środa, 7 marca 2018

Anna Stryjewska - "Pocałunek morza"

Autor: Anna Stryjewska 
Tytuł: Pocałunek morza
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2018
Ilość stron: 288
Ocena: 7/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Patrycja w dzieciństwie straciła matkę, a później ojca, który na łożu śmierci wyjawił jej rodzinną tajemnicę. Samotna, bez rodziców i bliskich, jest wystawiona na wielką próbę. Nieszczęśliwa miłość, brak przyjaciół i nieżyczliwi ludzie motywują bohaterkę do opuszczenia nieprzyjaznej wsi. Pragnie zmierzyć się ze światem, który dla niej jest za zamkniętymi drzwiami. Wyrusza w podróż…
Nawet nie wie, że w krótkim czasie jej życie się zmieni za sprawą przypadkowo poznanej kobiety.
Pocałunek morza to powieść o samotności i spełnianiu marzeń nawet pomimo przeciwności losu. 

Recenzja:

Dobre powieści obyczajowe to gatunek, który uwielbiam. Mówię o tych fajnych, bo na rynku jest masa obyczajówek, niestety większość z nich jest przeciętna, albo słaba, a ja lubię, jak książka jest dobrze napisana, stąd takie sformułowanie na początku mojej recenzji. "Pocałunek morza" to zdecydowanie ciekawa propozycja z tej kategorii - przede wszystkim życie głównej bohaterki nie jest usłane różami, ale w taki inny, bardziej wiejski sposób, o którym niezbyt często czyta się w książkach. W ogóle mam wrażenie, że większość akcji dzieje się w mieście, bo autor ma większe pole do popisu - a tu ekskluzywna kolacja, a tu wypad do baru ze znajomymi, a to wyjście na zakupy. A wieś? Wieś jest pomijana, bo o czym tu można pisać? O polach i krajobrazach? No właśnie nie tylko i Anna Stryjewska idealnie to pokazuje - bo życie w wiejskiej okolicy różni się od życia miastowego, ale to nie znaczy, że nie można go ukazać w intrygujący sposób, pokazując, jak taka egzystencja wygląda i jak niekiedy wygląda bieda. Warto także zaznaczyć, że powieść rozgrywa się pod koniec XX wieku, są to głównie lata 80. i 90. To zdecydowanie dodatkowo podkreśla, czemu autorka zdecydowała się na takie przedstawienie życia na wsi, a nie na coś innego. Pozostało mi więc już tylko jedno - zaprosić Was do dalszej części recenzji, bo już na wstępie bardzo się rozpisałam.

Patrycja - główna bohaterka tej powieści - swoją matkę straciła bardzo wcześnie i miała z nią mgliste wspomnienia. Nie zachowała po niej żadnych rzeczy - właściwie to od tego czasu miała wrażenie, jakby to był tylko sen. Dodatkowo jej ojciec dosyć szybko postanowił wziąć ślub z kobietą, z którą dawno temu był w związku i z którą miał już dziecko. Jego nagła decyzja sprawiła, że życie Patrycji runęło do góry nogami, chociaż była ona wtedy naprawdę małą dziewczynką. Na dodatek jej ojciec zadecydował, że od tego czasu zamieszka ze swoją babką, która żyła na wsi, w ciężkich warunkach i w starej chałupce. Chociaż początkowo miało trwać to tylko chwilę, szybko okazało się, że ojciec nie planuję wrócić po Patrycję, gdyż jego nowa żona nie życzyła sobie jej w swoim domu - otaczając się tylko własnymi dziećmi i luksusem, na który było ją stać. Porównując więc sytuacje materialne obu tych rodzin, dziwiłam się, że ojciec Patrycji pozwala żyć jej w takich warunkach. Najwidoczniej jednak nie mógł nic na to poradzić.

