piątek, 16 marca 2018

Colleen Hoover - "Slammed" + "Point of Retreat" + This Girl"

Autor: Colleen Hoover
Tytuł: "Slammed" + "Point of Retreat" + This Girl"
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 2018
Ilość stron: 282 + 298 + 342
Ocena: 7/10

Opis:

Layken skończyła właśnie osiemnaście lat. Kilka miesięcy wcześniej niespodziewanie straciła ojca. Wraz z kochającą matką i młodszym bratem postanawiają zostawić za sobą przeszłość w Teksasie, by móc rozpocząć nowe życie w Michigan.
Sprzedają dom, pakują rodzinne pamiątki i wyruszają na północ. Każde z nich z innymi obawami i planami na przyszłość. Zarówno Layken, jak i Kel nie chcą porzucać szkoły, przyjaciół, ulubionych miejsc. Nie wiedzą, co ich czeka tysiące kilometrów od domu. Prawdziwego domu.

Julia, choć się martwi, stara się dodać otuchy swoim dzieciom i wesprzeć ich w najtrudniejszych chwilach. Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że już pierwszy kontakt z sąsiedztwem z naprzeciwka zwiastuje poważne zmiany w rodzinnych relacjach.
A to dopiero początek niezwykle emocjonalnej, chwilami przezabawnej historii rodziny Cohen i Cooperów, w której nikt nie zdaje sobie sprawy, jak ich członkowie staną się sobie bliscy w obliczu śmiertelnej choroby i codziennych problemów.


Recenzja:

Pewnie zastanawiacie się, czemu podałam tylko jeden opis - do pierwszego tomu - zamiast podawania ich także do pozostałych. Nie, to nie był błąd, ani moje lenistwo. Po prostu wiem, że jak przeczytacie opisy do kolejnych części, to zepsujecie sobie radość czytania - więc zróbcie wyjątek i w ogóle nie czytajcie tego, co jest z tyłu na okładce, a zasugerujecie się recenzją, w której jest o wiele mniej spojlerów i która pozwoli Wam na to, by w pełni cieszyć się uczuciem, jakie pojawiło się między dwójką głównych bohaterów - między Layken i Willem. Bo wiecie - Colleen Hoover to w tym momencie jest już marka sama w sobie pod względem pisania historii miłosnych - ta trylogia się nie za bardzo różni poziomem od powieści, które czytałam, a które były jej autorstwa: jest dobra, pełna wzruszających sytuacji i emocji. Czego chcieć więcej?

Historia ta zaczyna się, kiedy rodzina Layken - w skrócie Lake - postanawia przeprowadzić się do Michigan. Jej mama uzasadnia to sytuacją finansową i propozycją lepszej pracy, ale dziewczyna jest i tak zła na to, że musiała porzucić swoje dotychczasowe życie. Przeprowadzka do innego, znacznie oddalonego miejsca jest trudna, wiadomo, trzeba porzucić znajomych, przyjaciół, a także wszystkie ulubione miejsca i część wspomnień, które wiążą się z mieszkaniem w domu rodzinnym. Szybko okazuje się, że Michigan ma też swoje pozytywy: jak śnieg i sąsiad z naprzeciwka, który nie dosyć, że jest miły i przystojny, to jeszcze strasznie pomocny... a jego młodszy brat od razu zaprzyjaźnia się z młodszym bratem Lake. Wydawać by się mogło, że teraz wszystko musi się ułożyć, nie? W końcu Will także wykazuje pewne zainteresowanie swoją nową znajomą. Nic nie jest jednak takie proste, a wszystkie sprawy komplikują się coraz bardziej... by czytelnik był jeszcze bardziej poruszony całą tą powieścią. Nie da się ukryć, że końcówka pierwszego tomu była bardzo wzruszająca, ale w innych tomach także było pełno emocji i uczuć. 

