuł: Sweet Cheeks. Zapach namiętności.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2018
Ilość stron: 429
Ocena: 6/10

Opis:

A co jeśli wielka miłość jest bardziej niezwykła i zaskakująca niż hollywoodzki scenariusz? I do tego smakuje jak słodka babeczka?
Saylor nie przypuszczała, że jej niedawny narzeczony tak szybko o niej zapomni, a na dodatek zaprosi ją na swój własny ślub. Przed totalną rozpaczą ocala ją własna cukiernia oraz niesamowicie przystojny weselny partner... Problem w tym, że oboje znają się od bardzo dawna. Heyes Whitley, weselny partner Saylor, jest przy okazji gwiazdą Hollywood. I niezłym ciachem.

Ten romans jest jak wypieki Saylor: kuszący, słodki i pełen rozkoszy... Ich pożądanie rośnie i rozpala wszystkie zmysły, ale czy uda się im zaspokoić głód serca? Losy tej dwójki to zabawna, pełna namiętności oraz seksownej gry opowieść o tym, że życie jest bardziej niewiarygodne niż film, a miłość smakuje jak kremowy tort.
Ale czy jedna decyzja wystarczy, by z zakalca zrobić idealnie słodki tort? Zwłaszcza gdy nic wokół nie sprzyja uczuciom? Nieważne, jak długo czekasz na miłość. Gdy raz skosztujesz, nie będziesz w stanie się jej oprzeć... Bo z każdym kolejnym kęsem namiętność smakuje lepiej.
A jeśli pierwsza miłość jest ostatnią?

Recenzja:

Autorkę poznałam już bardzo dobrze dzięki jej wcześniejszym powieścią, które były wydawane w Polsce i przyznam szczerze, że dotychczas nie dałam jej chyba mniej niż 9/10, a już na pewno nie mniej niż 8/10. Wzięłam więc ten tytuł w ciemno, nawet nie za bardzo zagłębiając się w opis, bo ustalmy, że okładka pochodzi jakby z typowego erotyka i do czytania nie zachęca. Po pierwsze nie nazwałabym tej powieści erotyczną, a raczej romansem z kilkoma bardziej pikantnymi scenami, a po drugie tym razem, dając 6/10, czułam się tak, jakby krajało mi się serce i umierały marzenia o idealnej twórczości świetnej autorki, ale więcej dać nie mogłam, niestety. Niemniej jednak powieść ta ma wiele plusów i rozczuliła mnie w wielu momentach - po prostu jest trochę zbyt banalna i brakuje jej oryginalności. Ot, typowe romansidło, z którymi można było się już zetknąć na rynku. Chociaż motyw cukiernictwa był akurat ciekawy. Przejdźmy jednak do konkretów!

Saylor to dojrzała kobieta, która z trudem utrzymuje swoją cukiernię. Chociaż jej wyroby są świetne, zarówno w smaku, jak i w wyglądzie, to matka jej byłego narzeczonego dba o to, żeby robić jej antymarketing i zrażać do niej całe miasto. Bo wiecie, Saylor jeszcze niedawno była zaręczona z pewnym "złotym chłopcem", który przez całe życie nie wyszedł spod pantofla mamusi. Nasza główna bohaterka zmądrzała jednak i postanowiła, że od niego odejdzie, zanim będzie za późno - i dobrze, że to zrobiła, bo kilka miesięcy później otrzymała zaproszenie na ślub tego oto człowieka z dziewczyną, która mogłaby być jej siostrą bliźniaczką, na zaproszeniach, które jeszcze niedawno sama wybierała na swoje wesele. 

Co tu dużo mówić - jej były narzeczony zmienił tylko pannę młodą. Co więcej, Saylor przypadkowo odpisuje mu, że zjawi się na uroczystości z osobą towarzyszącą. I tu zaczyna się problem. Z kim nasza główna bohaterka może pójść? Kto wyda się całej tej socjecie bardziej przystojny, wpływowy, zabawny? Kto sprawi, że uwierzą w to, że zerwanie nie było tylko farsą i uwierzą w to, że warto dać szansę cukierni Saylor? 

Odpowiedź wydaje się wręcz oczywista: Heyes Whitley - gwiazdor Hollywood, mega ciacho, a na dodatek ciągle przyjaźni się z bratem Saylor. Problem jest tylko taki, że to tak samo były chłopak naszej głównej bohaterki, więc już raz miała przez niego złamane serce. Czy warto więc tak zaryzykować i sprawić, żeby inni zazdrościli jej towarzystwa, kiedy jednocześnie ryzykuje ona własnymi uczuciami i cierpieniem związanym z rozstaniem? 

Szybko okazuje się, że nienawiść Saylor do Heyesa jest dosyć powierzchowna, bo wewnątrz obojga z nich rodzi się bardziej pożądanie, zaufanie i miłość. Kiedy dawne uczucia odżywają, nikt nie jest bezpieczny. Ogień namiętności może spalić ich oboje. Szczególnie, że świat showbiznesu i prowadzenie cukierni dosyć ciężko jest pogodzić. Ale... może warto? Odpowiedzi na to pytanie musicie szukać w "Sweet Cheeks. Zapach namiętności."!

Bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterów, gdyż byli oni bardzo realni i pełni emocji i swego rodzaju pasji. Żałowałam tylko, że pisarka skupiła się głównie na dwóch postaciach, bo bardzo chciałabym bliżej poznać postać brata Saylor, czy chociażby jej byłego narzeczonego. Nie było mi to jednak dane, ale być może ich historia będzie przedstawiona w innej powieści. Autorka już czasem robiła coś takiego, więc może kiedyś pomyśli, że może z tego zrobić serię - kto to wie? 

Cały ten romans jest dosyć cukierkowy, chociaż nie jest przerysowany. Po prostu widać, że autorka chciała stworzyć słodką opowieść miłosną, która na pewno zakończy się happy endem. Co więcej wątek miłości, chociaż jest tu najbardziej wyeksponowany, nie jest jedynym poruszonym tutaj wątkiem. Pisarka pokazała nam tu walkę o własne marzenia, o samych siebie i o tym, żeby nauczyć się samoakceptacji. Nie możemy zmienić własnej przeszłości, ale mamy realną szansę pracować nad własną przyszłością, która zależy w głównej mierze tylko od nas samych. 

Co do jednego przyczepić się nie mogę. Styl K. Bromberg jest dalej fenomenalny. Książka jest napisana w taki sposób, że dosłownie chce się ją pożerać wzrokiem - i ja tak właśnie zrobiłam. Usiadłam z tą książką i zapoznałam się z tą opowieścią w jeden wieczór. Bo wiecie, jak już zaczniecie czytać, to oderwać się nie będziecie mogli. Autorka pod względem umiejętności pisania jest po prostu mistrzynią i mimo tego że pomysł na tę historię miała słabszy, to i tak będę uznawać ją za jedną ze swoich ulubionych pisarek. Nie można nikogo skreślić po jednej słabszej opowieści, nie? 

Jak już wspominałam, okładka jest dosłownie okropna. PRZE-O-KRO-PNA! Chociaż styl czcionki jest fajny, tak na tego umięśnionego faceta na okładce nie mogę patrzeć. Żeby było ciekawiej, ostatnio wyszło kilka podobnych okładek, tylko z innym doborem kolorów. Czy kogoś ta oprawa graficzna miała skusić do czytania? Bo mnie na pewno nie - a już na pewno nie do tego, żebym wyszła z domu z egzemplarzem tej powieści. W komunikacji miejskiej i na uczelni by mnie dosłownie wyśmiali i pytali, co ja za zboczone rzeczy czytam. A to tylko zwykły romans, który nie ma aż tak wielu scen erotycznych... 

Podsumowując, "Sweet Cheeks. Zapach namiętności." to fajny romansik, chociaż nie jest on zbyt oryginalny. Niemniej jednak każdemu polecam, bo autorka to mistrzyni i jej dzieła po prostu chce się czytać. Nie zmarnujecie czasu, jeśli dacie szansę tej pozycji. Mam nadzieję, że jeśli będziecie mieli okazję, to z niej skorzystacie i zapoznacie się z treścią tej powieści. Mogę życzyć tylko: MIŁEGO CZYTANIA!

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Editio


7 komentarzy:

  1. Opis mnie nie przekonał ,okładka taka sobie ,raczej by mnie zniechęciła.Pomimo Twojej zachęcające recenzji ,już wiem ,że to nie jest książka dla mnie.Tym razem odpadam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt! Okładka i opis jak z harlequin`a. I gdyby nie autorka, to mało kto zwróciłby uwagę na tą książkę. Tylko mistrzyni banalną historyjkę zamieni w coś super. Jednak ja nie lubię cukierkowych opowiadań w stylu Walentynko-story. Dzięki za recenzję. Prawdę napisawszy, to Wasza recenzja powinna być na okładce niż opis proponowany przez wydawcę- bardziej zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaje się że nie czytałam żadnej książki K. Bromberg. W szare dni, kiedy przytłacza mnie codzienność z miłą chęcią biorę do ręki książkę, dzięki której na parę godzin zapomniał o problemach. Właśnie taka książką jest "Sweet Cheeks. Zapach namiętności". Chociaż wiem jak się skończy, Chce otoczyć się słodkościami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taką książkę z przyjemnością poczytam w wolnej chwili. To będzie miły relaks.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    Kasia
    http://simplyeverythingpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka nie jest najładniejsza, ale mnie osobiście aż tak nie przeszkadza :D Autorkę bardzo lubię. Uwielbiam jej styl, trafne metafory i przepiękne cytaty. Sięgam po jej powieści w ciemno - jeszcze ze 3 tomy serii Driven mam do nadrobienia, ale chcę przeczytać wszystko co wyjdzie z pod jej pióra. "Sweet Cheeks" może nie jest oryginalną historią, ale z tym problemu nie mam, szczególnie że już się przekonałam, że na autorkę warto liczyć, więc mam nadzieję, że ta też mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli będę miała okazję przeczytam, mimo, że mało oryginalna. Życie nie jest zbytnio słodkie, to na jego osłodzenie romans "Sweet Cheeks. Zapach namiętności"

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy oni muszą dawać takie beznadziejne okładki? Jestem wzrokowcem i choć wątek walki o marzenia mi się podoba, to okładka psuje wszystko

    OdpowiedzUsuń