Jakiś czas później, na łożu śmierci, ojciec Patrycji zdradza jej tajemnicę rodzinną, która po raz kolejny rujnuje jej życie, które z tak wielkim trudem ostatnio poskładała w spójną całość. Okazuje się, że całe życie dziewczyny było jednym, wielkim kłamstwem, a jej rodzina nie była do końca tym, czym się na pozór wydawała. Patrycja nie bardzo wie, jak sobie poradzić z tą informacją i jak w ogóle ją zaakceptować. Postanawia więc, że wyjdzie gdzieś daleko, praktycznie na drugi koniec Polski, żeby po raz pierwszy w swoim życiu zobaczyć morze. Kiedy jednak tam dociera, w jej życiu po raz kolejny zapanuje zamęt. Nad morzem jednak poznaje ona kobietę, która chce pomóc jej zacząć wszystko od nowa. Nie wie tylko, że to "od nowa" może być bardzo trudne i prawie nieosiągalne, gdyż Patrycję przeszłość dosłownie prześladowała. Jak skończy się ta powieść? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Oczywiście "Pocałunek morza" opowiada o wielu rzeczach - nie tylko o historii rodzinnej Patrycji. Nie zabraknie tu problemów z przyjaciółmi, ze związkami, czy chociażby z pracą, która opiera się na krawiectwie. Jest to także jednak piękna opowieść, która pokazuje, że po każdym upadku można powstać. Historia ta ukazuje także, że zawsze może znaleźć się ktoś, kto wyciągnie do nas pomocną dłoń, chociażby była to zupełnie obca dla nas osoba, która pojawia się w odpowiednim miejscu i czasie. Ta pozycja zdecydowanie wiele razy wywołała we mnie refleksję, wiele razy wywołała też we mnie masę różnorakich emocji, których ciężko było uniknąć. Zdecydowanie jestem w stanie polecić tę powieść każdemu, kto ma ochotę na powieść obyczajową - o naszej szarej rzeczywistości, która może nie zawsze jest piękna, ale w której zdarza się wiele dobrych chwil i cudownych momentów. Jest to powieść skierowana zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet - nie ma tutaj żadnego wskaźnika, że do kogoś ta książka przemówi bardziej, a do kogoś mniej. Ba, jestem przekonana, że nawet nastolatki w tym wyższym pułapie wiekowym, będą w stanie docenić "Pocałunek morza".

Anna Stryjewska to zdolna, polska pisarka, która napisała historię, która nie jest jakoś super oryginalna, ale jest bardzo życiowa i ukazuje prawdziwe realia polskiej rzeczywistości. Zdecydowanie kiedyś sięgnę jeszcze po jakąś jej powieść, szczególnie, że jest ona reprezentantką naszej ojczystej mowy, a uważam, że polscy twórcy zdecydowanie są dobrzy i utalentowani. Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób przedstawiła ona wieś w realiach XX wieku - bo jestem pewna, że w niektórych miejscach w Polsce czasem dalej to tak wygląda. Sama przez większość swojego życia mieszkałam we wsi, na obrzeżach średnio zaludnionego miasta i wiem, że chociaż moja okolica była bardziej zmodernizowana i bardziej się rozwijała, to jednak w tym najstarszym pokoleniu pewne rzeczy dalej zostały "po staremu" - jak konieczność uprawiania swojego ogródka przy domu, bo przecież "takie warzywa są lepsze te ze sklepu". 

Okładka do tej powieści jest bardzo prosta, ale zdecydowanie pasuje do tej historii - szczególnie ten napis, który imituje morskie fale. Minimalizm tej oprawy graficznej sprawia jednak, że właśnie pasuje on do tej mało skomplikowanej opowieści, w której jednak trochę się dzieje (i która porusza wiele ważnych tematów i wartości). 

Zdecydowanie polecam! Jeśli tylko macie ochotę się zapoznać z fajną powieścią, przy której spędzicie trochę fajnego czasu, to "Pocałunek morza" powinien być Waszym wyborem. Zwróćcie także uwagę na to, że to polska pisarka - i warto zapoznać się z jej twórczością. Nie będziecie żałować, że sięgnęliście po tę książkę. Pamiętajcie, że w końcu to patronat Książkowiru!