Życie Willa nie jest usłane różami i wydaje mu się, że kiedy poznaje Layken nagle zaczyna pojawiać się w jego codzienności trochę słońca. Zdecydowanie od samego początku jest nią zainteresowany i oczarowany. Ba, można by powiedzieć, że całkiem szybko wpadł po uszy - nie tylko ze względu na to, że Lake była po prostu piękna dziewczyną o niezwykłych oczach, ale także dlatego, że była ona po prostu kimś, z kim chciałoby się spędzić resztę życia. Szybko jednak okazuje się, że słońce przysłania wiele chmur i nikt nie wie, czy kiedykolwiek uda się je wszystkie odepchnąć i naprawić całą tę zwariowaną sytuację. Autorka nie szczędziła bowiem wyobraźni i utrudniła życie naszym głównym bohaterom najbardziej, jak tylko potrafiła. A uwierzcie mi, ona naprawdę ma bogatą wyobraźnią i mogła w tej powieści zrobić naprawdę wiele przeszkód.

Do tego wszystkiego postacie drugoplanowe są wykreowane z taką starannością, że chce się po prostu o nich czytać, a jeszcze lepiej - poznać ich. Mam nadzieję, że kiedyś się doczekam osobnej książki o losach przyjaciół Willa i Lake, bo są oni warci tego, żeby powstała o nich osobna opowieść. Największą magią było dla mnie jednak stworzenie mamy Lake, a także braci głównych bohaterów - wyszło to tak realistycznie, że cały czas miałam wrażenie, jakby autorka wzorowała się na kimś prawdziwym (i może tak było, ale tego nigdy się nie dowiem).

Colleen Hoover w tej serii bardzo skupiła się na poezji i widać, że docenia tę formę twórczości. W tej trylogii wiersze docenia właściwie każdy i jest ich sporo, w każdym tomie się jakiś pojawia. To bardzo fajny, oryginalny pomysł i ciekawe przedstawienie koncepcji slamu poetyckiego. Z czymś takim się jeszcze nie spotkałam i cieszę się, że miałam okazję. Na pewno tego typu idee sprawiają, że twórczość tej autorki uważa się za fascynującą, pełną emocji i momentów zaskoczenia. 

To, co troszkę mi przeszkadzało, to fakt, że tak właściwie tę trylogię można by zamknąć po jednej powieści - i taki początkowo był chyba zamiar. Jednak czytelnicy, ich opinie i prośby sprawiły, że Colleen Hoover postanowiła napisać kontynuację - nie powiem, jest ona na podobnym poziomie pod względem pisania, ale pod względem pomysłów nie jest już ona taka czarująca, jest bardziej... przeciętna. Trzeci tom natomiast to tom pierwszy z perspektywy Willa, co niby jest fajne, bo Will to fajny bohater, który ma ciekawe poglądy na świat, ale drugi tom z jego perspektywy w zupełności by mi wystarczył (tak zresztą było). Na dokładkę dostałam jednak trzeci - i nie wyniosłam z niego aż tak wiele. Raczej był jak odgrzewane kotlety. 

Colleen Hoover to pisarka, która znana jest z cudownych, miłosnych historii, które nigdy nie są łatwe, ale zawsze są warte czytania i zapoznania się z nimi. Ten cykl nie należy do wyjątków, naprawdę warto się z nim zapoznać, bo autorka jest naprawdę wyjątkową kobietą, obdarzoną talentem pisarskim, o niezwykle lekkim piórze i z ogromnym talentem do przelewania emocji i uczuć na karty historii. Jej książki po prostu się chce czytać - ja zawsze mam tak, że kiedy w końcu mam okazję zabrać się do jej nowej pozycji, to rzucam wszystko i skupiam się tylko na czytaniu. To chyba o czymś świadczy, nie? Colleen Hoover to jedna z lepszych współczesnych autorek romansów i young adult.

Do tej serii była już cała masa różnych okładek - w zależności od tego, jaki kraj, jakie wydawnictwo i które wznowienie. Te okładki - od Wydawnictwa YA - strasznie mi się podobają ze względu na swoją prostotę i estetykę. Nie ma na nich masy niepotrzebnych rzeczy, a pasują wszystkie trzy do siebie idealnie. Zdecydowanie dobrze wygląda to na półce, w przeciwieństwie do poprzednich polskich opraw tego cyklu. Jeśli macie stare wydania - może czas pomyśleć o tych z ładniejszą oprawą graficzną? Niby treść ta sama, ale wiadomo, książkoholik musi mieć to, co najlepsze.

Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że naprawdę polecam twórczość Colleen Hoover, nie tylko ten cykl. Mimo wszystko wiem że będziecie zadowoleni z tej trylogii - i niejednemu z Was przy czytaniu przyda się paczka chusteczek (asekuracyjnie, do wycierania łez). Jestem przekonana, że przy tych powieściach spędzicie miłe chwile i nie będziecie żałować swojego wyboru. W końcu kto żałuje, że zapoznał się z tak romantyczną historią?

Powieści te dostałam od Wydawnictwa YA


14 komentarzy:

  1. Bardzo lubię pióro tej autorki, więc na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tylko pierwszą część i po resztę nie zamierzam sięgać. "Pułapka uczuć" nie wywarła na mnie tak pozytywnego wrażenia, by chcieć więcej tej historii. Wiele razy słyszałam, że te dwie pozostałe są dość słabe. ;/ Chociaż poezja okazała się być dobrym pomysłem. :) Lubię książki Hoover, ale ta do nich nie należy.

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja. W wolnej chwili mam zamiar sięgnąć po te pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała seria ogólnie bardzo mi się podobała, ale przy trzecim tomie już się męczyłam. Nie jest to też historia tej autorki do której znów bym wróciła (już prędzej do Maybe Someday :D), ale muszę przyznać, że teraz mają ładniejsze okładki :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć powieści Hoover opowiadają i skupiają się zawsze na tym samym, to i tak jestem ciekawa co nowego wymyśliła. Na pewno podkusiły mnie nazwiska bohaterów, co zabrzmi śmiesznie, ale kojarzą mi się z Sethem Cohenem i Marissą Cooper z The O.C. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie przeczytałam jedną książkę p. Hoover i lubię jej historię. Wcześniej czy później sięgnę i po inne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam wiele dobrego o trylogii. Sięgnę na pewno, jeśli tylko pojawi się ku temu okazja. Tym bardziej, że te okładki są nieziemskie - o wiele lepsze od okładek wcześniejszych wydań tych książek. Nie będę kłamała, jestem okładkową sroką i to głównie dzięki nim zwróciłam uwagę na te tytuły. Wcześniej niezbyt mnie do nich ciągnęło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad kupnem tej trylogii.Twoja recenzja mnie do konca przekonała,do tego piękne okładki.Poza tym lubię kolekcjonować serie ,a ta jest przyciągająca uwagę .Tak się zdarzało,że nie czytałam nic p.Hoover,mam nadzieję,że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham książki Colleen Hoover mam na koncie 6 książek tej autorki na swoim koncie i & już czeka na swoją kolej, ale tej serii jeszcze nie czytałam ale mam taki zamiar. Na pewno bez chusteczek się nie obejdzie jak w poprzednich JEJ książkach, a także bez uśmiechu i bolesnej historii. Co do okładek są ŚLICZNE.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja posiadam stare wydanie tej serii i choć okładki mi się nie podobają, to ani śni mi się je wymieniać na nowe, które są tak kolorowe i urocze, że aż ciarki mnie przechodzą. Dla jasności - nowe też mi się nie podobają. A już na pewno nie do tej historii. Przede mną wciąż trzeci tom tej serii i po dwóch latach od przeczytania pierwszych dwóch, może najwyższa pora go przeczytać :D W tamtym czasie nie chciałam czytać wszystkich na raz właśnie ze względu na powielenie historii. Pomyślałam, że czas dobrze zrobi i kiedyś odświeżę sobie tę historię. Nie udało się wcześniej, to może teraz się uda :D A co do samej treści - nie są to najlepsze książki Hoover, ale i tak bardzo mi się podobały i miło spędziłam z nimi czas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadal nie udało mi się przeczytać ani jednej książki Hoover! Coś mi się zdaje, że chyba zacznę z przytupem, od całej serii :D

    OdpowiedzUsuń
  12. W wolnej chwili sięgnę.
    Okładki są tak cudownie słodko przeurocze, że nie mogę od nich wzroku oderwać

    OdpowiedzUsuń
  13. W wolnej chwili się gnie po pierwszy tom. Od niego będzie zależało, czy przeczytam następne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapewne sięgnę po te książki, zaciekawiła mnie recenzja, a poza tym lubię książki colleen hoover <3

    OdpowiedzUsuń