Pozycję tę dostałam od Szarej Godziny

12 komentarzy:

  1. Od pewnego czasu czytam książki naszych rodzimych autorów, więc z twórczością pani Anny Stryjewskiej się zapoznam. Myślę, że w niedługim czasie, zainteresował mnie opis, recenzja zachęciła i od zawsze mieszkam na wsi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając tę recenzję mam wrażenie, że "Pocałunek morza" jest książką napisaną przez życie - prawdziwą, prawdopodobną, a jednocześnie zaskakującą. Chętnie przekonam się, czy się mi ta historia spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mieszkam na wsi i nie wyobrażam sobie, że kiedyś się tam przeprowadzam. Jednak sama książka bardzo mnie zachęciła do sięgnięcia po nią już swoim opisem. Nie muszę chyba wspominać, że okładka jest bardzo intrygująca - tak jak napisałaś jest prosta, lecz przyciąga wzrok. Pokazuje to, że oprawa danej pozycji wcale nie musi być wielce wyszukana żeby zachęcić do przeczytania danej powieści. Czasem lubię sięgnąć po obyczajówki, które wywołują szereg różnorodnych emocji, a tutaj widzę, że autorka serwuje czytelnikowi tego sporo. Twoja recenzja również bardzo zachęca do przeczytania, więc w niedługim czasie sięgnę po ten tytuł i zobaczymy czy i mi przypadnie on do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię ten rodzaj literatury,lekka,przyjemna z tajemnicą w tle.Opis mnie zachęcił a Twoja recenzja porwała mnie bez reszty.Sama w dzieciństwie mieszkałam na wsi,nie ma nic piękniejszego niż bieganie rano po rosie. Samej autorki nie znam ale chętnie się zapoznam z twórczością pani Stryjewskiej.Okładka bardzo przyjemna,myślę że pasuje do całości.Dopisuję do listy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że chyba raczej bym po nią nie sięgnęła. Wydaje się ciekawa, ale chyba nie aż tak, przynajmniej dla mnie :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią przeczytam powieść obyczajową dobrą i to jeszcze w rodzimym wykonaniu. Ciekawa jestem tej skrywanej tajemnicy oraz losami Patrycji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja kusi, tak samo jak okładka i polska autorka. Wychodzę z założenia (jak pewnie każdy), że czasem warto sięgnąć po lekką lekturę, aby móc oderwać się od otaczającego świata, ale nie rzucając się od razu w wir fantastyki czy horroru. Fabuła nawet jeśli nie jest zbyt oryginalna to mimo wszystko wzbudza ciekawość. Cóż to mogła być za rodzinna tajemnica? Tytuł wskakuje na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja jakaś taka... Co lepsze miasto czy wieś? Poza tym "Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób przedstawiła ona wieś w realiach XX wieku"- tak jakby za całe sto lat nic się nie zmieniało, a nawet "w niektórych miejscach w Polsce czasem dalej to tak wygląda". Czy mógłbym się dowiedzieć gdzie się czas zatrzymał? Mam wrażenie, że w książce chodzi o coś więcej i jeśli będzię w pobliżu chętnie skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrona Książkowiru to jest jakiś argument, żeby zapoznać się z tą książką, kolejny polski autor, chociaż dla mnie zupełnie nie znany. Obyczajówka też na plus.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Lubię takie życiowe historię. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją usunąć,

    OdpowiedzUsuń
  11. W tworzeniu i rozwiązywaniu tajemnic rodzinnych nie ma większych mistrzów od polskich autorów... Życiowe historie z zagadką w tle. Jak dla mnie jednak ta pozycja, będzie musiała odczekać, może, kiedyś... przeczyta się ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Intrygująca, to już nie powieść obyczajowa, to coś więcej, czasem mam wrażenie, że na takie perełki powinna być inna kategoria.

    OdpowiedzUsuń